W Polsce Ludowej [Dzień Kobiet] był nawet obchodzony jako święto państwowe, a z tamtych czasów pozostało wspomnienie goździków i rajstop, które na długie lata skutecznie odsunęły refleksję na temat równouprawnienia i sytuacji kobiet we wszystkich przejawach życia społecznego. Po tym jednym dniu w roku wszystko wracało na utarte tory na kolejne 364 dni.
„Dzień kobiet! Dzień kobiet! Niech każdy się dowie, że dzisiaj święto dziewczynek! Uśmiechy są dla nich, zabawa i taniec, piosenka z radia popłynie…”, wesoła melodia rozbrzmiewała na szkolnych akademiach. Ten jeden dzień w roku należał do nas, małych i dużych kobiet. Odświętnie ubrani chłopcy rozdawali koleżankom cukierki, a nauczycielkom wręczali kupione ze składek klasowych goździki. Nikt jednak nie zadawał sobie specjalnego trudu, żeby wyjaśnić, co tak naprawdę świętujemy i dlaczego. A przecież nie o kwiatek czy czekoladki chodzi. Dzień Kobiet zrodził się z walki o równe prawa kobiet i mężczyzn w życiu społecznym, politycznym i ekonomicznym. Pierwsze obchody odbyły się w 1909 roku w Stanach Zjednoczonych. Manifestację zorganizowała Socjalistyczna Partia Ameryki, by upamiętnić strajk szwaczek w Nowym Jorku, które domagały się poprawy warunków pracy. Oficjalnie Międzynarodowy Dzień Kobiet został ustanowiony w roku 1910 podczas zjazdu Międzynarodówki Socjalistycznej w Kopenhadze. W Polsce Ludowej był nawet obchodzony jako święto państwowe, a z tamtych czasów pozostało wspomnienie goździków i rajstop, które na długie lata skutecznie odsunęły refleksję na temat równouprawnienia i sytuacji kobiet we wszystkich przejawach życia społecznego. Po tym jednym dniu w roku wszystko wracało na utarte tory na kolejne 364 dni.
Te utarte tory w dużej mierze wyznaczały lektury, począwszy od elementarza, przez podręczniki, po książki czytane w wolnym czasie. Litery układały się w obrazy – budując obraz świata i utrwalając wzorce wyglądu, zachowania, ról kobiet i mężczyzn. Płeć i jej rozumienie jest istotnym czynnikiem społeczno-kulturowym, który w sposób znaczący wpływa na postrzeganie i rozumienie otaczającego świata. Przedszkole i szkoła, jako instytucje, są naznaczone kluczowymi w danej kulturze normami, wartościami, wzorcami związanymi z kobiecością i męskością, a system edukacji replikuje i utrwala istniejący porządek społeczny i dominujące wzory kultury. Przez ten pryzmat dzieci definiują swoje marzenia i wyobrażenia o swojej przyszłości, automatycznie odwołując się do stereotypów przypisanych płci. Pytane o to, kim chcą być w przyszłości, dziewczynki wymieniają nauczycielkę, pielęgniarkę, piosenkarkę, modelkę i mamę. Chłopcy marzą o byciu żołnierzem, strażakiem, policjantem, lekarzem lub astronautą. Stereotypy płciowe trzymają się mocno, wystarczy zajrzeć do szkolnych książek. Podręczniki i szkolne lektury nie tylko nie pomagają przełamywać stereotypów, ale bezceremonialnie je powielają. Brakuje w nich postaci kobiet, ich biografii, świadectw i informacji o ich dokonaniach. Bez mocnych kobiecych wzorców dziewczynki modelują swoje aspiracje tak, aby pasowały do tego, co znają z otoczenia, z obserwacji, z edukacji, z kultury. Dlatego tak ważne jest pokazywanie im różnych opcji, stylów życia, możliwości, sposobów myślenia. Szczególną uwagę zwracają niedawne badania przeprowadzone w ramach projektu „Aspiracje dziewczynek w Polsce”, zrealizowanego dla nowo powstającej organizacji Inspiring Girls Polska. Wynika z niego, że nastolatki w wieku 10-15 lat (48 proc.) chciałyby zrobić kariery w mediach społecznościowych jako instagramerki, youtuberki czy tiktokerki. Na kolejnych miejscach wymarzonych zawodów pojawia się projektantka stron internetowych/graficzka komputerowa (21%), prawniczka (18%), nauczycielka czy trenerka osobista. A gdzie naukowczynie, inżynierki, astronautki, polityczki? Bez silnych inspirujących modeli, dziewczęta zdane są na to, czym karmi je szkoła, media społecznościowe i to, co obserwują w swoim otoczeniu.
Skoro trudno liczyć na szkołę, to czym się ratować? Podręczną apteczką niech będzie półka z książkami.
Kiedy byłam dzieckiem, czytanie było moją ulubioną rozrywką. Nasz dom tonął w książkach, od postrzępionych na rogach kwadratowych książeczek z serii „Poczytaj mi mamo”, po tajemnicze jeszcze wtedy encyklopedie, pieczołowicie zbierane przez rodziców. Mój dziecięcy świat wypełniały przygody bohaterów baśni Andersena i braci Grimm, postaci z wierszy Jana Brzechwy, Danuty Wawiłow, Juliana Tuwima, później perypetie Pippi Langstrumpf, dzieciaków z Bullerbyn, czy Pana Samochodzika. Nie zabrakło Ani z Zielonego Wzgórza czy wielotomowej sagi o rodzinie z poznańskich Jeżyc Małgorzaty Musierowicz. Z bohaterami książek przechodziłyśmy przez kolejne etapy dojrzewania. Dziś, gdy wspominam dziecięce i młodzieżowe lektury, widzę, że wiele z nich nie przystaje do dzisiejszego, dynamicznego, zmienionego świata. Patrzę na książki dla współczesnych dzieci i nastolatków i myślę nie tylko o bogactwie propozycji, ale też o tym, że wielka odpowiedzialność spoczywa na dorosłych, by zapełnić biblioteczki dzieci mądrymi, wartościowymi pozycjami, które poszerzają horyzonty, uczą odwagi, inspirują, rozbudzają ciekawość świata. A jest w czym wybierać: piękne bajki, powieści, historie i biografie, które nie nużą.
Mdlejące księżniczki czekające na rycerza na białym koniu, zahukane Kopciuszki, stojące przy kuchni mamy z elementarza pozostaną w obiegu, ale dziewczynkom, dziewczynom – i także chłopcom – podsunąć można inspirujące książki. Coś specjalnego. Historie o wielkich kobietach, o ich marzeniach, planach i osiągnięciach. Opowieści, które motywują, uczą, że nie ma rzeczy niemożliwych, że można popełniać błędy, ale da się zawsze podnieść, dodają odwagi, otuchy i budują poczucie własnej wartości. Przecież nie każda dziewczynka chce być księżniczką, jak Mania z książki Grzegorza Kasdepke, która dowodzi, że mądrość jest ważniejsza od urody. W pięknie ilustrowanej książce Eleny Favilli i Franceski Cavallo Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek. 100 historii niezwykłych kobiet księżniczki zostały wyparte przez kobiety, które zmieniły świat. Każda z przedstawionych kobiet uczy, że gdy się wierzy w coś całym sercem, pojawia się siła, by zmieniać świat. Girl Power. Opowieści dla dziewczyn, które chcą zdobyć świat Caroline Paul zachęca do przełamywania lęków, opisuje barwne postaci, zwariowane pomysły i swoje szalone przygody, które jej się przydarzają, odkąd postanowiła żyć po swojemu. Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy i Podróże w spódnicy Anny Dziewit-Meller uzupełniają luki w historycznej edukacji, przypominając ważne Polki i ich fascynujące biografie, które natchną niejedną czytelniczkę. Kate T. Parker w Dziewczyny mają moc przedstawia historie odważnych, silnych dziewczyn, które obalają stereotypy: triathlonistki, żołnierki, naukowczynie. Córki, siostry, matki. Zamiast podręcznika dla grzecznych panien, Zofia Karaszewska i Sylwia Stano proponują Ada, to wypada!, na którą składają się rozmowy z kobietami, które mówią własnym głosem, żyją po swojemu, rozwijają się i realizują własne marzenia. Ich doświadczenia to mądra lekcja o tym, jak być sobą i żyć ze sobą w zgodzie. To zaledwie kilka pozycji obowiązkowych w dziecięcej i młodzieżowej bibliotece, choć jest ich dużo, dużo więcej: kobiece portrety w serii Idol, Wielkie małe kobietkiAleksandry Polewskiej i Aleksandry Krzanowskiej, Nadzwyczajnie wspaniałe kobiety, które zmieniły świat Kate Pankhurst, ale też niestarzejąca się Pippi Pończoszanka czy Ronja, córka rozbójnika Astrid Lindgren, Nie tylko dla dziewczynek. Dla chłopców także, by poszerzać granice ich świata, uczyć empatii, wrażliwości i uważności. By zamiast goździków w jeden dzień roku, wspólnie z dziewczynami, dziewuchami, kobietami codziennie przybijali kolejne gwoździki. Do trumny patriarchatu.