Wielkimi krokami zbliżają się wybory samorządowe w Łodzi, nastał więc najlepszy czas na rozpoczęcie poważnej dyskusji o strategii miasta na kolejne 5 lat (warto przypomnieć, że zgodnie z nową ordynacją wyborczą kadencje zostały wydłużone z czterech do pięciu lat i jednocześnie ograniczone do dwóch. PiS w tej sprawie uszanował Konstytucję i cywilizowany porządek prawny, co oznacza, że zmiany nie działają wstecz i obowiązują dopiero od przyszłej kadencji), a tak naprawdę na perspektywę kolejnych 10–15 lat. Wydaje się, że przed Łodzią ostatni etap rozwoju, w którym jego głównym kołem zamachowym, jak i sposobem zdobywania poparcia przez polityków, są inwestycje infrastrukturalne i rewitalizacja. Łódź w dłuższej perspektywie będzie potrzebować nowego paliwa ideowego, nowego paliwa politycznego i nowej koncepcji rozwoju.
Ostatnie osiem lat to dobry czas dla miasta. Łódź pod rządami prezydent Hanny Zdanowskiej zaczęła się dynamicznie zmieniać, okres ten symbolicznie można nazwać „czasem infrastruktury”. Decyzje i działalność władz miejskich korespondowały z ukierunkowaną na infrastrukturę polityką centralną wówczas rządzącej Platformy Obywatelskiej i ministra Cezarego Grabarczyka. Łódź przeżyła boom inwestycji infrastrukturalnych zarówno wewnątrz miasta, jak i tych ogólnopolskich, które sprawiły, że miasto stało się jednym z najlepiej skomunikowanych z resztą Polski ośrodków w kraju. Miasto postawiło też na remonty kamienic pięknego, lecz zdewastowanego centrum miasta – Łódź stała się miastem-liderem procesu rewitalizacji. Program „Miasto100 kamienic” stanowił preludium do kolejnych programów inwestycyjnych. Wiele miejsc w centrum miasta nadal pozostawia, delikatnie rzecz ujmując, wiele do życzenia, ale trend w kierunku zmiany wydaje się być bardzo pozytywny. Zdanowska nie zwalnia tempa i zapowiedziała właśnie kolejny wielki etapu przebudowy śródmieścia – zarówno infrastruktury drogowej, jak i inwestycji w kamienice oraz zieleń miejską. Prezydent w rozmowie z Gazetą Wyborczą zapowiada inwestycje rzędu 4 miliardów złotych w ciągu kolejnych czterech lat, z czego znaczące kwoty zostały pozyskane z środków Unii Europejskiej. Bardzo ważnej zmiany strategii dokonano również w ramach polityki mieszkaniowej. Wreszcie po latach rozpoczęto lokowanie nowych inwestycji mieszkaniowych w ścisłym centrum, co ma zapobiegać niepotrzebnemu „rozlewaniu się” miasta, charakterystycznego dla budownictwa mieszkaniowego PRL-u. Podkreślić należy też dynamiczny wzrost inwestycji prywatnych korporacji w mieście, zdecydowanie najwyższy od 1989 roku.
Jednocześnie jednak wydaje się, że zapowiadany przez Prezydent „największy remont w historii naszego miasta”, czyli okres kolejnych czterech lat, będzie zwieńczeniem „czasu infrastruktury” w Łodzi. Oczywiście nie będzie to koniec inwestycji budowlanych w mieście, ale zasadniczo zmieni się kontekst oraz możliwości finansowe. Jest to prawdopodobnie ostatni okres, w którym miasto będzie mogło korzystać z hojnych funduszy unijnych. Jego możliwym domknięciem będzie też budowa tunelu średnicowego łączącego Dworzec Łódź Fabryczna z Łodzią Kaliską pod centrum miasta. Ostatnią możliwą wielką inwestycją, bardzo korzystną dla miasta, mogłaby być budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego. Mikołaj Wild, pełnomocnik rządu ds. CPK, zapowiada jego budowę do 2027 roku. W strategicznym interesie Łodzi jest ponadpolityczny lobbing na rzecz tego projektu i staranie o jego utrzymanie, niezależnie od zmian ekip rządzących na Alejach Ujazdowskich. Jednak decyzja w tej sprawie nie zależy od władz miasta i trudno jedynie na tej podstawie budować przyszłą strategię rozwoju Łodzi. Co jednak najważniejsze, każda skuteczna narracja polityczna po latach traci na swojej atrakcyjności. Dlatego wiodące środowisko polityczne miasta będzie musiało szukać nowego języka i nowych projektów.
Łódź będzie potrzebować nowej idei rozwojowej, która będzie dawała nadzieję mieszkańcom i potencjalnym inwestorom, a miastu paliwo do rozwoju. Plany zmiany strategii powinny pojawić się już w zapowiedziach kandydatów w kampanii wyborczej, a kolejna kadencja powinna być skupiona na dokończeniu inwestycji z „czasów infrastruktury”, lecz także na wdrażaniu zmian, które wprowadzą miasto w nowy etap, który na razie umownie nazywam „czasem kultury”.
Leszek Jażdżewski w swoim ciekawym tekście: „Łódź – miasto otwarte. Jak wykorzystać zły wizerunek Polski na świecie?” proponuje oparcie wizerunku miasta i jego mieszkańców na przeciwnych wartościach niż te, które dziś zaczynają międzynarodowo kojarzyć się z Polską PiS-u. „Łódź ma nieprawdopodobną szansę na budowę własnej podmiotowości wewnątrz – nie tyle na kontrze, co przez prezentację wizji odmiennej, otwartej na różnice, budowę na ciekawości, przyciąganiu odmienności, wzbogacaniu, mieszaniu, gry wielokulturową przeszłością, gdzie kapitalizm godził etno-nacjonalizmy; model w pewien sposób niezwykle przydatny i aktualny po przeróbkach dziś globalnie.” To próba budowy przewagi konkurencyjnej miasta wobec inwestorów zagranicznych, ale też wobec potencjalnych przyszłych studentów czy pracowników, poprzez jasne wskazanie, że Łódź to miasto tolerancyjne, otwarte, rządzone przez fajnych ludzi, w którym naprawdę warto żyć i mieszkać.
To ważna i ciekawa propozycja. Jednak aby była skutecznie podjęta przez władze miejskie, nie wystarczą powierzchowne działania PR-we – konieczna jest zmiana całej filozofii zarządzania miastem, konsekwentnej korekty polityki budżetowej, konsekwentnej strategii organizacji wydarzeń miejskich, zmian w bardzo wielu programach prowadzonych przez miasto. Przez ostatnie lata wdrażana była przecież szeroka strategia komunikacyjna „Łódź kreuje”, oparta – jak by na to nie patrzeć – na podobnych wartościach, odwołująca się również do otwartości, kreatywności, przedsiębiorczości. Jej ograniczony efekt i mizerne skutki dla miasta wynikały przede wszystkim z jej oderwania od priorytetów finansowych polityki miejskiej, a także sposobu myślenia o mieście przez decydentów. Do tej pory najważniejsze były inwestycje infrastrukturalne, budowanie, rewitalizacja – dlatego kampania „Łódź kreuje” była niedopasowana, moim zdaniem, do realnej polityki miejskiej. Taka niespójność nie może przynosić dobrych efektów. Propozycja Leszka Jażdżewskiego „Łodzi – miasta otwartego” – jeśli miasto chciałoby się jej podjąć – nie może być jedynie kolejną strategią wizerunkową, tylko początkiem przejścia od „miasta infrastruktury” do „miasta kultury” w wielu wymiarach polityki miejskiej; musi być zasadniczą korektą dotychczasowej realnej strategii miasta.
Co mam na myśli? Aby skutecznie budować „miasto kreatywne”, „miasto otwarte”, miejsce szczycące się atmosferą i jakością w nim życia, trzeba znacząco podnieść inwestycje w kulturę. Rozszerzać programy skierowane do profesjonalnych artystów, budować programy dla prywatnych instytucji kultury, znacząco dofinansować instytucje należące do miasta. Sprawić, aby ludzie wolnych zawodów widzieli, że Łódź jest dla nich znacząco lepszym miastem do życia, oferującym więcej możliwości niż jakiekolwiek inne miasto w Polsce (poza stolicą, która zawsze pozostanie inną kategorią). Takie programy były przez ostatnie 8 lat w Łodzi tworzone, ale ich skala była zdecydowanie niewystarczająca. Wiele razy kładziono nacisk na złe priorytety, np. zwiększając nacisk na oferowanie mikrograntów, które nie stanowią poważnej oferty dla instytucji czy osób, które chciałyby podejmować profesjonalne działania w sferze kultury. Jednocześnie ograniczano lub nie rozwijano programów tzw. małych grantów na kulturę, które z jednej strony można z czystym sumieniem oferować młodym organizacjom, a jednocześnie są one dla nich znaczącą zachętą do działania. To tylko jeden przykład korekt, jakie należy wprowadzić w licznych politykach miejskich. „Miasto kultury” nie może być też miastem tandetnego jarmarku, Łódź powinna budować swój wielkomiejski i artystyczny wizerunek, a nie organizować w ścisłym centrum imprezy o charakterze dożynkowym z lecącym z głośników disco–polo, co nagminnie dzieje się w sercu miasta, przy Pasażu Schillera. Miasto musi dbać o jakiś w miarę spójny wizerunek. Trzeba przemyśleć rolę poszczególnych służb miejskich. Być może zasadniczym zadaniem staży miejskiej powinna być dbałość o bezpieczeństwo osób bawiących się wieczorami na ulicy Piotrkowskiej, a nie ściganie dostawców, którzy spóźnili się z dostawami do ulokowanych tam restauracji, przekraczając niewygodne okno godzinowe wyznaczone przez miasto. Wydaje się, jednak, że bezpieczeństwo przebywania w przestrzeni miejskiej miasta otwartego jest po prostu ważniejsze.
Istnieje zatem znacząca potrzeba dostosowania tworzonych w mieście narracji do realnych działań miejskich instytucji. Doskonałym przykładem jest tu idea „zielonej Łodzi”, związanej z uzyskanym prawem do organizacji Expo Horticultural w 2024. Aby ta idea oraz wysiłek organizacyjny miały długofalowy sens, to nie może to być inicjatywa ograniczona do zmian w parkach Baden-Powella i 3 Maja, gdzie staną pawilony wystawiennicze, albo budowy szlaku turystycznego łączącego tereny zielone, które okalają miasto. Idea „zielonej Łodzi” przyniesie skutek i będzie miała sens tylko wtedy, gdy będziemy promować prawdziwy, niezwykły produkt. A powinno stać się nim najbardziej zielone centrum miasta w Polsce, którym powinna szczycić się Łódź. To wymaga nakładów finansowych i zmiany strategii – sadzenia prawdziwych drzew zamiast rachitycznych sadzonek w centrum.
Nadszedł też czas podsumowań i korekt wybranych, flagowych projektów miasta, a także postawienia na nowe strategie. Przedstawiam kilka przykładów korekt, które wydają się być szczególnie potrzebne:
- Wydaje się, że budżet obywatelski w obecnej formule nie pełni swojej roli. Jest narzędziem przydatnym wyłącznie silnym instytucjom, takim jak szkoły; do tego nie prowadzi do samoorganizowania się obywateli i finansowania innowacyjnych projektów, które w inny sposób nie mają szans na zrealizowanie. Potrzebna jest decyzja albo o jego wygaszaniu, albo o zasadniczej zmianie zasad, jakimi się rządzi.
- Powinna nastąpić głęboka rewizja zadań, do jakich wykorzystywana jest staż miejska: jej rolą nie powinno być utrudnianie życia przedsiębiorcom i obywatelom, tylko ich ochrona.
- Nowym głównym celem przyszłych re-organizacji działania transportu miejskiego powinno być możliwe jak najszersze rozdzielnie ruchu taboru miejskiego od ruchu samochodowego. Celem miasta nie powinno być ograniczanie ruchu samochodowego w centrum miasta, lecz zapewnienie sprawnego i szybkiego działania komunikacji miejskiej.
- Potrzebna jest nowa polityka wobec ruchu samochodowego w centrum, m.in. reorganizacja miejsc parkingowych oraz zwiększenie dostępności centrum dla ruchu samochodowego. Można to osiągnąć budując kilka masowych, wielopoziomowych, tanich parkingów w centrum miasta. Znacząco droższe powinno być natomiast parkowanie na wąskich ulicach centrum.
Podsumowując, Łódź po prostu będzie potrzebować korekty w swojej strategii działania. Zarówno ze względu na potrzebę utrzymania dynamiki rozwoju, jak i odpowiadania na potrzeby i nastroje wyborców. Im szybciej władze miejskie podejmą na ten temat debatę, tym większa szansa, że Łódź na długie lata pozostanie wolną twierdzą, nie do zdobycia dla PiS-owskich nacjonalistów, również w 2023 roku.
