Może jednak dziś nie muszę wychodzić, bo może sąsiad wyjdzie pierwszy i posprząta za mnie? Może nawet jak nie posprząta – to warto wpierw poczekać i zobaczyć czy zdoła wrócić? Wtedy lepiej ocenię ryzyko – czy już czas wychodzić, czy jednak jeszcze zostać parę dni w domu?
Nastały burzliwe czasy. Gdy burza nadchodzi, rozsądnie się schować. Co jednak, gdy burza trwa tak długo, że nie da się już dłużej wytrzymać w domu? Dłuższe przebywanie w domowym cieple sprawi, że burza poczyni takie spustoszenia na zewnątrz, że nie da się już skutecznie po niej posprzątać. Przywrócić stanu sprzed. Już zawsze będzie po.
W związku z tym czasami trzeba porządnie przemoknąć i wyjść na zewnątrz i zacząć sprzątać. Nawet jeśli wciąż solidnie pada. Nawet jeśli zimno i to nielegalnie zimno. Wiem, że dalsze przebywanie w domu na dłuższą metę mi zaszkodzi. Może jednak dziś nie muszę wychodzić, bo może sąsiad wyjdzie pierwszy i posprząta za mnie? Może nawet jak nie posprząta – to warto wpierw poczekać i zobaczyć czy zdoła wrócić? Wtedy lepiej ocenię ryzyko – czy już czas wychodzić, czy jednak jeszcze zostać parę dni w domu?
A może tak, a może nie? Może za trzy minuty lub za dwie?
I tak Polak deliberuje i dni mu mijają. Zabrali się za Trybunał Konstytucyjny. Sąsiad wyszedł. Ja zostałem. Zabrali się za kobiety. Wyszedłem. On został. Mateuszek-kłamczuszek zabrał się za przedsiębiorców. Sąsiad przedsiębiorca, to poszedł. Ja zwykły pracownik, więc zostałem.
Ta Polska dezorganizacja we wszystkim, co robimy, aż bije po oczach. Każdy chce być Lewandowskim. Nikt nie chce być Mączyńskim, a bez tego nieszczęsnego Mączyńskiego w środku pola reprezentacji, Lewandowski sam musi się stać Mączyńskim, bo inaczej będzie stał w polu karnym na wiecznym spalonym i dobrą piłkę dostanie raz na cztery mecze. Tylko jak zejdzie na środek boiska i zamieni się w Mączyńskiego, to zabraknie go potem w polu karnym. Wot zagwozdka!
Jednak fragmentaryczność wszystkiego, co robimy, uderza jeszcze bardziej niż ta dezorganizacja. Na każdym szczeblu. Czy to państwowym, czy lokalnym, samorządowym.
My jesteśmy Ruch Miejski. My jesteśmy za pieszymi i rowerzystami. Nas polityka krajowa nie interesuje. Nas interesują drzewa, parki i ptaszki. Mnie też interesują, ale to trochę za mało. Jak politycy z Wiejskiej przykręcą samorządom strumień pieniążków na oświatę, a samorządy te będą musiały zabulić, aby wypłacić pensje nauczycielom, zapłacić za prąd i energię, by ci nie zamarzli, to na ptaszki, parki i hulajnogę dla każdego już nie wystarczy.
A może czekoladka?, a może cukiereczek?, może wolę budyń, a może kisieleczek?
My jesteśmy Partia Razem. My jesteśmy za sprawiedliwością społeczną, a co za tym idzie za redystrybucją podatkową. My jesteśmy za tym, aby ci źli wyzyskiwacze z zachodnich korpo w końcu zaczęli płacić podatki. W związku z tym zagłosujemy za podwójnym opodatkowaniem przedsiębiorców, które rząd wprowadza nawet nie za pięć dwunasta, a pięć po dwunastej. W listopadzie, podczas gdy to nowe opodatkowanie ma obowiązywać od stycznia. Bez konsultacji. Bez vacatio legis. Bez sprawdzenia jak to wpłynie na konkurencyjność polskich przedsiębiorstw względem właśnie tych znienawidzonych zachodnich korpo. W środku szalejącej pandemii. W środku lockdownu. Potem będziemy na wiecach krzyczeć razem z tymi przedsiębiorcami o łamaniu praworządności.
Syzyfowa robota, Don Kichota to głupota, nawet, gdy z myszką i gra despota w roli kota
My jesteśmy Platforma Obywatelska. My jesteśmy za czternastą emeryturą. W środku pandemii. Chociaż emeryci są dziś najbardziej uprzywilejowaną grupą. Oni pracy dziś nie tracą. My jesteśmy partią centrową i rozsądku. My za chwilę będziemy mówić o największej dziurze budżetowej w historii III Rzeczypospolitej. O Morawieckim, Borysie i spółce, których zaciągnięte długi będą spłacać nasze dzieci. Dla nich nie będzie czternastej emerytury. Dla nich nie będzie żadnej emerytury. Nie będzie żadnej emerytury także dlatego, że zagłosowaliśmy dziś za czternastą emeryturą.
King Size dla każdego, Polo Cockta spod lady, i pierdolić układy, na które nie ma rady
My jesteśmy Konfederacja. My chcemy, aby Polska była wielka, dumna i silna. My reprezentujemy Bóg, Honor, Ojczyzna. Nie przyszło wam jednak na myśl do tych zakutych łbów, że żeby ktoś był duży, zawsze ktoś musi być mniejszy? Wielka Gdynia. Najwspanialsze miejsce do życia. Wielka Polska. Przedmurze chrześcijaństwa. Mesjasz narodów. Wielki Trump. Wielkie Stany Zjednoczone Ameryki. Światowy Policjant. Szczególnie na Bliskim Wschodzie. Szczególnie w Ameryce łacińskiej lat pięćdziesiątych. W Gwatemali. W Iraku i w Syrii. A może mniejszy nie znaczy wcale gorszy? Może gigantyzm to nie recepta, a właśnie choroba? Może wielkie słowa to zawsze wielkie kłamstwo?
A może tak, a może nie? A może yhy?, A może y-y?, A może hmm? A kto to wie?
Oczywiście, że zawsze może być jeszcze gorzej. Że może być głupiej. Że może być Lepper. Że może być Krzaklewski. Że może być Tymiński. Że może być Kijowski. Ale może też być dużo lepiej. Może też i powinno być mądrzej. A jak się nie da, to niech po prostu będzie choć ładniej, bo rządy PiSu są też na dodatek po prostu nieestetyczne. To akurat wydawałoby się najłatwiejsze do zrobienia, ale nawet to was aktualnie przerasta. Namówcie w końcu Budkę, aby porządnie ogolił sobie głowę na Kojaka, a nie straszył dzieci Gargamelem. Zapewniam, że od razu będzie skok w najbliższym sondażu… Pamiętajcie, że względnie przyzwoity wynik Trzaskowskiego to też był przede wszystkim duży sukces estetyczny, a nie merytoryczny.
Żur w kałamarzu, zwiększa popyt od podaży, złota płyta, znika w czeluściach bagażu
A jak nie, a jak się nie weźmiemy w garść, to skończymy znowu na czyimś talerzu. Wiele razy tak było już w naszej historii. Historia się nie skończyła. Przeciwnie. Nigdy nie było tak trudno i tak skomplikowanie, jak jest dziś. Siedem i pół miliarda ludzi to siedem i pół miliarda problemów do rozwiązania. Nigdy nie było ich tak wiele. Dlatego jeszcze raz – prężenie muskułów nic na dłuższą metę nie da. Nie jesteśmy pariasami, ale nie jesteśmy też mesjaszami. Gdynia nie będzie większa od Gdańska, Polska od Niemiec i Rosji, a Europa nie będzie młodsza i z jej portów nie wypłynie już żaden Kolumb. Kolumbowie dziś wypływają z innych portów. Dlatego też jak się spojrzy na polską politykę z szerszej perspektywy, z pewnego dystansu, to widać jeszcze bardziej naszą groteskowość, naszą nieporadność. Trumpa i Bidena Polska nie interesuje, nie interesowała i interesować nie będzie. Swoje problemy musimy rozwiązać sami. Nikt ich za nas nie rozwiąże. I jak znowu się nie uda i jak znowu, tak po ludzku, to spieprzymy, to będzie to tylko i wyłącznie nasza wina. Nikogo innego.
Może pracy płaca? A może zapomoga? Może koka w nocha? Lub kątomierz w kącik oka?, Ja nie wiem, nie jestem pewien, jestem leniem, popadam czasem w zapomnienie lub odrętwienie
Nasz kochany rząd wysyłał na emigrację chyba już wszystkie grupy społeczne. Lekarzy, nauczycieli, przedsiębiorców.
„Jeśli ktoś nie jest w stanie prowadzić działalności gospodarczej w takich warunkach, to znaczy, że się do niej po prostu nie nadaje”, powiedział pierwszy przedsiębiorca Rzeczypospolitej.
Tak. Do diabła z taką Polską.
Czasami przychodzi mi, nie ukrywam, taka myśl:
„A może trzeba to rzucić w diabły i przestać się przejmować?”
Zostaję.
I nie zamierzam siedzieć w domu.
Pogrubione cytaty zapożyczyłem z utworu ,,MOŻE TAK A MOŻE NIE” z albumu ,,W 63 minuty dookoła świata” grupy Kaliber 44.