Miałam w życiu szczęście (bądź, wg niektórych, pecha), przychodząc na świat w rodzinie jeśli nie ateistów, to agnostyków. Moi dziadkowie – z wykształcenia biolodzy, racjonaliści z krwi i kości, pomimo mieszkania tuż obok kościoła, najdalej zapuszczali się na jego schody, nigdy nie przekraczając progu.
Taki model wychowania sprawił, że sama, w sposób krytyczny i bezkompromisowy, jestem w stanie ocenić religie, wyznania i celebry i podjąć świadomą decyzję, że nie chcę w tym uczestniczyć. Tym bardziej szkoda mi tylu pokoleń kobiet, które takiej wolności nie miały i jako wierne córy Kościoła każdego dnia wzmacniają swoją z nim relację, na wzór i podobieństwo osób dotkniętych syndromem sztokholmskim.
Owszem, napisałam to: uważam, że kobiety, które bezrefleksyjnie podążają za polskim kościołem rzymskokatolickim, nie kwestionując jego szalonych poglądów nt. roli swojej płci, są w istocie ofiarami syndromu sztokholmskiego – kochają i bronią swojego oprawcy.
Jeśli chodzi o strukturę zarządczą, nie ma chyba drugiej takiej organizacji na świecie, gdzie władza skupiona jest w 100% w rękach mężczyzn. Z drugiej strony, odbiorcami są w znakomitej większości kobiety (co znajduje nawet potwierdzenie w badaniach: kobiety były i są bardziej religijne i mocniej praktykujące niż mężczyźni).
Religia jest więc w większej mierze opium dla kobiet. Może to właśnie te religijne opary opium sprawiają, że kobiety tak bezkrytycznie podchodzą do prezentowanych przez kościół poglądów i chętniej zgadzają się na ogromną ingerencję kościoła w ich życie?
Kościół, w swoim konserwatyzmie i niechęci do zmian, chcąc nie chcąc stał się przedłużeniem ekipy rządowej i jedną z tub propagandowych, wspierając takie flagowe inicjatywy jak wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji, nagonkę na osoby nieheteronormatywne i przypisywanie im wszelkich najgorszych intencji i planów na świecie oraz subtelnie unikając odpowiedzi na niewygodne pytania dotyczące pedofili i molestowania w kościele. Molestowania i pedofilii, które najczęściej dotykają dzieci i kobiety właśnie.
Ile razy, oglądając transmisje telewizyjne z kościoła, widzimy purpuratów perorujących nienawistnie z ambon i tłum przytakujących im dewotek?
Ile razy, słysząc o wieloletnich praktykach pedofiliskich, w obronie księdza stają dziarskie staruszki, które mówią, że „ksiądz to babcię dotykał, matkę dotykał i nic im się nie stało, nic im nie zabrakło, to o co te wnuki się awanturują?”. Tak, jakby molestowanie dziecka przez kapłana uznawały za wyróżnienie, a nie krzywdę i traumę na całe życie.
Ile razy, słuchając prymitywnych i krzywdzących kazań, zgodnie z którymi kobiety są rozwiązłe, nie chcą rodzić dzieci, nie chcą mieć rodzin, a chcą – o zgrozo! – być wolne i same o sobie stanowić, kobiety siedzące w kościelnych ławkach dają się publicznie poniżać i obrażać?
I wszystko to w imię czego? Nie wiem.
Pewnie wierzące kobiety, cierpiące na kościelny syndrom sztokholmski, powiedziałby mi, że tego nie zrozumiem, bo brak mi wiary i moje życie jest niepełne i nieszczęśliwe.
Być może tak, być może nie. Wiem jednak, że żyję według własnego widzimisię a nie pod dyktando gromady mężczyzn, którzy układają życie kobietom, jednocześnie ich nienawidząc i na każdym kroku okazując pogardę i brak szacunku.
PS Szanowni Państwo, na jakiś czas to mój ostatni tekst dla Liberte! Te półtora roku dało mi odskocznię od dnia codziennego i umożliwiło podzielenie się własnym punktem widzenia. Teraz czas na kolejne osoby! Bardzo dziękuję za ten czas i za tę przestrzeń. Serdecznie pozdrawiam!
Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności 2023 „Punkt zwrotny”! 15-17.09.2023, EC1 w Łodzi. Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji na: https://igrzyskawolnosci.pl/
