Ludwig Bamberger był niemieckim bankierem żydowskiego pochodzenia, który w historii zapisał się przede wszystkim jako twórca banku narodowego zjednoczonych Niemiec oraz jako główny autor reformy walutowej, wskutek której ustanowiono markę niemiecką. Był jednak również przez kilka dekad aktywnym politykiem liberalnym, który w swojej karierze wpisał się – kolejno, na różnych etapach swojej aktywności publicznej – we wszystkie trzy istniejące w ówczesnych Niemczech nurty liberalizmu. Spojrzenie na jego koleje losu jest więc równocześnie przeglądem podziałów i debat, które w drugiej połowie XIX w. toczyli między sobą niemieccy liberałowie.
Bamberger urodził się w roku 1823 w Moguncji, w dość dobrze uposażonej, ale nienależącej do zupełnej elity finansowej miasta, rodzinie bankierów. Z rodziny znanej finansjery wywodziła się jego matka, a ojciec handlowiec założył własny bank w toku swojej działalności gospodarczej. Jednak rodzinną firmę miał przejąć najstarszy brat, więc Ludwig swojej ścieżki życiowej zaczął szukać na studiach prawniczych. Ukończył je doktoratem na uniwersytecie w Getyndze, ale pomimo świetnych wyników w nauce kariera prawnicza nie stanęła otworem. Adwokatem nie chciał zostać ze względu na problemy zdrowotne; notariuszy w regionie był akurat natłok; a sędzią zostać mu nie było wolno, gdyż… był Żydem. Na szczęście Bamberger pisał od 15. roku życia, a w dodatku miał ukształtowany światopogląd (wpływy m.in. teorii ekonomicznej Adama Smitha i wykładów liberalnego teoretyka prawa karnego Carla Mittermaiera oraz zaangażowanie w środowisko zwolenników budowy zjednoczonego narodowego państwa niemieckiego na ustrojowy wzór liberalnej Francji Ludwika Filipa w studenckim braterstwie „Walhalla” z Heidelbergu), o który chciał walczyć piórem. Gdy więc wybuchła rewolucja 1848 roku, został czołowym felietonistą, a potem współwydawcą i redaktorem naczelnym „Mainzer Zeitung”, która za jego sprawą stała się dziennikiem ponadregionalnym.
Za klasyczną powierzchownością XIX-wiecznego bankiera, z obowiązkową szpiczastą brodą i sumiastym wąsem, kryła się dość nietypowa jak na tą profesję, gorąca osobowość. Bambergera ukształtowały silnie młode lata spędzone wśród liberalnych demokratów „młodych Niemiec”, idealistów i marzycieli. Lewicowych, ale nie socjalistycznych. Acz raczej radykalnych. Marzyli oni o zjednoczeniu kraju w warunkach republikańskiego ustroju parlamentarnego opartego o uczciwe wybory. Właśnie tam odnotowujemy pierwsze zaangażowanie polityczne Bambergera – w lokalnym ugrupowaniu demokratów w Moguncji, a potem na ogólnoniemieckim zjeździe organizacji demokratycznych.
Rok 1849 r. przyniósł jednak otrzeźwienie. Coraz częściej radykalne manifesty, postawy i działania niektórych republikanów wydawały się Bambergerowi zbyt daleko idące i w efekcie szkodliwe dla zasadniczych celów Wiosny Ludów w jej niemieckiej odsłonie. Tym bardziej dotyczyło to wyrastających jak grzyby po deszczu utopijnych pomysłów z arsenału wczesnych socjalistów. Jego postawa wobec aktów prawnych frankfurckiego Zgromadzenia Narodowego stała się ambiwalentna: odrzucał zapisy katalogu praw podstawowych, ale pomimo sceptycyzmu bronił projektu konstytucji przed oporem reakcyjnych państw niemieckich, a nawet wziął udział w powstaniu palatyńskim. W efekcie został skazany zaocznie na ciężkie więzienie, a w 1852 r. nawet na śmierć. Na szczęście przebywał wówczas już na emigracji (w Szwajcarii, w Londynie, Antwerpii, Rotterdamie, Paryżu…).
W tym okresie Bamberger pielęgnował żywe kontakty z międzynarodową społecznością emigrantów, ale przede wszystkim rozwinął się zawodowo w banku swojego wuja, gdzie zajął się handlem metalami szlachetnymi. W Holandii założył pierwszy własny bank, w Paryżu kolejny. Stał się ekspertem. Wraz z odwilżą polityczną, 10 lat po ucieczce, mógł wrócić do Niemiec.
Lata 1866-68 to powrót Bambergera do niemieckiej polityki. Na tym etapie znalazł się on pod urokiem zjednoczeniowej polityki Bismarcka (a nawet tuż przed rokiem 1870 usiłował zarazić tym zachwytem Francuzów). Choć w warstwie retorycznej nadal pielęgnował demokratyczne i rewolucyjne sentymenty, stał się pragmatykiem – bez entuzjazmu, lecz akceptował ustrój monarchiczny, a przede wszystkim wszedł do tej frakcji liberałów, która zdecydowała przystać na strategię „najpierw jedność, a potem wolność” [i ustrojowe reformy w kierunku konstytucyjnej monarchii i parlamentaryzmu]. W ten sposób znalazł się w poczcie członków głoszącej tą filozofię centroprawicowej Partii Narodowoliberalnej, a potem był jej posłem (w parlamencie Związku Celnego, Północnoniemieckiego i w końcu w Reichstagu).
Partia Narodowoliberalna należała do szeroko pojętej prawicy, więc bywała w konserwatywnym systemie Bismarcka i kolejnych cesarzy dopuszczana do obsady urzędów publicznych. Bamberger zaś był cenionym ekspertem od polityki finansowej. Wobec tego realizował zadania rządowe: ujednolicenie monety, przejście z monety srebrnej na złotą, ustanowienie marki jedyną, wspólną walutą Niemiec, centralizacja emisji banknotów, a w końcu w 1875 roku przekształcenie Banku Pruskiego w faktyczny bank centralny z faktycznym monopolem emisji pieniądza. Dodatkowo Bamberger współtworzył i zasiadał w radzie nadzorczej Deutsche Bank.
Wszystko zmieniło się w roku 1879. Od pewnego czasu Bamberger krytykował Bismarckowską politykę prześladowań prawnych, wymierzoną w socjalistów. Drugim zarzewiem sporu był zwrot kanclerza ku polityce stosowania ceł. Gdy w 1880 r. Partia Narodowoliberalna poparła i tzw. prawo o socjalistach, i ustawę celną, Bamberger z nią zerwał i założył Zjednoczenie Liberalne, zwane „Secesją” (w 1884 roku „Secesja” połączyła się z Niemiecką Partią Postępową i utworzono nową Partię Niemiecko-Wolnomyślicielską). W kolejnych latach doszły dalsze punkty sporne między nim a rządem: Bamberger żądał w końcu postępów w zakresie liberalizacji ustroju i praw obywatelskich, odrzucał ideę kolonialną, domagał się redukcji zbrojeń i wydatków na wojsko. Fundamentalny spór dotyczył polityki socjalnej. Bamberger – klasyczny liberał gospodarczy – odrzucał pomysły coraz to nowych zasiłków, a walkę z rozbudową państwa socjalnego przedstawiał jako „walkę o wolność”. Bismarck nabrał zwyczaju pierzchać z sali obrad, gdy głos zabierał Bamberger.
Swoje rozczarowanie okresem narodowo-liberalnym Bamberger zawarł w następującej wypowiedzi: „Sztandar sprawy narodowej został oddany w ręce pruskich ultrasów i saksońskich majstrów. Jest to karykatura tego, czym niegdyś był…”
W prawicowym otoczeniu Bambergerowi coraz trudniej było wytrzymać także przez rozpleniający się antysemityzm. Oczywiście był do niego przyzwyczajony (i to nie tylko z kręgów prawicy – Karol Marks nazwał jego wypowiedzi w czasach emigracji „cygańskim językiem z giełdowej synagogi Paryża”), jednak obecność antysemityzmu w szeregach własnej partii było mu trudniej zaakceptować. W latach 1878-79 Bamberger wszedł w ostrą polemikę z przedstawicielem prawego skrzydła narodowych liberałów Heinrichem von Treitschke, który promował antysemicką politykę dyskryminacji. Treitschke co prawda wyleciał za to z partii, ale sympatii wobec jego poglądów było coraz więcej. Bamberger uznawał antysemityzm za element antyliberalizmu, służący zwalczaniu czołowych polityków liberalnych, nierzadko Żydów. Po roku 1884 otwarcie oskarżał Bismarcka o cyniczne wykorzystywanie antysemityzmu dla własnych politycznych celów i potęgowanie przy tym jego wpływów w społeczeństwie niemieckim.
Po zakończeniu kariery politycznej Bamberger zaangażował się w budowę niemieckiego ruchu pokojowego i budował sieć współpracy pomiędzy pacyfistami różnych proweniencji ideowych. Zmarł w Berlinie w 1899 roku.
