Jarosław Kaczyński tylko przez skromność nie przyznaje się jak tak naprawdę było. Otóż ten zawsze najwięcej ryzykujący, zaciekły wróg komuny (szkoda tylko, że tego co mówią to bardziej w swojej głowie) był internowany i to przez własną mamę a do żadnego przesłuchania nie doszło ponieważ mama go nie puściła na nie z powodu zbyt tęgiego mrozu.
Prezes, który bojownikiem o demokrację został w demokracji, zdradzony przez najbliższych i po raz kolejny wystawiony przez nich na pośmiewisko (mama wystosowała specjalne oświadczenie do SB, które to zostało pokazane wszystkim uwięzionym solidarnościowcom co po raz kolejny w życiu wystawiło Prezesa na śmieszność) cierpiał katusze porównywalne tylko z tym co przeżywali więźniowie łagrów na Syberii. Wszak u Kaczyńskich nie było ogrzewania a wiadomo jaka była wtedy pogoda.
Także naprawdę apeluję o to żeby nie śmiać się z Prezesa. To co on przeżywa do tej pory (w końcu wolność zawdzięczał rozmieszeniu SB-ków do łez) nie jest niczym zabawnym i zasługuje bardziej na współczucie.
No a te bezczelne żarty, że Prezes pod opieką mamusi był w gorszej sytuacji niż internowani zakrawają o pomstę do nieba. No jak tak można ja się pytam!? Że mam kazała Jarkowi dokończyć zupkę!? Albo, że Donald Tusk pyta ze współczuciem Jarka: „Nie byłeś internowany? To da się nadrobić!” i do tego ten lisi i szelmowski uśmiech. Ja pytam gdzie są zasady dobrego wychowania u szanownych internautów, no jak tak można…