Jestem srebrne i dokładne. Nie mam uprzedzeń.
Cokolwiek widzę połykam natychmiast
Takie, jakie jest, niezamglone ani miłością, ani nienawiścią.
Nie jestem okrutne tylko prawdomówne
/Sylwia Plath, Lustro/
Dziwny czas, co niemal w całości stał się pytaniem. Co rozwiązał worek pytań, wątpliwości, zagwozdek, zadań. Co odsyła w coraz to nowsze rejony, naznaczone niepewnością jutra. Możemy, ba musimy zatem pytać o to, co w polityce, demokracji, szkole, kulturze, w mediach, na uniwersytecie, w gospodarce. Co w świecie nam bardzo bliskim, ale i tym odległym, naznaczanym identycznymi pytaniami o przyszłość. Co w świecie, który oddala nas od siebie, a zbliża zarazem, co weryfikuje codzienność? Co zabierze nam pandemia? Każdy ma tu własną odpowiedź. Własną obawę. Więc może inaczej, co nam ona da? Drogę do utraty złudzeń? Odrobinę prawdy o sobie samych? Odwagę stawiania pytań? Pęk kluczowych rozwiązań? Bo może to czas dany również po to, by poszukać tych prawdziwych nas. Bo gdy już skończymy kolejny netflixowy serial, kolejny raz umyjemy okna, posprzątamy najbardziej zapomniane zakamarki, gdy skończymy wielowymiarowe, pracowo-lekcjowo-towarzyskie życie on-line, gdy odkleimy od ucha słuchawkę telefonu, gdy… zrobimy już te wszystkie rzeczy… zostaje przecież coś jeszcze. My sami. Sami ze sobą. Nie ludzie, którymi nauczyliśmy się być. Nie ludzie, których „wytrenowaliśmy” w sobie, by sprostać kolejnym wymaganiom. Po prostu my. Ja. Ty. Każdy z osobna. I pytanie z drugiej strony lustra…
Kim jesteś? Kim jesteś naprawdę? Kim jesteś poza maską, jaką nakładasz na swoją twarz każdego dnia? Poza schematem. Poza kompromisem, poza wystudiowaną pozą, poza przykrywaniem rzeczy śmiechem, poza zagadywaniem tego, co ważne, błahostkami. Poza garniturem zrobionym z myśli i postanowień. Poza drogą z pracy do domu… i z powrotem. Poza relacją z każdym i z nikim. Poza pozą, która kryje to, co na pozór niebezpieczne/niewygodne/odrzucone/ukryte/zepchnięte w otchłań konieczności/obowiązków/przyzwyczajeń/schematów/rytuałów. Kim jesteśmy poza byciem zakładnikami samych siebie – tych wszystkich przekonań, wierzeń, idei, lęków i strachów, programów, które przyjęliśmy/które wdrukowano nam w głowy? Poza codziennym pracowym uśmiechem, głową włożoną w komputer, dłońmi przyklejonymi do kierownicy, wielkimi i małymi planami, wożeniem dzieci, odwiedzaniem rodziców, wódką u kolejnych przyjaciół, kolejką w sklepie, spacerami z psem, spektaklem codzienności, bawieniem gości. Kim?
Kim jesteś? Kim jestem? Kim jest każdy z nas? Kim jesteśmy, gdy stajemy obok siebie, gdy myślimy o jakiejś wspólności, a jednocześnie o indywidualności, która nie daje się przezwyciężyć nawet w najcięższej walce przeciwko samym sobie… Bo i tak wcześniej czy później wyjdzie na jaw. Może nawet teraz, w tym przymuszonym zamknięciu, w izolacji która ujawnia więcej niż moglibyśmy się spodziewać. Bo może to czas na autentyczność. Na przyznanie się samym sobie do samych siebie. I może wcale nie musimy się tego, nie musimy się siebie bać?
