Gazeta, która ostatnio podała tak sensacyjne informacje, które gdyby były prawdziwe miałyby niesłychaną wagę i wpływ na wiele sfer w Polsce (z całą pewnością na politykę zagraniczną) zrobiła to co zrobić musiała aby utrzymać jako taką wiarygodność. Otóż naprawdę nie wiem dlaczego redaktor Gmyz nie skonfrontował ani nie przedstawił w artykule stanowiska oficjalnego polskiej prokuratury badającej tą sprawę tylko napisał o informacjach pochodzących z jego prywatnego źródła, które szerzej nikomu znane nie jest.
Konsekwencje jakie redaktor mógł spowodować tym artykułem są niewyobrażalne, a raczej byłyby gdyby rządził na przykład Kaczyński czy Macierewicz (posądzany przez Korwinistów o to, że jest agentem WSI mającym przypisać zbrodnię polskich służb specjalnych Rosjanom, czyli jak widać są też inne „teorie”) i nie byłby to tylko spadek sprzedaży jego gazety. Przecież gdyby ludzie czy rząd uwierzyłyby w ten artykuł sugerujący, że był to zamach Rosjan oznaczałoby to, że nastąpił atak na elitę polityczną i wojskową kraju NATO oraz UE co jak wiadomo spowodowałoby opłakane skutki o ile nie nową zimną wojnę już nie mówiąc o zapaści w układach handlowych, dyplomatycznych czy „gazowych” z Rosją. Cała międzynarodowa scena polityczna uległaby niespotykanemu od ponad dwudziestu lat przeobrażeniu tylko dlatego, że jakaś banda paranoików nie potrafi przyjąć do wiadomości, że coś spektakularnego bierze się czasem z przypadku, bez wielkich przyczyn.
Do czego dążę… Otóż w tak ważnej sprawie naprawdę trzeba uważać na słowa. Tej maksymy z pewnością nie wyznaje Jarosław Kaczyński, który przekracza już wszelkie granice przyzwoitości. Jak można oskarżać kogoś o tak potworną zbrodnię na podstawie tak wątpliwych źródeł. Nie ma na ten moment oczywiście żadnych (jawnych) dowodów na to, że był to zamach. Moim zdaniem premier powinien w mocny sposób odpowiedzieć na to „megazniesławienie” i myślę, że zgłoszenie sprawy do prokuratury będzie dobrą opcją. Kaczyński obraża nie tylko polski, wybrany przez Polaków rząd ale i Rosjan i jego jedyną bronią jest to, że łatwiej jest udowodnić, że coś jest niż, że czegoś nie ma, na przykład nie da się udowodnić, że UFO nie istnieje da się tylko, że istnieje (czy dałoby się gdyby istniało) więc do końca swoich dni (które politycznie po ostatnich występach być może są już policzone) będzie głosił tezy o zamachu. Poza tym pytanie na koniec. Jaki umysł mógłby wytworzyć tezę, że Donald Tusk mówiąc o tym, że nie da się z Kaczyńskim żyć w jednym państwie chce go zamordować lub zesłać na banicję? Otóż tylko paranoiczny lub taki, który sam by tak postąpił. Jest to stawianie się w roli bohaterskiej ofiary, bohatera konspiracji (wręcz) z tym, że nie ma to żadnego związku z rzeczywistością a jedynie urojeniami prezesa i jego popleczników. Mam tylko nadzieję, że to wychylenie się (czy wręcz kompromitacja jako polityka) Kaczyńskiego po artykule w „Rzeczpospolitej” przysporzy mu nowych przeciwników i mniej zwolenników.