PiS już stracił władzę, a nadal udoskonala naszą demokrację!
Weźmy taki parlament. W demokracji ma pełnić trzy najważniejsze funkcje: stanowić prawo, kontrolować rząd i być „emanacją” obywateli, społeczeństwem „w soczewce”, gdzie każda Polka, każdy Polak i każda Osoba Polska winna/y/e mieć swoich reprezentantów.
W czasach elitarnego skrzywienia demokracji, czyli zanim od 2015 r. PiS zaczął dbać o „godność” szarego człowieka, krzewić pałką teleskopową solidarność i sprawiedliwość społeczną oraz stawiać do kąta chodzących z nosem zadartym do góry pięknoduchów, ze szczytów parlamentarnej i rządowej władzy krzywo patrzano na niektóre grupy społeczne. Przykładowo niewiele było sympatii wobec przestępców. Postulat, aby i oni mieli reprezentację w Sejmie, nie miał wtedy racji bytu.
Jednak osiem lat orki pisowskiej brony na polach polskiego państwa prawa otworzyło demokrację i na tą perspektywę. Otóż w składzie 460 posłów od niedawna znajdują się dwaj przestępcy skazani prawomocnym wyrokiem i mają zatem wszelkie „papiery”, aby reprezentować wszystkich wyborców osadzonych w zakładach karnych od Przemyśla po Szczecin, będąc jednymi z nich i walcząc od teraz o ich „godność”.
W dawnej, elitarnej i krzywo patrzącej na społeczne niże Polsce przestępco-posłom wygaszonoby mandaty. Jednak Izba Tego i Owego w tzw. Sądzie Najwyższym jasno stanęła na stanowisku, że przestępcy powinni także mieć w Sejmie swój głos i obroniła ich. Silnego wsparcia udzielił im także prezydent, nawet pozując z nimi do zdjęć bez czapki z daszkiem i ciemnych okularów.
Dwóch rzezimieszków nie usiądzie więc na więziennej pryczy, tylko w ławie poselskiej w ramach klubu PiS (to że przestępco-posłowie znaleźli się w tym klubie jest jakby z góry jasne). Owszem, można sobie wyobrazić, że będzie ich chciała ścigać policja celem osadzenia w więzieniu. Wtedy będą się salwować a to ewakuacją do toalety, a to wyjazdem studyjnym w ramach prac parlamentarnej grupy polsko-albańskiej, a to wykonywaniem kontroli poselskiej w bliżej nieznanym miejscu. Aż żal, że żaden nie wejdzie do komisji etyki poselskiej, aby uzupełnić jej pracę o to – jakże cenne – spojrzenie z drugiej strony. Nie wiadomo, czy K. i W. będą mogli swobodnie przemawiać, lecz kto zabroni im napisać gryps i puścić go przez kolegę klubowego?
Można utyskiwać nad chaosem prawnym i upadkiem na dno życia publicznego, czego symbolem jest przestępca w Sejmie. Ale można także kreatywnie podejść do sprawy. A może K. i W. mogliby odbywać karę w budynku Sejmu? Można by ich tam zamknąć na zasądzony okres (jest nawet krótszy niż kadencja), urządzić cele w okolicach pomieszczeń klubu PiS. Mogliby układać wolumeny w sejmowej bibliotece, wydawać posiłki w sejmowej restauracji, czyścić fugi szczoteczkami do zębów i składać wymaglowaną pościel do hotelu sejmowego. A nawet pilnować chanukowych świec przed gaśnicą.
Niejeden poseł już oszukał wyborców. Sprawował mandat, a po odejściu z parlamentu dostawał wyrok i po niewczasie okazywało się, że był na bakier z prawem. K. i W. są zaś uczciwie skazanymi przestępcami w roli posłów, o czym wszyscy wiedzą. Mają swój elektorat i nie zawahają się go reprezentować.