Przed nami druga połowa meczu. Przy koalicji od sasa do lasa, przy dominującej w tej koalicji roli partii, która chyba do końca dalej nie wie, dlaczego przegrała wybory w 2015 roku, posprzątanie tego bajzlu, który pozostawili za sobą Kaczyński i spółka, będzie ekstremalnie trudne.
8 lat rządów Zjednoczonej Prawicy w końcu przeminęło. 8 lat stania pod sądami, demonstracji, pisania, knucia i walczenia jako obywatel, jako przedsiębiorca z mafią żoliborską w końcu za mną. Jednak tak naprawdę teraz przed nami najtrudniejsze. Przed nami druga połowa meczu. Przy koalicji od sasa do lasa, przy dominującej w tej koalicji roli partii, która chyba do końca dalej nie wie, dlaczego przegrała wybory w 2015 roku, posprzątanie tego bajzlu, który pozostawili za sobą Kaczyński i spółka, będzie ekstremalnie trudne. Zdziwię się, jeśli na tej drodze nie zaliczymy kilka razy kraks i dojedziemy do następnych wyborów z kompletem pasażerów na pokładzie i z tym samym kierowcą. Ja w każdym razie zbytnim optymistą nie jestem. Łatwiej już niestety było.
Oczywiście mój wewnętrzny optymista tkwiący we mnie zaraz doda, że gorzej niż w latach 2015-2023 przecież i tak nie będzie. To jest akurat niemożliwe. Tym razem będziemy znowu na kursie unijnym, będziemy mieli pieniądze unijne, naprawimy też w końcu relacje z sąsiadami. Może też nasi będą kraść mniej. Na pewno będzie też mniej głupio i zejdzie z nas choć trochę to obrzydliwe dla mnie narodowe wzdęcie. Będzie też bardziej prawo i sprawiedliwie.
Nie liczyłbym jednak specjalnie na realny powrót do Polski przedsiębiorczej, do Polski liberalnej, do Polski, w której Twoja praca, umiejętności będą doceniane. Na początek końca opresyjnego policyjnego państwa, które jak rak rozrasta się od 30 lat i dziś w liczbie 40 instytucji kontroluje każdy krok przedsiębiorcy. Na to, by podstawowym zadaniem państwowych banków, szczególnie jeżeli osiągają tak dominujący udział w rynku vide ostatnia repolonizacja banku PKO S.A i Alior, stało się udzielanie tanich i łatwych kredytów dla biznesu. W kraju, w którym z powodów zewnętrznych (rozbiory, wojny, komunizm, PiS) prywatny kapitał nie miał prawa się pojawić. By w związku z tym polskie firmy mogły konkurować z mającym znacznie korzystniejsze oprocentowania zachodnim kapitałem na konkurencyjnym unijnym rynku. To się oczywiście nie wydarzy.
Gospodarka większości państw starej Unii opiera się na sukcesie małych i średnich, często rodzinnych przedsiębiorstw. Mikro stawały się w latach 50. małymi, małe średnimi, a średnie dużymi międzynarodowymi korporacjami. To jest jedyna droga do sukcesu i jedyny zdrowy sposób na zamienienie naszych narodowych aspiracji w coś realnego. Jak nie chcemy pracować dla innych, którzy budują swój kapitał od lat, to musimy inaczej poustawiać nasze priorytety. Nie ma innej drogi niż wspieranie polskich przedsiębiorców i polskich przedsiębiorstw. I nie jak sprytni politycy mówią – mikro i małych, a tych właśnie średnich i dużych. Tych, które są rentowne i przez to perspektywiczne. Tych, które wyrwały się z tego mikro bagna. Niestety politycy umieją liczyć może nie pieniądze, a potencjalne elektoraty i wiedzą, że tych mikro jest więcej niż małych, a małych niż średnich i kółko się zamyka. To się oczywiście nie wydarzy.
W związku z tym znowu za kilka, kilkanaście lat populiści dojdą do władzy na haśle „Niemcy nas biją”. No biją, bo jak jesteśmy głupi, to nas biją. Czy którakolwiek z kluczowych osób z naszych opozycyjnych partii choćby zająknęła się na temat udziału Polski w odbudowie Ukrainy po wojnie, która, choć dziś nic na to nie wskazuje, kiedyś niechybnie się skończy i widać już wyraźnie, kto jej na pewno nie wygra? Mimo że słuchałem uważnie, takiego głosu, zapewniam Was, nie było. A śmiem twierdzić, że to, co się stanie z Ukrainą po wojnie, zdeterminuje na kolejne pokolenie nasz byt. Ukraina na kursie zachodnim, a może też i Białoruś to gigantyczna szansa dla polskich przedsiębiorców, polskich fabryk i polskiego państwa. Szansa, jaka się już nigdy nie powtórzy.
Ta szansa, jeśli ją zmarnujemy i odpowiednio się do niej już od dziś nie zaczniemy przygotowywać, zamieni się za chwilę w śmiertelne zagrożenie. Utyskujemy, mądrze, lub niemądrze, że Niemcy, Unia nas biją. Jeśli nawet biją, to dlatego, że polski kapitał w 2004 roku nie istniał, bo nie mógł istnieć. W 2023 roku, jeśli się chwilę zastanowimy i porównamy ukraiński kapitał po tych za chwilę dziesięciu latach wojny, a polski kapitał, będziemy widzieli przepaść na naszą korzyść. Ukraina już podjęła decyzję. Wie, że jedyną gwarancją jej bezpieczeństwa jest wpuszczenie do siebie zachodniego kapitału, że trzeba skończyć z ukraińskimi, a często prorosyjskimi oligarchami. Otoczenie Zełenskiego zadecydowało, że odbudowywać Ukrainę po zwycięskiej wojnie będą zachodnie koncerny. Do tej pory nie było szans, aby na Ukrainie zachodni biznes mógł dominować. Dwuprocentowy podatek od przychodów, który prezydent Zełenski zaproponował dla zachodnich korporacji, to w warunkach unijnych jest raj podatkowy. Niemożliwy do zastosowania, jeśli jesteś członkiem tego grona. Np. około 30 procent ukraińskiego systemu bankowego przed wojną należało do Rosji. Teraz zostanie to znacjonalizowane. Po wojnie ma nastąpić licytacja i zostanie on sprzedany temu, kto da najwięcej, ale ma być warunek, że musi to być ktoś z zewnątrz.
Inwazja Putina na Donbas to też inwazja na oligarchów we wschodnim stylu. Przede wszystkim atak na Mariupol to atak na Achmetowa. Ośmioletnia wojna uszczupliła też znacząco majątek Kołomojskiego. Króla metalurgii Pinczuka. Pochodzącego z Charkowa Abramowycza. Czekoladki też się na wojnie nie sprzedają i Poroszenko to czuje. Specjalna strefa ekonomiczna, w którą zamieni się cała Ukraina, będzie już nie dla nich, a właśnie dla nas.
Żeby to jednak zrozumieć, w Polsce musiałoby się zmienić naprawdę dużo więcej niż tylko upadek PiS. Chyba za dużo, jak na możliwości intelektualne polskiego polityka, którego horyzonty zwykle kończą się na jego okręgu wyborczym. On znowu pójdzie drogą na skróty, bo generalnie lepiej się sprzeda historia negatywna i będziemy znowu roztrząsać, czy Niemcy, Unia nas kolonizują, zamiast wziąć się do roboty i umożliwić polskiemu kapitaliście zbudowanie fabryki na Ukrainie czy w Mińsku. Jak my tego nie zrobimy, to zrobią to inni. I będziemy znowu płakać. I bajdurzyć o Wołyniu i o tym, że to Ukraińcy tym razem nas biją. By sukcesy Maspex, Inglot, LPP, 4F, CCC, Ziaja, CD Projekt nie były wyjątkami, a regułą, musi się zmienić coś więcej niż tylko opcja polityczna w Polsce. Musi się zmienić klasa tych polityków. Ci, którzy są dzisiaj, muszą w większości zniknąć. Nieważne, z której aktualnie są opcji.
Nie wystarczy tak jak Koalicja Obywatelska podpisać przed wyborami porozumienie z Pracodawcami i Przedsiębiorcami RP i zaprosić ich na listy, a potem dać im zerowe limity do wydania i przy tych pieniądzach do wydania niewybieralne 15 miejsce na liście. Trzeba głośno dziś mówić, co zrobimy, by liczba MŚP w przeliczeniu na mieszkańca nie była wciąż najniższa wśród państw członkowskich UE. Co zrobić, by w Polsce skończyć z patologią wysypu na tle Europy firm jednoosobowych, z których spora część to samozatrudnieni. Zastanowić się, dlaczego w Polsce tylko co druga mała, co trzecia średnia i co piąta duża firma wyrasta z najmniejszych przedsiębiorstw. Dlaczego coś, co się udaje w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii się udaje, a w Polsce nie. Póki w Polsce dalej przedsiębiorca dla organów państwa i jego placówek dyplomatycznych będzie męczącym i wiecznie narzekającym petentem, a nie partnerem i pracodawcą, naszej szansy na Ukrainie na pewno nie wykorzystamy. Nie bez wzięcia części ryzyka na siebie ze strony państwa polskiego i instytucji do tego powołanych. Tak, jak dzieje się to w cywilizowanym świecie. Łapówkę zawsze będzie łatwiej wyłudzić od prywatnego Kowalskiego, niż od Schmidta, za którym stoi niemieckie państwo i jego służby.
Inaczej w Polsce nadal co druga założona firma nie będzie przeżywać okresu pięciu lat. A wtedy znów wrócą niebawem rządy populistów. Może i nawet i gorszych niż tych z mafii żoliborskiej. Okno szansy znowu się przed nami otworzyło. Niezbyt szeroko, ale jednak. Od nas teraz tylko zależy, czy znowu się zamknie.