Większe wydarzenia, rzecz można „przełomy” na ścieżce intelektualnego rozwoju idei liberalnej były zwykle – rzecz jasna – dziełami raczej teoretyków, filozofów, autorów wpływowych i przynoszących ze sobą „efekt Eureki!” traktatów programowych czy moralnych. Praktycy politycznego liberalizmu, partyjni politycy, bawiący się w przyziemne posłowanie czy kierowanie ministerialnymi resortami, byli na ich tle ideologicznymi „wyrobnikami”, idącymi za ich wskazaniami, czasem wiernie, czasem nieco na opak i po krawędziach. Ich zmysł technokratyczny i przymus poszukiwania kompromisów z czynnikami „ideowo obcymi” z partii koalicyjnych wręcz zmuszał ich do obchodzenia się z materiałem ideowo-aksjologicznym po macoszemu. Dlatego tak godna odnotowania jest polityczna biografia wicepremiera oraz ministra obrony i później spraw zagranicznych Holandii, Hansa van Mierlo, który przyszedł do polityki jako outsider, planował zabawić w niej niedługo, zmienić jej tok rozumowania, rozszczelnić zatęchłe struktury (także liberalnej frakcji sceny politycznej), a przy okazji utworzył w dziejach niderlandzkiego liberalizmu osobny nurt myślowy, dość oryginalny – nie do końca socjalliberalny, acz na lewo od centrum; radykalnie demokratyczny, ale antyrewolucyjny; progresywny, ale sceptyczny wobec przeintelektualizowania.
Hans van Mierlo urodził się w Bredzie w 1931 r., w katolickiej, wielodzietnej i wysoko sytuowanej rodzinie bankiera i właściciela fabryki. Ukończył (w zgodzie z modelem społecznej „pilaryzacji”, któremu potem wypowie wojnę) jezuicką szkołę średnią oraz studia prawnicze na Katolickim Uniwersytecie w Nijmegen. Pod koniec lat pięćdziesiątych van Mierlo rozpoczął karierę zawodową w dziennikarstwie: pisywał dla prasy francuskiej, ale karierę zrobił w amsterdamskim „Algemeen Handelsblad”, gdzie został redaktorem działu opinii.
Rokiem przełomowym w życiu van Mierlo był rok 1966, gdy wraz ze złożoną z kilku osób grupą inicjatywną założył nową partię polityczną o nazwie Democraten 66 (D66) i został jej przewodniczącym.
Celem D66 było rozbicie istniejącego systemu, zarówno w jego politycznym, jak i społecznym wymiarze. W pierwszym przypadku chodziło o wprowadzenie dynamiki z sztywny system partyjny, w którym nadmiernie wpływowe miejsce zajmowały tzw. partie konfesyjne, katolicka i kilka protestanckich, które niekiedy z pozycji „języczka u wagi” dyktowały głównym siłom programy rządowe i stępiały społeczne dążenia do głębszych reform. D66 domagali się więc głębokiej redefinicji systemu politycznego ze zamianami ordynacji wyborczej w kierunku uwypuklenia różnic poglądów w miejsce sztywnego głosowania na partie konfesyjne, zniesieniem izby wyższej, a także szerszym korzystaniem z narzędzi bardziej bezpośredniej demokracji i aktywizacji politycznej obywateli w ramach ogólnego ruchu na rzecz radykalnej demokratyzacji holenderskiej polityki. Van Mierlo lansował w tym kontekście tzw. „teorię eksplozji”, zgodnie z którą zadaniem D66 jest doprowadzenie do przeorania i unowocześnienia systemu politycznego, a następnie rozwiązanie partii i wycofanie się jej z dalszej konkurencji wyborczej.
W wymiarze społecznym celem D66 było położenie kresu tzw. „pilaryzacji” społeczeństwa holenderskiego. Funkcjonująca z grubsza od połowy XIX w. „pilaryzacja” była systemem życia ludzi o różnych wyznaniach czy światopoglądach obok siebie raczej niż razem w społeczeństwie. Te „filary” wspólnie podtrzymywały jakoby dachową konstrukcję państwa, ale poniżej przebiegały odrębnie, nie przeplatając się ze sobą, unikając wchodzenia ze sobą w styczność. Istniały trzy znaczące „filary”: katolicki, protestancki i socjalistyczny (ateistyczny). Ktoś, kto należał do danego „filaru”, chodził do prawnika, notariusza, fryzjera, piekarza czy lekarza ze swojego „filaru”, posyłał dzieci do szkoły powiązanej z jego „filarem”, jeździł taksówkami z jego „filaru”. Van Mierlo, który jeszcze jako student porzucił wiarę katolicką, chciał tą przedziwną izolację przełamać i uczynić z holenderskiego społeczeństwa realną, demokratyczną wspólnotę.
W tle triumfalnego wejścia D66 po praz pierwszy do parlamentu w 1967 r. były oczywiście niosące partię z takim programem społecznym przemiany pokoleniowe i obyczajowe. Młode pokolenie odrzucało stary ład w Holandii z jeszcze większej liczby powodów niż gdzie indziej. Tak szybka liberalizacja obyczajowa Holandii w późniejszych latach, związana nie tylko z prawem do aborcji, ale także legalizacją prostytucji, miękkich narkotyków czy eutanazji, była możliwa tylko w realiach porzucenia „pilaryzacji” i przede wszystkim odsunięcia partii konfesyjnych na margines. A to było w znacznej mierze dziełem D66, którzy wyłamując się z logiki prawica-lewica, stworzyli w polityce drugą oś sporu, umieszczając się na biegunie przeciwstawnym wobec partii konfesyjnych (wcześniej wojujących głównie przeciwko sobie), ignorując, wcześniej kluczowe dla organizacji sceny, podziały ekonomiczne i klasowe.
Van Mierlo zbudował partię dla wyemancypowanego obywatela, która stała się narzędziem artykulacji jego oczekiwań, długo spychanych poza obręb debaty. D66 była jednak także narzędziem kanalizowania rewolucyjnych zapędów pokolenia 1968. Wskazywała młodym drogę wyrwania się z okowów typowo burżuazyjnego posłuszeństwa wobec zastanych konieczności społeczno-ekonomicznych (w czym tkwiła „stara” partia liberalna VVD) i schematów „pilaryzacji”, ale gasiła ogień rewolucji radykalno-„demokratycznej” na skalę ogólnospołeczną. Młodzi mieli przeżywać bunt w zakresie rewolucji indywidualnych, ideowo liberalnych (lub libertyńskich), zabezpieczonych przed skrętem ku autorytaryzmowi spod znaku skrajnej lewicy. Liberalizacja społeczeństwa w wizji van Mierlo miała się dokonać i być zaiste głęboka, ale równocześnie miała być „zrobieniem rewolucji zanim ona wybuchnie”. D66 nie chcieli obalać ładu liberalno-demokratycznego państwa prawa i ustroju gospodarki wolnorynkowej. Zamiast tego proponowali zniesienie ograniczeń dla wolności indywidualnej i demokratyzację poprzez „cichą rewolucję, wykopanie metodami pokojowymi kanałów łączności od obywateli i ich frustracji do centrów władzy”.
Hans van Mierlo prowadził D66 z przerwami, kiedy wycofywał się z polityki do sektora organizacji pozarządowych, przez kilka dekad. Demokraci zrealizowali niewątpliwie swój cel zmiany realiów społecznych w Holandii, natomiast niepowodzeniem zakończyła się ich próba przeorania systemu partyjnego. Partie konfesyjne, co prawda, traciły na znaczeniu (w latach dziewięćdziesiątych D66 z satysfakcją wzięli udział w pierwszym rządzie koalicyjnym wolnym od ich działu, z VVD i Partią Pracy), ale powoli. Inne tradycyjne partie – chadecka, „staroliberalna” i socjaldemokratyczna – pozostały na scenie, a D66 mogli jedynie zając miejsce obok nich, jako nowy i nieco świeższy segment starego jednak systemu. I tak oto prowadził van Mierlo swoją partię do koalicji z różnymi partnerami – i socjaldemokratami oraz radykałami, i z chadekami, i z VVD, a nawet z partiami konfesyjnymi w latach siedemdziesiątych. Sam obejmował wówczas stanowiska ministra obrony i spraw zagranicznych, w realiach „zimnej wojny” pokazując dodatkowo, że wobec zagrożenia ze strony bloku sowieckiego (resortem obrony kierował w dobie polskiego stanu wojennego) był bardziej „jastrzębi” i zorientowany na USA niż większość partyjnych kolegów.
W jednym z wywiadów po zakończeniu kariery van Mierlo podkreślał, że polityka była („obawiam się”) jego zawodem, ale nie życiem. Jednak, jak mało kto w sumie, potrafił z praktyki politycznej uczynić miks intelektualnego poszukiwania nowych światów, dobrego słuchu dla pragnień i przemian społecznych oraz swoistego romantycznego teatru. W jego wydaniu polityka była przepełniona życiem społecznym właśnie i miała mu służyć.
Hans van Mierlo zmarł w 2010 r. wskutek przewlekłej choroby, której nabawił się podczas pełnienia służby publicznej.
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14–16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji na: www.igrzyskawolnosci.pl
