Liberałowie są z reguły trzecią co do wielkości frakcją w Parlamencie Europejskim i – co pokazuje zwłaszcza podział kluczowych stanowisk w strukturach Unii Europejskiej – niewątpliwie najbardziej wpływową spośród tych, w których od dawna nie było polskiego głosu. Tylko w pierwszej kadencji PE po naszej akcesji do UE (w latach 2004-09) wśród liberałów zasiadali europosłowie reprezentujący Unię Wolności, a w drugiej części kadencji także Stronnictwo Demokratyczne. Potem, w wyborach 2009, 2014 oraz 2019 r., nie wybierano na europosła nikogo, kto deklarował akces do tej grupy. Dopiero przed nieco ponad tygodniem sytuacja ta uległa zmianie, gdy do frakcji liberalnej wstąpiła Róża Thun, a współpracę z nią rozpoczęła Polska 2050 Szymona Hołowni.
Jest to dobra okazja, aby grupie politycznej od dwóch lat noszącej reformatorską nazwę „Renew Europe” przyjrzeć się nieco bliżej. Kto wchodzi w skład Renew Europe? Jaka jest jej wizja przyszłości Unii? Jaki ideowy background mają przykładowe partie wchodzące w jej skład? I na ile projekt polityczny Hołowni pasuje do tego towarzystwa?
Renew Europe w pewnym sensie ma strukturę cebuli. Składa się więc z twardego trzonu ideowego, który otoczony jest kilkoma warstwami politycznych sojuszników, których poglądy na niektóre kwestie zaczynają coraz bardziej od stanowiska trzonu odbiegać.
Trzonem Renew Europe są partie polityczne należące do Sojuszu Liberałów i Demokratów dla Europy (ALDE). Tak zresztą nazywała się cała liberalna frakcja w PE aż do końca poprzedniej kadencji w 2019 r. Partie ALDE tworzyły wcześniej Europejskich Liberałów Demokratów i Reformatorów (ELDR), a ALDE było nazwą ich sojuszu z Europejskimi Demokratami. Aby chaos pojęciowy nieco uprościć, przyjęto nazwę ALDE.
W skład ALDE wchodzą partie jednoznacznie i niekiedy wręcz jaskrawo (słowo „radykalnie” niespecjalnie pasuje dla opisu politycznego centrum) liberalne. Uogólniając mamy więc do czynienia z partiami, które łączy kilka fundamentalnych założeń ideowych: 1. tzw. euroentuzjazm, którego wyrazem jest jednoznaczne poparcie dla dalszego procesu pogłębiania integracji europejskiej o nowe obszary współpracy z – nie zawsze deklarowanym, ale faktycznie logicznie z tego wynikającym- celem dotarcia w przyszłości do modelu Europy federacyjnej; 2. tzw. orientacja atlantycka, czyli poparcie dla utrzymania systemu bezpieczeństwa zbiorowego opartego na dobrych relacjach z USA i wzmacnianiu NATO; 3. nowoczesność, czyli popieranie modernizacji technologicznej i unifikacji systemów państw UE w tym zakresie; 4. ustrój liberalno-demokratyczny, a więc bezkompromisowe stanowisko co do walki z degeneracją systemów państwa prawa w krajach UE i z zagrożeniami dla swobód obywatelskich z tego wynikających; 5. ograniczenie i kontrola rządu, a więc nieufne podejście do działań rządów zorientowanych na rozwój technik ułatwiających potencjalną inwigilację obywateli, nadmierne zbieranie danych o nich i transgresję w ich sferę prywatności; 6. pozytywna percepcja zmian społecznych z liberalnym podejściem do progresywnych przeobrażeń obyczajowych społeczeństw Europy, wspieranie małżeństw dla wszystkich, prawa kobiet do wyboru, depenalizacji konsumowania tzw. miękkich narkotyków, szeroko rozumianej wolności słowa i ekspresji, rozdziału sfery religijnej od państwowej itd.; 7. liberalizm gospodarczy, a więc oczywiście preferencja dla mechanizmów wolnorynkowych ponad regulacjami państwowymi, oszczędna polityka socjalna, wsparcie dla europejskich swobód przepływu, wolnej konkurencji i handlu (z czym wiąże się sceptycyzm wobec wspólnej polityki rolnej).
Co do ostatniego punktu poczynić trzeba pierwsze zastrzeżenie. Partie ALDE są dwojakiego typu w sensie ideowym, co zaznacza się odmiennymi poglądami co do bardziej szczegółowych kwestii w obrębie tematów gospodarczych. Znów nieco upraszczając, można je podzielić na partie klasyczno-liberalne (niechętni im powiedzieliby „neoliberalne”) oraz socjal-liberalne. Nierzadko tym można tłumaczyć istnienie w jednym kraju dwóch znaczących partii ALDE. W Holandii mamy klasyczną VVD i socjalnych Demokratów 66, w Danii klasyczną Venstre i socjalną Radikale Venstre, w Estonii klasyczną Partię Reform i socjalną Partię Centrum, w Chorwacji klasyczną HSLS i socjalne HNS i GLAS, itd. Oczywiście także pojedynczo w swoich krajach występujące partie ALDE dają się tak klasyfikować: klasyczne są niemiecka FDP czy waloński MR, a wyraźnie socjalny profil mają brytyjscy Liberalni Demokraci czy norweska Venstre (te partie należą do ALDE i współdziałają na różnych polach, pomimo braku członkostwa ich krajów w UE). W końcu w ALDE oczywiście jest grupa partii zawieszonych gdzieś pomiędzy tymi frakcjami, czerpiących raz to z klasycznego, raz z socjalnego liberalizmu, jak np. hiszpańscy „Obywatele”, szwedzka Partia Ludowa, austriacki NEOS, francuska UDI czy flamandzka OpenVLD. Polskim reprezentantem w ALDE jest dzisiaj Nowoczesna, a kiedyś była nim Unia Wolności/Partia Demokratyczna demokraci.pl.
Tak wygląda trzon frakcji liberalnej. Jedną z warstw otaczających go w grupie Renew Europe są Europejscy Demokracji (PDE). To umiarkowanie liberalne partie, które zwykle unikają bardziej kontrowersyjnych elementów z jaskrawo liberalnego programu, zwłaszcza w odniesieniu do liberalizmu społeczno-obyczajowego, ale i gospodarczego. Dobrym określeniem na nich jest „umiarkowani centryści”. Prym wiedzie tutaj postchadeckie centrum francuskie wokół François Bayrou i jego partii MoDem, obecne są też partie liberalno-konserwatywne jak bawarscy Wolni Wyborcy, a w przeszłości ton nadawała tutaj również centrolewicowa włoska „Stokrotka”. Partie te są przede wszystkim silnie proeuropejskie. Polskę reprezentuje tutaj Stronnictwo Demokratyczne.
W końcu, trzecią i najświeższą warstwę tej liberalnej cebuli stanowi (będąc obecnie bodaj największą siłą całej frakcji) ugrupowanie prezydenta Francji Emmanuela Macrona LREM. Macron ma ściśle sprecyzowany program reformy UE i jego umowa z liberałami polegała na wzmocnieniu frakcji jego ludźmi w zamian za inkorporację jego postulatów do partyjnego programu ALDE. Nie było to nadmiernie trudne, bo LREM ideowo z twardym trzonem ALDE łączy więcej niż trzon ten z niektórymi nietypowymi członkami tej politycznej rodziny, którzy w i wokół ALDE funkcjonują o wiele dłużej niż Macron. W każdym razie, to w związku z dołączeniem partii Macrona frakcja zmieniła nazwę na Renew Europe (aby osłabić związki prezydenta z niepopularnym we Francji słowem „liberalizm”).
Na koniec tej prezentacji warto wspomnieć o kilku (aktualnych i byłych) nietypowych, a nawet zdumiewających uczestnikach liberalnej rodziny politycznej. Fińska Partia Centrum należy wręcz do ALDE i stanowi tam znaczącą siłę, ale to w zasadzie partia agrarna, która prawie 40 lat temu wchłonęła słabnących fińskich liberałów i związała się z ich frakcją europejską po akcesji kraju do Unii, aby nie zasiadać we frakcji chadeckiej razem z fińskimi konserwatystami. Był to więc wybór polityczny, a nie ideowy, ale centryści zostali przez te długie lata „udomowieni” i tylko od czasu do czasu zgłaszają swoje konserwatywne wotum separatum. Wyżej do góry idą brwi na wieść, że do ALDE przez wiele lat należała populistyczna litewska Partia Pracy założona przez posiadającego prorosyjskie sympatie Wiktora Uspaskicha. Została ona jednak właśnie usunięta ze względu na homofobiczne wypowiedzi jej lidera. Niewiele mniej zaskakuje, nadal obecna w ALDE i nigdzie się nie wybierająca, irlandzka Fianna Fail. To w gruncie rzeczy partia po prostu konserwatywna i nacjonalistyczna, która przez dekady broniła restrykcyjnego prawa aborcyjnego. Choć ulega silnym zmianom, jak cała Irlandia, i np. poparła niedawno związki partnerskie, to pozostaje niewątpliwie prawicowym biegunem w ramach ALDE, z którą łączy ją przede wszystkim radykalny euroentuzjazm. W związku z tym, iż frakcje chadecka i socjalistyczna mają zazwyczaj w swoich składach mainstreamowe ugrupowania wiodące na swoich scenach politycznych i negatywnie podchodzące do wszelakich separatyzmów i zjawisk odśrodkowych, Renew Europe jest preferowanym miejscem dla niektórych partii regionalistycznych i umiarkowanie nacjonalistycznych autonomistów. Do ALDE należy więc partia szwedzkiej mniejszości w Finlandii, a do jej rozwiązania wskutek historycznych wydarzeń w Katalonii z ostatnich lat, w ALDE funkcjonowała także popierająca katalońską najpierw autonomię, a potem także niepodległość, „Konwergencja” (połowa czołowej przez całe dekady po upadku frankizmu katalońskiej partii rządzącej CiU). Do PDE natomiast należą baskijscy nacjonaliści z PNV.
Kłopotliwe wizerunkowo jest członkostwo bezpośrednio w ALDE czeskiej partii ANO ustępującego premiera Andreja Babisza. Programowo nie jest ona może jakąś wyjątkową „kaczką-dziwaczką” w tym gronie, a zaangażowanie nominowanej przez nią komisarz Very Jourovej w sprawy obrony praworządności m.in. w Polsce jest doniosłe i krystalicznie liberalne. Jednak zarówno ciągnące się za Babiszem zarzuty korupcyjne, jak i zwłaszcza te związane z nadużywaniem władzy i ciążącym niekiedy w kierunku autorytaryzmu stylem rządzenia (zwłaszcza w kontekście wolności mediów) są problemem. Babisz nie jest na pewno obciążeniem podobnej wagi jak do niedawna Viktor Orbán dla chadeków, ale zapewne jest to problem kalibru Berlusconiego. Jeszcze większe wątpliwości ciągną się za bułgarskim przedstawicielem w ALDE, partii tureckiej mniejszości DPS. Jest ona głęboko uwikłana w zjawiska korupcyjne (to niestety krajowa specyfika), ale jeden z jej posłów został nawet objęty sankcjami z racji tzw. aktu Magnickiego.
Na sam koniec wspomnijmy o dwóch najbardziej zdumiewających, acz już mocno historycznych przykładach akcesji do europejskiej grupy liberałów. W latach 80-tych do frakcji należała austriacka FPÖ. Tak, to ci sami nacjonalistyczni populiści zwący się „wolnościowcami”, których w ich obecnej formule ideowej ukształtował niesławny Jörg Haider. Przez krótki czas – po okresie skupienia tej partii na walce ze „skutkami denazyfikacji”, gdy wśród członków w dobrym tonie było być dawnym oficerem SS, a zanim partię przejął Haider – lejce w niej przejęła grupa młodych wówczas liberałów, głównie gospodarczych. To oni związali się wówczas z europejskimi liberałami (choć Austria nie była jeszcze w Unii) i zawiązali nawet w Wiedniu koalicję z socjaldemokratami. Gdy nadszedł Haider, odeszli na swoje. Na drugim biegunie była natomiast swojego czasu antykorupcyjna i populistyczna partia lewicowa „Włochy Wartości” prokuratora Di Pietro. Choć jej populizm dotyczył kwestii korupcji i moralności w życiu publicznym, a nie spraw gospodarczych, znaczną część jej europosłów stanowili wcześniejsi działacze komunistyczni, którzy wcale nie zmienili głęboko swoich przekonań pod wpływem pana Di Pietro.
Widać więc, że motywacje przystąpienia do ALDE, PDE czy Renew Europe mogą mieć czworaki charakter. Po pierwsze, ideowy – w postaci dominacji liberalizmu w programowej konstrukcji partii. Po drugie, pragmatyczny – gdy partia nie do końca pasuje do jakiejkolwiek frakcji, ale jest mocno proeuropejska, nastawiona na przyszłość, umiarkowana i centrowa. Po trzecie, taktyczny – gdy decyzja bazuje na chęci uniknięcia powstania wspólnoty frakcyjnej z konkurencyjnym na arenie krajowej ugrupowaniem, zwłaszcza gdy w relacjach z nim dominuje konflikt, a program liberałów nie wzbudza ani entuzjazmu, ani sprzeciwu takiej partii. Często jest to tutaj funkcja faktu, iż frakcja ta jest dotąd „nieobsadzona” przez żadną liczącą się siłę polityczną z własnego kraju. Po czwarte oczywiście, może on być przypadkowy.
Jak jest w przypadku Polski 2050 Szymona Hołowni? Polscy liberałowie, silnie świadomi swojego światopoglądu i bojowo nastawieni na obronę jego fundamentów, rzadko typują Polskę 2050 jako swoją partię pierwszego wyboru. Przewija się tutaj częściej Nowoczesna oraz liberalne skrzydło PO, co w praktyce oznacza selektywne popieranie niektórych polityków Koalicji Obywatelskiej. Pomimo tego, wybór frakcji przez Polskę 2050 jest częściowo ideowy. Sama Róża Thun była w przeszłości w Unii Wolności, więc nie są to jej pierwsze związki z ALDE (i bądźmy szczerzy – jej dorobek polityczny pokazuje silniej w kierunku ALDE niż frakcji chadeckiej, w której tkwi PO). Także wśród parlamentarzystów krajowych Hołowni mamy byłych działaczy Nowoczesnej, dla których ALDE to oczywisty wybór (senator Bury, posłanka Hennig-Kloska i poseł Suchoń – ten ostatni zresztą był dodatkowo w Unii Wolności). Gdy spojrzymy na programowe podstawy Polski 2050, to widać, że zbieżność z ALDE jest niemała: mamy euroentuzjazm, orientację proatlantycką, silnie uwypuklone skupienie na modernizacji oraz obronie liberalnej demokracji. Pojawiają się także wątki obrony praw i swobód obywatela przed omnipotencją państwa (trudno będąc w Polsce PiS demokratą tego nie podnosić). Silne zorientowanie proekologiczne nie stanowi dzisiaj już żadnej bariery dla związków z Renew Europe. To element już bardzo powszechnego konsensusu we frakcji, z którego okazjonalnie i tylko punktowo wyłamują się pojedyncze partie klasyczno-liberalne. Bardziej problematyczna jest postawa partii, jako całości, wobec elementów liberalizmu społeczno-obyczajowego i gospodarczego. Polska 2050 jest pod oboma tymi względami wewnętrznie zróżnicowana, sam jej lider zapewne jest obyczajowym konserwatystą, a w szeregach partii nie brakuje gospodarczych socjaldemokratów. Oczywiście podobnie jest z wieloma partiami w Renew Europe, jednak ta okoliczność pokazuje, że do twardego trzonu jaskrawo liberalnych aktorów w ramach grupy Polska 2050 raczej nie przystąpi. Nie jest to jednak partia w stylu Nowoczesnej czy UW czasów Władysława Frasyniuka. Wybór frakcji jest więc nie tylko i chyba nie przede wszystkim ideowy, co dodatkowo potwierdza brak (na razie) decyzji Hołowni o wstąpieniu do ALDE lub PDE. Członkostwo dotyczy tylko frakcji Renew Europe, więc jest najluźniejsze z możliwych.
Wybór Polski 2050 wydaje się więc być przede wszystkim pragmatyczny. Ale i taktyczny. Szymon Hołownia na tym etapie kadencji chce zachować perspektywy samodzielnego startu w wyborach parlamentarnych 2023 r., więc wejście do frakcji innej niż zajmowane przez PO i PSL (głównych konkurentów o poparcie w centrum) poletko chadeckie, jest narzędziem podkreślenia tej niezależności. Zwłaszcza, że szefem partii chadeków był do niedawna Donald Tusk, więc jego konkurent nie może liczyć na specjalny posłuch pośród wpływowych postaci różnych partii tej grupy politycznej.
Z punktu widzenia liberalnego wyborcy ciekawe będzie obserwować dalszy rozwój relacji pomiędzy Polską 2050 a Renew Europe i ALDE. Jeśli ta współpraca okaże się udana (a osoba Róży Thun jest mocnym argumentem za tezą, że tak się stanie), wówczas dylemat wyborcy liberalnego za dwa lata może się pogłębić. Hołownia będzie mocniej łowić w centrum.
Autor zdjęcia: Wilhelm Gunkel