Naukowcy tłumaczą zjawisko jamais vu tym, że nasza pamięć traci ważny element jakim jest osobiste doświadczenie, a w rezultacie wszystko czego chwilowo doświadczamy jest nam obce.
O, a to co? Na prostej i dość przewidywalnej ścieżce wyrosła przeszkoda – przyczyna potknięcia. Stopy straciły rytm, ręce zatańczyły w powietrzu, próbując utrzymać ciało w pionie. Czas jakby się zatrzymał, a ciało pozostało w zawieszeniu między przerwaną aktywnością a nieplanowanym, prawdopodobnie twardym, lądowaniem. Pauza, stop, rolka z dotychczasowym filmem przestaje się kręcić, przecieramy ze zdumienia oczy. Niejasne i nieprzyjemne uczucie podobne zjawisku jamais vu, wybrykowi pamięci, przeciwieństwu częstego deja vu. Zdaje się wtedy, że nie poznajemy miejsca, w którym byliśmy przecież wielokrotnie. Sytuacje i ludzie, z którymi mieliśmy częsty kontakt wydają się nam nagle nieznajomi. Naukowcy tłumaczą zjawisko jamais vu tym, że nasza pamięć traci ważny element jakim jest osobiste doświadczenie, a w rezultacie wszystko czego chwilowo doświadczamy jest nam obce. I to wszystko – zatrzymanie, zaskoczenie, a przede wszystkim poczucie obcości w nowej rzeczywistości zaczyna się od zetknięcia z przeszkodą. Niby wiesz, że w drodze wszystko może się zdarzyć, ale nie spodziewasz się, że przyczyna potknięcia będzie miała kulisty kształt, wypustki mieniące się intensywnymi kolorami i na imię koronawirus.
Początek tej historii o wytrąceniu z dotychczasowej równowagi – utrzymywanej co prawda ze zmiennym szczęściem, ale i z akceptacją dla płynności losu, to opowieść o poszukiwaniu skrawków stałego lądu w oceanie niepewności i zagrożenia. To opowieść o wyłuskiwaniu okruchów prawdy z chaosu globalnej giełdy wiadomości, statystyk, doniesień, zakazów i nakazów. To próba uporządkowania swojego fragmentu świata w gąszczu paradoksów. To sprawdzian dla niespokojnego umysłu poszukującego sposobu, by zrozumieć co się stało, w jakiej znajdujemy się sytuacji i z czym jeszcze przyjdzie nam się zmierzyć.
(Krótka?) korona-przerwa upływa pod znakiem paradoksów. Paradoksy te dotykają naszych aktywności, emocji, języka, myśli. Jak dziwne stało się odczuwanie upływu czasu w kwarantannowym zamknięciu – niby wszystko na spowolnionych obrotach, a jednocześnie gonitwa myśli, zdarzeń, nieprzerwany napływ bodźców. Z jednej strony zamrożenie w kulturze, a tymczasem nawał pracy, konferencyjnych posiedzeń i wartki strumień maili. Zaniepokojeni spiralą zmian szybko staraliśmy się ją zagospodarować planując, organizując i działając, gdy tymczasem do głosu dochodziła co raz wyraźniej inna potrzeba – także zmiany, ale nie w aktywności, a w stanie skupienia.
Powoli zaczęliśmy odkrywać w sobie i dla siebie nowe przestrzenie. Nowy stan skupienia to zaproszenie do pełnego zanurzenia w doświadczanie „tu i teraz”, do bycia uważnym i obecnym. To oznacza pełne zaangażowanie i świadome czerpanie z nowego. To dostrzeżenie, że znaleźliśmy się w momencie przełomowym, którego nie wolno nam przespać, przeczekać i zmilczeć. To czas, w którym winniśmy wziąć odpowiedzialność i dokonać nowego wyboru. Nowy stan skupienia nie ma być wskazaniem drogi, ale ma postawić drogowskazy, dzięki którym sami wybierzemy własne ścieżki. Niezawodny towarzysz w tych wyborach i w drodze to literatura. Do czego służy, podpowiada Adam Zagajewski: „Nie tylko do przedstawiania naszego życia. Jest w niej też plan moralny. Udział w nigdy nieustającej debacie o etycznej strukturze świata i nieustająca, nigdy nieuwieńczona powodzeniem próba ulepszenia naszej cywilizacji, uczynienia bliższą temu, co dobre”.
Zamiast apokaliptycznych ubolewań, bez grzmień o końcu świata i karze za ludzką niedoskonałość, spokój i akceptacja nowych rytuałów. Zamiast złorzeczenia i utyskiwania – powtarzalna mantra zmienionej codzienności:
Boże codzienności
wprowadź się do naszego domu
na stałe
od świtu do świtu
Bądź w każdym geście
tych co pod dachem chwili
szukają dla siebie schronienia
/Irena Gelblum Conti/
W miejsce bezkrytycznej wiary w aktywność, wzrost i dążenie do sukcesu – minimalizm oczekiwań, wdzięczność za to co jest i co przynosi zmiana:
dobrze dobrze
dobrze jak nie za dobrze
a nawet dobrze
nie za mądrze
nie zaszkodzi niepolepszenie
jak tylko można wytrzymać
na głupi sposób swój
/Miron Białoszewski/
Jeśli tylko potrafimy znieść tę nową rzeczywistość, nawet ma „głupi sposób swój”, możemy się włączyć w przestrzeń, gdzie „toczy się także inna rozmowa, dużo spokojniejsza, cichsza, przyciągająca mniej uwagi, ale niekoniecznie mniej istotna: o Bogu, o sensie życia, o sztuce, o literaturze, o muzyce, o naturze cywilizacji, o związku między nowoczesnością i tradycją, o śmierci.” (Adam Zagajewski).
Zaproszeniem do takiej właśnie rozmowy jest poetycki Festiwal Miłosza, który zawitał po raz pierwszy w gościnne i przepastne przestrzenie Internetu. Kolejny paradoks? Jak intymność poezji wrzucić między światłowody i kable? Eksperyment, poszukiwanie, próba – z wiarą, że znajdziemy tam miejsce na nowy stan skupienia rozumiany jako koncentracja uwagi na słowach, emocjach, znaczeniach, ale także jako miejsce zgromadzenia ludzi, by razem połączyć się we wspólnym przeżyciu.
Dział „Nowy stan skupienia” powstaje we współpracy z Festiwalem Miłosza. Organizatorzy Festiwalu: Miasto Kraków, Krakowskie Biuro Festiwalowe i Fundacja Miasto Literatury.