Kluczem będzie “LEGO”. Bo “lego” po łacinie znaczy “czytam”. A ja od dziecka czytam rzeczywistość. Czytam, a zatem badam i staram się ograniczyć wpływ własnych założeń. Nie jest to łatwe, bywa kontrowersyjne, ale lepszego sposobu nie znam. A zatem.
1. Zacznijmy od tego, że gdy spytałem o formę uzasadnienia, niektórzy pytali: po co się tłumaczysz.
I już tutaj muszę napisać: nie tłumaczę się, tylko uzasadniam. Różnica między tłumaczeniem się a uzasadnianiem jest jak różnica między Dolores Umbridge a Albusem Dumbledorem. Obydwoje noszą szaty w pastelowych kolorach i na tym podobieństwa się kończą.
Uzasadnianie jest kluczową czynnością myślową, dzięki której rozwinęliśmy się jako ludzkość. Każdy może coś twierdzić. Ale twierdzenie bez uzasadnienia, bez podania racji, bez odpowiedzenia na fundamentalne pytanie „dlaczego” jest czymś, co zauważmy w mitach i wielu religiach. I nie pcha ani nas, ani świata do przodu.
Jest tak. Dlaczego? Bo jest tak.
Skąd wiesz, że Biblia jest słowem Bożym? Bo Biblia tak nam mówi. A dlaczego mamy ufać temu, co ona mówi? Bo Biblia się nie myli. A dlaczego się nie myli? Bo jest słowem Bożym.
I już jarzą się dwie lampki: halo, błąd błędnego koła, halo, błąd niedostatecznego uzasadnienia.
Dlaczego ten kot się ciągle uśmiecha? Bo to jest kot z Cheshire i dlatego się ciągle uśmiecha.
I powiem więcej. Gdy w Atenach narodziła się demokracja, obowiązywała zasada izonomii, polegająca na tym, że każdy miał równe prawo zabrania głosu do przekonywania innych. Dokonywało się to w mowie, dzięki użyciu rzetelnej argumentacji. Tak, to jest istotą uprawiania polityki, polityki par excellence. Rzetelne przekonywanie. Jeśli nie wierzycie, poczytajcie Haneczkę Arendt. To, co my widzimy obecnie, jest tego całkowitym zaprzeczeniem. Po raz kolejny bowiem w dziejach przeżywamy bunt mas. Ortega y Gasset podkreślał wyraźnie, że problemem w buncie mas nie jest to, że masy dochodzą do głosu. Problemem jest to, że masy zachowują się jak barbarzyńcy, wdzierający się na scenę cywilizacji, że mają w głowie zestawy gotowych myśli, a brak im umiejętności myślenia, że nie chcą się uczyć historii, a przejmują pełnię władzy społecznej, i wystarcza im to, jakimi są. Nie chcą się rozwijać. Nie chcą się otwierać się na cokolwiek innego. I co najgorsze – postawa mas jest legitymizowana. Nie jest po prostu faktem, staje się też normą. A taka postawa, jak wiemy, jest tragiczna w skutkach, o czym dobrze mówiła Szymborska w swoim Odczycie noblowskim. „Wszelka wiedza, która nie wyłania z siebie nowych pytań, staje się w szybkim czasie martwa, traci temperaturę sprzyjającą życiu. A w najskrajniejszych przypadkach, o czym dobrze wiadomo z historii dawnej i współczesnej, staje się śmiertelnie groźna dla społeczeństw”.
Dlatego też, jeżeli chcemy w końcu skończyć z tym obecnym buntem mas, musimy skończyć z brakiem uzasadniania, dogmatyzmem, brakiem otwartości i niechęcią wyjścia poza swoje własne horyzonty, musimy powiedzieć sobie jasno – tak, mamy siebie przekonywać, musimy wręcz, ale należy robić to godnie, z szacunkiem dla drugiego człowieka, bez przypisywania mu Bóg wie czego, w sposób rzetelny i rzeczowy, odwołujący się do faktów i do rozumnego wnioskowania.
Dlatego z pełnym szacunkiem dla Ciebie uzasadnię teraz wybór Szymona. I pamiętaj, mierzę innych swoją miarą, dlatego jeżeli wyrazisz swoją niezgodę w sposób nierzeczowy, nie będziesz dla mnie żadnym partnerem do dyskusji. Contra principia negantem non est disputandum. Mimo że obecnie mamy kryzys jakości debaty publicznej, ja nie mam zamiaru legitymizować kryzysu dyskusji prywatnej. I stoję twardo na stanowisku: kto nie szanuje jakości rozmowy, traci możliwość, aby traktować go poważnie w polis.
2. Wbrew temu, co jest dość modne, nie mam zamiaru jechać po innych kandydatach, zwłaszcza że część z nich lubię i szanuję – i wcale nie uważam ich za złych. Po prostu Szymona uważam za najlepszego i uważam, że byłby doskonałym prezydentem. Ale co ważne, niezależnie od tego, który z tych kandydatów – myślę tutaj o Szymonie Hołowni, Małgorzacie Kidawie-Błońskiej, Robercie Biedroniu i Władysławie Kosiniaku-Kamyszu – przejdzie ostatecznie do II tury, powinniśmy go poprzeć z całą mocą, bo stawka II tury wyborów prezydenckich jest olbrzymia i chyba nie muszę nikomu tłumaczyć dlaczego. Ale II tura to póki co inna rzeczywistość, a moim marzeniem jest, aby wszedł do niej Szymon.
Faktem jest jednak, źe niektórych z Was dziwi, dlaczego deklaruję poparcie dla Szymona, a nie dla Roberta. Dlatego myślę, że trzeba raz na zawsze to wyjaśnić i do tego nie wracać. Cóż, bardzo szanuję Roberta w wielu aspektach. Zrobił on niezwykle dużo w zakresie podniesienia świadomości Polaków o osobach LGBT. Był pierwszym wyoutowanym gejem, który zdobył mandat poselski. Ale ostatni rok pokazał, że Robert, moim zdaniem, złapał, z braku lepszego słowa, poważną zadyszkę. Punktem kluczowym było nieoddanie mandatu europosła – wbrew deklaracjom – co spowodowało we mnie i, z tego, co wiem, w wielu osobach olbrzymie rozczarowanie i utratę zaufania.
Tutaj jawi mi się kluczowy element, który różnicuje dla mnie ludzi. To jest działanie, które jest pochodną charakteru. Ludzkie poglądy bledną wobec ludzkich wyborów. I gdy działania Roberta powodowały w moich oczach utratę przez niego wiarygodności, z Szymonem było totalnie na odwrót. Nieustannie miałem wrażenie, że ten człowiek wychodzi ku drugiemu człowiekowi bardziej niż wiele znanych mi osób. Szymon wskazywał na indolencję moralną naszych władz w zakresie uchodźców. Jego post w dzień pogrzebu Pawła Adamowicza zmiażdżył system. Po akcji w Białymstoku post potępiający żenadę episkopatu w zakresie gnębienia osób LGBT – wow. Dumbledore powiedział wyraźnie: „to nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej niż nasze zdolności”.
Wszystko to bardzo kojarzy mi się z matrycą implikacji. Jeśli z fałszu wynika prawda, implikacja jest prawdziwa. Jeśli z prawdy wynika fałsz, implikacja jest fałszywa. Można ująć też to psychologicznie: jeśli zawodzimy się na przyjaciołach, postrzegamy ich negatywnie. Jeśli zaczynamy ufać komuś, komuś, kogo wcześniej nie znaliśmy albo wręcz nie lubiliśmy, zaczynamy taką osobę postrzegać pozytywnie. Efekt kontrastu, i zapewne wiele innych. Ktoś powie: daj spokój, w końcu Robert jest jedynym popierającym równość małżeńską, bądź solidarny. No widzicie, tylko że ja osobiście nie chciałbym oddawać czegoś tak ważnego jak równość małżeńska, na której mi zależy, w ręce kogoś w moich oczach już niewiarygodnego, kogoś, kto nie ma aż takich kompetencji jak ktoś inny do jednoczenia ludzi pokojowo, ludzi bardzo różnych od siebie, a wymagających prawdziwego, pokojowego przywódcy. Zawsze na pierwszym miejscu człowiek. Zawsze. Człowiek, jego czyny i jego wybory. Moje stanowisko jest proste: sorry, definiują Cię wybory, a to się przekłada na wybory. Przynajmniej w moim przypadku.
„No ale postępowość!”. Ok, to wyjaśnijmy sobie, jak rozumiem postępowość. Najlepiej mi to zrobić na poziomie analogii do nowoczesnej edukacji. Wielokrotnie byłem proszony o wypowiedzi dotyczące nowoczesnej edukacji. W tym celu zaproszono mnie zresztą na European Education Summit w Brukseli, dotychczas najbardziej prestiżowe wydarzenie edukacyjne, na którym byłem. I właśnie tam, w sercu współczesnej Europy, pokazałem kupiony w sklepie z komiksami plakat z Małym Księciem i Lisem, i przed całym audytorium powiedziałem jasno: najważniejszym narzędziem w pracy z drugim człowiekiem jest nasza własna osobowość, a celem – stworzenie z nim dobrej i wspierającej relacji, aby mógł rozwinąć skrzydła. Ponieważ żyjemy w cyfrowym świecie, narzędzia cyfrowe, nowe technologie są ważne, ale są TYLKO narzędziami. Nowoczesna edukacja jest dla mnie korzystaniem z tego, co – współcześnie – już wiemy, że jest jej sercem, istotą i kluczem, choć tak naprawdę wiedzieli już o tym starożytni.
Postępowość rozumiem analogicznie. Jest ona dla mnie umiejętnością diagnozy i odpowiedzi na realia i warunki czasów, w jakich przyszło nam żyć, a także – wdrożenia rozwiązań. Dla mnie to, co jest sednem postępu w chwili obecnej, to nie jest po prostu posiadanie takich czy innych nawet poglądów, tylko niekrzywdzenie drugiego człowieka i zrozumienie w końcu, że jedyna droga prowadzi przez pokój, empatię, umiejętność współbycia i dialogu. Postępowość bardziej niż w poglądach wyraża się w czynach.
W tle tego wszystkiego istnieje jeszcze przyczyna dodatkowa, bardzo prozaiczna, i myślę, że warta wspomnienia: Szymon ogłosił swój start kilka tygodni przed Robertem. Zresztą wtedy nikt nie miał pojęcia, kogo w ogóle wystawi Lewica. Wiele osób liczyło na Adriana Zandberga. Ja osobiście liczyłem na kobietę, a konkretnie na Agnieszkę Dziemianowicz – Bąk. Niemniej gdy tylko dowiedziałem się, że Szymon serio startuje, od razu poczułem, że to jest najlepszy kandydat. Kilka tygodni później start ogłosił Robert.
Wierzę, że Robert znów stanie się dla mnie wiarygodny, i wtedy z chęcią o tym napiszę. Teraz mogę przejść już absolutnie bezpośrednio do tego, dlaczego Szymona uważam za najlepszego kandydata.
3. Szymon reprezentuje ten typ człowieka, który w moich oczach plasuje się w absolutnym top. Dlaczego? Dlatego że stanowi mieszankę wszystkich wymienionych w całym poście cech. Dobra, mądrości, pokojowości, konstruktywności, konkretu, poszanowania wielości, pluralizmu, empatii, rozumienia ważności działania. To jest człowiek renesansu, humanista, przepojony do cna wrażliwością na drugiego człowieka. A jako że go znam, mogę rzec całkowicie serio: on po prostu taki jest. Był taki zawsze. Patrząc na jego kampanię, cieszę się, że widzę dokładnie tego samego człowieka.
Wielkim błędem, który popełniamy patrząc na siebie, innych i rzeczywistość, jest widzenie statyczne. To, jak wygląda świat dziś, jest dla nas obrazem świata na zawsze. A ja wiem, że jest dokładnie odwrotnie. Światem rządzi zmiana. Życie jest procesem. Człowiek nie tyle jest, co się staje. Dlatego gdy patrzę na rzeczywistość, widzę ją zawieszoną w czasie. Chwila obecna jest klatką zatrzymanego filmu. Nie formułuję ocen tego, co jest tu i teraz. Przyglądam się, jakie to było i stawiam hipotezy, jakie będzie. Podejrzewam, że są osoby, które pamiętają mnie z początku studiów. Jeśli stworzyły sobie wtedy mój obraz, na podstawie momentu w życiu, jaki wtedy przeżywałem, jestem w ich oczach neurotykiem, ortodoksyjnym katolikiem, na dodatek leczącym się z homoseksualizmu.
A jestem?
Nie. Nigdy więcej.
Dlatego gdy mam przed oczyma różnych ludzi, najbardziej fascynuje mnie zmiana, jaką przechodzą. Dlatego byłem i jestem tak wielkim fanem Pawła Adamowicza. Jego zmiana w zakresie podejścia do osób LGBT jest czymś wow (przypominam, że gdy Paweł po raz kolejny wystartował w 2018 roku na prezydenta, był atakowany nie tylko przez Prawo i Sprawiedliwość, ale także, co jest o wiele gorsze, przez środowisko Platformy Obywatelskiej). Z przeciwnika marszu równości stał się tym, kto poszedł na jego czele. Dlaczego się zmienił? Dlatego że był mądry i dobry. Dlatego że właśnie te cechy uzdolniły go do zrozumienia, że w pewnych kwestiach nie oceniał rzeczywistości adekwatnie. Że nakładał swoje założenia na rzeczywistość zamiast jej czytania. Tak, to cechy charakteru bardziej niż poglądy czynią prawdopodobnym nasze wybory.
Gdy przyglądam się Szymonowi, widzę zmianę w jego podejściu. Ostatnio mówi mi: Przemek, ja mam swoje poglądy. A ja na to, że bardzo dobrze, ja je też mam. Nie oczekuję od nikogo zmiany poglądów. Oczekuję czegoś innego, co także deklaruje Szymon. Oczekuję uznania, że moje poglądy nie uprawniają mnie do narzucania ich innym, i umiejętności zgody na przyznanie, że jeśli wola większości będzie inna, zaakceptuje się właśnie tę wolę.
Czy Szymon jest zatem kandydatem idealnym? Nie. I to mi nie przeszkadza, bo kandydat idealny nie istnieje. Zauważyłem pewną tendencję. Gdy pojawia się ktoś, kto bardzo nam pasuje, i nagle okaże się, że mówi coś, z czym się nie zgadzamy, spada na niego fala krytyki, czujemy się zawiedzeni, rozczarowani, zdradzeni. Chcemy, aby ktoś, kogo popieramy, zgadzał się z nami niemal we wszystkim. Ale tacy ludzie nie istnieją. Rycerz na białym koniu także. Dlatego dobrze przestać wierzyć w św. Mikołaja. Nikt ani nic nie da nam szczęścia. Bo jedynie my sami możemy sobie to dać. Nasi partnerzy, przyjaciele, bliscy, popierani przez nas kandydaci nigdy nie będą nami i nigdy nie zaspokoją całkowicie naszych potrzeb.
Czy zgadzam się z Szymonem we wszystkich kwestiach? Nie. I podkreślam to jasno: nie. Jednakże życie nauczyło mnie, że od tego, jakie są czyjeś poglądy, ważniejszy jest jego sposób argumentacji, szacunek do rozmówcy, otwartość na zmianę. I właśnie to powoduje, że Szymon jest dla mnie kandydatem najlepszym. Bo on to ma. Bo nie chodzi o to, abyśmy byli zgodni w poglądach. Chodzi o to, abyśmy żyli ze sobą w taki sposób, w ramach którego poglądy nie będą mieć znaczenia.
Ktoś powie, jakże słusznie, że są poglądy i poglądy. Są takie, które niejako stanowią rdzeń nas samych i wtedy różnica jest nie do przeskoczenia. No i tutaj pojawia się pytanie o małżeństwa jednopłciowe i adopcję dzieci przez pary jednopłciowe. Czy jest dla mnie ważna? Bardzo. Czy chcę żyć w kraju, w którym osoba homoseksualna ma pełnię praw obywatelskich? Totalnie. Podkreślam jasno: jestem absolutnym zwolennikiem równości małżeńskiej i adopcji dzieci przez pary jednopłciowe, nie dlatego, że takie mam widzimisię, tylko dlatego, że nauka jasno pokazuje, że dzięki temu ludzie są zdrowsi, wierniejsi, szczęśliwsi i bezpieczniejsi.
No to jakim cudem ten Szymon?
Tutaj znów wracamy do wątku widzenia zjawisk w czasie. Żyję w kraju, w którym 1/3 Polski stwierdziła, że jest wolna od ideologii LGBT. Szansa na wprowadzenie pełni praw dla osób takich jak ja TERAZ jest nierealna. I tu nie chodzi o sumaryczną większość głosów i możliwość wprowadzenia odpowiednich ustaw. Chodzi o coś znacznie, znacznie ważniejszego. Chodzi mentalność. Jeśli jej nie zmienimy, zmieni się tylko prawo. Walka o równe prawa musi być jednoczesną edukacją. W przeciwnym wypadku dzieje się coś, co zaobserwowaliśmy w USA podczas kampanii prezydenckiej Trumpa. Mimo że kilkadziesiąt lat wcześniej prawnie zakazano dyskryminacji czarnoskórych, w 2016 roku nagle się okazało, że w Ameryce jest mnóstwo rasistów. Nie zadbano o edukację.
Naprawdę, Kochani, PiS nie wziął się znikąd. Tak samo jak Konfederacja. Te ugrupowania umiejętnie wykorzystały fakt, że w Polsce nie ma edukacji. Jest system, jest szkoła, są nauczyciele, ale nie ma edukacji. Nie uczy się człowieka niczego, co jest dla niego najważniejsze. Uczy się wielu fajnych rzeczy, ale zupełnie obcych temu, komu najpierw nie poda się możliwości zrozumienia samego siebie, swoich emocji, czyichś emocji, budowania relacji itd. Skończyłem matfiz. Kocham matematykę. Ale po co człowiekowi trygonometria, jeśli nikt mu nie mówi, że jest ważny i potrzebny, mimo że to jest absolutnie najważniejsze?
4. Dlatego ja mam pewne priorytety. I edukacja jest dla mnie absolutną podstawą, bo wiem, że to ona długofalowo jest najważniejszym bezpiecznikiem wolnego kraju. Szymon jakiś czas temu mówi mi (przepraszając, że będzie jadł frytki, że to nie tak, że zrównuje edukację z frytkami, ale musi coś zjeść przed wieczornymi spotkaniami tak, ten człowiek ma humor, który uwielbiam), że jak patrzy na priorytety swoich punktów wyborczych, to widzi, że edukacja jest podstawą każdego. Bo edukacja jest podstawą wszystkiego. Jak w swoim programie pisze Szymon, „nauczanie” musi zostać zastąpione przez „uczenie się”, ocenianie i niekonstruktywna krytyka przez motywowanie i rzeczowy feedback, teoretyzowanie przez działanie i doświadczanie, a nauczanie frontalne przez aktywizowanie i eksperymentowanie. Zachęcanie do myślenia kreatywnego i krytycznego, odchudzenie podstawy programowej, odejście od schematów, manii rankingów i rywalizacji – to lekarstwo Szymona na dławiącą nas chorobę. Chorobę, która zabija edukację od środka. Codziennie, dzień po dniu.
Szymon mówi wprost to wszystko, co ja od dawna uznaję za absolutnie kluczowe. Postawmy na człowieka. Wesprzyjmy i doceńmy nauczycieli, pedagogów i psychologów. Dajmy młodym ludziom poczucie ważności, szacunek i akceptację. Dajmy im przestrzeń, więcej autonomii i swobody myślenia. Zawierzmy im, wyjdźmy naprzeciw ich oczekiwaniom i potrzebom. Pracujmy na ich zasobach, inspirujmy, rozwijajmy talenty, bądźmy obecni, towarzyszmy im w podróży w głąb samych siebie, w końcu uczyńmy edukację magiczną i odczarujmy w końcu ten schorowany system!
Oferta edukacyjna stwarzająca równe szanse dla najmłodszego pokolenia, dofinansowanie edukacji, focus na kulturę, edukację ekologiczną i klimatyczną, na rozwój kompetencji przyszłości, na interdyscyplinarność i efektywną współpracę z wieloma podmiotami – to jest propozycja Szymona, nad którą, moim zdaniem, mówiąc bardzo eufemistycznie, warto się pochylić.
Tak więc myślę, point for him. Człowiek, który zgadza się z tym, że edukacja jest najważniejsza, będzie świadomy. Będzie uważny. Będzie otwarty. Zresztą ja, znany ze swojej asertywności łamanej na bezczelność, powiedziałem mu, żeby przeczytał „O prawo do aborcji” Simone Veil, francuskiej ministry, która – jeśli dobrze pamiętam, jako katoliczka – wprowadziła we Francji liberalizację prawa aborcyjnego. W tej książce jest zawarta jej bezbłędna argumentacja, pokazująca, jak zmiana prawa przyniosła ochronę człowieka, wszak troską o tę ochronę była motywowana.
Ja nigdy nie wiem, jak będa wyglądały poglądy moich uczniów, nie wiem, jak będa wyglądały poglądy Szymona, nawet trudno mi powiedzieć, jakie będą kiedyś moje poglądy, ale powiedzieć mogę co innego: wiem, że człowiek, który jest otwarty na świat i na drugiego człowieka, będzie się uczył nieustannie. Ja taki jestem. I Szymon taki jest. Zrównywanie Szymona z mainstreamowym katolickim dyskursem, którego większość z nas ma serdecznie dosyć, jest bardzo, bardzo, bardzo nietrafne.
5. Szymon zna media od podszewki i czuje się w nich jak ryba w wodzie. A to jest niezwykle ważne, bo umiejętność odnalezienia się w mediach jest dla osoby szykującej się na to stanowisko czymś arcyturboistotnym. W debacie z Andrzejem Dudą Szymon rozłoży go na łopatki – i uważam, że jest w stanie zrobić to tylko on. Bo tylko on łączy meritum, obycie i jednocześnie coś, co jest trudno nazwać, a co z braku lepszego słowa nazwałbym niesamowitą umiejętnością zjednywania sobie drugiego człowieka. Niesamowitą, bo totalnie autentyczną. Szymon naprawdę lubi ludzi.
Co ważne, Szymon jest niezależny w najlepszym możliwym znaczeniu tego słowa. Szymon jest za rozdziałem państwa od Kościoła i jest osobą wiarygodną, dlatego że jest bardzo krytyczny w stosunku do Kościoła, a jednocześnie zna go od środka. Trudno przeprowadzić ten rozdział, gdy się jest poza tą rzeczywistością. Szymon nie jest kandydatem żadnej z partii, partii, która sobie wystawiła produkt marketingowy (jak PiS w 2015 roku) albo dawała opinii publicznej poczucie, że nie ma pojęcia, kogo wystawić. Kto stoi za Szymonem? Ja. I tacy ludzie jak ja. Słyszę, że taki był też Palikot i Kukiz. Wiecie, ktoś mi niedawno powiedział, że gdy mądry człowiek wskazuję na księżyc, głupcy wpatrują się w jego palec. Księżyc jest niezależnością. Palec to kandydat. Palce mogą być brudne. Księżyc jest cały czas taki sam. Dlatego sama niezależność nie ma nic wspólnego z jakością kandydata.
Szymon jest fanem rozmowy, dialogu, dyskusji, debaty i mówi jasno, że jeśli społeczeństwo wyrazi wolę, on zaakceptuje ustawy, które nie są zgodne z jego światopoglądem. Bo prezydent musi być prezydentem wszystkich. Wielokrotnie zabierał głos, potępiając to, co nie mieści się w głowie – hejt na osoby LGBT i próbę zawłaszczenia sądownictwa. Klimat i ochrona środowiska, kwestia wody, a także prawa zwierząt, to dla niego coś turbo ważnego. Nie zapomnę, gdy siedzieliśmy sobie nad Motławą, i on mówi: „Przemek, wiesz co, Ziemi grozi zagłada klimatyczna. Jeśli się spalimy, nikt z nikim nie będzie w stanie spierać się światopoglądowo”. A ja mu na to: „Na co nasze swary głupie, jak i tak zginiemy w zupie”. I taka jest prawda.
A w tym wszystkim – Szymon działa. DZIAŁA. Zbiórka na telefon zaufania dla dzieci, którą zainicjował – to jest THIS. Dziś w jego social pojawiło się info, że około półtora miliona Polaków zmaga się z depresją, jak wynika z danych Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. „Objawy depresji przejawia co piąty nastolatek w naszym kraju. To poważny problem społeczny, o którym powinni mówić politycy. Dlatego w czasie kampanii wyborczej postanowiliśmy skierować naszą energię na to, by zwrócić na niego uwagę. Podczas spotkań z Szymonem Hołownią udało nam się zorganizować kilkadziesiąt zbiórek rzeczowych w ramach ogólnopolskiej akcji #GramyWKolory. Zebraliśmy tysiące rzeczy, które przekazaliśmy oddziałom psychiatrycznym dla dzieci. Ogromne dzięki dla wszystkich, którzy dołączyli do naszej akcji”.
6. A w tych wyborach dodatkowo stawką jest coś najważniejszego: powstrzymanie człowieka, który z powodu swoich kompleksów i nieprzepracowanych traum kompensuje swoje deficyty emocjonalne władzą. Stawką jest powstrzymanie przed zniszczeniem fundamentalnych zasad, na jakich opiera się państwo i życie w społeczeństwie. Jeżeli zostanie to zniszczone, pola do rozmowy o jakichkolwiek zmianach w zakresie osób LGBT nie będzie. Tak, jestem za równością, za adopcją, ale w tych wyborach nie ma to znaczenia, czy ktoś jest za pełną równością czy za związkami partnerskimi. Zresztą oddając głos na prezydenta, nie oddajemy głosu za konkretnymi rozwiązaniami. To się rozstrzyga w wyborach parlamentarnych. To są zupełnie różne wybory, diametralnie inne, i tak sobie myślę, że jednak wybór WOS-u na przedmiot maturalny był doskonałym pomysłem.
Nie zmienia to faktu, że jestem i będę pierwszym, który będzie walczył o małżeństwa i adopcję, i wiem, że Szymon nie będzie miał z tym problemu, ha, wręcz przeciwnie. On ma swoje poglądy, ale nie mówi nam, ludziom stojącym obok niego, co mamy myśleć, co mamy mówić i co mamy robić. Jasno tylko oczekuje – co się absolutnie pokrywa z moimi oczekiwaniami – szacunku. I swoją postawą wręcz zaprasza do tego, co jest istotą polis. Do rzetelnego i skutecznego przekonywania. Ja swoją drogą, gdyż już będziemy mogli spokojnie usiąść przy herbacie w ogrodzie, opowiem mu historię o tym, dlaczego troska o dzieci wymaga legalizacji adopcji przez pary jednopłciowe. I będę mówił tak wszystkim, będę o to walczył, ale
moją
walką
będzie
edukacja.
Nie manipulacja, nie wciskanie, nie presja, tylko edukacja. Prawdziwa i dobrze przeprowadzona edukacja nie potrzebuje nic z tych rzeczy, bo broni się sama.
7. Oczywiście, że chciałbym, abyś czytający to Człowieku zagłosował na Szymona Hołownię. Ale nie w tym celu napisałem tego posta. Chcę po prostu, abyś mógł poznać dogłębnie i zrozumieć moje stanowisko i powody, dlaczego Szymona popieram i uważam za najlepszego kandydata na urząd Prezydenta RP. I przy okazji żebyś osiem albo i osiemdziesiąt osiem razy się zastanowił, zanim nazwiesz mnie w komentarzu chorągiewką, zakompleksionym gejem czy człowiekiem pozbawionym rozumu, a Szymona katofaszystą i piątą kolumną Kościoła.
Fot:Andrew Skowron (Otwarte Klatki)
