Rosjanie napadli obce państwo, strzelają do wojska i cywili, zamordowali już setki Ukraińców, niszczą osiedla i infrastrukturę. Stała się rzecz straszna, szokująca. Pojawia się teraz pytanie o naszą reakcję, naszą, czyli Polaków, nie tylko władz, ale i zwykłych ludzi.
Przerażenie ogarnia, kiedy czyta się falę narzekań, ale nie na Rosję, tylko na Zachód. Że zawiódł, że nie zapobiegł, że nie pomógł, że nam na pewno nie pomoże itd. Internetowe wpisy, komentarze wielu analityków i dziennikarzy, osób publicznych i prywatnych, ociekają atmosferą beznadziei, niewiary w dobre intencje Zachodu, pretensjami i szyderstwem, szczególnie w stosunku do Europy i Niemiec. Donald Tusk, który jeszcze w czwartek, 24. lutego słusznie i rozważnie napisał „Pełna jedność Polaków, Europy i całego świata Zachodu potrzebą chwili,” następnego dnia, w emocjonalnym wpisie zaatakował naszych sojuszników i na swoim twitterowym koncie przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej napisał: „Sankcje są udawane. Niemcy, Węgry i Włochy blokujące sankcje wobec Putina okryły się hańbą!”
W trudnym czasie wojny, kiedy spokój i rozwaga stają się niezbędne, pojawia się potrzeba poczynienia kilku uwag dotyczących tej narracji:
1.To Rosja napadła na Ukrainę, a nie Zachód. Po prostu. Po co odwracać uwagę od faktycznego sprawcy i naszego przeciwnika oraz koncentrować zarzuty na naszych sojusznikach?
2.To jest narracja zwyczajnie nieprawdziwa. Zachód pomógł Ukrainie, a nie „nie pomógł,” dał jej miliardy dolarów, sprzęt wojskowy i amunicję, sprzęt humanitarny, pomoc polityczną itd. Wobec Rosji od lat Zachód stosuje sankcje, które są dotkliwe, pozbawiły ten kraj wielu miliardów dolarów, jej gospodarka 8 lat temu utknęła w martwym punkcie. W tej chwili Zachód wdraża kolejne sankcje, które są dla Rosji szkodliwe, pogrążą jej gospodarkę już nie w stagnacji, lecz w kryzysie i wysokiej inflacji, zmuszą rząd do zainwestowania miliardów dolarów w celu ratowania największych banków. A do Polski i Rumunii Zachód przysłał żołnierzy, już tu są i jadą kolejni.
Od kilku miesięcy nastąpiło na Zachodzie przebudzenie, jest inne niż przedtem nastawienie do Rosji, dużo ostrzejsze. Dzisiaj już są uruchamiane kolejne sankcje, dotkliwe dla państwa i dla ogarniętego nacjonalistycznym szałem społeczeństwa rosyjskiego. Zdanie Donalda Tuska „sankcje są udawane” jest zbyt emocjonalne i nieprawdziwe. Bez komponentów z zagranicy stanie ważna część rosyjskiego przemysłu samochodowego, samolotowego, stoczniowego i zbrojeniowego, rząd będzie musiał ratować Rosjan przed bezrobociem i przed utratą oszczędności zgromadzonych w bankach.
Nie ma co powtarzać starych, nieaktualnych komentarzy, skoro sytuacja się zmieniła. I niczego tu nie zmienia fakt, że szaleniec z Kremla mimo wszystko nie liczy się z żadnymi sankcjami, ani w ogóle konsekwencjami i jest w stanie pogrążyć nawet własny kraj, byle by tylko zrealizować swoje chore fantazje. To nie zależy od Zachodu.
3.To jest narracja rosyjska, powtarzanie jej jest dokładnie tym, o co chodzi Putinowi. To on stara się wbić klin pomiędzy państwa Zachodu, rozbić NATO i w tym celu stara się obniżyć zaufanie państw Zachodu nawzajem do siebie, rozmawiając z każdym państwem Zachodu z osobna a nie razem, pisząc komunikaty rosyjskiego MSZ, płacąc liderom opinii na Zachodzie, żeby je powtarzali itd. W chwili wojny niestety niknie czas na zwyczajowe gadanie, narzekanie itd. Jeśli się realizuje scenariusz wroga, to po prostu mu się pomaga, nawet niechcący, a robienie tego w mediach społecznościowych zapewnia rosyjskiej propagandzie dodatkowy rozgłos.
4.Szerzenie defetyzmu, wmawianie Polakom, że nikt nam nie pomoże, że będziemy mieli katastrofę ma służyć… no, właśnie? Czemu? Przecież nikt nie zna przyszłości, to po co twierdzić, że się ją zna? Po co twierdzić, że będzie fatalna? A skąd ta wiedza? Ze szklanej kuli? Z fusów? Bo to, co się dzieje na Zachodzie w ostatnich miesiącach jest właśnie dość obiecujące, jak na razie wygląda w miarę optymistycznie. Zachód jednoczy się, jest jednolita postawa, wyciszane są partykularyzmy, Niemcy nie certyfikują Nordstreamu, do Polski już przyjechali żołnierze USA. Dlaczego wiele osób twierdzi, że jest odwrotnie?
5.Ta narracja od kilku lat pojawia się w wypowiedziach wielu przedstawicieli PiS, a na masową skalę w pisowskich mediach, które dzień w dzień robią pranie mózgów tym biednym ludziom, którzy tego słuchają. Podważanie zaufania do Zachodu, szczucie przeciwko Unii Europejskiej, a szczególnie Niemcom, nazywanie Ukraińców banderowcami, to istotny wątek pisowskiej propagandy. W Wiadomościach TVP ta retoryka jest grzana od lat, a np. w rydzykowym Naszym Dzienniku w ostatnich tygodniach znalazła się wręcz na czołówkach, w tytułach zamieszczonych nad winietą.
Już samo to powinno naprowadzić nas do podejrzenia, że coś tu jest nie tak. Kontekst też jest ważny, trzeba patrzeć na to po kim powtarzamy, albo z kim się znaleźliśmy w jednym chórze, nawet bezwiednie. Nie w tym czasie i nie w tym towarzystwie, koledzy.
6.W takiej sytuacji, jaka jest teraz, należy robić coś odwrotnego. Budować pozytywny przekaz, budować zaufanie i jedność wewnątrz NATO, wewnątrz Zachodu, szukać pozytywnych powiązań, wspólnych interesów i rozbudowywać je. A nade wszystko mówić i pisać prawdę, dlatego że na szczęście nie jest dla nas, Polaków, taka zła i dlatego, że nierealistyczna ocena tego, co się dzieje, może doprowadzić do tragicznych pomyłek, np. do pomylenia kto jest naszym sojusznikiem, do podważania jego intencji. Przecież jeżeli komuś się nie ufa i z góry zakłada, że nie ma dobrej woli i nas oszuka, to wtedy koniec, zanika współpraca, zanika dialog, sami pozbawiamy się wpływu na niego, bo niby po co domagać się pomocy, jeśli się z góry zakłada, że on jej i tak nie udzieli. Jeżeli kogoś atakujemy i szydzimy z niego, kopiemy rowy między nami, a nim, powtarzamy mu, że nie wierzymy w jego lojalność i ewentualną pomoc, to w efekcie on tej pomocy faktycznie nie da. Działa to na zasadzie samosprawdzającej się przepowiedni.
7.Przez lata Zachód popełnił mnóstwo błędów wobec Rosji, był za miękki, działał za późno i za słabo. Najgorsze, że był naiwny. Nasi, polscy przedstawiciele ostrzegali, że Rosji nie można wierzyć, że ma ona imperialne ambicje, które wcześniej czy później zacznie realizować, ale wielu polityków z Zachodu nie chciało tego słuchać, mówili, że Polska histeryzuje i cierpi na rusofobię. Nas to drażniło, a nieraz ręce opadały, kiedy się patrzyło na tę naiwność graniczącą z głupotą, w dodatku podszytą spoglądaniem chytrym okiem na płynące z Rosji paliwa i rzekome miliardy, które można zarobić sprzedając obrabiarki i glazurę do tego zbiedniałego i zacofanego kraju o PKB 18 razy niższym niż Zachód.
W ostatnich miesiącach zachodni politycy sami się przekonali, że to, cośmy mówili, to była prawda, a nie histeria i stanowczo zmienili ton wypowiedzi, a co najważniejsze, przeszli od słów do czynów. Lepiej późno niż wcale. Widocznie człowiek już taki jest, że nawet kiedy mu się mówi „nie wkładaj ręki do ognia, bo się poparzysz,” to musi ją włożyć, żeby się przekonać. W chwili wojny należy się cieszyć, że wreszcie przyjęli nasz punkt widzenia i iść razem do przodu, a nie wypominać im co mówili kiedyś, czego nie zrobili przed laty i gdybać co by było, gdyby od początku się z nami zgodzili. A skąd wiadomo co by było? Tak naprawdę kto potrafi to odgadnąć? Na jakiej podstawie? I po co?
Ta długa lista błędów i zaniechań wytworzyła już w Polsce szczególną wrażliwość na sposób, w jaki Zachód reaguje na to, co robi Rosja, oraz stereotyp Zachodu jako miękkiego, niezdolnego do czynu i liczącego po kryjomu grosiki, które może zarobić, jeśli się pokątnie zwącha z Rosją. Szczególnie Niemcy są posądzane o mentalność zwaną pejoratywnie sklepikarstwem. Ciężko sobie zapracowały na taką opinię, głównie budując Nordstream i Nordstream 2, chociaż np. Francja i Włochy też mają w tej dziedzinie niechlubne osiągnięcia.
Ten stereotyp nie był do końca prawdziwy, bo to nigdy nie wyglądało aż tak źle, a teraz jest już zupełnie nieprawdziwy, bo zachodnich polityków niechcący wybudził z letargu sam Putin. Jest inna sytuacja i teraz to Polska powinna się ocknąć, a nie tkwić w myśleniu, które już jest nieaktualne. Nie powinno się podejmować decyzji, ani nawet wypowiadać, w oparciu o stereotypy, tylko na podstawie trzeźwej i aktualnej oceny sytuacji.
8.W ostatnich dniach, wśród ogólnej zgody wewnętrznej na Zachodzie i jednolitej postawy wobec rosyjskiego bandytyzmu, pojawiły się różnice, zresztą nie zasadnicze. Dotyczą zakresu sankcji i tego czy stosować wszystkie na raz, żeby zszokować Putina, czy stopniować je metodą kija i marchewki, żeby zawsze zostawić sobie możliwość szantażowania go w przyszłości, a jemu zostawić furtkę do odwrotu od agresji na Ukrainę. Chodzi głównie o wykluczenie Rosji ze światowego systemu przelewów bankowych SWIFT, co z dnia na dzień doprowadziłoby ten kraj do zupełnego odcięcia od płatności z zagranicy i od kupowania czegokolwiek z zewnątrz. W Polsce ta dyskusja wywołuje rozdrażnienie, natychmiastowe oskarżenia o kontynuację polityki uległości i podejrzenia o skrywane popieranie Rosji. Kiedy ktoś podejrzewa drugiego o coś, to zawsze widzi jak jego podejrzenia się sprawdzają, zarówno wtedy kiedy faktycznie tak jest i kiedy tak się nie dzieje.
Zbyt wiele tu emocji, a oskarżenia pojawiają się zbyt szybko i idą zbyt daleko. Nie na tym polega sojusz, że zawsze istnieje pełna zgodność co do wszystkiego, tylko na tym, że sojusznicy zakładają wzajemnie dobrą wolę, rozmawiają ze sobą, żeby uzgodnić wspólne stanowisko i że czasem są skłonni do rezygnacji ze swojego zdania, przynajmniej częściowo, po to, żeby się dogadać co do spraw zasadniczych. Nie bądźmy dziećmi, jakieś różnice, niefundamentalne, będą pojawiać się zawsze, nawet w najlepszej rodzinie i nie oznaczają od razu, że ten sojusz nie ma sensu.
Olaf Scholz, kanclerz Niemiec, stwierdził, że Niemcy chcą odsunięcia w czasie decyzji o podjęciu tych najsurowszych sankcji, po to, żeby teraz móc ostrzegać Putina, że jeśli zajmie Kijów, to zostanie odcięty od SWIFT, aby go powstrzymać przed tym najgorszym scenariuszem, niosącym upadek Ukrainy i śmierć już nie setek, lecz tysięcy Ukraińców. Być może jest jakiś sens w takim nastawieniu, zakładającym, że nawet jeśli jest tylko 1% szans na uchronienie Ukraińców przed masową śmiercią, to należy się o to starać. A być może jest ono pozbawione sensu, bo bandyty z Kremla nic nie powstrzyma. Być może kanclerz Scholz jest szczery zapewniając, że chodzi mu wyłącznie o taktykę wobec wspólnego przeciwnika, a nie o kunktatorstwo i oportunizm, a być może, jak to nieraz politycy, oszukuje, bo się po prostu boi podejmowania trudnych decyzji, albo nawet – to by było najgorsze – po cichu mówi rosyjskiemu ambasadorowi, że robi co może, żeby ograniczyć straty dla Rosji i spodziewa się wdzięczności dla Niemiec. To by się ocierało o zdradę, ale czy ta wersja wydarzeń jest pewna? Albo przynajmniej realna? Co by Niemcy zyskały na osłabianiu Unii Europejskiej?
Nie ma pewności co do tego, który z tych scenariuszy jest najbliższy prawdy, bo w takich sytuacjach pewności nie ma nigdy. Po co więc krzyczeć, że się wie na pewno, jaka jest odpowiedź na to pytanie i zarzucać własnym sojusznikom, że się okryli hańbą? Jeżeli ktoś ma wpływy, to niech nie gada, tylko niech ich użyje, żeby zmienić stanowisko partnerów. Robi się to w zaciszu gabinetów, a nie w mediach społecznościowych, żeby uniknąć otwartego konfliktu i żeby nie straszyć współobywateli, że oto realizuje się apokalipsa. A jeżeli ktoś nie ma wpływów, to niech lepiej siedzi cicho, zamiast siać panikę i podważać zaufanie do jedynych sojuszników, jakich mamy, poprzez wołanie, że szklanka jest do połowy pusta i to w dodatku na pewno. Kiedy w Polsce wybuchnie panika, to ludzie rzucą się na stacje benzynowe i do sklepów spożywczych, wykupią jedzenie i zaczną wypłacać z banków wszystkie pieniądze, albo nawet włamywać do sklepów – Putin modli się o taki scenariusz.
9.Internet jest pełen wpisów, z których wylewa się żółć, niewiara w lojalność sojuszników, pesymizm i wyrywkowe, niepełne, czasami hasłowe informacje o tym, co się stało. Często dotyczą tego, jakich sankcji Zachód nie przyjął, a przemilczają jakie przyjął. Poprzez swoją fragmentaryczność i zatrważający ton budują nieprawdziwy obraz sytuacji. Nie wiemy którzy autorzy tych wpisów są po prostu amatorami, którym myli się z góry przyjęty pesymizm z pogłębioną analizą, a którzy pracują dla Rosji za pieniądze.
Mamy w Polsce ludzi wykształconych kierunkowo, zajmujących się od lat sprawami bezpieczeństwa międzynarodowego, stosunkami międzynarodowymi, Wschodem itd. Należy ich słuchać, bo znają się na tym, o czym mówią i mówią mądre rzeczy. Nie należy natomiast słuchać tych, którzy nagle zaczęli pisać na ten temat, mimo że wcześniej się nim nie zajmowali, nie mają wykształcenia w tym konkretnie kierunku i to nawet jeśli są mądrymi ludźmi i znają się dobrze na czymś innym.
10.Powinniśmy być szczególnie wdzięczni mądrym, polskim politykom, którzy ciężką pracą prowadzoną przez całe lata dziewięćdziesiąte, wprowadzili Polskę do NATO i to mimo oporów ze strony NATO. Warto przypomnieć parę nazwisk: prezydenci Wałęsa i Kwaśniewski, wszyscy kolejni premierzy i ministrowie SZ, z Bronisławem Geremkiem, który podpisał Traktat Waszyngtoński. A my możemy być dumni, że wtedy sensownie głosowaliśmy i wybraliśmy odpowiednich ludzi. Coś nam się udało. Dzięki temu nasza obecna sytuacja jest, w porównaniu do Ukraińców, wręcz luksusowa.
Autor zdjęcia: Artur Voznenko
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14 – 16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na: www.igrzyskawolnosci.pl