W zimowy wieczór po raz kolejny, nie pamiętam już który w ciągu ostatnich lat, sięgam po leżącą na stoliku książkę Marcina Króla Do nielicznego grona szczęśliwych esej filozoficzny o przyszłości świata. Minęły już dwa lata, jak nie ma wśród nas tego przenikliwego historyka idei myśli politycznej, filozofa, fenomenalnego diagnostyka czasów współczesnych, który z właściwą sobie lekkością pióra i bez owijania w bawełnę wytykał błędy popełnione w demokracji, analizował tego stanu rzeczy przyczyny i wskazywał możliwą drogę wyjścia z kryzysu demokracji… Jakże brakuje jego codziennych lub cotygodniowych notatek, które zwykł był pisać w ostatnim czasie przed śmiercią, będących swoistym raportem o stanie kraju, rządów, jak i kondycji człowieka.
Brzmi ekskluzywnie? Nic bardziej mylnego. Marcin Król jest w swym przekazie wobec czytelnika bardziej niż inkluzywny. Jest wręcz zapraszający do myślenia, podążania za nim podczas lektury. To the happy few oznacza – pisał – „nielicznym zgromadzonym w tym nieco sekretnym towarzystwie. Nikogo nie zachęcam i nikomu nie odmawiam prawa członkostwa. Proszę tylko o dwie godziny lektury i ja już będę szczęśliwy”. I jak tu odmówić takiej prośbie?
Stendhalowskie to the happy few w interpretacji Marcina Króla bynajmniej nie jest zatem skierowane li tylko do „szczęsnej garstki braci” (we few, we happy few, we band of brothers) lecz do wszystkich tych, którzy nie chcą ulec marazmowi stanu wszechrzeczy. Do wszystkich nas – tych, których łączy troska o ich własny interes pojmowany jako autentyczna przyjemność z udziału w świecie wartości, jaki cenimy i troska o dalsze losy tego świata…
To esej o przyszłości świata, ale nie geopolitycznej krainy, lecz świata w sensie aksjologicznym. Przyszłości naszego świata rozpoznawanej w kontekście ewolucji wartości, kryzysu demokracji proceduralnej, potrzebie odczytania demokracji na nowo oraz roli elit w dokonywaniu zmian. I jak zmiany wywarły wpływ na stan państwa i kondycję jednostki współcześnie, w obecnie znanych nam czasach.
Powracając do tej lektury konstatuję, bodajże po raz pierwszy, jak wiele namysłu autor poświęca wyjaśnieniu znaczenia i roli elit w państwie oraz idei równości. Elitaryzm versus źle pojmowany egalitaryzm, do którego przecież wcześniej czy później zdążają wszystkie ustroje (od czasu Rewolucji Francuskiej). Z determinacją godną lepszej sprawy zdaje się bronić tezy, iż sprawa elit w nowej demokracji ma charakter fundamentalny. Król odczarowuje pojęcie elitaryzmu, jak za dotknięciem różdżki obnaża zakłamane pojęcie elit, które stało się obelgą, gdy ilość zabiła jakość dowolnie i bezkarnie. Wyjaśnia jednocześnie, że egalitaryzm, rozumiany jako dążenie do równości, ma głębokie uzasadnienie, gdyż nierówność nieusprawiedliwiona niczym (jak bieda, która jest skandalem, a nędza potwarzą dla społeczności) domaga się i krzyczy o zmniejszenie jej rozmiarów, stworzenie środowiska do wyrównania szans. „Kto sądzi inaczej, jest zwyczajną świnią”, pisze Marcin Król.
„Jakość. Ciągłość. Zmiana”, „Rewolucja i porażka jakości”, „Demokracja w świecie ilości”, „Jakość i przyszłość Zachodu” – to kilka przykładów śródtytułów, które nadają ton myślom autora i stają się przedmiotem precyzyjnej operacji myślowej i niekiedy zaskakujących wniosków.
Pytanie o rolę ilości w dokonywaniu zmiany jest wciąż aktualne, ale rola ta jest znacznie mniejsza niż zwykło się sądzić, twierdzi autor i z wprawą prześlizguje się po historii rewolucji na przykładach państw zachodniej cywilizacji, na polskiej „Solidarności” kończąc. Pytanie o pamięć historyczną, kotwiczącą wartości i pozwalającą odnaleźć ich prawdziwe znacznie i jakość w czasie zmian, jest nie mniej istotne i powraca w wielu tezach książki.
Wreszcie, kolosalnie ważne dla M. Króla pytanie o demokrację, rozumną demokrację proceduralną, którą należy przemyśleć na nowo. I tu znowu nie zawiódł, nie bacząc na idiotyczne antyelitarne deklaracje polityków (którym się wydaje, że w ten sposób przypodobają się masom), pokazał ścieżki, którymi warto przejść, aby odnaleźć klucz do przyszłej demokracji, której będzie bliżej do demokracji organicznej.
Ten przenikliwy w swej diagnozie naszych czasów esej, poświęcony zmianom politycznym i przyszłości demokracji, zmuszający czytelnika do namysłu nad zbliżającą się przyszłością w nowej demokracji, którą należy przemyśleć na nowo, Marcin Król napisał w 2018 roku.
A nadal pozostaje aktualny.