Zaczęło się niewinnie, „Panie Marszałku Kochany”, niegroźna zabawa słowami w wykonaniu posła Szczerby. Potem poszło szybko i nawet nie wiem kiedy, podobnie jak kilkudziesięciu innych posłów, znalazłam się przy mównicy sejmowej.
Musieliśmy postąpić pryncypialnie i stanąć w obronie posła. Pozwolenie na bezprawne wyłączenie z obrad jednego z nas, mogłoby skutkować kolejnymi wykluczeniami. Oznaczałoby też ostrą cenzurę w przyszłości ze strony Marszałka.
Wiedzieliśmy jednak, że konflikt jest na rękę PIS. To Prezes jest mistrzem zarządzania przez kryzys i tematy zastępcze. Stąd próby wyjścia z konfliktu i podjęte rozmowy przez Ryszarda Petru. Ale nic za wszelką cenę. Nie mogliśmy zgodzić się na rozwiązanie, w którym nie byłoby deklaracji Prezydenta o skierowaniu ustawy budżetowej prewencyjnie do TK. Daliśmy temu wyraz zrywając negocjacje. Nie było z tamtej strony woli porozumienia, bo w interesie PiS była i jest eskalacja konfliktu, a nie rozliczenie się ze swoich dotychczasowych dokonań, których nie ma. Zabrakło też współpracy ze strony PO w przyciśnięciu większości, wybrali własny polityczny interes.
Dlaczego konflikty opłacają się PIS?
Spójrzmy, gdzie była Szydło i Morawiecki w czasie kryzysu? Jarosław Kaczyński słowami o puczu robił im zasłonę dymną.
Antagonizowanie społeczeństwa służy zawsze odwracaniu uwagi od nieudolności ministrów i pani premier. Państwo nadal jest źle zorganizowane, służba zdrowia nie działa, wzrost gospodarczy zamiera, inwestycje spadają, edukacja zaraz przestanie działać, a kilka tygodni gadano w kółko o tym niby puczu.
Chciałabym w przypadku Morawieckiego powiedzieć sprawdzam, ale na razie nie ma czego sprawdzać, klapa na całej linii i wcale mnie to nie cieszy, w Polsce jest dużo do zrobienia i potrzebujemy wzrostu gospodarczego rzędu 4%-5%. Wzrost gospodarczy 2017 zapowiada się dużo skromniej. Plan Morawieckiego jest bardziej mirażem niż faktem.
Mamy za to rekordowy deficyt i widać już, że kosmiczne założenia do budżetu, który z resztą jest nielegalny. Na ten temat premier Szydło mało ma do powiedzenia, tak jak o obniżce Vatu. Podobna sytuacja jest w innych dziedzinach.
Kaczyński mówił o puczu i wszyscy jak marionetki powtarzali za nim te brednie wbrew faktom i zdrowemu rozsądkowi bez żenady i wstydu. Prześcigali się w licytacji kłamstw na ten temat. To był po prostu żenujący spektakl propagandy. Powinno być politykom i ekspertom wstyd powtarzać te bzdury.
Ale to nie znaczy, że w Polsce nic się nie dzieje.
PIS pójdzie tak daleko jak im na to pozwolimy, więc sprawdza, czy może sobie pozwolić na pełzający zamach stanu. Tym zamachem jest próba zmiany ordynacji wyborczej do samorządu i parlamentu.
Dwukadencyjność wstecz, czyli usuwanie dotychczasowych prezydentów, żeby zrobić miejsce dla swoich. Koniunkturalne traktowanie prawa i uznawanie Polski jako swój folwark. Prawo prawem, ale sprawiedliwość ma być po stronie PIS. Wystarczy wziąć granat i wysadzić w powietrze prawo. Po to zniszczyli Trybunał Konstytucyjny, żeby teraz zagarnąć dla siebie władzę.
I próg 10 % w wyborach parlamentarnych, żeby wyciąć cześć opozycji i zdobyć większość konstytucyjną bez poparcia na poziomie konstytucyjnym. Może pomóc też odpowiednia zmiana granic okręgów wyborczych.
Mieliśmy niby pucz opozycji, a mamy realny Zamach Stanu uzurpatora Kaczyńskiego. Wielki zamach na samorządy i sejm, bez uczciwych zasad gry.