Warto dokładnie przyjrzeć się coraz bardziej histerycznej retoryce ostatnich wystąpień Andrzeja Dudy. Pan Prezydent zaczyna panikować.
Według przeprowadzonego w I połowie kwietnia br. badania zrealizowanego przez Social Changes dla portalu wPolityce.pl Andrzej Duda mógł liczyć na poparcie 59 proc. wyborców. Według sondażu CBOS z 30 kwietnia br. aż 52 proc. osób deklarujących udział w głosowaniu korespondencyjnym poparłoby ubiegającego się o reelekcję prezydenta Andrzeja Dudę. Urzędujący Prezydent zdawał się mieć reelekcję w kieszeni w I turze. 28 czerwca uzyskał poparcie 43,5 procent Polaków, co zostało teoretycznie przez część opinii publicznej przyjęte jako jego sukces i potwierdzenie hegemonii. Nie jest to jednak prawda i chyba zdaje się rozumieć to doskonale sam kandydat Andrzej Duda, który zaczyna być zdenerwowany i coraz bardziej agresywny w swoich wystąpieniach.
Sukces PiS-u w roku 2015 i osobisty sukces Andrzeja Dudy polegał na tym, że umiejętnie grał swojskiego, sympatycznego faceta, który obiecywał zmianę i poważne programy socjalne, w sposób którego trudno się było przestraszyć. W pierwszej fazie kampanii 2020 Duda kontynuował z powodzeniem tę taktykę ale wydaje się, że jego komplikująca się sytuacja polityczna sprawia, że Prezydent traci kontrolę nad swoim przekazem i strategią. Warto podkreślić, że Andrzej Duda w ciągu nieco ponad dwóch miesięcy utracił około 15% poparcia. Prezydentowi udaje się skutecznie mobilizować twardy elektorat PiS (ala akcja z LGBT) ale zaczyna mieć poważne problemy z wyborcami spoza grona wyznawców tej partii. Obecne sondaże w zasadzie wskazują na remis, różnice między kandydatami są w granicach błędu statystycznego. Na przykład przeprowadzony w dniach 30 czerwca – 1 lipca sondaż IPSOS zapewnia Rafałowi Trzaskowskiemu niewielką przewagę nad Andrzejem Dudą. Na kandydata Koalicji Obywatelskiej chce zagłosować 49 proc. ankietowanych, na jego rywala 48 proc. 3 proc. respondentów nie potrafiło wskazać, na kogo zagłosuje 12 lipca. Pomiar błędu wynosi 3 pkt. proc., zatem kandydaci idą po prostu łeb w łeb.
Nerwy Prezydentowi za którym idzie skuteczna pogoń ewidentnie puszczają. Zamiast spokoju coraz częściej widać w jego wystąpieniach emocje i agresje. O opozycji raczył właśnie powiedzieć „dziady”, co raczej nie przysporzy mu popularności wśród wyborców innych niż Trzaskowski kandydatów opozycji. W tym tygodniu zdołał też obrazić mieszkańców Warszawy i Krakowa, przypominam tylko że tam też mieszkają wyborcy lub potencjalni wyborcy PiS. W roku 2015 Andrzej Duda kusił poważnym i szerokim programem 500+, dziś opowiada o mikroskopijnym obniżeniu VAT na musztardę czy cytrusy, co naprawdę zaczyna wydawać się wręcz komiczne. Ekonomista Ignacy Morawski wyliczył, że na obniżce VAT średnio każdy obywatel zyska dosłownie kilka groszy. Strach Andrzeja Dudy widać też w podejściu do debat. W roku 2015 Andrzej Duda wziął udział przed II turą w dwóch debatach z Bronisławem Komorowskim. Pierwsza z debat organizowana była 17 maja przez Telewizję Polską i Polsat, a druga cztery dni później przez TVN. Cztery dni później wybory prezydenckie wygrał kandydat Prawa i Sprawiedliwości. Liczył się w tym zwycięstwie każdy głos. 2 lipca 2020 na debatę w TVN urzędujący Prezydent się nie stawił argumentując: „jest prywatna i ma zagranicznego właściciela i z tą stacją dyktują mi, jako prezydentowi, kiedy i gdzie ja mam przyjść na debatę”.
Kolejnym ciosem w Prezydenta jest publikacja Faktu z 3 lipca 2020 ujawniająca kulisy ułaskawienia przez Andrzeja Dudę pedofila. Fakt pisze o sprawcy: „Upijał się, wszczynał awantury rodzinne, w których czasie znęcał się nad partnerką i córeczką Anią. Dziewczynkę, która nie miała nawet 15 lat, molestował seksualnie. Przytrzymywał ją, bił ręką w twarz, a drugą ręką dotykał w jej krocza. Do tego zmuszał ją do wykonywania posuwistych ruchów na swoim członku. Sąd apelacyjny, który już jako ostatnia instancja wyrokował w tej sprawie w 2013 roku, stwierdził ponad wszelką wątpliwość, że Piotr C. wykorzystywał seksualnie Anię przez „stosunkowo długi okres” i że robił to wielokrotnie oraz ze znaczną częstotliwością. Sędziowie uznali, że w ten sposób „wyczerpał znamiona art. 197 par. 3 pkt. 2 i 3 kodeksu karnego.” W Rzeczpospolitej można zaś przeczytać: „Z punktu widzenia wiktymologii i psychologii jest to niewyobrażalna sytuacja, że ofiara przebacza swojemu oprawcy i jeszcze prosi, żeby prezydent go ułaskawił od środka karnego i pozwolił na utrzymywanie normalnych kontaktów. To przypadek niespotykany w skali światowej – komentuje prof. Brunon Hołyst, kryminolog. – Jestem pełen zdziwienia, oburzenia i mam przekonanie, że ma tutaj miejsce niewiarygodność co do faktów – dodaje i podkreśla, że „w sytuacji konfliktowej wspólne mieszkanie dzieli, a nie łączy”.
Trend staje się coraz bardziej niekorzystny dla Prezydenta Andrzeja Dudy. Nadzwyczajna mobilizacja wyborców opozycji może naprawdę sprawić że II turę tych historycznych wyborów prezydenckich wygra kandydat opozycji, łamiąc monopol na władzę jednej partii czyli Prawa i Sprawiedliwości.