Kilka słów o sukcesie liberałów w Niemczech.
Zaczęła się dobra passa niemieckich liberałów. Najpierw był sukces w Hesji, a następnie w wyborach do Europarlamentu. Jednak największy sukces przyszedł 27 września, kiedy FDP zdobyła 14,6 proc. poparcia (93 miejsca w Bundestagu), co z kolei pozwoliło na utworzenie koalicji ze zwycięską partią CDU.
Po zwycięstwie w Hesji niemieckie gazety pisały: „nadeszła chwila liberałów”. Wybory regionalne w Hesji zostały przyspieszone, gdyż zarówno CDU jak i SPD nie zdobyły wystarczająco dużego poparcia na samodzielne rządzenie, a próby stworzenia koalicji skończyły się fiaskiem. W wyborach, które odbyły się w połowie stycznia 2009 roku, FDP uzyskało bardzo dobry wynik: 16,2 proc. (wzrost o prawie 7 proc.). W zaistniałej sytuacji możliwe było utworzenie koalicji wraz z CDU. Porażkę poniosło SPD zdobywając 23,7 proc. głosów, co oznacza trzynastoprocentowy spadek w porównaniu z poprzednimi wyborami. Warto jednak odnotować, iż w tych wyborach frekwencja była najniższa w historii landu – 61 proc.
W wyborach do Europarlamentu FDP również odniosła sukces zdobywając 11 proc. poparcia. W 2004 roku uzyskali 6,1 proc. Miażdżąca porażka SPD nie wróżyła sukcesu lewicy we wrześniowych wyborach do Bundestagu.
Kilka słów o FDP
FDP, czyli Freie Demokratische Partei, nigdy nie zdobyła wystarczającego poparcia, by móc rządzić samodzielnie, jednak odgrywa znaczącą rolę na niemieckiej scenie politycznej, stanowiąc tzw. języczek u wagi. Poparcie dla tej partii oscylowało między 5 proc. a 14 proc. Wielokrotnie tworzyli koalicję, głównie z chadekami, ale udało im się stworzyć także związek z SPD.
U podstaw funkcjonowania FDP leży ideologia liberalna, a główne motto brzmi „tak dużo państwa ile jest to niezbędne, tak mało jak tylko możliwe” (so viel Staat wie nötig, so wenig Staat wie möglich). FDP zatem opowiada się za wolnością w sferze gospodarczej, konkurencją, ułatwianiem zakładania własnych przedsiębiorstw, niskim podatkami wraz z uproszczonym systemem podatkowym, ograniczeniem nadmiernej biurokracji. Jednocześnie partia postuluje ograniczenie wydatków państwowych na świadczenia socjalne, a także prywatyzację niektórych sektorów: oświatowego oraz zdrowia. W swym programie kładą silny nacisk na badania naukowe, rozwój, nowoczesne technologie, edukację z równymi szansami na starcie, a nie na końcu. Są zwolennikami równowagi między bezpieczeństwem a prawami obywatelskimi. Opowiadają się za tolerancją i otwartością, a w kwestiach polityki zagranicznej stawiają na multilateralizm opierający się na praworządności.
Poza wolnością w sferze gospodarczej FDP jest orędownikiem wolności w sferze prywatnej. Niemieccy liberałowie pragną „dynamicznego, kreatywnego, dobrze rozwijającego się społeczeństwa”. Jako partia liberalna wierzą w społeczeństwo, a nie w biurokrację.
Partia powstała w 1948 roku, pierwszym przewodniczącym partii był Theodor Heuss, późniejszy pierwszy prezydent RFN. Od lat osiemdziesiątych stała się partią o orientacji pro-biznesowej. Obecnie liczy około 65 tysięcy członków skupionych w 16 krajach związkowych.
W poprzednich wyborach federalnych w 2005 roku partia uzyskała 9.8 proc. Wówczas pojawiła się koncepcja stworzenia koalicji wraz z SPD (socjaliści) i Zielonymi, jednak różnice w podejściu do reform gospodarczych uniemożliwiły podpisanie umowy. Drugą opcją była koalicja CDU-FDP-Zieloni, jednak ci ostatni nie chcieli współpracować z CDU. Ostatecznie CDU i SPD stworzyły Wielką Koalicję, a FDP została główną opozycyjną partią.
W tegorocznych wyborach FDP dostała największe poparcie w historii, co pozwoliło na utworzenie koalicji z CDU. Wydaje się, że sukces ten był możliwy ze względu na kryzys – liberałowie postawili bowiem na hasło obniżki podatków.
Kilka słów o Guido Westerwelle
Urodził się w 1961 roku w Bad Honnef niedaleko Bonn. Tam też studiował prawo i rozpoczął praktykę prawniczą. W 1994 roku uzyskał stopień doktora na FernUniversität w Hagen. Westerwelle wstąpił do FDP w 1980 roku i założył Junge Liberale (JuLis), młodzieżówkę FDP. Był jej przewodniczącym od 1983 do 1988 (nie udało mu się zostać przewodniczącym za pierwszym razem, niektórzy uważają, że z powodu jego orientacji seksualnej, którą aż do 2004 ukrywał). W 1994 roku został sekretarzem generalnym partii, natomiast w 1996 deputowanym do Bundestagu. W wieku 40 lat objął przywództwo w partii, będąc tym samym najmłodszym przewodniczącym FDP w jej historii. Na razie kieruje partią od 8 lat i wydaje się, iż w najbliższym czasie to się nie zmieni.
Znajomi Westerwelle uważają, iż żyje on dla polityki. Jest jednym z najbardziej wyrazistych polityków wśród liberałów, wielu komentatorów uważa, iż jego wystąpienia publiczne to „one man show”. Niewątpliwie Westerwelle stał się ulubieńcem mediów, wypada świetnie w telewizji i doskonale radzi sobie z atakami przeciwników. Media nazywają go „królem Guido” – istotnie, ma on zadatki na medialną gwiazdę. Nie można jednak zapominać, że to właśnie Westerwelle wyprowadził partię z impasu, a liberałowie znów mocno zaczęli stąpać po niemieckiej scenie politycznej.
Jednak Westerwelle zdaje sobie sprawę, że musi zmienić swój wizerunek polityczny z nieokrzesanego, roześmianego polityka, który potrafił w poprzedniej kampanii wziąć udział w programie „Big Brother”, na poważnego męża stanu. Kiedy dziennikarz zapytał go, czy świętowali swe zwycięstwo zimnym szampanem, Westerwelle odpowiedział: „serwowano herbatę”. „Der Spiegel” zauważa, że żaden z innych niemieckich polityków nie zachowuje się tak poważnie, jak Westerwelle, co więcej, zachowuje się tak, jakby nikt więcej nie miał odpowiednich kwalifikacji zarówno na urząd Ministra Spraw Zagranicznych, jak i Wice- Kanclerza.
Jest zdeklarowanym zwolennikiem gospodarki wolnorynkowej. Opowiada się za ograniczeniem państwa opiekuńczego oraz za liberalizacją prawa pracy. W 2003 roku o związkach zawodowych wyraził się, iż są „plagą kraju”. Jego przepis na wzrost gospodarczy jest prosty: wspomagać rozwój prywatnych przedsiębiorstw i zmniejszać podatki. Twierdzi: „można podpisać 100 programów stymulujących rozwój, lecz jeśli inwestycja nie nabierze pędu, gospodarka nie będzie miała się lepiej”. Dla wielu Niemców przywódca liberałów jawi się jako yuppie oderwany od problemów zwykłych ludzi, który najchętniej zlikwidowałby pomoc socjalną i sprywatyzował wszystkie sektory w państwie.
Podczas tegorocznej kampanii mówił: „chcę wreszcie przejąć ster rządów” i dowiódł, że jest w stanie tego dokonać. Został zarówno Ministrem Spraw Zagranicznych, jak i wicekanclerzem. Jak podaje na swych łamach „Gazeta Wyborcza”, Westerwelle słabo zna się na polityce zagranicznej, tym niemniej jednak niemieccy dyplomaci twierdzą, iż podoła on nowemu zadaniu. Jego mistrzem jest przecież sam Hans Dietrich Genscher, szef dyplomacji za czasów Helmuta Schmidta i Helmuta Kohla.
W niemieckiej prasie krążyły anegdotki na temat kompetencji językowych Westerwelle. Przed objęciem swego stanowiska dziennikarz BBC zarzucił mu brak znajomości języka angielskiego, a Westerwelle odmówił udzielenia odpowiedzi po angielsku, mówiąc: „teraz byłbym szczęśliwy usłyszeć pytanie po niemiecku”. Dziennikarz zatem zadał skomplikowane pytanie. Na to Westerwelle odpowiedział: „wprawdzie pytanie było po niemiecku, ale i tak nadal nie wiem o co chodzi”. Dziennikarz powiedział zatem: „mógłbym to pytanie zadać w klasycznej grece”. Westerwelle: „a ja mógłbym odpowiedzieć w klasycznej łacinie, ponieważ był to mój wiodący przedmiot w gimnazjum”. Następnie dodał: „otwarte pozostaje pytanie, czy potrafi pan posługiwać się klasyczną greką”.
Kilka słów o koalicji CDU/FDP
Rozmowy koalicyjne trwały cztery tygodnie. Westerwelle chciał dotrzymać obietnicy wyborczej w sprawie obniżenia podatków, a CDU trwało przy swoim: obniżenie podatków znacząco uszczupli wpływy do budżetu federalnego. Jednak lider FDP musiał iść na kompromis, bowiem w umowie koalicyjnej znalazł się zapis, że system podatkowy będzie reformowany, jednak nie wiadomo kiedy. Reforma ma dążyć ku temu, by w kieszeni niemieckich podatników zaoszczędzić 24 mld euro (jednak stanowi to jedynie 1 proc. niemieckiego PKB). Istotnym elementem umowy koalicyjnej jest liberalizacja prawa pracy – przedsiębiorcom łatwiej będzie zwalniać pracowników, a zatem cele FDP będą realizowane w praktyce. 124-stronnicowa umowa koalicyjna kładzie nacisk na triadę: wzrost, edukacja, solidarność.
Liberałowie otrzymali pięć ministerstw – wspomniane już spraw zagranicznych na czele z Westerwelle, dalej gospodarki i technologii, które objął Rainer Bruderle były minister gospodarki i transportu Nadrenii-Palatynatu. Ministrem zdrowia został urodzony w Wietnamie Philipp Rösler. Rösler został adoptowany przez niemiecką rodzinę, gdy miał 9 miesięcy. Z wykształcenia jest lekarzem i mimo młodego wieku – 36 lat – udało mu się osiągnąć znaczący sukces polityczny. Ministerstwo sprawiedliwości objęła Sabine Leutheusser-Schnarrenberger, która prowadziła już ten resort za rządów Helmuta Kohla, a ministrem ds. polityki rozwojowej – Dirk Niebel.
Po podpisaniu umowy koalicyjnej zarówno CDU, jak i jej siostra CSU oraz FDP były zadowolone i pełne nadziei co do przyszłości.
Mimo tego, że CDU przyjęła wizerunek prosocjalnej partii, to i tak m.in. w opinii Bartosza T. Wieleńskiego z „GW”, może się ona odwrócić od niższych warstw niemieckiego społeczeństwa i wspierać zamożnych. Mimo tego, że deficyt budżetowy jest jednym z największych w historii, wielu komentatorów w Niemczech zauważa, że będzie się on powiększał. Zresztą Wolfgang Schäuble oświadczył, że „budżet bez deficytu w tej kadencji to utopia” („GW”, 26.10.09). Z kolei ekspert z Rady Gospodarczej powiedział, że „konsolidacja federalnego budżetu nie zakończy się sukcesem jeśli nie będzie ostrych cięć w wydatkach publicznych, lub jeśli nie podniesie się podatków”. W trakcie rozmów koalicyjnych pojawił się pomysł stworzenia specjalnego funduszu pozabudżetowego. Jednak partie z niego zrezygnowały, gdyż okazał się być zbyt kontrowersyjny, a ponadto obawiano się, iż będzie niezgodny z konstytucją.
Kilka słów o komentarzach pojawiających się w prasie
„Gazeta Wyborcza” podkreślała, iż w umowie koalicyjnej znalazł się zapis dotyczący stosunków z Polską brzmiący: „będziemy dążyć do tego, by ze współpracy polsko-niemieckiej wynikały nowe impulsy dla jedności europejskiej” („GW”, 26.10.09). „Gazeta Wyborcza” powołując się na komentarze niemieckiej prasy zauważa, że w umowie koalicyjnej wiele kwestii pozostaje otwartych, takich właśnie jak podatki.
„Die Welt” napisał, że współczesnym problemem niemieckiego społeczeństwa jest jego starzenie się i spadek liczby urodzeń oraz fakt, że co piąte dziecko opuszcza szkołę bez elementarnej wiedzy. Poza tym wskazał, że Niemcy marnują energię i są zależni od jednego dystrybutora. Dlatego nawołuje do tego, aby rząd zastanowił się, co zrobić w sytuacji, gdy tak niewielu pracuje na tak wielu.
Z kolei „Financial Times Deutschland” napisał: „umowa koalicyjna jest jak Biblia. I tak jak w przypadku Biblii, umowa koalicyjna zależy od tego, w jaki sposób jest interpretowana, a czasami ta interpretacja powiązana jest z wiarą. (.) Absurdem jest, kiedy partnerzy koalicyjni nie zgadzają się co do interpretacji tego dokumentu jeszcze przed jego podpisaniem. Tak oto bowiem FDP wierzy, że dokument przyczyni się do szybkich zmian w systemie ubezpieczeń zdrowotnych, natomiast CSU interpretuje ten sam zapis, jakoby nie miałoby być żadnych zmian. Podobnie jak CDU. Tak samo ich interpretacje są różne, jeśli chodzi o system podatkowy”.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” napisał: „w budżecie federalnym brakuje pieniędzy, dużo pieniędzy. deficyt publiczny jest większy niż kiedykolwiek. A co robi FDP i CDU/CSU? Nie rozmawiają o drażniących kwestiach. Zamiast tego przygotowują finansową scenę cieni. (.) Zamiast skupiać się na rozwiązywaniu problemów, zajmują się kosmetyką budżetową. To nie może skończyć się dobrze. Niemieccy obywatele nie są głupi. Niemożliwym jest, aby rząd, który zaczyna w taki sposób, skończył dobrze”.
Kilka słów na zakończenie
Sukces liberałów w Niemczech nie wróży automatycznie sukcesu niemieckiej gospodarki, stanowiącej największe wyzwanie dla nowego rządu. Wiele pytań pozostaje otwartych, jedno z nich brzmi: czy koalicjanci będą umieli iść na kompromisy? W sprawach gospodarczych obydwie partie wydają się nie mieć wspólnego mianownika. Otwarte pozostaje również pytanie, czy Guido Westerwelle sprosta nowej roli Ministra Spraw Zagranicznych. Artykuł kończyłam w przededniu jego wizyty w Polsce (31.11.09).
W 2006 roku miałam okazję poznać Guido Westerwelle na nieoficjalnym przyjęciu niemieckich liberałów. Wydawał się być otwartym, sympatycznym człowiekiem. Jednak intryguje mnie, jak poradzi sobie na nowym stanowisku ze swoją (nie)znajomością języka angielskiego.