Musimy sobie wyraźnie powiedzieć, że w kwestii walki z pedofilią jako państwo ponieśliśmy w ostatnich latach sromotną klęskę. Jej symbolicznymi dowodami jest oczywiście niezwykle szkodliwa i miejmy nadzieje, że dobiegająca końca kadencja Mikołaja Pawlaka, Rzecznika Praw Dziecka, oraz sparaliżowanie prac państwowej komisji ds. przeciwdziałania pedofili. Jednak nie tylko. Kluczowym aspektem fatalnej oceny obecnego rządu tzw. Zjednoczonej Prawicy pod względem ochrony najsłabszych przed seksualnymi nadużyciami jest autorytarna filozofia rządzenia, która wybitnie sprzyja niegodziwym zachowaniom.
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wykorzystanie seksualne dziecka rozumiane jest jako „włączanie dziecka w aktywność seksualną, której nie jest ono w stanie w pełni zrozumieć i udzielić na nią świadomej zgody i/lub na którą nie jest dojrzałe rozwojowo i nie może zgodzić się w ważny prawnie sposób i/lub która jest niezgodna z normami prawnymi lub obyczajowymi danego społeczeństwa. Z wykorzystaniem seksualnym mamy do czynienia, gdy taka aktywność wystąpi między dzieckiem a dorosłym lub dzieckiem a innym dzieckiem, jeśli te osoby ze względu na wiek bądź stopień rozwoju pozostają w relacji opieki, zależności, władzy. Celem takiej aktywności jest zaspokojenie potrzeb innej osoby (Sajkowska, 2002, s. 7).
Skala wykorzystania dzieci w Polsce nie jest znana. Z oficjalnych statystyk wiemy, że liczba stwierdzonych przestępstw z tego tytułu wynosi około 1200-1400 rocznie. Liczby te są dramatyczne. Jeszcze bardziej dramatyczne jest to, że to tylko drobny wycinek całości. Na posiedzeniu parlamentarnego zespołu praw dziecka, które zwołałam zaraz po śmierci „Kamilka” z Częstochowy na pytanie o statystyki przemocy, wiceminister rodziny i polityki społecznej odpowiedziała, że niestety instytucje państwa nie monitorują tego zjawiska. Jedynym źródłem informacji, jakie posiadamy w tej kwestii, może być procedura „Niebieskiej Karty”, choć wskazywanie w niej dzieci nie jest niestety regułą. „Niebieska Karta” może zostać założona przez przedstawicieli policji, pomocy społecznej, oświaty, ochrony zdrowia i gminnych komisji rozwiązywania problemów alkoholowych. W praktyce zdecydowana większość procedur jest wszczynana przez policję i jest to prawie 80 proc. 13 proc. przez pomoc społeczną, tylko 4 proc. przez przedstawicieli oświaty i jedynie 3 proc. przez gminne komisje rozwiązywania problemów alkoholowych, a 1 proc. przez pracowników ochrony zdrowia (dane MRiPS, 2022). Dane te wskazują jednoznacznie, jak bardzo ślepy i głuchy na kryzwdę dziecka jest system oświaty, a to w jego instytucjach dzieci spędzają przecież największą część dnia. Pisząc o tym, że system jest ślepy i głuchy nie mam na myśli winy nauczycielek i nauczycieli oraz niepedagogicznego personelu szkół i przedszkoli. Oskarżenie kieruję w stronę decydentów, którzy widząc falę doniesień o seksualnych nadużyciach w Polsce, w tym w wielu instytucjach kościelnych, kolturalnych i sportowych, mając świadomość procedur i kampanii wdrażanych w wielu innych krajach, zlekceważyli ten problem, a także sami przyczyni się poważnie do stygmatyzacji i powtórnej wiktymizacji wielu ofiar seksualnych nadużyć poprzez ideologiczną wojnę wytoczoną grupom mniejszości seksualnych, osobom niebinarnym, nazywanych przez wielu liderów życia politycznego „ideologią LGBT”. Tymczasem osoby te w najwyższym stopniu zagrożone są nadużycami seksualnymi oraz innymi formami przemocy. Ta sama grupa społeczna zagrożona jest także kryzysami suicydalnymi. Od dawna mówią o tym wyspecjalizowane ośrodki, apelując o szczególną wrażliwość i działania profilaktyczne. W zamian otrzymywaliśmy ze strony kierownictwa resortu oświaty oraz samego RPD komunikaty odwrotne. Wokół organizacji społecznych udzielających wsparcia dzieciom i młodzieży niebinarnej rozpętano społeczną histerię próbując formalnego zakazu podejmowania działań na terenie placówek oświatowych, a RPD, oficjalnie drwiąc z trudnych doświadczeń najmłodszych, wysyłał do szkół ocenianych jako „przyjazne dla LGBTQ+” kontrole mające dawać efekt mrożący.
Z danych Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę wiemy, że 71 proc. młodych ludzi doświadczyła w swoich życiu jakiejś formy krzywdzenia. 20 proc. posiada obciążające doświadczenie seksualne, a 7 proc. została seksualnie wykorzystana.
Kiedy na jaw zaczęły wychodzić kolejne skandale związane z instytucją Kościoła w Polsce, księżmi i biskupami, tuszującymi przez lata seksualne nadużycia swoich podwładnych, a także z organizacji sportowych i kulturalnych, w których tajemnicą poliszynela jest, że dopuszcza się takich zachowań wielu terenerów, animatorów i opiekunów cieszących się społecznym uznaniem, parlament powołał państwową komisję ds. przeciwdziałania pedofilii. Komisja ta od samego początku miała wybitnie polityczny charakter. Była miejsciem przepychanek różnych frakcji oraz wielu nacisków, żeby ograniczać zainteresowania pedofilią w strukturach kościelnych. Mówił o tym sam prof. Błażej Kmieciak, pierwszy przewodniczący komisji. Prace tego organu zostały sparaliżowane poprzez odejścia części członków oraz brak woli uzupełnienia składu i wyboru nowego przewodniczącego. Stan prac komisji jest papierkiem lakmusowym podejścia rządu do problemu pedofilii. Jedyne momenty składania deklaracji, najczęściej „groźnego ścigania” przestępców, zaostrzania kar i ochrony najmłodszych pojawiając się w sytuajach silnego zainteresowania mediów. Żadne z podjętych decyzji nie wskazują na jakąkolwiek chęć faktycznego zmierzenia się z tym wyzwaniem, a nawet mogą sugerować celową ochronę środowisk bliskich obozowi rządzącemu, co odczytywać właśnie po potraktowaniu przez rząd, RPD i innych polityków powołanej przez siebie komisji, a także po wypowiedziach ważnych postaci kościoła, w tym o. Tadeusza Rydzyka, usprawiedliwiającymi publicznie i w obecności rządzących „słabość” niektórych księży.
Takie są konsekwencje autorytarnej filozofii rządzenia. Odrzuca ona dialog, przejrzystość i dąży do utrzymania władzy za wszelką cenę, zazwyczaj za cenę najsłabszych i najbardziej bezbronnych. Zamiast ofiar władza koncentruje się na utrzymywaniu struktury władzy w każdym środowisku, od którego otrzymuje poparcie. Poprzez ciągłe poszukiwanie „kozłów ofiarnych” z najbardziej bezbronnych czyni społecznych wrogów, przyzwalając na ich stygmatyzacje i dehumanizację. To czysta forma symbolicznej i instytucjonalnej przemocy, z jaką mamy do czynienia w bardzo wyrazistej formie od prawie ośmiu lat.
Biorąc pod uwagę powyższą diagnozę, naprawa tego stanu rzeczy opierać powinna się na pięciu priorytetach.
Po pierwsze, jak najszybciej należy naprawić i odblokować prace państwowej komisji ds. przeciwdziałania pedofilii oraz udrożnić jej współpracę z RPD. Definitywnie musi dojść do zmiany na funkcji RPD, bowiem Mikołaj Pawlak jest hamulcowym dla rozwoju praw dziecka w Polsce, a także dla samej komisji. Komisja nie może koncentrować się wyłącznie na sprawach kościelnych, ale bez poważnego zajęcia się nimi, trudno będzie zbudować jej reputację. Uwzględniając dotychczasowe doświadczenia, spory i naciski na komisję, wydaje mi się za niezbędne, żeby funkcję przewodniczącego, podobnie jak RPD, sprawowała osoba, która ma w sobie wystarczająco dużo odwagi i asertywności wobec nacisków ze strony hierarchów kościoła oraz skrajnie prawicowych organizacji. W polskich warunkach wydaje się to być jedną z kluczowych kompetencji- tej komisji.
Po drugie, wprowadzić do polskiego porządku prawnego definicję dobra dziecka, a więc wartości i zasady prawnej obecnej w Konwencji o Prawach Dziecka od 1989 roku i kategorii, na którą powołują się sądy biegli i całe środowisko prawnicze i pedagogiczne, ale którego definicja nie istnieje. Przypomnę, że Konwencja nakłada na Polskę obowiązek kierowania się dobrem dziecka przed interesami innych grup społecznych. Przy braku kodyfikacji tej zasady ciężko jest ją w jednoznaczny sposób egzekwować w działaniach instytucji państwa, rynku i organizacji. W 2018 roku komisja kodyfikacyjna przy RPD Marku Michalaku, zaproponowała następującą definicję: „to stan, w którym dziecko osiąga prawidłowy, całościowy i harmonijny rozwój psyhiczny, fizyczny i społeczny, z poszanowaniem jego godności i wynikających z niej naturalnych praw. Dobro to jest kształtowane w szczególności przez pozytywne relacje osobiste, relacje rodzinne i sytuacje wychowawcze”. Definicja ta jest bardzo dobrym punktem wyjścia dla debaty nad projektem nowego Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, który zastąpi instytucję władzy rodzicielskiej, rodzicielską odpowiedzialnością. Odejście od relacji władzy i zdefiniowanie dobra dziecka są warunkiem koniecznym do walki z pedofilią i innymi nadużyciami, w tym przemocą fizyczną, psychiczną, ekonomiczną, cyberprzemocą i zaniedbaniem.
Po trzecie, uwzględniając największy kryzys zdrowia psychicznego w najnowszej historii Polski oraz skalę ujawnianych krzywd dzieci, najwyższy czas powołać służby ochrony dzieci działające w ramach pomocy społecznej, integrujące dotychczasowe instrumenty prawne i rozwijające nowowoczese formy wspierania dziecka oraz naturalnego środowiska jego życia i rozwoju, czyli rodziny.
Po czwarte, szkoły i przedszkola muszą stać się się pierwszą i krytycznie ważną linią zarówno działań profilaktycznych jak i interwencji w przypadku podejrzenia krzywdzenia dzieci. Pisałam wcześniej, że 4 proc. zgłoszeń w ramach procedury „Niebieskiej Karty” pochodzące ze szkół i przedszkokli, to niestety dowód na całkowitą porażkę funkcji ochronnej tych instytucji. W nanjbliższym czasie w życie wejśc powinny obowiązkowe standardy ochrony dzieci we wszystkich placówkach wychowawczych. W każdej z placówek funkcjonować powinny zespoły interwencji kryzysowej współpracujące z zespołami samorządowymi i państwowymi. W jego skład wchodzić powinno kierownictwo szkół i przedszoli, psycholodzy, pedagodzy, pielęgniarki, nauczyciele, ale także pracownicy niepedagogiczni, których rola w szkole jest nie do przecenienia. Bardzo ważną rolę w planie działania takiego zespołu odgrywać powinny organizacje pozarządowe posiadające specjalistyczną wiedzę. W zakresie profilaktyki, szkolenia z zakresu psychoedukacji przechodzić powinni wszyscy pracownicy społeczności szkolnej. Do podstawy programowej musi być wprowadzona edukacja seksualna mająca na celu ochronę dzieci przed nadużyciami. Każda szkoła powinna prowadzić ustawiczną promocję placówek wsparcia dla dzieci i młodzieży oraz telefonów zaufania.
Po piąte, Konwencja o Prawach Dziecka wprowadza podmiotowość dziecka, które – używając języka Janusza Korczaka – jest człowiekiem i obywatelem. Bycie podmiotem praw i relacji społecznych oznacza potrzebę tworzenia rozwiązań prawnych w oparciu o potrzeby najmłodszych. Kierowanie się zasadą podmiotowości dziecka wymaga poszerzanie uprawnień dzieci i młodzieży o nowe instrumenty prawne. Praktyka obecnego rządu jest dokładną odwrotnością tego podejścia. Rząd odmawia dzeciom bycia wysłuchanym, uznaje, że prawo w stopniu wystarczającym chroni ich prawa i nie należy poszerzać praw dziecka. Od lat przeciwny jest ratyfikacji protokołu do Konwencji o Prawach Dziecka dające dzieciom w Polsce oraz ich przedstawicielom prawo skarżenia do Komitetu Praw Dziecka ONZ. Obecnie są tego prawa pozbawione. Ratyfikacja tego protokołu powinna stać się jednym z priorytetów i narzędzi umożliwiających skuteczną walkę z pedofilią.
W trakcie pisania korzystałam z następujących publikacji:
M. Sajkowska, „Wykorzystanie seksualne dzieci. Ustalenia terminologiczne, skala zjawiska, oblicza problemu społecznego”. Dziecko Krzywdzone. Toeria, badania, praktyka, 1(1), 5-28
„Dzieci się liczą 2022. Raport o zagrożeniach bezpieczeństwa i rozwoju dzieci w Polsce” pod red. M. Sajkowska i R. Szredzińska
„Ogólnopolska diagnoza skali i uwarunkowań krzywdzenia dzieci”, Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, Warszawa 2018
Strony www Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, 2022
