Polska po 1989 r. to nie tylko kraj sukcesu gospodarczego, ale też przykład udanej i pokojowej transformacji ustrojowej. Potwierdzają to analizy porównawcze np. krajów z dawnej strefy wpływów ZSRR, ale też różnego rodzaju międzynarodowe badania, w których udało się Polsce dogonić czołówkę dojrzałych demokracji, np. indeksy Freedom House czy Polity IV. Jednak zmiana polityczna w 2015 r. i zwycięstwo wyborcze partii Jarosława Kaczyńskiego Prawo i Sprawiedliwość sprawiło, że Polska weszła na ścieżką pogarszania jakości demokracji.
Widzimy dzisiaj, że dobre zmiany z przeszłości nie są wystarczającą gwarancją przyszłych sukcesów. Jak podkreślałem w lipcu 2017 r. podczas briefingu U.S. Helsinki Commission na temat demokracji w Europie Środkowo-Wschodniej w Kongresie Stanów Zjednoczonych: „zamiast wzmacniać system demokratyczny, w tym rządy prawa, PiS prowadzi Polskę w przeciwnym kierunku”. Spadek jakości demokracji i osłabianie różnych istotnych dla tego systemu instytucji mogliśmy obserwować także w innych krajach członkowskich Unii Europejskiej z Europy Środkowo-Wschodniej. Jednakże to Węgry i Polska są liderami złych zmian w regionie.
Ostatnio głośno było w mediach o raporcie Freedom House „Nations in Transit” (ranking demokracji w krajach Europy Środkowej, Wschodniej oraz w posowieckich republikach w Azji), w którym mogliśmy przeczyć, że aż w 19 na 29 badanych krajów doszło do pogorszenia oceny jakości demokracji. Wiele państw, w których zanotowano spadki, od wielu lat borykało się ze słabością demokratycznych instytucji. Jednak to, co przede wszystkim zwraca uwagę to rekordowa obniżka oceny Polski (drugi największy spadek liczby punktów w historii rankingu) i Węgier (najdłuższy skumulowany spadek oceny jakości demokracji, trwający już 10 lat).
Kolejne krytyczne oceny jakości instytucji demokratycznych w Polsce za rządów Jarosława Kaczyńskiego i PiS znalazły się w opublikowanym niedawno raporcie Sekretarza Generalnego Rady Europy Thorbjørna Jaglanda o stanie demokracji, rządów prawa i praw człowieka. Składa się on z pięciu części, w których oceniono działania członków Rady Europy w obszarach takich jak: wymiar sprawiedliwości, wolność wyrażania opinii, wolność zgromadzeń i zrzeszania się, procesu wyborczego i integracji społeczeństwa.
Najwięcej uwag krytycznych dotyczących działań polskiego rządu znaleźć można w rozdziale poświęconym niezależności wymiaru sprawiedliwości. Sekretarz Generalny zwraca uwagę na kilka istotnych aspektów związanych z niezależnością sądownictwa takich jak nieprzerywanie kadencji sędziów, respektowanie wyroków sadów, niezależność administracyjna i finansowa, czy nominacje i awanse sędziowskie bez wpływu władzy wykonawczej i ustawodawczej. Autor raportu przypomina także, że jeśli w danym kraju istnieje rada sądownictwa to dla niezależności wymiaru sprawiedliwości wskazane jest, aby ponad połowa jej członków była wybierana przez samych sędziów. Tę sam wymóg stawia przed podobnymi organami m.in. Komisja Wenecka, Europejska Komisja na rzecz Efektywności Wymiaru Sprawiedliwości (CEPEJ) czy inne wyspecjalizowane ciała działające w ramach Rady Europy.
To właśnie w rozdziale dotyczącym niezależności sądownictwa Sekretarz Generalny Rady Europy wymienia kilka złych zmian, które tę niezależność w Polsce istotnie osłabiają.
Po pierwsze, ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa stworzyła niekonstytucyjny i upolityczniony model wyboru do nowej Rady, co doprowadziło do tego, że miejsca w tym organie rozdzieliły pomiędzy sobą kluby parlamentarne Prawa i Sprawiedliwości i Kukiz’15. Wcześniej, zgodnie z rekomendacjami Rady Europy, ponad połowę członków rady stanowili sędziowie wybierani przez środowisko sędziów. Zamiast poprawić reprezentatywność poprzedniego modelu wybierania członków KRS, PiS uzależnił ich wybór od polityków, a do dziś nie wiemy nawet kim byli sędziowie, którzy zgłosili kandydatów do nowej KRS, których wyboru dokonali posłowie PiS i Kukiz’15.
Po drugie, ustawa o Sądzie Najwyższym doprowadzi do usunięcia z tego sądu wielu sędziów, którym obniżono wiek przejścia w stan spoczynku (sędziowską emeryturę), w tym Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego powołanej na nieprzerwaną, sześcioletnią kadencję zagwarantowaną w konstytucji. Stoi to w sprzeczności, z wymienianą przez Thorbjørna Jaglanda, zasadą nieusuwalności sędziów. Autor przytacza opinię Komisji Weneckiej, w której stwierdzono, że co prawda rządzący mogą ustalać wiek emerytalny sędziów to jednak sposób, w jaki zrobiono to w przypadku Sądu Najwyższego zaprzecza idei nieusuwalności sędziów i szkodzi poczuciu stabilności orzekania przez wszystkich sędziów w Polsce, a więc osłabia ich niezależność.
Po trzecie, Sekretarz Generalny wymienia ustawę o ustroju sądów powszechnych, która zezwoliła na arbitralną wymianę prezesów sądów przez Ministra Sprawiedliwości. Powołując się na opinię Rady Konsultacyjnej Sędziów Europejskich (CCJE) zwraca uwagę, że rozwiązanie to naruszyło podział władz w państwie. Warto w tym miejscu podkreślić, że wymiana odbywała się w oderwaniu od jakichkolwiek sprecyzowanych, merytorycznych kryteriów, a komunikaty Ministerstwa Sprawiedliwości w tej sprawie były bardzo ogólnikowe, przywołując często „ranking sadów”, który nigdy nie został przez Ministerstwo ujawniony. Jednostronicowe odwołania przychodziły do sędziów faksem.
W raporcie Sekretarza Generalnego Rady Europu przypomniano, że powyższe zmiany były oceniane krytycznie m.in. przez Komisję Wenecją. Sekretarz Generalny powołał się także na raport GRECO – grupy przy Radzie Europy zajmującej się korupcją – w którym zwrócono uwagę, że zmiany wprowadzane przez partię rządzącą w polskim wymiarze sprawiedliwości osłabiają, a nie wzmacniają (jak sugerowałyby niektóre slogany partii rządzącej) instytucjonalne narzędzia do walki z korupcją. Zdaniem GRECO zmiany w sądownictwie wprowadzone za rządów PiS poważnie naruszyły standardy antykorupcyjne w Polsce.
Polska została też wymieniona jako negatywny przykład w dwóch innych rozdziałach raportu. W części dotyczącej wolności wyrażania opinii krytycznie oceniono działania Ministra Obrony Narodowej, zmierzające do wykorzystania przepisów prawa karnego (o znieważeniu konstytucyjnego organu państwa) do walki z dziennikarzem Tomaszem Piątkiem, autorem książki „Macierewicz i jego tajemnice”.
Poza tym Sekretarz Generalny zwrócił uwagę, że blokowanie treści w internecie, wprowadzane czasami w szczytnych celach, może być jednak wykorzystywane przeciwko wolności słowa. Takie mechanizmy wprowadzono ostatnio m.in. we Francji, Polsce, Rosji i na Ukrainie.
Inny rozdział, w którym pojawia się Polska dotyczy wolności zgromadzeń. Autor wymienia tam nowelizację ustawy o zgromadzeniach, która wprowadziła nowy typ „zgromadzeń cyklicznych”, dając im priorytet względem innych form wspólnego wyrażania poglądów. Tego rodzaju uprzywilejowanie wybranych zgromadzeń może prowadzić do dyskryminacji jednych zgromadzeń kosztem innych. O równość wobec prawa w kontekście zgromadzeń apelowało Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy.
W końcu pojawia się też, choć niestety tylko w przypisie, wzmianka o stygmatyzowaniu organizacji pozarządowych przez „oficjalną retorykę uznawania ich za niepatriotyczne czy uprzedzone politycznie”. Wymieniono 9 krajów, w których ostatnio tego typu zjawisko nasiliło się: Azerbejdżan, Bułgaria, Węgry, Rumunia, Serbia, Słowacja, Macedonia i, co powinno być powodem do wstydu dla rządzących, Polska.
Raport Sekretarza Generalnego Rady Europy powinniśmy potraktować jako kolejny sygnał ostrzegawczy. Pamiętajmy, że niezależne sądy są ważne dla rozwoju gospodarczego, wolności obywatelskich i jakości demokracji w Polsce (zob. też w sieci materiały w ramach #FORDemocracy). Nie ma się co obrażać na organizacje zagraniczne, które coraz gorzej oceniają instytucje demokratyczne w Polsce. Należy potraktować ich ostrzeżenia poważnie. Jeśli rządzący politycy nie chcą naprawić złych zmian dla mieszkańców Polski, które wskazują polscy i zagraniczni eksperci, to widocznie jedynym sposobem na dobre zmiany jest wymiana tych, którzy rządzą.
Źródło zdjęcia: flickr, autor: francois schnell (CC BY 2.0)
