Mimo, że w Sejmie ostatniej kadencji była obecna grupa posłów reprezentujących lewicę skłonnych do poparcia rozwiązań liberalnych światopoglądowych, to po tych 8 latach wynik zmian jest więcej niż skromny. Po długich bojach przeszła dość restrykcyjna ustawa o in vitro, ograniczająca ilość zarodków, oraz prawo do zabiegów dla samotnych kobiet. Ustawy o związkach partnerskich nie udało się nawet przegłosować w wersji umowy u notariusza. Prace nad przepisami dotyczącymi uzgadniania płci trwały tak długo, że kiedy wreszcie została uchwalona ustawa, to przypadło to już na rządy nowego prezydenta. Skutek znany, mamy veto i niemoc parlamentu przy odrzuceniu go. Ustawa przepadła. Przez te 8 lat religia w szkołach nie tylko nie stała się przedmiotem uczonym po lekcjach i traktowanym, jako nadobowiązkowy, ale nadal jest na świadectwach i liczy się do średniej decydującej o nagrodach i punktach do liceum. Również kwestie dopłat do Świątyni Opatrzności Bożej budzą mój szczery opór i brak wiary, że PO chce jakichkolwiek zmian. Jeżeli dodamy do tego wypowiedzi wielu senatorów oraz posłów PO w takich sprawach jak in vitro, związki partnerskie, czy zmiana płci, to nie trudno zauważyć, ze słowo „przyjazny” oznacza w rzeczywistości postawę konserwatywną. Również obecność na listach Platformy byłych posłów PIS oraz takich kandydatów jak Stefan Niesiołowski, nie daje nadziei na zmianę postawy.
Czym dla mnie są nowoczesne stosunki państwo – Kościół, jakich zmian oczekuję w Polsce?
Państwo powinno stać na straży szczęścia i wolności swoich obywateli. Jeżeli mamy w Polsce ustawę, powstałą na drodze kompromisu, o dopuszczalności aborcji z przyczyn medycznych, to rolą państwa jest zabezpieczenie możliwości realizacji praw kobiety do skorzystania z zabiegu w sytuacjach określonych przez przepisy. To państwo musi zadbać o wykonywanie zabiegów ze wskazań medycznych lub u ofiar gwałtów przez placówki korzystające ze środków publicznych. O ile akceptuję prawo do korzystania lekarzy z klauzuli sumienia, o tyle nie zgadzam się, by z publicznych środków finansować placówki kontestujące realizowanie obowiązujących przepisów prawa. Jeśli to nie lekarz lub placówka ma informować, zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego (kuriozalnym), o miejscu wykonania zabiegu, to ten obowiązek musi przejąć NFZ.
Podobnie o in vitro powinny decydować względy medyczne. I to one przede wszystkim, a nie opinia Kościoła powinny określić zasady stosowania zabiegu. Nie jest rolą państwa decydowanie o tym, jak ma się prowadzić osoba poddająca się zabiegowi. Czy ma ona, a może nie, stałego partnera.
Coraz więcej Polaków jest zwolennikami zalegalizowania związków partnerskich i to powinno zadecydować o ich wprowadzeniu. Przecież nikt nie każe ich zawierać osobom, z których zasadami jest to sprzeczne. Ich brak naraża Polskę na przegrane sprawy przed Trybunałem w Strasburgu. A co najważniejsze pozbawia prawa do szczęścia część Polaków.
Dla mnie, jako rodzica i człowieka zawodowo związanego z edukacją istotny jest rozdział państwa od Kościoła w publicznych szkołach. Dlatego lekcje religii w szkole publicznej są dla mnie zaprzeczeniem idei dostępu do nauki w szkole neutralnej światopoglądowo. Lekcje te nie tylko dzielą dzieci i wpływają na prace szkoły, ale też pochłaniają środki, które mogłyby zostać przeznaczone na inny cel edukacyjny. Minimum zmian to zasada, że katecheza nie jest finansowana z środków publicznych. Taki projekt ustawy leży już w Sejmie, dzięki akcji Świecka Szkoła, której jestem jednym z inicjatorów.
Od lat wiele się mówi o wprowadzeniu podatku kościelnego i wydaje się, że takie rozwiązanie pozwoliłoby tylko tym, którzy tego chcą, przeznaczyć część swoich podatków na wybrany związek wyznaniowy. Kościół mógłby z tego pokrywać zobowiązania Funduszu Kościelnego, a także płacić katechetom i księżom za nauczanie religii. Lekcje mogłyby się odbywać na terenie parafii lub szkoły, ale po innych lekcjach. Warto wypracować rozwiązanie satysfakcjonujące wszystkich Polaków, zarówno tych wierzących, chcących swoimi środkami wesprzeć Kościół, jak i pozostałych, wybierających inne cele ważne społecznie. Takie finansowanie byłoby zgodne z ideą rozdziału Kościoła i państwa. Tego rozwiązania też nie doczekaliśmy się przez ostatnie 8 lat.
Polska jest krajem, który pamięta zasługi KK dla odzyskania niepodległości, ale jest też krajem, w którym ludzie cenią wolności osobiste. Polacy chcą żyć w nowoczesnym kraju, w którym panuje realny, a nie deklaratywny rozdział Kościoła i państwa. Gdzie nikt nie wchodzi im w sferę prywatna, nie chce decydować za nich o ich dzietności, związkach, wierze.
Dlatego naprawdę czas zmienić POPIS na ugrupowania, które nie boja się mówić o związkach partnerskich, podatku kościelnym, kraju neutralnym światopoglądowo i zaprzestaniu finansowania religii z budżetu państwa. Czas na nowoczesną Polskę.
Katarzyna Lubnauer jest związana z ugrupowaniem Nowoczesna Ryszarda Petru. Jest kandydatem Nowoczesnej do Sejmu w Łodzi.