…14 grudnia Anno Domini 2022 zapisze się na kartach historii. Światowej. W biurze komendanta głównego polskiej policji doszło do wybuchu. Huk słychać na Mokotowie, plotka niesie się po Warszawie, policyjny Goebbels Mariusz Ciarka odkopuje instrukcje prasowe z akt Grzegorza Przemyka, a polscy obywatele informacji szukają po mediach zagranicznych. Rzecznika rządu znów przerasta wydanie choćby krótkiego komunikatu, a radio Wolna Europa ponownie żałuje zamknięcia sekcji polskiej.
Bomba myślicie? Zamach może? Cóż…jaka policja taki zamach, chce się rzec – ostrzał komendy z broni przeciwpancernej. Przeprowadził go komendant główny Jarosław Szymczyk w osobie własnej. Wojna dotarła do Warszawy? Trudno bowiem zrozumieć, jakim cudem w jednym z najlepiej chronionych budynków państwowych (a przynajmniej taką mam nadzieję) znalazł się uzbrojony granatnik przeciwpancerny – sprzęt do niszczenia czołgów i bunkrów. Jeszcze trudniej zrozumieć, jak policjant z 30 letnim stażem, najwyższym stopniem generalskim, w towarzystwie równie doświadczonych oficerów, mógł taką broń odpalić. W budynku, wśród ludzi, w centrum miasta. Tylko i wyłącznie opóźnionej aktywacji głowicy bojowej swoje życie zawdzięcza wielu obecnych w budynku. Konstruktorzy granatnika przewidzieli bowiem, że granatnik może się znaleźć w policyjnych dłoniach i głowica musi przelecieć pewien dystans, by się uzbroić. Tak, by nie zabiła samego strzelca – tu na szczęście nie zdążyła.
Rządy Jarosława Szymczyka w policji zapiszą się jako najczarniejszy okres w całej jej historii pod różnym nazewnictwem. Upolitycznienie, bandytyzacja zachowań, bicie dziennikarzy, liczne interwencje kończące się śmiercią obywateli czy kultura osobista policjantów z poziomu najgłębszego rynsztoka. Udział w nielegalnych restrykcjach covidowych czy wysłanie antyterrorystów z pałkami na pokojową demonstrację kobiet to coś, czego nie dopuścili się nawet bandyci Czesława Kiszczaka. Oczywiście wszystko legalizowane przez kontrole wewnętrzne. Policja PiS bardziej przypomina zorganizowaną i umundurowaną grupę przestępczą aniżeli policję państwową. Dziś normalny obywatel ma uzasadnione przekonanie, że kontakt z policją zakończy się pobiciem lub w najlepszym razie niesprawiedliwym mandatem. Gdy są potrzebni, to i tak nie można na nich liczyć. Niedawno sam czekałem na drogówkę do kolizji blisko 4 godziny – w Warszawie, w dzień roboczy.
Odpalenie granatnika jest swoistą wisienką na torcie – PiS z Szymczykiem połączyli brak jakiegokolwiek kręgosłupa moralnego z niekompetencją i brakiem zahamowań. Choć Gestapo, SB czy Milicja dopuszczały się podobnych, a nawet gorszych potworności, to jednak nie umiem sobie wyobrazić, by w najbliższym otoczeniu gen. Jaruzelskiego znalazł się idiota, który bawiłby się sprzętem wojskowym w budynku sztabowym. A nawet gdyby się znalazł, natychmiast zostałby odsunięty od pracy. Jaruzelskiego bowiem otaczali ludzie może i podli, ale na pewno nie głupi.
Tymczasem w PiS takiej refleksji nie ma. Tak jak Czesław Kiszczak spłacał swe długi wobec morderców Grzegorza Przemyka, tak dziś Mariusz Kamiński broni Jarosława Szymczyka. Kto wie, może nawet obaj znajdą się w klubie kolesiowskiego ułaskawienia. To porównanie nie jest ani trochę przesadzone. Tego co zrobił Jarosław Szymczyk, nie da się w żaden sposób usprawiedliwić, swoją dymisję powinien odebrać najpóźniej razem z wypisem ze szpitala. W gruncie rzeczy to nie wybuch jest tu największym problemem. Możemy jedynie wyobrazić sobie atmosferę środowego poranka na komendzie, gdzie 50-letnie dzieci oglądały pamiątki z wycieczki na Ukrainę. „Ale sprzęt, ej daj potrzymać, kamerujesz? Weź wyceluj w TVN…”. Niestety te dzieci w rękach miały nie pistolety na kulki lecz prawdziwie zabójczy sprzęt. Biegając po telewizji z zaklejonym uchem Jarosław Szymczyk nawet nie próbuje wyjaśnić, dlaczego bez zezwolenia przemycił przez granicę państwa sprzęt wojskowy. Broń, na którą nie miał prawa mieć pozwolenia, nawet jako komendant główny policji. Tłumaczenie, że nie wiedział, że miała być zużyta to zwyczajna kpina. Czy komendant główny policji jest tak głupi, że nie umie odróżnić broni zużytej od nabitej lub dać tego do sprawdzenia kompetentnej osobie? Broni jednorazowej, dodajmy. Takie coś wnosi to gabinetu na komendzie? Samo to jest podstawą do dymisji, a dodatkowo zarzutów karnych i wyroku, mam nadzieję, skazującego na długie więzienie. Telewizyjne występy Szymczyka nie są niczym nowym, od lat kłamie w żywe oczy lepiej niż zawodowi politycy. Tylko teraz nie ma już pola na dyskusję i interpretację. Jeśli jest on czegokolwiek ofiarą, to co najwyżej ofiarą losu.
Kompromitacja Jarosława Szymczyka jest także kompromitacją innych polskich służb. Komendant, nie komendant na granicy powinien zostać sprawdzony, przedmioty zgłoszone do odprawy celnej. Granatnik to nie jest mała kontrabanda do ukrycia w bieliźnie. Fakt, że delegacja na pewno podróżowała na paszportach dyplomatycznych nic nie wnosi – te paszporty dają immunitet dyplomatyczny w obcym kraju, nie przed polskimi służbami granicznymi. Na polskiej granicy posiadacz takiego paszportu podlega dokładnie tym samym zasadom, co każdy inny obywatel polski. Afera nie przeszła bez echa na świecie, jest tym bardziej kompromitująca dla polskiego państwa w kontekście wojny na Ukrainie. Skutki widzimy już dzisiaj, gdy niedawna wizyta ukraińskiego prezydenta w USA odbyła się z pominięciem polskich służb. Wołodymyr Zełenski przejechał pociągiem do Rzeszowa, skąd udał się na lotnisko. Niczym w republice bananowej polskie służby nie wiedziały ani kto, ani po co jedzie pociągiem. Jest to wręcz upokorzenie naszego państwa – upokorzenie zafundowane przez PiS na własne życzenie. PiS-owskiego wstawania z kolan ciąg dalszy, na czole brak już miejsca na siniaki.
Skłamałbym mówiąc, że jestem w szoku. Polska policja od lat konsekwentnie dowodzi swej bezwartościowości. Kobiety spałujemy, mandacik wyślemy, a przed chuligaństwem uciekniemy. Przesadzona brutalność gdy wystarczy zwrócić uwagę, bezsilność wobec prawdziwych przestępców. Tak było od kiedy pamiętam, ostatnie lata to jedynie niespotykana wcześniej eskalacja bezpodstawnej agresji, brutalności i po prostu przestępczości w mundurze. Przestępczości popartej poczuciem bezkarności. Przykład idzie z góry – skoro komendantowi wolno wysadzić komendę z poklaskiem ministra, to czemu szeregowy krawężnik ma mieć opory przed poznęcaniem się paralizatorem nad zatrzymanym? Przeciągnie pałą po nerkach, śladu nie będzie, kamerka niby na mundurze, ale akurat tego dnia się zepsuła. Pacjent zmarł? Sierżancie nie kop, bo się spocisz.
Ojciec porządny, matka porządna, syn policjant. Jednym z haseł PiS było to, by policją kierowali ludzie bez milicyjnego rodowodu. Tamci może zaczynali karierę za komuny, może dzięki temu, może mimo tego – ale wiedzieli jak nie powinna wyglądać policja i czego jej nie wolno robić w państwie prawa. Trudno dziś wskazać rzecz, która państwu polskiemu bardziej by się nie udała niż policja. Dorobiliśmy się tworu, który jest dokładnym przeciwieństwem tego, jak policja powinna wyglądać i działać. Mam jeszcze resztki nadziei, że ktokolwiek w PiS się opamięta i Jarosław Szymczyk zostanie wyrzucony tam, gdzie dawno powinien się znaleźć – na bruk. Potem za kratami na długie lata. Najwyższa pora by polską policją kierował policjant z powołania, nie Kutschera swoich czasów.
PS
Zawiodły mnie sylwestrowe ostrzeżenia przed fajerwerkami. W tym roku mogły być wiarygodne jak nigdy.
