Mimo że partie demokratycznej opozycji są zgodne co do krytycznej oceny rządów Prawa i Sprawiedliwości, to jednak stopień nasilenia tej krytyki jest różny. Rządy PiS-u są w jaskrawej opozycji w stosunku do porządku liberalnego, którego zwolennicy znajdują się w mniejszości. Nawet w najbardziej liberalnym ugrupowaniu, jakim jest Koalicja Obywatelska, nie wszyscy jego członkowie skłonni są określać się mianem liberałów.
Porządek liberalny na pierwszym miejscu stawia wolność jednostki ludzkiej, która w życiu publicznym kieruje się własnymi celami i własną wizją dobra oraz tolerancją względem odmienności i wolności wyboru innych członków społeczeństwa. Warunkiem jest przy tym postępowanie zgodne z prawem ustanowionym i obowiązującym w kraju. W tym porządku państwo służy obywatelom, strzegąc ich praw i wolności. Znacznie bardziej popularny w opozycji wydaje się jednak być porządek republikański, w którym obywatele służą państwu, jako dobru wspólnemu, a władza państwowa określa cele, wzory zachowań i wymagania, które przez wspólnotę narodową są akceptowane. Wolność przesuwa się tutaj z jednostki na ową wspólnotę i przyjmuje znaczenie suwerenności. W republikanizmie warunkiem wolności jednostki-obywatela jest bowiem wolność wspólnoty politycznej, czyli suwerenność państwa.
Z perspektywy republikańskiej trudno jest jednoznacznie kwestionować przekonanie polityków PiS-u, że wygrywając wybory, reprezentują suwerena i mają w związku z tym prawo robić wszystko, co uważają za stosowne. Podobnie trudno jest sprzeciwiać się poglądowi, że w kraju, w którym ponad 90% obywateli deklaruje wiarę katolicką, powinny obowiązywać wzory zachowań i styl życia oparte na moralności katolickiej. W republikanizmie nie obowiązuje zasada poszanowania praw mniejszości. Wolność Polski w tradycyjnym, republikańskim rozumieniu, jako państwa całkowicie niezależnego w swoich działaniach jest jednak anachroniczne i z całą pewnością nie jest warunkiem wolności Polaków. Zachodzące procesy europeizacji i globalizacji przeczą temu w sposób oczywisty. Współcześnie republikanizm oznacza konflikty z sąsiadami, brak skuteczności w polityce zagranicznej i naruszanie ducha współpracy transnarodowej. Zmagania PiS-u z Unią Europejską pod sztandarem patriotyzmu i suwerenności ewidentnie Polsce szkodzą. Mimo to, wielu polityków opozycji, przywiązanych do tych starych pojęć, nie może się zdobyć na radykalną krytykę posunięć PiS-u w polityce zagranicznej. Śmieszna, a zarazem irytująca jest ich obawa, że mogą zostać oskarżeni przez rządzącą prawicę o zdradę interesów Polski.
A tymczasem PiS konsekwentnie dąży do utrwalenia swojej władzy poprzez realizację dwóch podstawowych celów strategicznych, jakimi są: osłabienie więzi z Zachodem i faszyzacja kraju. Tylko w ostatnim czasie zaistniały zdarzenia i zostały podjęte działania, które świadczą o wyraźnym postępie w realizacji tych zamierzeń. Osłabieniu więzi Polski z Zachodem niewątpliwie służy:
– Postanowienie upolitycznionego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie odmowy zastosowania się do decyzji TSUE o zamrożeniu działalności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Wkrótce spodziewana jest decyzja TK o znacznie większym ciężarze gatunkowym o wypowiedzeniu wyższości prawa UE nad prawem krajowym. Decyzja ta będzie sprzeczna zarówno z polską konstytucją, jak i z traktatem akcesyjnym, ale za to zgodna z celami i interesem rządzącej partii.
– Nieprzyjazne gesty wobec najważniejszego sojusznika Polski w NATO – Stanów Zjednoczonych, jako reakcja na krytykę sytuacji w Polsce ze strony obecnego prezydenta Bidena, jak i byłego prezydenta Obamy. Takim gestem jest projekt ustawy odmawiającej koncernowi Discovery prawa własności stacji telewizyjnej TVN24. Takim gestem, świadczącym o wyjątkowej małostkowości, jest również odmowa przyjęcia ambasadora Marka Brzezińskiego, o ile nie zrzeknie się obywatelstwa polskiego, którego zresztą nie ma. W istocie zaś chodzi o to, że jego ojciec Zbigniew, wielce zasłużony dla odzyskania przez Polskę pełni niepodległości, wyrażał się w swoim czasie krytycznie o PiS i Kaczyńskim.
– Przyjęcie ustawy przekreślającej możliwość restytucji mienia żydowskiego w jakiejkolwiek formie. Wiadomo było, że ustawa ta spowoduje sprzeciw i wzburzenie w Izraelu i Stanach Zjednoczonych. Niegodna i kłamliwa była wypowiedź premiera Morawieckiego, który wyraźnie adresował ją do polskich nacjonalistów twierdząc, że Polska nie będzie płacić za szkody wyrządzone przez Niemców. Tymczasem nie chodzi o zniszczenia wojenne, ale o mienie żydowskie znacjonalizowane po wojnie przez rząd PRL. Chodzi o symboliczną rekompensatę i potępienie powojennych praktyk. Ale rząd PiS-u nie po to wstawał z kolan, aby się na to zdobyć.
– Szczególnie wymowny jest sojusz zawarty przez Jarosława Kaczyńskiego z europejskimi partiami nacjonalistycznymi z Węgier, Włoch, Francji i Hiszpanii. Oznacza to próbę budowy frontu nacjonalistycznego sprzeciwiającego się wartościom znajdującym się u podstaw Unii Europejskiej.
Do zdarzeń i działań zmierzających w ostatnim czasie do faszyzacji Polski trzeba natomiast zaliczyć:
– Upowszechnianie w społeczeństwie postaw nacjonalistycznych poprzez konfrontacyjny i nieufny stosunek do sąsiadów. Dotyczy to w szczególności Niemiec, obecnie naszego lojalnego sojusznika w Unii Europejskiej, którego pisowscy nacjonaliści bezpodstawnie podejrzewają o hegemonistyczne zamiary wobec Polski. Nazywanie w reżimowej telewizji Tuska niemieckim agentem ma na celu nie tylko pozbawienie go wiarygodności, ale także rozniecanie i podtrzymywanie niemieckich resentymentów. Nacjonaliści nie potrafią pozbyć się resentymentów, co widać dobrze również w stosunku do Ukrainy, którą wciąż postrzegają przez pryzmat rzezi wołyńskiej. Skarga Czech i wyrok TSUE w sprawie kopalni w Turowie, to efekt lekceważenia przez polski rząd czeskich skarg i postulatów, które od dawna były zgłaszane. Czyżby to lekceważenie miało być oznaką powstania Polski z kolan? Jeśli tak, to nic lepiej nie świadczy o nacjonalistycznych skłonnościach tej władzy, skupionej wyłącznie na własnych interesach.
– Nacjonalistyczne tendencje są widoczne w stosunku do historii, która dla populistycznej prawicy nie jest obiektywnym zapisem faktów z przeszłości, ale polityką, której celem jest adoracja własnego narodu i obrona jego dobrego imienia bez względu na fakty. Ograniczenie możliwości badań nad udziałem Polaków w Holokauście i zagrożenie sankcją karną za oskarżanie ich o zbrodnie na Żydach, jest żałosnym przykładem nacjonalistycznego patriotyzmu opartego na kłamstwie i tchórzliwej ucieczce od odpowiedzialności. Próbuje się także zanegować, a jeśli to niemożliwe, to przynajmniej wyciszyć i zapomnieć o haniebnych pogromach dokonywanych przez Polaków na Żydach w Jedwabnem, a także w wielu innych miejscowościach już po wojnie. 80 rocznica mordu w Jedwabnem przeszła niezauważenie w podporządkowanych rządowi mediach. Na uroczystość w Jedwabnem nie pofatygował się ani prezydent, ani premier. Trudno zresztą się temu dziwić, skoro nawet burmistrz Jedwabnego schował się w mysią dziurę, a policja broniła dostępu do pomnika upamiętniającego zbrodnię. Tak wykreśla się z pamięci niechlubne karty z historii, a jednocześnie wzmacnia antysemityzm, będący nieodzownym elementem faszyzmu.
– Faszyzm wzmacnia narodową integralność, eliminując z narodu wszystkie obce elementy, a do nich w Polsce, oprócz Żydów, uchodźców i krytyków Kościoła katolickiego, nacjonaliści zaliczają także ludzi LGBT. Ich prześladowcy spotykają się z wyjątkową pobłażliwością organów ścigania, w przeciwieństwie do tych, którzy utrudniają działania Ordo Iuris i innych organizacji skierowane przeciwko środowiskom antyklerykalnym i LGBT.
– Faszystowskie przesłanie ma krucjata kulturowa ministra Czarnka w resorcie Nauki, Edukacji i Szkolnictwa Wyższego. Chodzi w niej o odcięcie młodzieży od wszelkich progresywnych nurtów i indoktrynowanie jej w duchu patriarchatu („ugruntowanie cnót niewieścich”), katolickiej moralności i wartości nacjonalistycznych.
– Faszystowska nienawiść do pluralizmu wyraża się ostatnio w konsekwentnym dążeniu do monopolu informacyjnego. Obajtek po to przecież wykupił media regionalne, aby dokonać w nich czystki personalnej i podporządkować je w ten sposób wymaganiom i potrzebom władzy. Projekt ustawy, zmierzający do pozbawienia Amerykanów własności TVN24, ma ten sam cel. Niedorzeczne tłumaczenia, że chodzi o zabezpieczenie przed wejściem na polski rynek medialny nadawców z Rosji, Chin lub krajów arabskich, są żałosne, a sam promotor projektu Marek Suski przyznał, że chodzi o to, żeby władza miała na tę stację „jakiś wpływ”. Zamach na wolność słowa jest znakiem firmowym faszyzmu.
– Takim znakiem firmowym jest również terror i zastraszanie ludzi. PiS i jego obrońcy twierdzą, że o faszyzmie nie może być mowy skoro działają partie opozycyjne i nie ma więźniów politycznych. Zgoda, tego jeszcze nie ma, ale czym, jak nie wstępem do tego są działania w celu wywołania tak zwanego efektu mrożącego? Nasilająca się brutalność policji podczas Strajku Kobiet, nękające przesłuchania osób zaangażowanych w protesty przeciw władzy, prokuratorskie oskarżenia wobec uczestników i organizatorek Strajku Kobiet, grożące tym ostatnim wieloletnimi karami więzienia, to wszystko ma przestraszyć i zniechęcić ludzi do angażowania się w akcje protestacyjne.
Te wszystkie działania pisowskiej władzy, tak jednoznacznie zmierzające do odcięcia się od politycznych i kulturowych związków z Zachodem oraz postępująca faszyzacja życia społecznego w Polsce, prowadzą do cywilizacyjnej katastrofy. Skutkiem tych działań jest izolacja Polski i jej marginalizacja na arenie międzynarodowej, co już jest widoczne, a w niedalekiej przyszłości pozbawienie nas środków unijnych i wreszcie polexit. Skutki wewnętrzne polegać zaś będą na ograniczeniu praw i wolności obywatelskich, zwiększeniu represji aż do aktów państwowego terroru, podobnie jak w Białorusi. Nieuniknione będzie obniżenie poziomu wykształcenia i świadomości społecznej ludzi poddawanych systematycznej indoktrynacji opartej na zasadach państwa wyznaniowego i ideologii nacjonalistycznej. Skutkiem będzie również oligarchizacja gospodarki, zawłaszczanej przez utrwalaczy pisowskiej władzy, co przyczyni się do zwiększenia nierówności społecznych i rozmiarów ubóstwa.
Polska pod rządami PiS-u, naśladując Węgry, zmierza prostą drogą do modelu tureckiego. Jedyną szansą na uniknięcie katastrofy jest odsunięcie PiS-u od władzy. Aby tego dokonać, opozycja musi mieć za sobą większość społeczeństwa. W tym społeczeństwie jest niemała grupa zwolenników skrajnej prawicy: zatwardziałych tradycjonalistów, klerykałów, ksenofobów i homofobów. Im w pełni odpowiada polityka PiS-u i żadne argumenty nie skłonią ich do zmiany przekonań. Ale oprócz tej grupy i mniej więcej równej jej pod względem liczebności grupy zdecydowanych zwolenników demokracji liberalnej, jest największa grupa społeczna, która składa się z ludzi słabo lub całkiem nie zainteresowanych sprawami publicznymi. Ci ludzie albo w ogóle nie biorą udziału w wyborach, albo głosują pod wpływem nagłego impulsu lub naśladując innych. Do tych ludzi nie trafiają argumenty zawarte w politycznych manifestach i programach, ale docierają do nich hasła i slogany funkcjonujące w przestrzeni publicznej. Docierają one tym bardziej, im bardziej są one jednoznaczne i radykalne, z im większym przekonaniem i ładunkiem emocjonalnym są głoszone. Tymczasem, w przeciwieństwie do radyklanej i jednoznacznej retoryki obecnej władzy, w środowiskach opozycyjnych dominuje rozproszenie i letniość form sprzeciwu wobec poczynań PiS-u i jego sprzymierzeńców. Nierzadko się zdarza, że w środowiskach tych częściej można się spotkać z krytyką radykalizmu we własnych szeregach aniżeli poczynań władzy. Sprawia to, że ludzie mało interesujący się polityką i sprawami publicznymi, a takich na skutek słabości edukacji obywatelskiej jest najwięcej, mają mało powodów, aby wspierać opozycję i stawiają na tych, których uważają za silniejszych.
W związku z tym podstawowe zarzuty zgłosić należy pod adresem zaplecza intelektualnego partii opozycyjnych i neutralnych ośrodków opiniotwórczych, czyli niezależnych mediów, wyższych uczelni i organizacji pozarządowych. Zbyt często ich przedstawiciele starają się dystansować wobec aktualnych problemów społecznych i politycznych, próbują formułować sądy maksymalnie zobiektywizowane i wyważone, silą się na symetryzm w ocenie wad i zalet obecnej władzy. Wielu z nich sądzi, że ich status społeczny nie pozwala na wyrażanie opinii, które uważają za zbyt radykalne. Hamletyzowanie i niejednoznaczność sądów świadczy albo o braku umiejętności identyfikowania zła, albo jest przejawem tchórzliwego oportunizmu. Kiedy ma się do czynienia z takim regresem cywilizacyjnym, jak w Polsce pod rządami PiS-u, zło trzeba nazywać po imieniu, nie troszcząc się o utratę popularności czy oskarżenie o ekstremizm.
Takie postawy mogą wynikać z różnych powodów, przy czym zasadnicze znaczenie mogą mieć wątpliwości co do porządku liberalnego i preferowanie wartości republikańskich. Może się to wyrażać w obawie przed pogłębianiem podziału społecznego na skutek jednoznacznego zakwestionowania ideologii PiS-u. Może to wynikać z przekonania, że władza wyłoniona z demokratycznych wyborów, choć dopuszczająca się błędów i nieprawości, nie może być poddawana totalnej krytyce, zwłaszcza na forum międzynarodowym. Niekiedy przemawia argument o konieczności obrony suwerenności państwa, co politycy Zjednoczonej Prawicy szczególnie podkreślają, niesłusznie utożsamiając tę obronę z patriotyzmem. Często się zdarza, że spin-doktorzy przestrzegają polityków przed jednoznacznymi deklaracjami, zwłaszcza w sprawach światopoglądowych, które mogłyby zniechęcić część elektoratu. Powszechnie bowiem dominuje przekonanie o konserwatyzmie społeczeństwa polskiego. Krytycy rządów PiS-u przesadnie liczą się ze słowami, nie nazywają rzeczy po imieniu, obawiając się oskarżenia o brutalizację sporu politycznego ze strony tych, którzy takich skrupułów nie mają i wypowiadają się w TVP-Info, Gazecie Polskiej czy Gazecie Warszawskiej. Ale to głos tych ostatnich wybrzmiewa donośnie w apolitycznej przestrzeni publicznej, gdzie jest słyszany i rozumiany z powodu swojej prostoty i jednoznaczności. Głosy sprzeciwu płynące z obozu środowisk opozycyjnych są zbyt wyrafinowane i niespójne, aby mogły konkurować z twardym językiem pisowskiej propagandy, odwołującej się do populistycznej wrażliwości.
Dlatego najwyższy czas, aby odrzucić inteligenckie opory i zacząć mówić wprost o łajdactwie pisowskiej władzy, która stosując pełzający zamach stanu, prowadzi kraj do cywilizacyjnej katastrofy. Szansą Polski jest bowiem przynależność do kultury Zachodu, bez względu na to, co twierdzi Kościół i konserwatyści. Należy wyrzec się wreszcie relatywistycznej frazy „tak, ale…” i bez względu na przynależność partyjną i sympatie polityczne zacząć wreszcie mówić jednym, wspólnym głosem opozycji. Przykładem niech będzie Strajk Kobiet, który swój szeroki odbiór społeczny i dynamikę zawdzięcza prostej, jednoznacznej i radykalnej narracji. Trzeba też przestać jęczeć, że być anty-PiS-em to za mało, bo potrzebny jest program przyszłych rządów. W sytuacji, w jakiej jesteśmy, ratowanie Polski przed katastrofą przez obalenie rządów Zjednoczonej Prawicy jest programem w pełni wystarczającym.
Autor zdjęcia: Amanda Lins
_________________________________________________________________
Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi w dniach 10 – 12.09.2021.
Dowiedz się więcej na stronie: https://igrzyskawolnosci.pl/
Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń.
