Od dłuższego czasu przyglądam się nagonce na środowisko LGBT+. Skala ataków wciąż rośnie i niebezpiecznie zbliżyła się do krytycznego momentu. Chciałabym napisać, że jest to moja subiektywna opinia, ale niestety nie mogę. Z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że żyjąc w demokratycznym kraju, w którym teoretycznie wszyscy powinniśmy mieć te same prawa (jednocześnie przypominam, że nadal nie mamy!), trwa festiwal nienawiści w stosunku do środowiska LGBT+. Ów festiwal, jak każdy zresztą, dawno powinien się skończyć, a tymczasem mam wrażenie, że paradoksalnie, bawimy się w najlepsze. Nasuwa się pytanie, dlaczego?
Usilnie próbuję zrozumieć mechanizmy przemocy, ustalić jakie są jej przyczyny, bo skutki przecież wszyscy widzimy, są mocno zauważalne. Docierają do mnie falami wzmianki o polowaniu na osoby nieheteronormatywne, zdjęcia pobitych ludzi czy filmiki, z których trudno zrozumieć coś więcej niż „pedały wypierdalać”. Szokujące obrazy uderzają w nas z każdej strony. Oglądając internetowe relacje, chociażby z pierwszego Marszu Równości w Białymstoku, da się wyczuć wszechobecną nienawiść i strach ludzi, którzy chcieli zamanifestować najbardziej istotne dla nich wartości czy postawy: miłość, akceptację, radość, szacunek. I to jest właśnie najgorsze, bo ten strach, który wydobywa się z drugiej strony monitora, przenika. Zaczynamy się bać, a jak powszechnie wiadomo, strach paraliżuje. Niewielu traktuje go jak motywator do działania, choć zdarzają się tacy, dzięki czemu kolejne Marsze Równości przejdą przez Polskę. W to nie wątpię.
Czytam artykuły, komentarze, szukam informacji. W zalewie internetowych newsów dowiaduję się, że młoda dziewczyna została zaatakowana słownie, ponieważ była szczęśliwą (choć pewnie na tamtą chwilę raczej nieszczęśliwą) posiadaczką torby w złowieszczy tęczowy wzór. Wszak wszyscy wiemy, że tęcza zagraża człowiekowi. Może powodować nieoczekiwane skutki uboczne, jak chociażby serdeczny uśmiech w kierunku drugiej osoby.
Szukam dalej i znajduję link do filmu, w którym kilkoro mężczyzn zaczyna wulgarnie krzyczeć w miejscu, gdzie dzieci malują na chodniku tęczę. Zaczynam się zastanawiać, co się dzieje!? Bo o ile rozumiem (nie mylić z akceptuję!), że ktoś ulega aktualnie forsowanemu trendowi wszechobecnej nienawiści do osób LGBT+ (trudno, jego prawo!), to z kolei absolutnie nie rozumiem, z jakiej racji awanturuje się w niewybredny sposób na ulicy, gdzie znajdują się dzieci. Owe dzieci przypadkiem stają się ofiarami przemocy. Przemocy, która może zostawić trwały ślad w ich życiu. Jestem przekonana, że zasypywanie stekiem bluźnierstw opiekunów tychże dzieci, jest głęboko niepedagogiczne, a należy pamiętać, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za wychowywanie przyszłych pokoleń.
Szperając dalej, rzuca mi się w oczy artykuł z prasy międzynarodowej. Czytam „Poland”. Myślę sobie, że może ktoś napisze coś dobrego o naszym, jakby nie patrzeć, pięknym kraju. Niestety. Zagraniczne media podają informacje na pierwszych stronach, że Polska znowu nie szanuje mniejszości. Że Polska łamie prawa człowieka. Że Polska to upadek moralności. I jestem przerażona, bo ileż można czytać, że Polska to taki okropny kraj, w którym rządzi mowa nienawiści i przemoc do drugiego człowieka, tylko dlatego, że miał czelność urodzić się gejem, lesbijką, czy np. osobą interpłciową? Kolejny raz jesteśmy na językach całego świata, gdzie grupka nieświadomych Polek i Polaków nadaje ton nam wszystkim. To niesprawiedliwe i upokarzające. Wielu czuje zażenowanie, a nawet wstyd.
I wreszcie przeglądam swoją tablicę na popularnym serwisie społecznościowym i widzę zdjęcia moich bliższych, bądź dalszych znajomych, którzy zalewają Internet wszelkimi możliwymi materiałami na ten temat. Czuję ich lęk. Lęk o przyszłość. Wrzucają masę zdjęć poparcia dla osób LGBT+, dokonują swoistych coming outów, co w moim odczuciu w dzisiejszych czasach jest aktem niezwykłej odwagi, a także zdają relacje z trwającego w Polsce festiwalu nienawiści, który z całą pewnością nie zaczął się w Białymstoku. Zaczynam płakać ze złości. Pojawia się bezsilność i kompletny brak zrozumienia dla postaw prezentowanych w obejrzanych przeze mnie materiałach. Nie mogę się nadziwić, dlaczego trywializujemy przemoc, która jest chyba już wszędzie? Przemoc, która prowadzi do najgorszych zbrodni. I tylko myślę sobie, że żyjemy w świecie tak mocno przesiąkniętym złem, że dostrzega to i reaguje niewielu.
Ceniony psycholog Gordon Allport, profesor Uniwersytetu Harvarda, stworzył „piramidę nienawiści”, która pokazuje, dokąd może prowadzić eskalacja nienawistnych postaw wobec drugiego człowieka. Schemat Allport’a dotyczył ksenofobii, jednak uznajmy, że naprawdę nie różni się ona w żaden sposób od homofobii. Nienawiść to nienawiść. W internetowym słowniku Równość.info możemy przeczytać, że „Piramida ma pokazywać potencjalny rozwój wypadków w sytuacji zignorowania pierwszych symptomów, jakimi są ksenofobiczne komentarze. W XX wieku podobna sekwencja wydarzeń, podsycana ksenofobią i nacjonalizmami, miała miejsce co najmniej kilkakrotnie (Holokaust, ludobójstwo Ormian w Turcji, konflikt w Rwandzie czy na Bałkanach)”. Więcej na ten temat można dowiedzieć się pod linkiem: https://rownosc.info/dictionary/ksenofobia/?fbclid=IwAR0AyAx5KmwdMv5xSwdPuK-LToTdjNkdK3NEHc19m8eArUfzCFj50XZJze0. Pojawia się zatem proste przesłanie – jeśli nie zaczniemy reagować wszyscy, to historia kolejny raz zatoczy koło. Cofniemy się o kolejne dekady.
Nie sposób jednak nie skomentować aktualnych wydarzeń z perspektywy nauczycielskiej. Tylko właściwie jak? Mogę kolejny raz pisać o potrzebie edukacji antydyskryminacyjnej. Przywoływać obowiązujące przepisy prawa oświatowego, wynikające bezpośrednio z Ustawy Prawo Oświatowe czy Ustawy Karta Nauczyciela, które wskazują na nauczanie w duchu tolerancji, szacunku i akceptacji. Tylko po co, skoro osoby bezpośrednio związane z edukacją, oczywiście tą na najwyższym szczeblu, nie reagują? Przecież to aktualny Minister Edukacji, Dariusz Piontkowski, zabierając głos w sprawie Marszu w Białymstoku, powiedział: „Tego typu marsze, wywoływane przez środowiska próbujące forsować niestandardowe zachowania seksualne budzi ogromny opór (…) i w związku z tym warto się zastanowić, czy w przyszłości tego typu imprezy powinny być organizowane”. Jego słowa jasno wskazywały na to, że sposobem na unikanie aktów agresji jest rozwiązywanie imprez typu Marsze Równości. Niestety Minister Edukacji nie wspomniał o sile edukacji antydyskryminacyjnej i pilnej potrzebie zmian w obecnym kierunku kształcenia młodych pokoleń. Całą wypowiedź Ministra Edukacji można prześledzić pod linkiem: https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/minister-edukacji-dariusz-piontkowski-o-marszu-rownosci-w-bialymstoku-komentarze-politykow,954792.html.
Kolejny strzał, jak już wiadomo celny, do bramki środowiska LGBT+, kieruje arcybiskup Marek Jędraszewski wygłaszając podczas kazania, znamienne już słowa o „tęczowej zarazie”, która zagraża Polsce. Kościół nie reaguje, hierarchowie milczą, wierni nie zabierają głosu. Publicznie wypowiada się raptem kilku księży, którzy nie zgadzają się z tezą postawioną przez Jędraszewskiego. A przypominam, że Kościół Katolicki, w dalszym ciągu jest autorytetem dla wielu Polek i Polaków, którzy wierzą w jego fundamenty zbudowane z idei miłosierdzia i miłości do bliźniego.
Dlatego ze smutkiem zawiadamiam, że festiwal nienawiści trwa, reagują nieliczni. A jeśli nie zmienimy naszych postaw i nie opowiemy się jasno po stronie osób tworzących środowisko LGBT+, to będziemy odpowiedzialni za wszelkie ataki, z którymi aktualnie się spotykają i spotykać będą. Każda napaść, rozbity nos, złamana ręka czy w konsekwencji nawet śmierć będzie naszą winą. I apeluję, weźmy to sobie wreszcie do serca! Stańmy ramię w ramię z osobami LGBT+. Walczmy o równe prawa dla wszystkich, bo oni niczego więcej teraz nie potrzebują jak silnych i odważnych sojuszników! A przede wszystkim pamiętajmy, że LGBT+ to nie ideologia, to ludzie.