Leszek Jażdżewski: Znany raper Mata został zatrzymany za posiadanie podobno 1,5 g marihuany. Prawo przewiduje nawet 2 lata więzienia za posiadanie niewielkiej ilości narkotyków. Co się zwykle dzieje gdy ktoś zostanie zatrzymany z taką ilością marihuany?
Maciej Kowalski: Znany jak znany, ja od rana przeglądając fejsbuka zastanawiam się co to za typ. Zgodnie z literą prawa, gość jest faktycznie kryminalistą (zdaje się, że 3, nie 2 lata). Takich przypadków jest kilkaset tygodniowo i często kończą się wymuszeniem od wystraszonej młodzieży (bo to młodzi dorośli najczęściej są zatrzymywani) „przyznania się do winy”, co skutkuje piętnem „osoby karanej”, nawet jeśli w większości wypadków przy pierwszym naruszeniu prawa udaje się uniknąć wyroku pozbawienia wolności. Teoretycznie od około dziesięciu 10 lat funkcjonuje zarówno zapis, który daje możliwość umorzenia postępowania, jak i ogólny zapis pozwalający na umorzenie ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu – w praktyce niestety widzimy bardzo duże rozbieżności w stosowaniu tych przepisów. Oznacza to, że za te same śmieszne 1,5 grama obywatel z jednej części kraju może dostać umorzenie przed wszczęciem postępowania, a inny wyrok w zawieszeniu… Warto też dodać, że większość przypadków to właśnie takie symboliczne ilości, których „szkodliwość społeczna” jest mniejsza niż czteropak piwa, dostępny 24/7 za niecałe 10 zł na każdym rogu ulicy…
Leszek Jażdżewski: Czy są ludzie, którzy faktycznie trafiają do więzienia za posiadanie tak znikomej ilości marihuany?
Maciej Kowalski: Przyznam, że nie wiem. Raczej rzadko się to zdarza, zazwyczaj w przypadku „chorób współistniejących” albo recydywy. Nawet zawiasy jednak ograniczają możliwości zawodowe.
Leszek Jażdżewski: Czy jest jakiekolwiek medyczne uzasadnienie dla tak restrykcyjnej polityki?
Maciej Kowalski: Nie. Bez żadnych „ale”, po prostu nie ma. Jeśli umówilibyśmy się jako społeczeństwo, jak Taliban, że każda rozrywka jest „haram” i zakazali oprócz marihuany także alkoholu, muzyki i ogólnie wszystkiego, to wtedy byłoby to przynajmniej konsekwentne. Prohibicja nie działa, więc marihuana i tak dostępna jest dla każdego, kto chce ją kupić bez względu na wiek.
Leszek Jażdżewski: Marihuana została zalegalizowana m.in. w Kanadzie, Holandii, Republice Południowej Afryki, Meksyku czy Gruzji oraz w kilkunastu stanach USA, m.in. w Kolorado, Waszyngtonie czy Kalifornii. Jakie są główne skutki legalizacji?
Maciej Kowalski: W Holandii paradoksalnie nie – tam marihuana jest… nielegalna! Wynika to z absurdalnych zapisów prawa międzynarodowego, które nakazują państwom „zakazywania narkotyków”. Holandia obeszła to w ten sposób, że powiedziała „nie wolno, ale jak będziecie sprzedawać i posiadać, to nic wam nie zrobimy”. Pozostałe kraje, które wymieniasz, rozwiązały to już bardziej jednoznacznie – mówiąc wprost, złamały archaiczne międzynarodowe prawo (i jak widać, niebo im na głowę nie spadło). Stany z legalną marihuaną notują większe wpływy z tego tytułu niż z akcyzy od alkoholu – czyli przyrównując to do Polski, rząd wielkości 10 mld zł rocznie przechodzi nam koło nosa. Spadek sprzedaży alkoholu, przemocy domowej, leków przeciwbólowych – jak w tym obrazku „Andrzeja rysuje”, „bo zupa była za słona” z pobitą buzią po alkoholu i z drugiej uśmiechnięta buzia i podpis „po marihuanie – zupa była za słona, ale i tak zjadł”. Owszem, marihuana wykorzystywana jest jako używka, w celach rekreacyjnych. Mówimy jednak o osobach dorosłych – nikogo nie oburza chęć wypicia kieliszka wina do kolacji, czy całej butelki na spotkaniu ze znajomymi – nie rozumiem, dlaczego mniej szkodliwa marihuana stosowana w dokładnie tych samych celach wywołuje taki opór społeczny. A może wcale nie? 2/3 Polaków jest przeciwna karaniu więzieniem za jej posiadanie. Opór pozostał już chyba tylko na Wiejskiej 4/6/8…
Leszek Jażdżewski: W wielu innych krajach nastąpiła depenalizacja marihuany, m.in. w Portugalii czy w Czechach, czym to różni się od legalizacji i czy w warunkach polskich mógłby to być pierwszy sensowny krok, podobne prawo obowiązywało u nas zdaje się dekadę temu?
Maciej Kowalski: Depenalizacja to w skrócie rozwiązanie pozbawione wad prohibicji (marnotrawienie środków publicznych na ściganie obywateli, którzy nikomu nie szkodzą), ale też i zalet legalizacji (w dalszym ciągu brak wpływów budżetowych i kontroli jakości). Rzeczywiście jeśli jesteśmy jeszcze/już społeczeństwem demokratycznym, to takie rozwiązanie powinno zostać wprowadzone tu i teraz – jak wspomniałem, 2/3 Polaków jest przeciwna status quo. Jednocześnie poparcie dla zrównania statusu marihuany z tym, jak regulujemy alkohol i tytoń, wynosi mniej niż 1/3. Jestem przekonany, że po wprowadzeniu nieuchronnej depenalizacji świadomość i w tym obszarze zacznie rosnąć.
Ważna uwaga trochę poboczna – obecne „na stole” rozwiązania, tj. propozycja zniesienia kar za posiadanie niewielkich ilości, to tylko kropla w morzu. Ustanawianie niskich limitów typu 5 gram to niemal prezent dla dilerów. Jakiekolwiek rozsądne uregulowanie tej sprawy musi zawierać w sobie prawo do uprawy na własny użytek. Marihuana jest używką, która produkowana na przysłowiowym balkonie czy pod lampami w domach jest tania w produkcji i BEZPIECZNA. Kupując „na ulicy” ryzykujemy zakupem syntetycznych podróbek, które mogą nas wysłać do szpitala. Często „w ofercie” są też inne substancje, często niebezpieczne. Przepisy, które mówiłyby „możesz mieć 3 gramy, ale jak uprawiasz, to jesteś zbrodniarzem”, sprawiają, że korzystanie z usług mafii jest tak naprawdę okolicznością łagodzącą…
Leszek Jażdżewski: Kim są użytkownicy marihuany, czy wizerunek „bananowej młodzieży” – dzieci bogatych rodziców jest prawdziwy? Ile osób w Polsce regularnie bądź okazjonalnie korzysta z marihuany rekreacyjnie?
Maciej Kowalski: Szacuje się, że mniej lub bardziej regularnie z marihuany korzysta 2-3 miliony osób – choć w mojej ocenie to mocno zaniżone szacunki. Przekonanie, że to „używka młodzieży” jest kompletnie chybiona. Oni się z tym po prostu afiszują – natomiast korzystają tak samo młodzi i „starzy”, z miast i wsi, w Polsce „A” i “B”
Leszek Jażdżewski: Jesteś znany jako aktywista wolnych konopi, odebrałeś dobre wykształcenie ekonomiczne, czym zajmujesz się obecnie?
Maciej Kowalski: Niejako zwieńczeniem mojej działalności jako aktywisty była przygoda z polityką – ostatecznie to na Wiejskiej kształtowane jest prawo, więc logicznym wydawało się tam próbować je zmienić. Podczas kampanii przekonywałem, że legalne konopie to miejsca pracy i podatki. Ludzie stukali się w czoło – więc trochę z przekory chciałem pokazać, że to prawda. No i pokazałem.
Prowadzę obecnie firmę zajmującą się uprawą i przetwórstwem konopi (na razie: włóknistych), stworzyłem już ponad 100 miejsc pracy i odprowadziłem kilka mln zł podatków – a to zaledwie początek tej branży, która może w pełnym rozkwicie stanowić nawet 1% polskiego PKB.
Leszek Jażdżewski: O czymś ważnym według Ciebie zapomniałem?
Maciej Kowalski: Jak ktoś z „elit” ma problem, to mówi o tym cała Polska, a jak inny Mateusz, który nie ma bogatego taty, zostanie złapany z 1,5 grama w małej miejscowości na Podlasiu, to przenocuje na dołku, pobiją go na komendzie, dostanie zawiasy i nikogo to nie obejdzie…
Maciej Kowalski – rolnik, przedsiębiorca i aktywista konopny. Od 2003 roku związany z ruchem prolegalizacyjnym Wolne Konopie (wcześniej Kanaba), w latach 2006-2014 red.nacz. Gazety Konopnej Spliff, od 2014 popularyzator uprawy i przetwórstwa konopi, założyciel i prezes Kombinatu Konopnego.
Autor zdjęcia: Jeff W
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14 – 16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na: www.igrzyskawolnosci.pl
