Czy Łódź może stać się wzorem zrównoważonego rozwoju? Ze strony Urzędu Miasta Łodzi padła obietnica – nastąpi całkowita zmiana w podejściu do zieleni. Niezależnie od tego, czy będziemy organizować wystawę Horticultural EXPO, czy nie.
W listopadzie 2017 Łódź minimalnie – 6 głosami – przegrała rywalizację o organizację wystawy światowej, tzw. małego Expo z Buenos Aires, Ten wynik był i tak ogromnym sukcesem, przyczynił się do wzrostu rozpoznawalności Łodzi na świecie i pokazał, że w zakresie organizacyjnym została wykonana tytaniczna praca. Już kilka dni później prezydent Hanna Zdanowska sugerowała, że potencjał, jaki się wówczas ujawnił zarówno wśród osób pracujących nad naszą kandydaturą, jak i wśród łodzian, nie powinien być zmarnowany i że Łódź będzie starała się o organizację kolejnego międzynarodowego wydarzenia. Niektórzy pewnie po cichu liczyli, że będą to igrzyska olimpijskie. 19 lutego prezydent ogłosiła jednak, że chodzi o Horticultural EXPO, trzeci (obok World EXPO i International EXPO) rodzaj wystaw międzynarodowych, organizowany przez partnera Biura Wystaw Światowych organizację International Association of Horticultural Producers (AIPH).
Nie da się ukryć, że zarówno zasięg jak i koszt tej imprezy będą dużo niższe, niż w przypadku International EXPO, które miało kosztować nawet 5 miliardów zł, pochodzących głównie ze środków państwowych. Przy HE minimalny koszt szacowany jest na 100 mln euro z budżetu miasta przy ewentualnym wsparciu rządu i sponsorów, przy czym model finansowania zakłada, że 70% pokryją przychody z biletów. Przewidywana liczba gości małego EXPO miała wynosić 8 mln ludzi przez 3 miesiące, HE to około 4 miliony przez 5 miesięcy. Niemniej lista innych organizatorów tego typu wystaw robi wrażenie: w 2019 roku będzie to Pekin, w 2022 Amsterdam,w przeszłości były to również Wiedeń, Liverpool, Osaka, Hamburg, Monachium, Stuttgart i Antalya. Ciężko zatem traktować tę wystawę tylko jako imprezę pocieszenia.
Łódzki projekt, zatytułowany „Nature of the City – Natura Miasta”, ma być rozwinięciem programu rewitalizacji, a teren wystawy znajdowałby się w sąsiedztwie Nowego Centrum Łodzi – w parkach 3 Maja i Baden-Powella. To w sumie 77 hektarów terenów wystawowych, z których 10% mogą zająć pawilony wystawiennicze da państw, organizacji i instytucji oraz przedstawicieli biznesu. Teren wystawy będzie zamknięty, impreza będzie biletowana. UMŁ chce jednak by EXPO rozlało się na całe miasto. Dlatego zielony szlak dla gości EXPO ma przebiegać również przez łódzkie parki i zazielenione ulice w Śródmieściu i na Starym Polesiu.
Decyzję o tym, czy Łódź zorganizuje tę imprezę, podejmą 21 marca przedstawiciele AIPH na podstawie rekomendacji BIE. Pomysł na organizację HE pojawił się w wyniku tego, że łódzka aplikacja do International Expo była bardzo dobrze przygotowana i chwalona i to przedstawiciele Biura Wystaw Światowych sami zasugerowali Łodzi ubieganie się o taką wystawę.
I tu pojawia się pierwszy problem – w przypadku International Expo, które przegraliśmy, można było samemu określić temat i to Łódź i Polska same zdecydowały, że miałoby być one poświęcone tematowi rewitalizacji, w którym i tak by się w Łodzi dużo działo. Czy ta zmiana obszaru zainteresowania na tak ściśle zdefiniowany jest w tym przypadku przemyślana? Wiadomo, że tematy zieleni w mieście i rewitalizacji można ze sobą połączyć, ale czy to nie jest sytuacja, w której próbujemy na siłę dopasować się do istniejącego formatu imprezy? Słowem: czy chodzi po prostu o międzynarodową imprezę, czy o to, żeby coś zmienić?
Według zapewnień Roberta Kolczyńskiego, dyrektora Wydziału ds. Zarządzania Projektami Urzędu Miasta Łodzi, nawet jeśli nie będziemy organizować EXPO, to i tak mamy być świadkami całkowitej zmiany w podejściu urzędników do zieleni. UMŁ dostrzega błędy i chce uczynić dbanie o środowisko swoim priorytetem na najbliższe lata. Ma to być komplementarne z rozpoczynającą się rewitalizacją centrum miasta. Co więcej, pełna koncepcja programowa dla HE ma powstać dopiero wtedy, gdy będziemy mieli pewność, czy będziemy organizatorami, i ma być ona szeroko konsultowana z różnymi środowiskami: mieszkańcami, biznesem, instytucjami i organizacjami.
Jest to przełomowa deklaracja. W dotychczasowym stosunku Łodzi do zieleni widać pewien dysonans. Z jednej strony mamy ogromne kompleksy leśne – las Łagiewnicki, park na Zdrowiu, z drugiej – ogromne połacie łódzkiego centrum pozbawione są elementarnego dostępu do zieleni. Z jednej strony Miasto buduje parki kieszonkowe, sadzi nowe drzewa i tworzy projekt Zielone Polesie, z drugiej – betonuje ogromne fragmenty śródmieścia, godzi się na masowe wycinki drzew przy każdej większej inwestycji i przymyka oko na rozjeżdżanie trawników przez kierowców. Aktualnie trwa budowa Orientarium, w ramach której wycięto kilkaset drzew w Parku na Zdrowiu. Kilka lat temu mieliśmy dużą awanturę o Ogrody Karskiego, które wygrały w budżecie obywatelskim, jak się okazało, przez błąd urzędnika i pojawiło się ryzyko, że nie będą realizowane. Była awantura o drzewa, które miały być wycięte przy przebudowie ulicy Niciarnianej. Ostatnio zaprezentowano również wizualizacje Rynku Kobro, który będzie raczej betonową pustynią, niż oazą zieleni w centrum miasta.
Świat idzie w kierunku pionierskich rozwiązań w zakresie ochrony środowiska – powszechnie stosowane są panele solarne, niektóre rozwinięte miasta wprowadzają tak innowacyjne pomysły, jak turbiny produkujące energię, instalowane w rurach wodociągowych. Standardem w wielu miejscach jest przesadzanie dużych drzew. Czy Łódź także wkroczy do awangardy dbania o środowisko, czy raczej owocem wystawy będzie tylko odnowiony park i kilka skwerów?
Według Roberta Kolczyńskiego Łódź dzięki HE mogłaby stać się liderem zrównoważonego rozwoju w Polsce. Rozwiązania krajobrazowe (np. ogród japoński, dywany kwiatowe) byłyby zaledwie dodatkiem do promocji odnawialnych źródeł energii, zielonego transportu, rozwiązań smart czy ograniczania niskiej emisji.
Organizacja HE byłaby dla miasta z pewnością znacznie mniejszym obciążeniem, niż w przypadku większej wystawy, która przeszła nam koło nosa. Jednak istnieją również ryzyka. Jednym z potencjalnych zagrożeń jest jarzmo, jakie EXPO może nałożyć na politykę miasta. Gdy ubiegaliśmy się o IE, większość miejskich działań była siłą rzeczy determinowana przez te starania. Można powiedzieć wręcz, że Łódź bardzo dużo postawiła na tę jedną kartę. Dziś mamy sytuację, w której nie będziemy tak długo czekać na wyniki – a właściwie będziemy czekać bardzo krótko, bo mamy zaledwie około miesiąca do momentu ogłoszenia wyników i nie będzie to głosowanie krajów należących do BIE, tylko merytoryczna decyzja kierownictwa AIPH. Oby strategia Łodzi na rozwój miejskiej zieleni nie została zdominowana przez tę wystawę. Drobne działania, takie jak naprawa rozjechanego trawnika, zasadzenie kilku drzew z perspektywy mieszkańca mogą być równie ważne lub nawet ważniejsze niż 5-miesięczna impreza. Mocno liczę na to, że nie usłyszymy od urzędników – szkoda energii na drobiazgi, bo mamy w perspektywie zielone EXPO.
