Mnóstwo jest zachwytów nad ukraińską odwagą, mówi się, że przez pierwsze cztery dni Ukraińcy wygrywają wysoką motywacją, wspaniałym morale i że właśnie tym pokonują Rosjan, o niebo lepiej wyposażonych. I dobrze, że się ich chwali, a jeszcze lepiej, że faktycznie jest za co, bo wykazują się dużo większą sprawnością niż 8 lat temu, mają charaktery i wolę walki – to bardzo ważne.
Tylko wydaje mi się naiwna wiara w to, że da się wygrać z ogromną, regularną armią, wyposażoną w ogromną ilość nowoczesnego sprzętu, samemu nie mając broni, ani organizacji, tylko dużo dobrej woli. I ta wiara jest niestety bardzo polska. Z motyką na słońce – jakie to nasze. Kiedyś prezydent Bronisław Komorowski powiedział „polski pilot to jest taki, że jak trzeba, to i na drzwiach od stodoły poleci!” Chodziło chyba o to, że jak się ma silną motywację i fantazję, to po co sprzęt, po co logistyka, przecież wiara góry przenosi. Czyli „szlachta na koń siędzie i jakoś to będzie.” Znowu. W XXI wieku.
Tymczasem Ukraińcy dostali od Zachodu (od Polski też) dwie bardzo ważne rzeczy, bez których oczywiście nie byliby w stanie zawalczyć z Rosją: dane wywiadowcze i sprzęt.
O każdej, zbliżającej się akcji Rosjan Ukraińcy wiedzą co najmniej na godzinę przed, a niekiedy nawet na dzień przed. Czy nikogo nie zdziwiło, że mer Kijowa Witalij Kliczko codziennie wieczorem zapowiada co się stanie w nocy, a co nad ranem? Amerykanie non-stop, na bieżąco udostępniają Ukraińcom dane wywiadowcze zebrane przez satelity i od tzw. „osobowych źródeł informacji,” czyli od szpiegów.
Okazuje się, że decyzje polityczne i militarne Moskwy Amerykanie znają niemal od razu. Udawało się szachować Putina tym ujawnianiem przez 3 miesiące, dlatego musiał kilka razy przekładać datę ataku, aż w końcu zdecydował się uderzyć mimo to. Tę ostateczną datę Amerykanie też znali i też ją podali. Ukraińcy wiedzieli od Amerykanów nie tylko kiedy, ale i skąd nastąpi atak – znali kierunki natarcia, liczbę sił. Ale to nie koniec.
USA monitorują z satelitów szpiegowskich całe terytorium Ukrainy, Rosji i Białorusi, obserwują rosyjskie wojska na żywo. Ukraińcy są informowani na bieżąco o tym jakie są ruchy rosyjskich wojsk, gdzie, w jakiej sile, z jaką prędkością się przesuwają. Pułapki, w które dostały się rosyjskie kolumny, pokazywane u nas w filmikach kręconych komórką, można było przygotować tylko dzięki temu, że było wiadomo gdzie, kiedy, ilu ludzi i jaki sprzęt przygotować.
No właśnie, sprzęt. Część sprzętu, np. tureckie drony Bayraktar, Ukraińcy sami kupili przezornie, kiedy jeszcze się nie mówiło o koncentracji rosyjskich wojsk, a część sami produkują np. pociski kierowane Stugna, Korsar i Barier. Ale mnóstwo broni przeciwlotniczej i przeciwpancernej, z której niszczą rosyjskie czołgi i pojazdy opancerzone, dostali od USA i Europy Zachodniej, w tym od Polski. Amunicję też. Kilka dni temu z Polski wyjechał na Ukrainę długi konwój gigantycznych ciężarówek po brzegi wyładowanych amunicją. A to, co Ukraińcy dostali w ostatnich dniach to jeszcze nic, przedtem przez lata otrzymywali duży i mały sprzęt, a dzięki temu przesuwaniu daty rozpoczęcia wojny mogli się zaopatrzyć za darmo w sprzęt i amunicję warte wiele miliardów dolarów. Zachód po prostu dał. Np. w styczniu, drogą lotniczą Kijów otrzymał 700 amerykańskich przeciwpancernych rakiet Javelin i 2200 brytyjskich przeciwpancernych ręcznych wyrzutni NLAW.
Dopiero mając w ręku te dwa ważne czynniki Ukraińcy mogli wykazać się odwagą. Szkoda, że się o tym mało mówi, powstał za to bzdurny mit, że Europa im same hełmy wysłała, bo Niemcy zablokowały dostawy broni. Ten mit jest w kółko powtarzany, krąży w internecie i stwarza w Polsce złą atmosferę, wywołuje niechęć do Europy i niewiarę w NATO.
Warto przypominać, że Ukraińcy przez 8 lat sukcesywnie, pracą u podstaw, poprawiali stan zaopatrzenia swojej armii, oraz że daliśmy i nadal dajemy Ukrainie niezwykle cenne dane wywiadowcze i sprzęt z amunicją. Przecież to w niczym nie umniejsza bohaterstwa Ukraińców, wręcz odwrotnie: pokazuje, że oprócz odwagi mają jeszcze głowy na karkach.
Szczególnie w Polsce warto przypominać, że chodzenie na wroga bez sprzętu i dobrego zaplecza nie jest odwagą, tylko brawurą, oraz że nie kończy się tak, jak na Ukrainie: powodzeniem, tylko tak, jak w Powstaniu Warszawskim: samobójstwem. Oraz że sojusz z Zachodem jest najlepszą sprawą, jaka się Polsce przydarzyła od bardzo dawna.
Autor zdjęcia:Yan Boechat/VOA
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14 – 16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na: www.igrzyskawolnosci.pl
