Johnson przegrał. Jego pożegnanie słowami Hasta la vista baby! pod koniec jego ostatniej sesji pytań do premiera kończy pewną erę brytyjskiej polityki. Po niemalże roku ciągłych skandali oraz ogromnych problemów gospodarczych, seksualne ataki zastępcy Whipa ostatecznie pogrążył Borisa. Jednak imprezy na Downing Street, kłamstwa, skandale oraz luźne podejście do praw i wolności obywateli, nie są w jego karierze nowością.
Wątpliwy kod moralny Johnson prezentował już podczas studiów na Uniwersytecie Oksfordzkim, gdzie był członkiem i przewodniczącym niesławnego Klubu Bullingdona — elitarnego, ekskluzywnego, tajnego stowarzyszenia. Chłopcy okryli się złą sławą, dewastując restauracje, upijając się na umór czy paląc przed bezdomnymi banknoty. Na temat ich wybryków krąży dużo więcej anegdot, jednak ich przywołanie nieuchronnie wiązałoby się ze złamaniem zasady decorum.
Po zakończeniu studiów młody i pełen ambicji Boris otrzymał pracę w The Times, jednak bezpośrednia styczność ze światem wielkiej polityki i topowego dziennikarstwa nie okrzesała Johnsona. Zamiast pracy i zdobywania doświadczenia, Johnson postanowił pójść na łatwiznę i zmyślać cytaty. O dziwo okazało się, że jedna z najbardziej renomowanych gazet świata nie patrzy na to przychylnie. Boris został szybko zwolniony. Bezrobotnego Johnsona pod swą egidę przyjęła redakcja prawicowego The Daily Telegraph, w której ze zmyślania cytatów przerzucił się na zmyślanie całych artykułów o unijnych regulacjach. Ku uciesze swych przełożonych dzielnie walczył o wolną od regulacji i dyktatów krwiożerczych eurokratów Brytanię.
Nie był w tym osamotniony — dodaje Edward Lucas, wieloletni korespondent The Economist i członek Liberalnych Demokratów — Było sporo osób, które, zaczynając od lat 90, łączyło swoje personalne ambicje z pewną romantyczną ideą, w której Unia zatrzymywała rozwój Wielkiej Brytanii, a Brytania powinna znów być wielka i globalna. Stworzyli wizję, w której europejscy biurokraci bez przerwy przekraczali swoje kompetencje i nakładali kolejne bezsensowne zasady i regulacje. Johnson był częścią tego trendu.
Trendu idącego wówczas zdecydowanie pod prąd. Również wewnątrz Partii Konserwatywnej. Pomimo swoich uwag i niechęci do integracji monetarnej, Margaret Thatcher była zwolenniczką gospodarczej integracji europejskiej. To z jej inicjatywy Baron Cockfield zainicjował powstanie Wspólnego Rynku Europejskiego. To za jej rządów podpisano przełomowy Jednolity Akt Europejski. Jej następca – John Major – nie tylko nie zmienił kursu, ale wręcz zaostrzył politykę zmierzającą do integracji europejskiej, podpisując traktat z Maastricht.
Thatcher była twarda w negocjacjach dotyczących brytyjskich kontrybucji do budżetu. Uważała, że Wielka Brytania przepłacała w wyniku umów podpisanych przez poprzedni rząd Partii Pracy. Była szokująco konfliktowa. Jednak mimo wszystko bardzo chciała, aby integracja europejska zadziałała. — podkreśla Lucas — Nazwanie Konserwatystów partią antyeuropejską wydawałoby się wówczas kompletnie absurdalne. Praktycznie nikt w Partii Konserwatywnej nie chciał wychodzić z Unii. Chcieli jedynie, aby była lepsza.
Narracja antyeuropejska znalazła poklask. W połączeniu z przebojowym stylem i żartobliwym charakterem Johnsona uczyniły z niego medialną gwiazdę. Ambicje Borisa sięgały jednak dalej. Zdecydował się spróbować swoich sił w polityce i w 2001 dostał się do parlamentu. Po objęciu mandatu został wybrany na wiceprzewodniczącego Partii Konserwatywnej. Pozycji nie utrzymał jednak długo. W 2004 w mediach pojawiły się doniesienia na temat romansu żonatego Johnsona z dziennikarką The Spectator. Co więcej, romans miał doprowadzić do dwóch aborcji. Zapytany o plotki dotyczące sprawy przez przewodniczącego Michaela Howarda zaprzeczył, a gdy prawda wyszła na jaw, utracił pełnione stanowisko. Kara nie trwała jednak zbyt długo. Gdy David Cameron został wybrany na przewodniczącego w 2005, nowo wybrany przewodniczący i były kolega z Bullingdonu — David Cameron — mianował Johnsona na ministra w gabinecie cieni. Odtąd podobne przygody łączące nowo poznane kobiety oraz kreatywną interpretację tradycyjnych rodzinnych wartości stały się stałym elementem jego kariery. Jak to możliwe, że pomimo tylu afer, w tym wielu związanych ze złamaniem konserwatywnego kodu moralnego, utrzymał swoją pozycję i wpływy w polityce?
To była mieszanka dwóch czynników — zaznacza Lucas — Po pierwsze jego ogromnego uroku osobistego. Johnson potrafi jak nikt inny stworzyć przedstawienie, zmowę z widzem czy słuchaczem, w której odbiorca zaczyna wierzyć, że jakiekolwiek pretensje, które miał do Borisa, nie są tak naprawdę istotne, że należy o tym zapomnieć. Wytwarza w tobie poczucie, że wszystko jest swego rodzaju żartem, farsą. Tym sposobem wyszedł już z niejednej opresji. Po drugie umie wygrywać wybory. Partie polityczne mają to do siebie, że lubią osoby wygrywające wybory. Nie umiem sobie wyobrazić, by jakikolwiek inny Torys był w stanie wygrać wybory w bardzo lewicowym Londynie. W 2008 Johnson dał radę.
Poważna rola mera Londynu bynajmniej nie odmieniła Johnsona. Za przykład niech posłuży słynny incydent z tyrolką, na której utknął, promując Igrzyska Olimpijskie w Londynie. Jeśli jakikolwiek inny polityk utknąłby na tyrolce, to byłaby katastrofa. Z Borisem to triumf – skomentował sytuację David Cameron. Starannie wykreowana persona klauna, jak określił Johnsona The Guardian, zdawała się działać. Johnson sam również nie krył się ze swoją strategią.
Generalnie, jako taktyka w życiu, (…) często przydaje się sprawiać wrażenie, że z premedytacją udajesz, że nie wiesz co się dzieje, bo w rzeczywistości możliwe, że faktycznie nie wiesz co się dzieje, ale ludzie nie będą w stanie tego odróżnić. – mówił w 2013.
Wydaje mi się, że Johnson jest bardzo sprytny i bardzo niedbały — komentuje Lucas. — Otrzymał najwyższej klasy edukację już od szkoły podstawowej. Jego niebywała znajomość greki i łaciny już w wieku 13 lat pozwoliła mu bez większego wysiłku przejść przez kolejne etapy edukacji. Wydaje mi się, że z tego powodu nigdy nie nauczył się ciężkiej pracy. Johnson wytworzył wręcz mit swojej edukacji, który działa jako substytut ciężkiej pracy. Za jego pomocą jest w stanie niemalże naginać rzeczywistość. Może pojawić się na przemówieniu, zapomniawszy tekstu. Może udawać, że nie wie, gdzie jest. Może wmawiać nam, że nie ma na jakiś temat pojęcia. Jednak dzięki mitowi, który wytworzył, mimo wszystko wierzymy, że żartuje, że pamięta przemówienie, że wie, gdzie jest, że jest kompetentny. Gramy w jego grę. Kupujemy jego żart. Dzięki temu, gdy faktycznie nie ma na jakiś temat pojęcia, umyka to naszym oczom.
Los Johnsona odmienił się w 2015. Aby wygrać wybory parlamentarne, David Cameron obiecał rozpisać referendum dotyczące wyjścia Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej. Zasiane na łamach The Daily Telegraph nasiona antyeuropejskiego chwastu nareszcie zakiełkowały. Podlane kryzysem migracyjnym, zaczęły rosnąć i wymykać się spod kontroli torysowskiego establishmentu. Johnson stanął przed życiową szansą. Napisał dwa artykuły, stawiające go po dwóch stronach barykady. Ostatecznie, wbrew oczekiwaniom ekspertów i nadziejom kolegów partyjnych, zdecydował się opublikować antyeuropejski esej i zostać twarzą „Vote Leave”.
Ostatecznie należy uznać to za zwykły oportunizm — uważa Lucas. — Wydaje mi się, że uważał, że zdobędzie w ten sposób szczególną pozycję w partii. Zakładał, że faktycznie jest szansa, żeby „Vote Leave” wygrało, a wówczas byłby w bardzo wąskim gronie poważnych graczy po zwycięskiej stronie.
Członkowie Partii Konserwatywnej uznali, że Johnson, pomimo swoich zdolności elekcyjnych, nie nadaje się na pozycję premiera. Boris nie jest w stanie przewodzić – powiedział podczas walk o władzę Michale Gove, jeden z głównych architektów Brexitu. Zamiast Johnsona na premiera wybrana została Theresa May. Johnson nie powiedział jednak ostatniego słowa.
Jako premier May miała de facto jedno zadanie – Brexit. Na korzyść Johnsona przez prawie trzy lata nie była w stanie wypełnić swej misji. Przyspieszone wybory ogłoszone w 2017 nie pomogły. Ostatecznie, w atmosferze całkowitej klęski, May podała się do dymisji na początku 2019. Johnson nie mógł liczyć na lepszą okazję. Od razu rozpoczął swoją kampanię, którą zakończył triumfem.
Po przejęciu władzy Johnson od razu popisał się kreatywnym podejściem do prawa. Na wiele tygodni zawiesił prace parlamentu, co Sąd Najwyższy uznał za nielegalne. Rząd nie był w stanie przepchnąć Brexitu, więc Boris postanowił rozpisać kolejne przyspieszone wybory. Tym razem dał popis swoich umiejętności. Po ostrej kampanii Torysi rozbili prowadzoną przez radykalnego Jeremy’ego Corbyna Partię Pracy, odbijając najbardziej zagorzałe lewicowe okręgi i zdobywając najlepszy wynik od 1979.
Z nową, ogromną większością Johnson był w stanie prędko przegłosować ustawę o Brexicie i doprowadzić do opuszczenia Unii 31 stycznia 2020. W oczach wielu, Wielka Brytania, po latach walki w końcu odzyskała swoją niepodległość. Zbudowanie krainy mlekiem i miodem płynącej wydawało się jedynie kwestią czasu. Jednak świetlaną przyszłość pokrzyżował, przybyły z Chin, wirus SARS‑CoV‑2. Kraj zmagał się z pandemią przez dwa lata. Pomimo niewielkich błędów polityka covidowa Johnsona była oceniana raczej pozytywnie, zwłaszcza pod względem programu szczepień.
Musimy pamiętać, że Johnson dał radę wygrać wybory z gigantyczną przewagą 80 mandatów w parlamencie — dodaje Lucas. — Udało mu się doprowadzić Brexit do końca. Odbił z rąk Partii Pracy miejsca, o których poprzedni liderzy Konserwatystów nawet nie śnili. Udało mu się dość poprawnie rozprawić z pandemią. Teraz doszła Ukraina. Miał więc ogromne pole do udowodnienia swoich zdolności przywódczych i ogromne polityczne szczęście. Jednak przez swoją chciwości i nieodpowiedzialność spieprzył cały swój dorobek.
Wraz z końcem pandemii nadszedł czas rozliczeń. Zarówno gospodarczych jak i politycznych. Brytyjska gospodarka przez prawie dwa lata była podtrzymywana przy życiu jedynie dzięki dodrukowi funta. Wraz z otwarciem światowej gospodarki, nowo stworzony pieniądz mógł zostać wreszcie użyty. Wzrost cen ropy, deficyty na światowych rynkach oraz ograniczenia handlu i inwestycji w wyniku Brexitu, spowodowały najwyższą inflację od 40 lat, oraz przewidywany zerowy wzrost gospodarczy.
Poza gospodarczymi efektami pandemii i Brexitu na wierzch wypłynęło wiele skandali. Okazało się, że rządzący nagminnie łamali zasady lockdownu, często podczas imprez na Downing Street. Dodatkowo w trakcie ogromnego kryzysu gospodarczego, gdy wielu Brytyjczyków nie stać było na wynajem mieszkań lub ich ogrzewanie, Johnson postanowił za pieniądze podatników wyremontować swój apartament na Downing Street, za około dwieście tysięcy funtów.
Te imprezy odbywały się, gdy większość społeczeństwa poświęcała się, by przestrzegać reżimu sanitarnego. Ludzie nie widzieli się ze swoimi rodzinami, nie byli przy umierających bliskich. Historie o ludzkich tragediach są niezliczone — zaznacza Lucas. — Co ważniejsze, rząd kłamał. Wydaje mi się, że gdyby Johnson od razu się przyznał, powiedział, że popełnił błąd, przeprosił i wpłacił pieniądze na konto jakiejś fundacji dla ofiar pandemii, ludzie mogliby mu wybaczyć i o wszystkim zapomnieć. To, co naprawdę go pogrążyło to ciągłe upieranie się, że nie było żadnych imprez, że to były tylko spotkania, że on sam w nich nie uczestniczył. To założenie, że możesz kłamstwem uniknąć konsekwencji, kompletnie go zniszczyło.
Wspomniane afery wystarczyły, by Konserwatyści stracili poparcie. Ostatecznie partia zagłosowała nad wotum nieufności wobec premiera, który ledwo przetrwał głosowanie. Gwóźdź do trumny rządów Johnsona wbito w czerwcu, gdy zastępca Whipa Chris Pincher, wcześniej wielokrotnie oskarżany o nadużycia seksualne, przyznał się publicznie do napastowania dwóch mężczyzn w jednym z londyńskich klubów. Co gorsza, premier w przeciągu tygodnia pięciokrotnie zmieniał wersję wydarzeń, kłamiąc co do swojej wiedzy na temat incydentów. Ostatecznie 7 lipca Johnson ogłosił, że rezygnuje z pozycji lidera Partii Konserwatywnej oraz z bycia premierem, gdy tylko zostanie wybrany następca.
To, co jest naprawdę niesamowite w wydarzeniach ostatnich kilku lat, to fakt, że upadek Borisa nie był spowodowany błędami w jego polityce i administracji, tylko osobistymi porażkami i niczym niewymuszonymi błędami — podsumowuje Lucas. — Nikt nie zmuszał go do organizowania imprez na Downing Street. Nikt nie zmuszał go do remontowania swojego apartamentu za ogromne pieniądze. Jest to powalający przykład politycznego samospalenia.
Walka o klucze do Downing Street toczy się dziś między Rishim Sunakiem a Liz Truss. Ostateczna decyzja o następcy zapadnie we wrześniu. Mało jednak prawdopodobne, aby nowe rządy były w stanie całkowicie odwrócić zmiany w Partii Konserwatywnej. Jakie będzie dziedzictwo Johnsona?
Po pierwsze Johnson rozpoczął proces exodusu umiarkowanych wyborców, którzy nie widzą już dla siebie miejsca w partii. Widzieliśmy to najpierw podczas Brexitu z odejściem proeuropejskiego skrzydła. — mówi Lucas — Po drugie kłamstwa stały się doktryną Partii Konserwatywnej. Dziś standardem jest mówienie otwartych i oczywistych kłamstw. Torysi nigdy nie byli wierni głoszonym przez siebie zasadom, ale uważali się za ugrupowanie moralne. Publiczne, non stop powtarzane, kłamstwa mimo wszystko nie są dla nich czymś naturalnym. Wydaje mi się więc, że Johnson zdemoralizował partię. Zarówno w przenośni, jak i dosłownie. Sam jestem dziś kandydatem do parlamentu i nie zliczę, ile razy mówiono mi „Byłem torysem przez całe życie, ale już nie mogę na nich głosować, bo są zwyczajnie nieszczerzy”. Zakładam, że wielu kandydatów będzie deklarować chęć powrotu do prawdy i zaufania, że będą chcieli odbudować moralną wagę partii. Jednak dziedzictwo Johnsona jeszcze z nami zostanie. Każdy, kto był w jego rządzie, jest współodpowiedzialny za jego działania.
Kariera Johnsona była serią afer, kłamstw, sprytu i szczęścia. Zakrywając żartem swą niekompetencję, lenistwo i skandale udało mu się dotrzeć na sam szczyt. Jednak to właśnie przez niekompetencję, lenistwo i skandale jego upadek był nieuchronny. Jego rządy jeszcze przez dekady będą zarówno punktem odniesienia, jak i przestrogą dla innych cwanych i ambitnych polityków. Dziś pozostaje nam tylko powiedzieć – Hasta la vista baby!
Autor zdjęcia: Hello I’m Nik
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14–16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji na: www.igrzyskawolnosci.pl
