Czy dzisiejsi konserwatyści brytyjscy, ludzie ery Borisa Johnsona, są kontynuatorami konserwatywno-ewolucjonistycznych tendencji?
W poszukiwaniach politycznych źródeł konserwatyzmu nie wolno nam zatrzymać się na Edmundzie Burke’u i kształtowaniu się nowożytnej ideologii konserwatywnej. Konserwatyzm jest bowiem nie tylko ideologią i doktryną polityczną, ale również polityczną praktyką. Pierwszym środowiskiem politycznym, które określiło swoją konserwatywną tożsamość, było otoczenie brytyjskich torysów. Również zatem konserwatyzm w wersji praktyczno-politycznej rodzi się w Wielkiej Brytanii. Okazuje się jednak, że droga od Williama Pitta Młodszego aż po Borisa Johnsona jest drogą krętą i skomplikowaną. Większość historii brytyjskich konserwatystów należy interpretować jako wierną implementację założeń konserwatyzmu ewolucyjnego, odpowiadającego oczekiwaniom i postulatom Burke’a. Czy dzisiejsi konserwatyści brytyjscy, ludzie ery Borisa Johnsona, są kontynuatorami tych konserwatywno-ewolucjonistycznych tendencji?
Od „oburzonych” do Pitta Młodszego
Początków klubu politycznego torysów historycy myśli politycznej i partii politycznych dopatrują się w stronnictwie, które ukształtowało się w 1679 roku w toku sporu części parlamentarzystów z królem Jakubem II Stuartem dotyczącego sukcesji brytyjskiego tronu. Protoplastami późniejszych torysów – a dzisiejszych brytyjskich konserwatystów – byli przedstawiciele koterii określanej mianem Abhorrers, co dosłownie znaczy „oburzający się”. Nie oburzali się jednak na rząd i autokratyczną władzę, nie oburzali się na represje i nadużywanie uprawnień przez królewską administrację, nie oburzali się również na anachroniczną strukturę społeczną i gospodarczą ówczesnej Wielkiej Brytanii. Oburzali się jedynie na tych, którzy się oburzali! A konkretnie oburzenie „abhorrersów” skierowane było przeciwko tzw. petycjonistom, którzy przy pomocy petycji usiłowali doprowadzić do osłabienia władzy królewskiej. Tymczasem „abhorrersi” stanowili pierwsze dobrze zorganizowane środowisko polityczne, które za honor poczytywało sobie obronę tradycji i królewskiej władzy przed wszystkimi tymi, którzy domagali się modernizacji systemu politycznego i ograniczenia królewskiej władzy. Historycy wskazują, że poparcie „abhorrersów” dla Jakuba II wiązało się również z wzięciem na siebie roli obrońcy religii: „Torysi zgromadzili się wokół niego podczas kryzysu ekskluzyjnego w założeniu, że będzie bronić Kościoła, tak jak duchowieństwo broniło jego prawa do tronu”1. Uznanie religii i kościoła za ważne czynniki życia publicznego czynią torysów już u ich źródeł przedstawicielami wyraźnej linii właściwej dla przyszłej doktryny konserwatywnej.
Od końcówki XVIII wieku środowisko torysów – późniejszych konserwatystów – zaczęło się formować programowo. W pierwszej kolejności przyjmowano oczywiście postulaty obrony władzy królewskiej jako swoistego elementu stabilizującego ustrój polityczny, a zarazem gwarantującego ciągłość władzy państwowej. Podejście tego typu widoczne było w sposób szczególny od rządów Williama Pitta Młodszego – najmłodszego jak dotychczas brytyjskiego premiera – który choć de facto w znacznym stopniu przyczynił się do kształtowania się dominacji parlamentu nad władzą królewską, to jednak poprzez szereg reform administracyjnych umacniał centralizację władzy monarszej, zwiększał kontrolę nad koloniami brytyjskimi, ograniczając ich niezależność oraz hamując procesy decentralizacyjne, które w niektórych regionach brytyjskiego imparium następowały. Początkowo Pitt Młodszy popierał ruch Christophera Wyvilla działający w porozumieniu z Williamem Pettym, była to „frakcja bardzo wygodna dla tak niezależnego polityka, jakim zaczynał być Pitt. Sytuowała się na scenie politycznej poniekąd w centrum”2. Pittowi Młodszemu przez lata udawało się – w duchu konserwatyzmu ewolucyjnego – temperować się reformistyczno-rewolucyjne dążenia whigów, czyli późniejszych liberałów, ale jednocześnie inicjować procesy powolnych, ewolucyjnych przeobrażeń brytyjskiego parlamentaryzmu.
Nie bez znaczenia były indywidualne zdolności Pitta Młodszego, które niewątpliwie pozwalają go umieścić w katalogu zdolniejszych i bardziej znaczących postaci politycznych Wielkiej Brytanii, a zarazem jako jednego z najważniejszych ludzi brytyjskiego ruchu konserwatywnego. Co ciekawe, „Jerzy III spodziewał się, że William Pitt Młodszy będzie uległym mu premierem, ale te przewidywania nie ziściły się. Szybko wziął górę indywidualizm młodego polityka, który miał do wykonania dwa bardzo ważne zadania: uzdrowienie finansów publicznych, nadszarpniętych w poprzednich latach, i wyprowadzenie Wielkiej Brytanii z izolacji międzynarodowej, w jakiej się znalazła po wojnie w Ameryce”3. Działania Pitta Młodszego zwykle były motywowane typowym dla nurtu konserwatyzmu ewolucyjnego rozsądkiem i umiarem, dążeniem do poszukiwania rozwiązań dalekich od skrajności. Te konserwatywno-ewolucjonistyczne skłonności brytyjskich torysów – ich wyraz znajdujemy w polityce prowadzonej przez Pitta Młodszego właśnie – dostrzec można chociażby, kiedy przyjrzymy się polityce brytyjskiego rządu wobec wydarzeń rewolucji francuskiej. Zanim Brytyjczycy włączyli się w działalność koalicji antyfrancuskiej, przywódca torysów usiłował przyjąć postawę neutralną i wręcz wyczekującą. Ta postawa charakteryzować będzie wielu przyszłych wybitnych przedstawicieli konserwatyzmu brytyjskiego.
Od ewolucjonizmu do radykalizmu
Partia Konserwatywna powstała oficjalnie w 1832 roku, czyli ponad ćwierć wieku po śmierci Williama Pitta Młodszego. Dokumentem, który legł u źródeł tego ugrupowania, był tzw. Manifest z Tamworth autorstwa Roberta Peela. Dokument ten – ale również koncepcja przemian, jakich Peel domagał się do brytyjskich torysów – zakładał przyjęcie modelu umiarkowanej współpracy konserwatystów z monarchą, podjęcie się działań zmierzających w kierunku pewnej demokratyzacji ustroju oraz zwyczajnie dostosowanie się torysów do zmieniającej się rzeczywistości społeczno-politycznej. Postulat, który jeszcze kilkanaście lat wcześniej nie wyszedłby z kręgów torysowskich, a który stał się jednym ze sztandarowych konceptów konserwatyzmu Peela, była kontrola działalności Kościoła Anglii. Co ważne, Peel zasłynął również wprowadzeniem zmian dotyczących pracy wykonywanej przez dzieci między 9 a 13 rokiem życia, a mianowicie ograniczono ich czas pracy do maksymalnie 6 godzin dziennie. Z punktu widzenia kręgów przemysłowych i ziemiańskich było to działanie innowacyjne i jednocześnie kontrowersyjne, jednakże zdawało się stanowić przejaw umiarkowanej opcji reformistycznej. Także zatem linia Peela jak najbardziej odpowiada duchowi konserwatyzmu ewolucyjnego. Jego usiłowanie balansowania między konserwatystami a whigami poskutkowało finalnie opuszczeniem Partii Konserwatywnej i związaniem się z Partią Liberalną.
W drugą stronę prowadziła droga innego brytyjskiego konserwatysty – Winstona Churchilla. Jego ścieżka polityczna rozpoczęła się w Partii Liberalnej, jednakże wobec systematycznej utraty przez nią wpływów na rzecz Partii Pracy, Churchill ostatecznie zdecydował się na przystąpienie do Partii Konserwatywnej. „Przez cały okres politycznej aktywności krytycy nie szczędzili Churchillowi przykrości: zarzucano mu lekkomyślność i brawurę, brak trzeźwego osądu faktów, rozpowszechniane były pogłoski o jego niezrównoważeniu i niebezpieczeństwie, jakie stanowi”4. Choć w latach trzydziestych Churchill został zmarginalizowany w swoim środowisku politycznym, to jednak klęska polityki zagranicznej appeasementu prowadzonej przez Neville’a Chamberlaina sprawiła, że mógł on odbudować swoją pozycję i wrócić do politycznej gry o najwyższą stawkę. To on odważył się na krytykę rządu tworzonego przez liderów jego własnej partii hasłem, które obiegło całą ziemię: „Nasz rząd miał do wyboru hańbę i wojnę. Wybrał hańbę, a wojnę będzie miał i tak”. Tym samym udało mu się wykreować siebie na męża opatrznościowego, któremu w trudnym czasie przekazano władzę. Pozycja Churchilla w ramach rządu wojennego pozwoliła mu na daleko idącą centralizację zarządzania i właściwie skupienie w jednych rękach całej władzy wykonawczej. Umiejętność balansowania między różnymi partiami i frakcjami wspierającymi gabinet wojenny była możliwa dzięki racjonalności zarządzania oraz mądremu autokratyzmowi. To – zdawałoby się niemożliwe do osiągnięcia – połączenie wynikało właśnie ze swoistego ewolucjonistycznego konserwatyzmu, jaki wyznawał Churchill. Był bowiem jednak przede wszystkim pragmatykiem, w mniejszym zaś stopniu doktrynerem.
Pierwszym wyłomem w nurcie konserwatyzmu ewolucjonistycznego, jaki dokonał się w zarządzaniu Partią Konserwatywną w Wielkiej Brytanii, były rządy Margaret Thatcher. Kiedy wspomina ona moment objęcia przez nią rządów, wskazuje, że „partia torysów natomiast prezentowała stanowisko raczej ambiwalentne. Na forum publicznym i parlamentarnym torysi, co prawda, sprzeciwiali się polityce laburzystów, głosząc doktrynę wolnego handlu, lecz robili to z niewielkim przekonaniem. Niemal każde powojenne zwycięstwo zawdzięczali wyświechtanym sloganom”5. Polityka Thatcher była zerwaniem z umiarkowaną linią, jaką prezentowali torysi po II wojnie światowej. Thatcher postanowiła zerwać z wyświechtanymi sloganami, obrać jednoznaczny kierunek konserwatyzmu światopoglądowego i liberalizmu gospodarczego, ograniczyć obecność państwa w gospodarce i zakres świadczeń socjalnych. Model Thatcher trudno już nazwać konserwatyzmem ewolucjonistycznym – był to konserwatyzm dość wyraźny i precyzyjny, któremu nadano równie wyraźny i precyzyjny wymiar ekonomiczno-wolnorynkowy. Rządy Thatcher były pierwszą próbą redefinicji ścieżki polityczno-ideologicznej brytyjskich konserwatystów i – jak wskazuje historia – wybór Żelaznej Damy był w tamtych czasach wyborem zarówno słusznym, jak też skutecznym gospodarczo. Na ile model ten mógłby być kontynuowany także dziś, to już rzecz jasna zupełnie inna dyskusja.
Czasy nowego radykalizmu
Droga, jaką w latach dziewięćdziesiątych zaproponował konserwatystom John Major, była ślepą kontynuacją linii Thatcher. Nie przyniosła ona sukcesów Majorowi, stąd też jego następcy – przede wszystkim David Cameron – podjęli się dzieła rewizji myślenia o brytyjskim konserwatyzmie i miejsca torysów na scenie politycznej. Cameron uznał, że należy przywrócić ścieżkę konserwatyzmu ewolucyjnego – drogę umiaru i rozsądku – którą postanowił ubogacić o elementy ekologiczne i solidarystyczne, z akcentem na wyważony dyskurs w tematach europejskich. Okazało się jednak, że Brytyjczyków nie przekonuje już język konserwatystów ewolucyjnych. Referendum w sprawie Brexitu stało się tego namacalnym dowodem, a przejęcie władzy w partii i teki premiera przez Borisa Johnsona – jak się wydaje – jednoznacznie to przypieczętowało. Johnson stał się nowym wyrazicielem emocji konserwatywnego elektoratu. Tego elektoratu nie należy już utożsamiać z klasą średnią, do której zwracała się Żelazna Dama, bo ta klasa średnia składa się już z innych „uśrednionych Brytyjczyków”, ale również ci Brytyjczycy w ciągu ostatnich trzydziestu lat zmienili się znacząco. Fenomen Johnsona wyraźnie pokazuje, że współczesny konserwatyzm brytyjski musi być emocjonalny i głośny, krzykliwy i kontrowersyjny, gdyż tylko w ten sposób będzie w stanie przejąć elektorat zagubiony we współczesnym – zmieniającym się w niesamowitym tempie – świecie. W konserwatyzmie brytyjskim nastały czasy nowego radykalizmu.