12 marca w Londynie odbyła się konferencja Polish Economic Forum, organizowana przez polskich studentów LSE. Pomimo interdyscyplinarnego charakteru konferencji, dotyczącej również technologii czy biznesu, stałym elementem dyskusji był atak na Ukrainę. Podczas panelu o inwestycjach podkreślano wpływ wojny na biznes w całym regionie, Premier Marek Belka nawoływał do odcięcia się od rosyjskiej energii, a historyk Timothy Garton Ash porównał dzisiejsze wydarzenia do września 1939, przywołując wspomnienia Bronisława Geremka o fecie pod brytyjską ambasadą trzeciego września.
Postać Geremka została również wspomniana przez Marka Matraszka — moderatora panelu dotyczącego bezpieczeństwa. Przywołał on słowa Geremka wypowiedziane dokładnie 23 lata wcześniej w Independence w Missouri podczas oficjalnego akcesu Polski do NATO:
Dzisiejsza uroczystość potwierdza, że Sojusz jest wspólnotą wartości. Przez ostatnie pięćdziesiąt lat sukces NATO został zbudowany na zasadach demokracji oraz praw i wolności obywatelskich, podzielanych przez wszystkich członków. Narodom, które dziś przystępują do tej wspólnoty odmawiano tych wartości do roku 1989. Na ulicach Budapesztu w 1956 r., Pragi w 1968 r. i Gdańska w 1970 i 1981 r. płaciły za nie wysoką cenę. Udowodniły tym samym swój demokratyczny mandat, który daje im prawo być dziś tutaj.
Podkreślana przez Geremka istota chronionych przez NATO liberalnych wartości, stała się przewodnią myślą panelu. Były Prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves podkreślał wartość sojuszu opartego na wspólnych wartościach, zwłaszcza w świecie globalnych zagrożeń – Dziś zagrożenia nie znają granic. Tallin, Turyn, Tokio i Toronto są nie tylko tak samo zagrożone cyberatakami, ale mogą zostać zaatakowane w tym samym momencie. Dziś musimy na nowo przemyśleć, czym jest siła. W przyszłości nasze sojusze powinny być zdecydowanie bardziej oparte na wartościach. Gdy każde miejsce jest tak samo zagrożone, nie ma powodu, aby Japonia, Korea Południowa czy Nowa Zelandia nie były uwzględnione w większym, demokratycznym sojuszu – mówił w późniejszej rozmowie.
Poza Ilvesem w panelu udział brał były ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Daniel Fried oraz Vladyslav Rashkovan z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który otworzył konferencję, wygłaszając poruszające przemówienie o cierpieniu, walce i nadziei Ukraińców.
Moja mama urodziła się w 1941, zaraz po rozpoczęciu walk na terytorium Ukrainy. W ostatnim tygodniu ta osiemdziesięciojednoletnia kobieta spędziła 39 godzin, uciekając z naszej rodzinnej miejscowości. Spędziła 29 godzin w paraliżującym mrozie, probując pieszo przekroczyć granicę. Rozmawiałem z nią podczas tych chwil. Płakała. Jako jej syn chciałem jej pomóc, jednak czułem się bezradny, mogłem jedynie podtrzymywać ją na duchu. Pomimo bycia wytrzymałym, tak jak moja mama, mój kraj płacze, widząc miliony uchodźców uciekających do Europy, (…) mój kraj płacze, widząc bombardowania cywilnych obiektów, (…) mój kraj płacze, widząc jak niszczony jest port w Mariupolu.
WYZWANIE DLA EUROPY
Dziś to Ukraina zmuszona jest udowadniać swój demokratyczny mandat. Po latach dryfowania między wschodem i zachodem, autokracją i demokracją, rosyjska inwazja i spadające na Kijów, Charków, i Mariupol Iskandery ostatecznie pchnęły Ukrainę w objęcia Zachodu. Stawia to jednak przed nami wyzwanie. Wyzwanie, przed którym Zachód nie stał od osiemdziesięciu lat. Prezydent Ilves, porównując część zachodnich przywódców do mentalnych Pigmejów, podkreślał jego wagę.
Mówiąc o Pigmejach mam na myśli „wizjonerów” mówiących, że nic nie można zrobić, bo jesteśmy zbyt uzależnieni od rosyjskiego gazu, że Ukraińcy nie są jeszcze gotowi by być prawdziwą częścią Europy, że Ukrainą należy zająć się później. To jest właśnie myślenie Pigmejów, które tak mnie irytuje. (…) Unia nie jest w stanie pojąć, że gdy jesteśmy świadkami ludobójstwa i anihilacji narodu, troska o błahostki pokroju artykułu 49 jest moralną deprawacją. – tłumaczył Ilves, dodając – Nie możemy kłaniać się tym, którzy mówią o rozwiązaniach dyplomatycznych, gdy ludzie giną w nalotach dywanowych.
Prezydent Ilves proponował znaczne zwiększenie militarnego wsparcia dla Ukrainy, zwłaszcza w postaci samolotów i broni przeciwlotniczej. Pytany o obawy przed reakcją Putina na dodatkowe wsparcie dodawał – Niepokonana Armia Czerwona okazała się papierowym tygrysem. (…) Ukraińcy to udowodnili, jednak potrzebują więcej wsparcia – w późniejszej rozmowie przytoczył też historię z czasów swej pracy dla Radia Wolna Europa – Gra tu też rolę korupcja. Od 2008 pojawiło się wiele artykułów mówiących, że Rosja rozbudowała swoją armię. Jednak ja pamiętam, jak ponad 30 lat temu byłem członkiem estońskiego Radia Wolna Europa. Był tam też facet, który pracował z radziecką armią w NRD. Opowiadał mi, że NATO nie ma bladego pojęcia o tym, jak beznadziejnie wygląda radziecka armia. Opowiadał o hangarach zapełnionych tysiącami czołgów, które oficjalnie były gotowe ruszyć na rozkaz, jednak w rzeczywistości żaden z czołgów nie miał paliwa, a jedynie te stojące w pierwszym rzędzie miały sprawne gąsienice. Pozostałe były kompletnie rozebrane — części zostały po prostu rozkradzione. (…) Jeśli wybuchłaby wojna, żaden z czołgów nie mógłby się ruszyć. To właśnie jest obraz moskiewskiej armii.
Rashkovan kładł nacisk na dalsze sankcje, zwłaszcza europejskie embargo na rosyjskie surowce naturalne. Proponował również nowe myślenie o sankcjach – Potrzebujemy bardziej kreatywnych sankcji. Sankcji nakładanych nie przez kraje, a prywatne firmy, które postrzegają Rosję jako toksyczny rynek. Podejście to jest już realizowane. Ponad sześćset firm wycofało się z Rosji, Rosjanie utracili dostęp do większości wygód dzisiejszego świata. Wygód, do których zdążyli przywyknąć w ciągu ostatnich dekad. Nie są w stanie płacić kartą, zrobić zakupów w ulubionych sklepach i korzystać z mediów społecznościowych. Co ważniejsze, rosyjska gospodarka została odcięta od dostaw mikroprocesorów, bez których produkcja i naprawa jakichkolwiek urządzeń elektronicznych jest niemalże niemożliwa.
Przesłanie jest więc jasne. Musimy robić więcej. Nie możemy ulegać propagandzie o winie Zachodu. Nie możemy grząźć w szczegółach traktatów. Nie możemy, jak wielokrotnie podkreślał Ilves, bać się Rosji i dać się jej szantażować.
Wśród apeli o embargo, baterie rakiet Patriot, i samoloty MIG-29, dał się słyszeć również głos Daniela Frieda, przypominający o zagrożeniach dla Zachodu. Były ambasador nawiązał do słynnych słów Johna F. Kennedy’ego, mówiąc o Long Twilight Struggle, jak Kennedy określił zimną wojnę. Będziemy musieli radzić sobie z rosyjskimi cyberatakami, rosyjskim sabotażem, a może i zabójstwami na naszych terytoriach. Będzie to przypominało wczesną zimną wojnę, bardziej niebezpieczną zimną wojnę. (…) To będzie trudny czas. – komentował. Według Frieda konieczna będzie wspólna, długoterminowa polityka Zachodu. Polityka opierająca się na powstrzymywaniu rosyjskiej agresji, wyniszczeniu rosyjskiej gospodarki oraz wspieraniu rosyjskiej opozycji.
Fried zwrócił również uwagę na inną kwestię — siłę i jedność NATO. Pomimo problemów wymienianych przez Ilvesa, Zachód dokonał refleksji na temat Rosji i nie powtarza błędów z lat trzydziestych. NATO, a zwłaszcza USA, wykazało ogromną determinację w walce z Putinem. Szpica NATO po raz pierwszy w historii została postawiona w stan gotowości, a Prezydent Biden wielokrotnie zaznaczał świętość artykułu piątego. NATO już nigdy nie powróci do stanu, w którym gwarancje wynikające z artykułu 5 funkcjonowały jedynie na papierze. (…) Amerykańskie wojska pozostaną w krajach bałtyckich, Polsce i Rumuni. Jestem tego pewien – zapewniał Fried. Jak przyznaje Ilves, NATO pokazało dobitnie, że nie jest sojuszem tylko na papierze, a obrona każdego cala terytorium NATO nie jest jedynie pustą deklaracją.
POLSKA NIE JEST RUSOFOBICZNA – POLSKA MA RACJE
Podczas panelu słychać było również żal o łagodną politykę wobec Rosji, prowadzoną przez ostatnie lata. Żal o flirt z Moskwą, w którym uczestniczyli reprezentanci całego spektrum zachodnio-europejskiej polityki. Socjaliści pokroju Mélenchona czy Warufakisa od lat uprawiali apologię reżimu Putina w imię krytyki zachodniego imperializmu. Zarówno socjaldemokraci, jak i chadecy i konserwatyści z Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Włoch przez lata handlowali z Putinem bronią, z otwartymi rękoma przyjmowali rosyjskich oligarchów tworząc dlań przyczółki w Kensington, Saint-Tropez i Forte dei Marmi, oraz uzależniali swoje kraje od rosyjskiego gazu. O otwartym romansie Putina z przedstawicielami skrajnej prawicy pokroju Orbana, Le Pen, Salviniego czy Gaulanda nie trzeba nawet wspominać.
W opozycji stały kraje „porwanego Zachodu”, jak Milan Kundera określił nasz region. Kraje, które na własnej skórze doświadczyły radzieckiej miłości. Obawy Polski i państw bałtyckich przez lata były bagatelizowane, a podejście wschodnich członków Unii było uznane za nerwowe i nadwrażliwe. Podział ten podkreślił Prezydent Ilves – Podczas mojej prezydentury byłem w Polsce 18 razy. Polska była priorytetem mojej polityki zagranicznej, bo Polska jest jedynym istotnym państwem w Unii, w którym, gdy mówisz o masowych deportacjach, ludzie rozumieją. Wtórował mu Fried mówiąc – Polska jest jedynym dużym krajem w Europie, który to rozumie. Polska nie ma paranoi na punkcie Rosji, Polska nie jest rusofobiczna — Polska ma racje.
Dziś błędy polityki ostatnich lat stały się boleśnie jasne. Zachód, przynajmniej częściowo, zreflektował się i zmienił politykę. Macron, korygując politykę Hollanda, zaprzestał handlu bronią, Johnson, po latach gościnności dla rosyjskich oligarchów, zdecydował się zamrozić ich majątki i odebrać wizy, Scholz odwrócił o 180 stopni niemiecką politykę zagraniczną, a Parlament Europejski przyjął rezolucję o embargu na wszystkie surowce energetyczne z Rosji, do którego nawoływał Rashkovan. Pomimo ciągłych niedociągnięć, przyjazne relacje z Moskwą i beneficjentami reżimu Putina stały się w końcu politycznym balastem.
Po zbrodniach na ludności cywilnej w Buczy, Irpieniu i Hostomelu nikt nie kwestionuje już barbarzyństwa rosyjskiej armii, przed którym Warszawa, Ryga, Wilno i Tallin przestrzegały od lat. Kwestią sporną pozostaje jednak odpowiedzialność i mentalności zwykłych Rosjan. Fried również zwrócił na to uwagę. Nie wierzę, że Rosjanie nie są zdolni do stworzenia lepszych liderów niż Putin. Udało im się to w przeszłości. Jest możliwe, że gdy koszty tej wojny staną się jasne, Rosjanie poczują głęboki wstyd i zastanowią się jak to możliwe, że przewodził nimi ktoś kto doprowadził ich do stanu głębokiej izolacji. – stwierdził. Głosy zrozumienia dla zwykłych Rosjan wygłaszali też Paulo Coelho, Janis Warufakis czy Marina Ovsyannikova, która zasłynęła protestem w rosyjskiej telewizji.
Ilvesa oburza taka narracja – 80 lat temu takie samo nastawienie mieli Niemcy. Problemem jest ogromny egoizm. Znaczna większość Rosjan przyklaskuje słysząc hasła o rosyjskim Krymie. To pokazuje, że wśród Rosjan panuje mentalność imperialna, że uważają się za lepszych i bardziej wartościowych ludzi – mówił po panelu.
Badania przeprowadzone w ostatnich tygodniach wydają się potwierdzać słowa Ilvesa. Według niezależnych badań ponad 58% Rosjan popiera inwazję, a jedynie 23% jest jej przeciwne. Badanie Active Group wskazuje, że Rosjanie popierają inwazję nie tylko na Ukrainę, ale i inne państwa byłego bloku wschodniego. Ekspansywne nastawienie Rosjan udowadnia też samo poparcie dla Putina, które według niezależnego centrum Levada, oscyluje w granicach 70%. Poparcie nie płynie też jedynie z nizin społecznych. Zwrócił na to uwagę Rashkovan, przypominając list Związku Rektorów Federacji Rosyjskiej popierający Putina. Tezy o wojnie Putina, nie Rosjan, powinniśmy więc włożyć między bajki.
Pomimo poparcia dla Putina, płynącego ze strony przytłaczającej większości Rosjan, należy pamiętać o bohaterstwie i poświęceniu wielu tysięcy ludzi protestujących na ulicach rosyjskich miast, publicznie potępiających rządy Putina, czy podpisujących listy poparcia dla Ukrainy, jak uczyniła inna grupa ponad sześciuset rosyjskich naukowców. Są oni uosobieniem wartości, za które giną dziś Ukraińcy.
UKRAINA PŁACZE, LECZ WALCZY
Putin ściga się dziś z czasem. Rosyjska gospodarka dogorywa, rośnie niezadowolenie wśród oligarchów, a Ukraińcy z każdym dniem odzyskują kolejne kilometry swej ojczyzny. Wszystko wskazuje na to, że w ciągu miesiąca Rosja będzie zmuszona ogłosić bankructwo, a Sekretarz Stanu USA Blinken stwierdził, że nie widzi scenariusza, w którym Ukraina nie wygra wojny.
Klęski Rosji są jednak obłożone wysoką ceną. Barbarzyństwo rosyjskiej armii rośnie proporcjonalnie do jej porażek. Słychać płacz ofiar z Kramatorska, głodzonych w Mariupolu, i masowo mordowanych w Buczy. Słychać płacz Ukrainy, o którym mówił Rashkovan.
Jednak mówiąc o płaczu, dodał słowa otuchy i nadziei – Chciałbym jednak podkreślić, że mój kraj płacze, lecz walczy, również po to by inne kraje nie musiały płakać. Czułem się bezradny rozmawiając z moją mamą przy granicy. Jednak Ukraina nie jest bezradna — my nie jesteśmy bezradni.
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14 – 16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na: www.igrzyskawolnosci.pl
