Czy wiecie, że ten geniusz Michał Anioł Buonarroti był bity przez swojego starego, bo lubił rysować? Normalnie ojciec spuszczał dziecku lanie za to, że ten urywał się z lekcji w szkole łacińskiej i rysował.
Piszę o tym dlatego, bo dziś mamy do czynienia z systemową przemocą wobec dzieci zdolnych artystycznie, z potencjałem, które w obecnym od dekad trybie programowym nie mają szansy na to, żeby rozwinąć swoje umiejętności z zakresu rysunku, malarstwa, a nawet piosenki, bo i lekcji muzyki w szkole brakuje. Przemoc ta polega także na tym, że nie dajemy im szansy na rozwinięcie być może tkwiącego w nich geniuszu, ale przede wszystkim na osiągnięcie szczęścia płynącego z realizacji swoich zdolności, kto wie – może nawet swojego powołania. W rezultacie pozostawiamy tych młodych ludzi w sytuacji, gdy niewiele o sobie wiedzą i robią to, co albo robią wszyscy, albo/i to, co ma przynieść forsę.
Ojciec Buonarrotiego nie po to dał mu na imię Michał po wielkim archaniele, by ten skończył w farbach lub rzeźbiarskim pyle, jak jakiś robol. Nikt od pokoleń w ich rodzinie nie splamił sobie rąk fizyczną pracą! Ojciec wymyślił dla swojego wybitnego i wszechstronnie uzdolnionego syna „lepszą” posadę, jakiegoś administratora albo urzędnika…. Na całe szczęście dla ludzkości, dla Michała Anioła nie straszna była ojcowska pięść, co więcej – być może zahartowała w nim ducha wolności i geniuszu, który tkwił w jego osobie. Był umysłem ścisłym, ale jednocześnie człowiekiem o wielkiej wyobraźni, wspaniale malował i rzeźbił, konstruował rozmaite narzędzia, pisał wiersze, z pasją kroił ludzkie zwłoki, by móc jak najlepiej poznać każdy mięsień i tkankę. Był człowiekiem ogromnie twórczym i na realizację wielu pomysłów zwyczajnie brakowało czasu, bo przecież wiek XV to nie szybka technologia, dzięki której można przyspieszyć realizację pewnych projektów. Więc i tak imponujący jest jego dorobek. Gdy musiał pojechać do papieża po fundusze sama podroż zajmowała mu dwa tygodnie! A głowa kipiała od pomysłów i ręce już chciały zabierać się do pracy! Jakaż to byłaby strata dla ludzkości, gdyby posłuchał się ojca i został tym urzędnikiem!
W końcu ojciec uległ. Zapisał go do warsztatu malarza Domenico Ghirlandaio i jego brata, którzy – poznawszy zdolności Michała – zobowiązali się, że za naukę chłopca w ciągu trzech lat wypłacą jego ojcu (!) kasę w wysokości 24 florenów! Także nie ojciec płacił za naukę syna, tylko nauczyciele ojcu!
Michał Anioł. Wspaniały człowiek. Odważny i zdeterminowany, pomimo rozmaitych ograniczeń i przeszkód. Piekielnie zdolny i pracowity. Szedł swoją drogą. Geniusz.
Autor zdjęcia: LATIMES
