Trudności definicyjne i brak konsensu

Wydaje się, że odpowiedź na pytanie zawarte w temacie niniejszego artykułu jest bardzo trudna. O ile w przeszłości można było zarysować sylwetkę osoby wykształconej, dziś kontury te się rozmywają. Dawniej za człowieka wykształconego uznawano osobę, która posiadała formalne wykształcenie, najczęściej uniwersyteckie. Jeszcze wcześniej była to osoba piśmienna. Innymi słowy, przez wieki osoba wykształcona była otoczona pewną czcią jako ta, która wie i potrafi więcej od innych. Nic więc dziwnego, że w ujęciu Floriana Znanieckiego człowiek wykształcony „w pewnej dziedzinie wiedzy dopuszczany jest do pewnych ról społecznych i do udziału w pewnych grupach społecznych, do których człowieka «niewykształconego» się nie dopuszcza”. Otwarte pozostaje pytanie, czy słowa Znanieckiego nadal pozostają aktualne. Jeśli weźmie się pod uwagę jedynie dyplom akademicki, wówczas można uznać aktualność powyższego stwierdzenia, a nawet przyznać, iż jest ono bardziej aktualne niż kiedykolwiek wcześniej. Oto bowiem, bez kredencjału nie jesteśmy dopuszczani do pełnienia wielu funkcji zawodowych, czyli nie jesteśmy w stanie znaleźć pracy. Ale czy posiadanie dyplomu akademickiego jest tożsame z posiadaniem wykształcenia? Czy wiedza, która uzyskujemy w drodze formalnej edukacji, jest gwarantem wykształcenia? To, niestety, nie koniec pytań, które musimy sobie zadać w związku z próbą odpowiedzi na pytanie „Co oznacza być człowiekiem wykształconym?”. Jakiś czas temu oglądałam finał teleturnieju „Jeden z dziesięciu”. Finalista znał odpowiedź na niemalże każde pytanie i pobił rekord w ilości uzyskanych punktów. Zasób jego wiedzy był imponujący. Można by go uznać za człowieka wykształconego, gdyby nie kolejne pytanie. Czy osoba, która jest chodzącą encyklopedią jest osobą wykształconą? I znów popadamy w pułapkę kolejnych pytań, bowiem w związku z faktem, iż ilość dyscyplin i subdyscyplin naukowych powiększa się z każdym rokiem, można zadać pytanie o to, co musimy wiedzieć, aby uznano nas za człowieka wykształconego.
Codziennie spotykamy się z ludźmi, którzy ukończyli studia wyższe, niektórzy po kilka fakultetów. Spotykamy się ze specjalistami, którzy doskonale wykonują powierzone im zadania. Jednak wielu z tych ludzi ma trudności z udzieleniem odpowiedzi na podstawowe pytania (np. kto napisał „Zbrodnię i karę?”, jakie miasto jest stolicą Portugali, jaka rzeka płynie przez Toruń, etc). Czy oznacza to, że są osobami niewykształconymi? Problem z nakreśleniem sylwetki osoby wykształconej pojawia się zapewne wówczas, kiedy próbujemy zredukować wykształcenie do listy faktów i umiejętności, które jednostka musi posiadać. Alfie Kohn w swym artykule pisze, że wielu wspaniałych naukowców, którzy wykazują się błyskotliwymi myślami, ma trudności z właściwym postawieniem przecinka. Mogę bardzo szybko wymienić publikacje naukowe, które niedawno przeczytałam, ale jeśli ktoś poprosi mnie o rozwiązanie prostego zadania matematycznego, mogę mieć poważne trudności. W takim razie w jakim stopniu jestem wykształcona? Czy brak kompetencji matematycznych na poziomie szkoły gimnazjalnej może mnie zdyskwalifikować? Pisząc ten tekst, nie chcę szukać usprawiedliwienia dla czyichkolwiek wyraźnych luk w wykształceniu,. Pragnę jedynie podjąć próbę pokazania, iż właściwie nie porozumieliśmy się w kwestii tego, co dziś znaczy być osobą wykształconą, oraz wskazać przyczyny tego zjawiska.
Cele edukacji
Może zamiast stawiać pytanie: „Co znaczy być osobą wykształconą”, lepiej jest zastanowić się nad celami edukacji. A. Kohn powołuje się na słowa Nel Noddings, która nawołuje do odrzucenia „anachronicznego pojęcia, iż naczelnym zadaniem szkoły jest rozwój intelektualny”, utrzymuje, że „głównym celem edukacji powinno być «wytwarzanie» kompetentnych, troskliwych, kochających i godnych miłości ludzi”. Dalej Kohn zauważa, że ilość godzin spędzonych w szkole, podobnie jak zdobycie kwalifikacji zawodowych czy umiejętność wymienienia znanych nazw, faktów i dat, nie sprawi, że człowiek będzie „dobrze wykształcony”. Zastanawia się również nad kwestią, czy bycie wykształconym odnosi się do szkolnictwa czy do jednostki? Czy sformułowanie „dobrze wykształcony” oznacza to, o czym nas nauczano, czy to, czego się nauczyliśmy i co zapamiętaliśmy. Kohn twierdzi, że jeżeli mówimy o człowieku wykształconym w kategoriach „co on wie i co potrafi”, wówczas może on być słabo wyedukowany, nawet jeśli otrzymał edukację w najlepszej szkole. Podobnie jeśli termin „dobrze wykształcony” odnosi się jedynie do szkolnictwa, wówczas możemy przyjąć, że jednostka jest wykształcona, mimo że nie uczestniczyła w wykładach oraz nie rozumiała tego, czego była nauczana.
Wierzymy w edukację (każdy dokument strategiczny nawołuje do potrzeby edukowania), jednak czy do końca mamy wizję, do czego jest ona nam potrzebna, oraz czy udało nam się zdefiniować, jaki ma być końcowy produkt edukacji. W społeczeństwie postindustrialnym, jak twierdził Daniel Bell, wiedza wykorzystywana jest jako narzędzie społecznej kontroli i bezpośrednio kieruje zmianami i innowacjami. Jednocześnie wiedza abstrakcyjna i ogólna została zastąpiona bardziej użyteczną i konceptualną, którą społeczeństwo wykorzystuje, by przewidywać i planować przyszłość. Z tej perspektywy współczesne społeczeństwa inwestują w wiedzę, jednak prowadzi to do zjawiska specjalizacji i profesjonalizacji. Oznacza to, że ideał człowieka wykształconego przesunął się z erudyty posiadającego wiedzę na każdy temat w stronę specjalisty pragmatyka, który opanował całą wiedzę z jednej dziedziny. Wiedza, którą otrzymujemy w szkole, ale też i na uniwersytetach, jest skondensowana, przypomina gotową paczkę. Wydaje się jednak niemożliwe, aby po kursie z socjologii znać jej wszystkie zagadnienia, koncepcje i prawa. Specjalizuję się (warto podkreślić słowa „specjalizuję się”) w socjologii edukacji i pedagogice porównawczej. Znam podstawy pedagogiki oraz socjologii. Jednak jeśli miałabym wypowiedzieć się jako pedagog na temat resocjalizacji, pedeutologii czy pedagogiki specjalnej, miałabym duże trudności. Chodzi zatem o to, że dziś, kiedy obszary wiedzy są tak ogromne, jesteśmy w stanie zajęć się jedynie niewielkim wycinkiem rzeczywistości i stać się w tym ekspertem. Warto również zauważyć, że uniwersytet stracił swój dawny monopol na wytwarzanie wiedzy. W dobie rozwoju technologii informacyjnych coraz częściej mamy do czynienia z edukacją nieformalną. Wiedzę czerpiemy z portali internetowych, forów, a nawet z Facebooka.
Człowiek wykształcony: specjalista, profesjonalista, erudyta czy może ignorant?
Wiemy już, że wiedza uległa rozczłonkowaniu. Wiemy również, że to nie liczba godzin spędzonych w szkole ani liczba zdobytych kredencjałów decydują o tym, czy możemy uznać kogoś za osobę wykształconą. Wiemy także, że stworzenie listy faktów, które dana jednostka musi znać, i umiejętności, które musi posiadać, aby mogła być nazwana osobą wykształconą, również powoduje wiele problemów. Zastanówmy się, czy znajomość daty wybuchu rewolucji francuskiej jest wystarczająca, by mówić o kimś, że jest wykształcony. A może powinien wymienić przyczyny i skutki tego wydarzenia, omówić znaczenie osób zaangażowanych w ten proces, a może powinien znać całą historię Francji? Ale dlaczego akurat Francji? A może całej Europy? A skoro Europy, to może i całego świata? Ale dlaczego akurat historię? I czy znajomość historii wystarcza, by mówić o kimś, że jest dobrze wykształcony? A co z procesem fotosyntezy? Jeśli ktoś zna historię Francji, Europy i świata, a nie umie opisać procesu fotosyntezy, czy oznacza to, że nie jest wykształcony? A czy fakt, że osoba, która zna proces fotosyntezy, chemosyntezy, oddychania beztlenowego, a nie zna historii Francji, Europy i świata, oznacza, że nie jest wykształcona? Jak widać trudno jest stworzyć definicję człowieka wykształconego, przynajmniej w odniesieniu do tego, co powinien wiedzieć, a czego wiedzieć nie musi. Kryteria, którymi się kierujemy, wydają się niewystarczające. Nie ma bowiem konsensu dotyczącego tego, co oznacza być osobą wykształconą, a zatem tworzenie definicji wydaje się bezcelowe.
W tym kontekście warto dokonać próby rekonstrukcji poglądów współczesnych badaczy na ideał człowieka wykształconego oraz zastanowić się, jakie czynniki wpływają na kształtowanie tego obrazu.
Po pierwsze, w literaturze przedmiotu możemy odnaleźć sformułowanie, że osoba wykształcona jest przeciwieństwem ignoranta. Jest ona zainteresowana zdobywaniem nowej wiedzy i umiejętności, nawet takich, które w danym momencie nie są jej potrzebne. Dochodzimy do zasadniczej kwestii rozróżnienia pomiędzy osobą wykształconą a wykwalifikowaną. A. F. Jacobson podkreśla, że osoba wykształcona może być ekspertem w swojej dziedzinie, ale jest w stanie zgłębiać wiedzę także z innych obszarów. Z kolei osoba wykwalifikowana, w przeciwieństwie do osoby wykształconej, posiada wiedzę, która jest jej potrzebna w jakimś konkretnym celu. Taka osoba, według Jacobsona, może być kompetentnym nauczycielem, lekarzem, prawnikiem, ale na tym jej wiedza się kończy. Horyzonty osób wykwalifikowanych są bardzo ograniczone, nie wykazują zainteresowania innymi sprawami, które nie dotyczą obszaru ich specjalizacji. Dość ciekawie ujął to José Ortega y Gasset, który zauważył, że specjalista nie jest ani mądry, ani głupi, jest po prostu ignorantem, „jeśli chodzi o wszystko, co nie dotyczy jego specjalności”. Nie jest jednak głupcem, gdyż jest człowiekiem nauki, a mianowicie zna pewien wycinek rzeczywistości, w której się specjalizuje. Specjalista zatem, współczesny człowiek nauki, jest nazywany przez przywołanego autora „mądro-głupim”.
Po drugie, coraz częściej wiedza staje się towarem, ulega komercjalizacji. Zbyszko Melosik, powołując się na R. H. Browna i R. Cligneta, wskazuje, iż „na współczesnych uniwersytetach mamy do czynienia ze «zorganizowaną produkcją wiedzy» na usługi rządów i korporacji”. W związku z tym zjawiskiem studenci są mniej zainteresowani zdobyciem wykształcenia, a bardziej zdobyciem pracy i osiągnięciem sukcesu życiowego, którym jest zrobienie kariery. Od absolwentów szkół wyższych oczekuje się zatem, by posiadali takie cechy jak umiejętność komunikacji, posługiwania się zaawansowanymi technologiami, a także wykazywali zdolność ciągłego uczenia się. Z drugiej strony, jak pokazują badania przeprowadzone m.in. w Stanach Zjednoczonych oraz w Wielkiej Brytanii, pracodawcy nie są w pełni zadowoleni z umiejętności, jakimi wykazują się absolwenci uczelni wyższych. Wydaje się, że podobnie jest w Polsce.
Po trzecie, na skutek procesów globalizacyjnych następuje ujednolicenie programów kształcenia w taki sposób, aby absolwenci uniwersytetów na całym świecie posiadali podobną wiedzę i podobne umiejętności. Procesy globalizacyjne wymuszają na jednostkach nieustanną edukację dla właściwego funkcjonowania globalnego rynku. W globalnym świecie doniosłą rolę odgrywają również kredencjały, które na globalnym rynku muszą uwierzytelniać podobne umiejętności i wiedzę. Z tej perspektywy standaryzacja programów kształcenia wydaje się nieunikniona. Dyplomy akademickie z chińskich czy indyjskich uniwersytetów, jak zauważa Joel Spring „powinny być podobne do tych z Unii Europejskiej czy Stanów Zjednoczonych, tak aby stopień naukowy mógł być wiarygodny dla globalnego pracodawcy”. Odwołując się do zwolenników krytycznej teorii postkolonialnej, Spring stwierdza, że „edukacja postrzegana jest jako inwestycja ekonomiczna, której zadaniem jest wytwarzanie lepszych pracowników na rzecz wielonarodowych korporacji”. W inny sposób globalizację edukacji postrzegają zwolennicy kulturalizmu, którzy eksponują możliwość zapożyczania edukacyjnych idei i wbudowywanie ich do lokalnego systemu oświaty. Według Globalnej Komisji ds. Międzynarodowej Migracji głównym wyzwaniem dla systemu oświatowego będzie utrzymanie społecznej kohezji, gdyż może być ona zagrożona w wyniku konfliktów, które będą pojawiać się zwłaszcza pomiędzy imigrantami urodzonymi w danym państwie a nowo przybyłymi.
Tworzenie się wielokulturowych społeczeństw wymaga zmian w podejściu do obowiązkowej edukacji. Po czwarte zatem, ważnym aspektem jest edukowanie młodych ludzi do życia w kosmopolitycznej kulturze. Spring twierdzi, że uczniowie nie powinni być wychowywani w duchu poddaństwa wobec woli narodu, lecz powinni być kształceni do bycia globalnymi obywatelami, którzy akceptują różnice kulturowe. Nic więc dziwnego, że coraz częściej nacisk kładziony jest na rozumienie innych kultur, na rzecz budowania wielokulturowego społeczeństwa. Dlatego ważne jest kształtowanie postaw tolerancyjnych, które do pewnego stopnia niwelują napięcia kulturowe, ograniczają postawy ksenofobiczne oraz antyrasistowskie, a rozwijają kosmopolityczne. Z tej perspektywy Paul D. Schafer i Salvatore A. Amenta twierdzą, że przyszłe wyobrażenie o osobie wykształconej powinno ukazać ją jako: „holistyczną, altruistyczną, moralną, uniwersalną i współpracującą”. Mniej więcej taką osobę można określić jako tę, która dostrzega cały obraz świata, dba o środowisko naturalne, umie współpracować, jest odpowiedzialna za ludzi żyjących w innych częściach świata, bierze udział w ważnych wydarzeniach, potrafi współczuć i jest otwarta na potrzeby innych oraz ma swój wkład w rozwój świata. Cel ten można osiągnąć, według cytowanych autorów, stawiając kulturę w centrum programów kształcenia. Coraz częściej nawołuje się, aby była to kultura globalna. To ona ma większy wpływ na kształtowanie tożsamości współczesnej młodzieży aniżeli kultura narodowa. Poza tym to kultura masowa, a zwłaszcza popularna, ma znaczący wpływ na rozwój postaw młodych ludzi.
Ostatnią kwestią, którą należy podnieść, są programy nauczania. W literaturze przedmiotu eksponuje się odejście od wiedzy encyklopedycznej na rzecz krytycznego myślenia i rozbudzania w młodych ludziach ciekawości. Wykształcenie to nie tylko znajomość faktów, lecz także umiejętność stawiania pytań i szukania na nie odpowiedzi. To także zdolność do rozumienia różnych punktów widzenia, sztuka argumentacji. To wreszcie zrozumienie, że we współczesnym świecie żadna instytucja ani żaden człowiek nie mają monopolu na wiedzę. Ani na prawdę.
Jak starałam się to przedstawić powyżej, nie można jednoznacznie stwierdzić, co znaczy być osobą wykształconą. Kohn twierdzi, że „mylące, a nawet niebezpieczne jest ocenianie naszych pedagogicznych wartości, sądząc, że są one osadzone w jakiejś obiektywnej, transcendentnej Prawdzie. Kryterium bycia dobrze wykształconym jest platońską formą, czekającą na odkrycie”. Być może ideał człowieka wykształconego w XXI w. musi zostać odkryty i opisany przez historyków za jakieś sto lat. Być może w podręcznikach akademickich będzie można odnaleźć zapis, iż człowieka wykształconego na przełomie XX i XXI w. charakteryzowały: altruizm, empatia, uniwersalizm, chęć współpracy, twórczość, zdolność komunikowania się, troska o świat doczesny, odpowiedzialność, chęć poznawania nowych obszarów wiedzy, zaangażowanie w życie społeczne społeczności lokalnej, kraju i świata.
Bibliografia:
Bell, D., The coming of Post-Industrial Society: A Venture in Social Forecasting, New York 1999.
Gasset, Ortega, J., Bunt mas, Warszawa 2002.
Hesketh, A. J., Recruiting an Elite? Employers’ perceptions of graduate education and training, „Journal of Education and Work”, t. 13, nr 3, 2000.
Hejwosz, D., Edukacja uniwersytecka i kreowanie elit społecznych, Kraków 2010.
Jacobson, A. F., Well trained or well educated. The creative role, [w:] Vital speeches of the day, Delivered at Hastings College, Hastings, Nebraska, 19 May 1968.
Kohn, A., What does it mean to be well educated?, Boston 2004.
Meier, D. W., Why kids don’t „want” to be well educated: rethinking school reform, Paper presented at the Annual Meeting of the American Educational Researcher Association, Atlanta, GA, 12 –16 April 1993.
Melosik, Z., Uniwersytet i społeczeństwo. Dyskursy wolności, wiedzy i władzy, Poznań 2002.
Spring J., Globalization of education. An introduction, New York 2009.
