Legendarny bramkarz reprezentacji Polski tak bardzo zaskoczył media swoją analizą obecności gejów w piłkarskich szatniach, że jego kolejna opinia pozostała praktycznie niezauważona. Tym razem poseł Prawa i Sprawiedliwości stwierdził, że „rozmawiać o dupencjach z gejem byłoby mu niezręcznie”. Dopiero połączenie obu tych wypowiedzi da nam pełny obraz polskiej homofobii.
Przypomnijmy – kilka dni temu Jan Tomaszewski powiedział, że nie mógłby przebywać w jednej szatni z homoseksualistą, a gdyby dowiedział się, że któryś z jego kolegów z drużyny jest gejem, musiałby z niej jak najszybciej wyjść. Te słowa dziwią tym bardziej, że Robert Biedroń zapewnia, że kilka dni wcześniej posłowie nagrywali, poprzedzoną wspólnym przebieraniem się, reklamę, promującą mecz pomiędzy politykami a dziennikarzami. Skąd więc wzięła się wypowiedź „człowieka, który zatrzymał Anglię”?
Możliwości są dwie. Jan Tomaszewski może z autopsji wiedzieć, że także analogiczne – heteroseksualne – sytuacje mają wyłącznie płaszczyznę seksualną. Wówczas powinien z takim samym obrzydzeniem spoglądać na plaże i sauny, w których regularnie dochodzi do spotkań półnagich kobiet i mężczyzn. Dużo bardziej prawdopodobna wydaje się jednak opcja druga – poseł myśli o homoseksualistach jako o tajemniczych istotach, których życie składa się wyłącznie z serii aktów seksualnych. A wówczas przebywanie z nimi w małym pomieszczeniu mogłoby okazać się dla heteroseksualistów niebezpieczne.
Niestety, nie jest w tej opinii odosobniony. To właśnie taki sposób myślenia przyczynił się do stworzenia legendy o „propagandzie homoseksualnej”, według której nawet trzymanie się za ręce przez dwie osoby tej samej płci jest przejawem epatowania seksualnością. Obrońcom klasycznego modelu rodziny nie przeszkadzają setki przejawów „propagandy heteroseksualnej”, które każdy z nas obserwuje codziennie – począwszy od mijanych na ulicach par, przez śluby i wesela, skończywszy na reklamach.
Dokładnie tak samo myśli Jan Tomaszewski – nie do przyjęcia jest dla niego obecność geja w szatni, ponieważ już wtedy wyczuwałby w tym aspekt seksualny, zupełnie nie przeszkadzają mu natomiast heteroseksualne „rozmowy o dupencjach”. Próbuje kluczyć, używa przy tym wyjątkowo zgranych kart – mówi, że homoseksualistów „toleruje, ale nigdy nie zaakceptuje” oraz „niech sobie żyją, niech robią, co chcą, ale nie przy mnie”. To samo mogłyby powiedzieć totalitarne władze każdego państwa: „niech opozycjoniści sobie żyją, niech robią, co chcą, ale nie przy nas”. Panie Pośle, nie na tym polegają prawa człowieka!
Powiedzmy to sobie otwarcie: wypowiedzi Jana Tomaszewskiego są homofobiczne, wykluczają kilka milionów polskich obywateli. Polityk kilkukrotnie udowadnia, że nie potrafi zachować nawet podstawowej poprawności politycznej, co chwilę upokarza inną grupę – raz gejów, innym razem kobiety. Chowa się za swoim światopoglądem, nie rozumiejąc, że żadne poglądy nie mogą prowadzić do dyskryminacji. Najbliżej prawdy jest wtedy, gdy mówi, że „w tym temacie jest odporny i oporny na wiedzę”. Rzeczywiście, niewiedza posła jest przerażająca.
Sprowadzenie homoseksualizmu wyłącznie do aktów seksualnych jest nieporozumieniem nie tylko semantycznym, logicznym i naukowym. Powinniśmy zacząć myśleć o tym także w kontekście kulturowym i politycznym – jeśli nie zaczniemy rozmawiać o orientacjach seksualnych w sferze innej niż seksualna, nasza debata publiczna nigdy nie wyjdzie poza idiotyczną, jaskiniową homofobię.
Twitter: @jwmrad