Wojna na Ukrainie po raz kolejny uświadomiła nam wagę polityki wschodniej i rozpaliła dyskusję o sposób jej prowadzenia. Marcin Frenkel zabiera w niej głos książką namawiającą do namysłu nad aktualnością idei, które legły u podstaw polityki III RP wobec wschodnich sąsiadów. Rekonstruując „doktrynę Giedroycia” i analizując zgodność z nią polityk poszczególnych polskich rządów po 1989 roku pokazuje, że skoro cały czas stawiamy sobie te same polityczne pytania to może warto zapoznać się z odpowiedziami, które już kiedyś na nie udzielono.
Co z tą Rosją?
Takim nieustannie stawianym w polskiej polityce zagranicznej pytaniem jest niewątpliwie: „co z tą Rosją”? Rosja jest czynnikiem stałym polskiej polityki a kwestia ułożenia sobie z nią relacji, teraz i gdy już skończy się wojna, jest absolutnie fundamentalna dla naszego kraju. I nie jest to przecież żadna nowość. Analizując dyskusję na łamach paryskiej „Kultury” Frenkel przytacza wiele niezwykle aktualnych cytatów z Juliusza Mieroszewskiego i innych publicystów mierzących się z „kwestią rosyjską” kilkadziesiąt lat temu.
Moje ulubione to słowa Mieroszewskiego o tym, że „zoologiczna nienawiść do Rosji jest równie poniżająca jak antysemityzm” oraz „Polacy byliby najszczęśliwsi, gdyby mogli zapomnieć, że Rosja istnieje”. O ich aktualności świadczy jakże popularny w dzisiejszym myśleniu imperatyw „szkodzenia Rosji za wszelką cenę”, albo po prostu branie Rosji w nawias i przymykanie oczu na fakt, że niezależnie od wyniku wojny ona nie zniknie i trzeba się będzie z nią układać. W efekcie mentalnie tkwimy w logice „wiecznego wroga”, która przekłada się na niezwykle zachowawczy w swej istocie program polityczny, sprowadzający stosunki z Rosją do obrony przed rosyjskim imperializmem.
Książka Frenkla pokazuje, że nie zawsze tak było a polska myśl polityczna potrafiła stworzyć bardzo ambitną, wizjonerską i opartą na mocnych podstawach intelektualnych, ale też moralnych, doktrynę polityczną – „doktrynę Giedroycia”.
Każdy grał Giedroycia
Koncepcje polityczne „Kultury” były w czasach III RP przywoływane przez wszystkie polskie rządy i wszystkich prezydentów, często nawet wprost, jako fundamentalne dla naszej polityki zagranicznej. Biorąc to za punkt wyjścia Frenkel z dużą starannością analizuje politykę wschodnią kolejnych rządów po czym bada jej zgodność z „doktryną”. Efekt tych zabiegów jest niezwykle ciekawy, pokazuje bowiem jak trudne było przekucie ambitnej intelektualnej wizji na szarą rzeczywistość polityczną, będącą areną ciągłego starcia interesów, emocji i zewnętrznych procesów oddziałujących na nią. Autor obrazowo porównuje polskie rządy do pianistów, którzy na targanym wichrami statku dalekomorskim próbują grać zgodnie z zapisem nutowym stworzonym przez genialnego kompozytora:
„Poziom gry jest wypadkową zdolności muzycznych wykonawcy, jego asertywności wobec presji publiczności i zdolności do trafiania we właściwie klawisze, gdy statkiem kołysze niespokojny ocean”.
Ta nieporadność rządzących była zresztą przedmiotem ostrej krytyki redaktora Giedroycia, póki jeszcze żył. Frenkel przytacza tę krytykę konstatując jednak, że dotyczyła ona raczej tempa i sposobu wykonania – żaden rząd nie odrzucił bowiem giedroyciowej wizji polityki wschodniej i nie zaproponował alternatywnego programu politycznego. Niektóre realizowały doktrynę Giedroycia lepiej (autor wyróżnia rządy Bieleckiego, Cimoszewicza, Buzka, Millera i Tuska) inne gorzej, ale bez wątpienia była ona niezwykle ważną częścią świadomości politycznej polskich elit.
Książka naukowa, którą dobrze się czyta
„Partytura na wietrze” powstała na bazie doktoratu autora, który został wyróżniony w konkursie Stowarzyszenie Instytut Literacki Kultura i Fundację Kultury Paryskiej, ma więc wiele cech dobrej książki naukowej. Jest napisana w sposób niezwykle uporządkowany, eleganckim, precyzyjnym językiem, pozbawionym jednak całkowicie naukowego żargonu. Autor stara się zachować chłodny dystans do opisywanej rzeczywistości, ale nie stroni od własnych ocen, czasem „chowając” je w przypisach. Nie ukrywa ich też w epilogu, w którym komentuje zmianę polityki zagranicznej do jakiej doszło po objęciu władzy przez PiS w 2015 roku. Bardzo żałuję, że Marcin Frenkel nie zdecydował się na dokonanie głębszej analizy tej zmiany, używając tej samej metody co w odniesieniu do poprzednich rządów. Naukowo jest to zrozumiałe, bo do zobiektywizowanej oceny potrzeba dystansu, ale niewątpliwie książka zyskałaby na atrakcyjności w oczach czytelników.
Na pewno wielkim atutem pracy jest to, że autor przedstawia w niej „doktrynę Giedroycia” w całej pełni, a nie w jej zwulgaryzowanej i wykrzywionej formie sprowadzonej do postulatu tworzenia z Ukrainy, Białorusi i Litwy jakiejś formy „przedmurza”, chroniącego nas przed Rosją. Udowadnia bowiem, że Giedroyciowi i Mieroszewskiemu nie o „przedmurze” chodziło, tylko o „pomost”. Integracja wschodnich sąsiadów Polski z Zachodem, ma stworzyć pas transmisyjny pozwalający dotrzeć demokratycznym ideom do Rosjan i pomóc im zmienić Rosję. Tylko bowiem demokratyzacja Rosji może zakończyć stulecia krwawej rywalizacji w Europie Wschodniej.
Książkę można polecić tym wszystkim, którzy chcą też zrozumieć politykę wschodnią III RP, którą autor z pietyzmem rekonstruuje. Nie zatrzymuje się przy tym wyłącznie na głównych wydarzeniach politycznych, ale przygląda się również mniej znanym faktom, ze sfery kultury czy gospodarki. Pokazuje przy tym, że te pozostające często w cieniu działania są kluczowe dla realizacji wizji polityki wschodniej, która w znacznej mierze była oparta o miękkie instrumenty oddziaływania, narzędzia dyplomacji publicznej, budujące polski soft power na Wschodzie.
Pracę z pewnością można byłoby jeszcze rozbudować, nie tylko o rozdział poświęcony obecnym rządom PiS. Ciekawe byłoby szersze włączenie do analizy kwestii wpływu na polską politykę wschodnią partnerów unijnych oraz Stanów Zjednoczonych. Nie mam jednak wątpliwości, że również w istniejącej formie będzie ciekawą lekturą dla osób zainteresowanych polską polityką zagraniczną. Mnie wciągnęła na tyle, że drugą jej połowę przeczytałem niemal z jednego podejścia, co raczej mi się nie zdarza w przypadku książek naukowych. Ona jest po prostu naprawdę dobrze napisana.
Mam wielką nadzieję, że „Partytura na wietrze” stanie się ważnym głosem w dyskusji o strategii polskiej polityki zagranicznej, pokazującym, że „doktryna Giedroycia” nie straciła na aktualności i nadal powinna być drogowskazem dla polskich elit rządzących. Nuty są napisane, postarajmy się je dobrze zagrać, mimo, że wichura rzuca naszym statkiem okrutnie.