Niektórzy pewnie kojarzą napisany przeze mnie w maju 2017 roku felieton „Czy PiS jest teflonowy?”. Wskazałem w nim 14 afer, które już w tamtym czasie bulwersowały (a były tylko zaczątkiem tego, co przyszło później). Wtedy zastanawialiśmy się czy jest i jak długo będzie. Dziś należy postawić pytanie: „dlaczego”? Bo to, że jest, wiadomo już od dawna. Jak zawsze, dzisiejszym felietonem Ameryki nie odkrywam i nie odkryję, próbuję jedynie pokazać swój punkt widzenia na tę sprawę, niech będzie kolejnym kamyczkiem rzuconym do tego, pełnego bałaganu, ogródka.
„Grzesząc milczeniem, gdy należy protestować, stajemy się tchórzami.”
Ella Wheeler Wilcox
amerykańska poetka przełomu XIX i XX wieku.
Wewnętrzne poczucie obowiązku każe mi jednak stosować samoograniczenia. Poczekam na wynik wyborów. Należę bowiem do osób, które uważają, że gdy na morzu szaleje sztorm, nie czas na krytykę oficerów dowodzących statkiem, czas na wspólne ratowanie statku. Ewentualne uwagi zostawiam na czas, gdy dowództwo przeprowadzi (lub nie) łódź przez wzburzone fale. Oczywiście, przyjmuję do wiadomości fakt, że statku może już wtedy nie być. Cóż – będą następne.
Dlaczego zatem PiS jest teflonowy? Bo zmienia się świat, na szczęście nie na stałe, bo działa prosty efekt wahadła. Bo, o czym już też wcześniej sobie powiedzieliśmy, III RP dźwiga na swych barkach grzech pierworodny – odłożoną na bok edukację. Edukacja, głupcze! Budowaliśmy dobrobyt, firmy, autostrady, mosty, nowe place i kamienice – nie budowaliśmy świadomości. Polska liberalna założyła, że świadomość przyjdzie sama – przyszła, ale nie ta, na którą czekaliśmy. A Kaczyński przyczajony, działał. Cierpliwie rozrzucał skażone ziarna, obserwując, jak powoli wyrasta z nich plew. Liberałowie śmiali się z jego sztuczek. Śmiali się z tabletu na mównicy w Sejmie, śmiali się z jego codziennych ksenofobicznych konferencji prasowych. Śmiali się z sejmowej komisji Macierewicza i jego piętnastu teorii spisku. Nie chcieli słuchać o własnych mediach, bo to jest przecież sprzeczne z dogmatami liberalizmu. A Kaczyński niewzruszony robił ludziom gąbkę z mózgów. I zrobił.
Podział narodu jest dzisiaj faktem. To głęboki rów i nie da się go zasypać w ciągu pokolenia nawet. To nic. Podział, to nic złego, pod warunkiem, że go sobie jasno nazwiemy i zdefiniujemy. Ten podział, to na pewno nie lewica – prawica. To nie jest podział liberałowie – konserwatyści. Linia podziału nie biegnie też wzdłuż haseł narodowych i internacjonalistycznych. Stawiam tezę, że dzisiejszy świat (w tym i Polska) dzieli się według trzech innych kryteriów: stosunku do zjednoczenia Europy, głównie w kwestii życia przyszłych pokoleń w bezpiecznym, wolnym od wojen dobrobycie; stosunku do uchodźców, a szerzej – do inaczej myślących i wreszcie w podejściu do zadłużania państwa. Te trzy kryteria decydują dzisiaj, po której stronie Rubikonu jesteś. Nazwijmy to jasno i wyraźnie. Czy Unia jest ciemiężycielem, czy szansą na bezpieczny rozwój? Czy obcy przynoszą zarazki, czy przyczyniają się do poszerzenia światopoglądów i wnoszą wkład we wzrost PKB? Czy ciągłe zadłużanie państwa buduje jego dobrobyt, czy prowadzi do wzrostu znaczenia lichwy w gospodarce (przez wzrost znaczenia pozabankowego rynku finansowego)? Czy dobrobyt buduje się rozdając pieniądze, czy je sensownie inwestując? Wreszcie, czy państwo ma być omnipotentne, czy zbudowane na miarę XXI wieku, a więc zrównoważone nie tylko w kwestii budżetu, ale przede wszystkim podziału dóbr i owoców wzrostu pomiędzy obywateli? Odpowiadając sobie na te pytania, sam się postawisz po właściwej dla siebie stronie. Przy czym nie zabieram głosu, która strona jest właściwa, każdy w swoim sumieniu sam to oceni.
PiS jest teflonowy, bo Kaczyński znalazł klucz do latami skrywanych w ludziach emocji i lęków. Bo liberałowie myśleli, że ten ogródek zwiędnie pod czarem błyszczących wieżowców ze szkła, betonu i stali. PiS jest teflonowy, bo ma media. Bo kto je ma, ten ma dusze. Ale uproszczeniem byłoby sądzić, że wystarczy te media mieć. Nie, trzeba mieć jeszcze właściwy klucz do tych dusz. Liberałowie go mieli tylko przez krótką chwilę, z każdym rokiem blokując na stałe coraz więcej zamków. A dziś zwykły patenciak już nie wystarczy, dziś trzeba mieć w ręku klucz elektroniczny, wieloczęściowy i, co najważniejsze, zmyślny i inteligentny, jak cholera.
Niemoc opozycji w docieraniu do wyborców, którą widać gołym okiem, bierze się z kilku powodów. Pierwszy, to brak jednego, wspólnego, profesjonalnie zarządzanego przez fachowca (fachowców) kanału informacyjnego. Porzućcie tę niechęć do posiadania własnego medium! Ok, niech to nie będzie gazeta. Ale niech to będzie jeden konkretny kanał internetowy, choć tyle na początek! Dziś tych kanałów jest co najmniej kilka. I każdy w tym obozie ma coś swojego. Skoro tyle mówicie o jedności – zróbcie jeden, wspólny, profesjonalny kanał tematyczno-polityczny. Przecież na to nie potrzeba worka pieniędzy. A nawet jeśli – to te pieniądze są, choćby w Unii. Pal sześć oskarżenia o „soroszyzm”, on i tak jest, i będzie, niezależnie od tego, co zrobicie, a czego nie. Wasze spotkania z wyborcami w ogóle nie przebijają się do mediów. W ogóle niewiele się do mediów przebija z tych waszych działań. Zastanawialiście się kiedyś dlaczego? Może dlatego, że nie są to spotkania robione w sposób interesujący? Może media (odbiorcy) nie chcą oglądać kolejnej konwencji wyborczej robionej we własnym zamkniętym gronie wśród swoich? Dlaczego wrzuciliście do kosza projekty, które chciały pokazać to inaczej? Przecież dostaliście je do ręki przed kampanią. Nie, nie twierdzę, że nic nie robicie. Twierdzę jedynie, że może nieco niewłaściwe.
Nadal nie doceniacie siły Internetu. Nie ma w social media skoordynowanej kampanii wyborczej. Długi czas nie można było znaleźć jednego, aktualnego miejsca w sieci, w którym byłby najnowszy program wyborczy Koalicji, skądinąd bardzo dobry. W końcu się pokazał – dwa, trzy tygodnie temu. Nie można go było nawet znaleźć, gdy już został oficjalnie ogłoszony. Osobiście szukałem go kilka dni. Wyborcy, których chcecie pozyskać, nie mają tyle cierpliwości, co ja.
I rzecz na koniec najważniejsza. Brak konsekwencji. Co się dzieje z parlamentarną komisją ds. SKOKów? Co się dzieje z parlamentarną komisją ds. Getbeck? Co się dzieje z Gabinetem Cieni? Gdzie jest i co robi Instytut Obywatelski? Konia z rzędem temu, kto w ogóle wie, co to jest, nie mówiąc już o jakichkolwiek pracach tego szacownego gremium. Rozumiem, że kampania, że wszystkie ręce na pokład, ale przecież to kampania samorządowa – wiele posłanek i wielu posłów nie musi się w nią angażować. Chyba można wyznaczyć kilkanaście parlamentarzystek i kilkunastu parlamentarzystów do choćby obu tych komisji, zwłaszcza, że ich działalność była kilka razy szumnie zapowiadana. Dwie, trzy posłanki i dwóch posłów, którzy starają się aktywnie działać w tym kierunku kompletnie nic nie znaczą, z całym szacunkiem dla ich ciężkiej pracy.
Rozumiem, że w dzisiejszym świecie wszystko jest kwestią pieniędzy, wiem, że obóz władzy ma ogromne, nieporównywalne z opozycją, fundusze na działalność, które zbierano latami poprzez własne spółki, a dodatkowo wzmocniono je trzema latami rządów i grabienia budżetu. Rozumiem, że to potężna siła i że po drugiej stronie mamy do czynienia z małą, szkolną skarbonką – świnką, ale, do cholery, wśród was są przecież mądrzy i doświadczeni ludzie!
Nie pytajcie więc dlaczego PiS jest teflonowy, mówcie głośno, co robić, aby nie był…
Good night and good luck Państwu.