Agnieszka Kożańska: „Too good to be true” – powiedział o twoim najnowszym pomyśle na biznes Artur Kurasiński, znany w środowisku promotor start-upów. Czy faktycznie pomysł jest aż tak dobry?
Martyna Sztaba: To czy pomysł jest dobry nie jest w start-upach najistotniejsze. Najważniejsze jest to czy zostanie on zrealizowany, wdrożony i wreszcie czy ktoś z tego rozwiązania skorzysta. Cieszą mnie słowa Artura, bo uważam, że to jest najlepsze połączenie, kiedy start-up oprócz solidnego modelu biznesowego ma także do spełnienia dodatkowy cel jakim jest rozwiązanie ważnego problemu czy to społecznego, czy związanego z powstrzymaniem zmian klimatycznych, a w tym konkretnym przypadku z odpadami.
W swoim życiu zawodowym zajmowałaś się już kulturą, gastronomią, PR-em, wydawaniem książek. Teraz przyszedł czas na technologie. Próbuję znaleźć między wszystkimi tymi aktywnościami jakąś wspólną nić, myśl przewodnią. Powiedz proszę czy taka istnieje.
Nie we wszystkim jest pewnie wspólny mianownik, czasami robisz konkretne rzeczy, żeby po prostu się czegoś nauczyć. Ale te największe przedsięwzięcia, przynajmniej w moim przypadku, łączy ze sobą właśnie chęć zmiany czy to zastanego status quo jak w literaturze, czy w gospodarce obiegu zamkniętego jak w oponach i w Syntoilu.
Na zagospodarowaniu zużytych opon – czyli temacie, który zaprząta cię teraz najbardziej – zarabia już wielu. Po przetworzeniu produkuje się z nich m.in. nawierzchnie sportowe. Jak daleko idzie wasz pomysł? Co jeszcze chcecie z tego materiału wyciągnąć?
Większość zużytych opon, a jest to naprawdę olbrzymia ilość, bo na świecie generujemy około miliarda zużytych opon rocznie, jest poddawana recyklingowi energetycznemu. To jest bardzo eleganckie określenie na to, że po prostu spala się je w cementowniach. Pozostałą część ludzie starają się wykorzystywać w różny sposób, między innymi przerabiając na granulat gumowy do budowy boisk sportowych czy dróg. Jeszcze innym rozwiązaniem jest przetwarzanie ich w procesie pirolizy. Sama piroliza oznacza po prostu przetwarzanie pod wpływem temperatury bez dostępu tlenu, czyli nie ma tu mowy spalaniu, w uproszczeniu możemy mówić raczej o rozpadzie podczas podgrzewania. Natomiast do tej pory piroliza była stosowana bardzo tradycyjnym wydaniu, który nazywamy pirolizą batchową czy przerywaną, i kiedy trzeba otworzyć reaktory, żeby je załadować albo wyładować. My opracowaliśmy zupełnie inny proces, który nazywamy pirolizą ciągłą – nie otwieramy reaktorów, jakość produktów jest dużo lepsza, a sam proces jest znacznie bardziej zrównoważony i działa w ramach zero-waste. W naszej technologii musieliśmy się zmierzyć z wieloma problemami działających obecnie systemów, a przede wszystkim z wyzwaniami biznesowymi i technologicznymi.
To czym się faktycznie zajmujemy to przywrócenie produktów powstałych z rozpadu opon ponownie do produkcji gumy, używając do tego sadzy, która jest potem stosowana w produkcji jako napełniacz, oraz oleje, które również mogą być wykorzystane w produkcji gumy.
Niedawno mieliśmy całą serię pożarów składowisk opon. Co wtedy „widziałaś”: toksyczną chmurę, czy raczej płonące pieniądze?
Widziałam przede wszystkim duży problem systemowy jaki mamy w Polsce z odpadem gumowym i odpadami w ogóle. To pokazuje, że coś jest nie tak, skoro ludziom bardziej opłaca się je nielegalnie spalić, niż poddać recyklingowi, przywrócić do produkcji. Bo powinno być zupełnie odwrotnie.
Mówisz o gospodarce cyrkularnej, twoja instalacja jest samowystarczalna energetycznie. Co napędza innowacje w – ujmę to szeroko – ochronie środowiska: zysk czy wartości?
Ja po prostu trochę nie wierzę, że zmiany w przemyśle i biznesie nastąpią tak po prostu, nawet jeżeli sytuacja na świecie będzie krytyczna, chociaż pewnie już jest. Biznes i przemysł, musiałyby zobaczyć w tym odpowiedni zysk dla siebie, albo musiałyby wejść odpowiednie regulacje. W to drugie dzieje się zdecydowanie zbyt wolno. Ja jestem z zupełnie innego pokolenia niż większość przedsiębiorców w przemyśle, dla mnie to jest absolutnie oczywiste, że zysk i wartości idą w parze i dzisiaj nie widzę innego wyjścia. Mam też inne potrzeby. W ostatnim „Forbesie” był wywiad z Markiem Piechockim, właścicielem LPP. Powiedział w nim, że „żadna kobieta nie chce wyglądać tak samo jak jej koleżanka, a tym bardziej jak chiński żołnierz”. Tymczasem dla mnie to jest obojętne jak wyglądam, mam w szafie kilka mundurków, identycznie wyglądających rzeczy, które noszę dopóki nie są zniszczone. Cała kultura konsumpcjonizmu, ciągłego nabywania mnie nie dotyczy i mam nadzieję, że nigdy nie dotknie. Wyrosłam w kulturze ciężkiej pracy, jestem świadomą obywatelką, która wie, że brednie w stylu „Musisz wstawać o 4 rano, być na keto diecie i czytać odpowiednie książki to odniesiesz sukces” po prostu nie są prawdziwe. Robię to co robię nie tylko dlatego, że dużo i ciężko pracuję, ale przede wszystkim za sprawą pewnego uprzywilejowania społecznego: ktoś zapłacił za moją edukację, ktoś mnie wychował w kulturze biznesu i nie znam innego życia, ani innego języka. W przeciwieństwie do liberalnych przedsiębiorców wcale nie uważam, że wszystko zawdzięczam sobie. Ktoś zbudował drogę po której jeżdżę, ktoś zapłacił za moje szczepionki jak byłam dzieckiem, wszyscy Polacy i Polki w swoich podatkach złożyli się na moją „darmową” edukację. I teraz ja mogę im to oddać w podatkach, w pozytywnym wpływie na środowisko jaki ma projekt, który realizuję wraz z zespołem.
8 kwietnia wystartował plebiscyt w konkursie Chivas Venture, w którym SyntOil zwyciężył etap lokalny, ogólnopolski. Dzięki głosowaniu publiczności możesz w nim zdobyć 50 tys. USD. Co zrobisz, żeby twoja opowieść o granulacie z gumy oraz o korzyściach z sadzy była nie tylko atrakcyjna biznesowo, ale i popularna?
Opowiadam o nim w sposób, jaki jest dostępny i zrozumiały dla wszystkich ludzi, nie tylko dla branży i chemików. Widzę, jakie korzyści przyniosło mówienie o plastiku i problemie z tworzywami sztucznymi – jeżeli ludzie rozumieją problem to mogą zareagować. I mam nadzieję, że zareagują – bo zmiany klimatyczne są faktem i najważniejszym zadaniem naszej cywilizacji jest ich powstrzymanie. Jeżeli ktoś nie wierzy mi, to polecam lekturę książek i tekstów Marcina Popkiewicza, fizyka, naukowca, który zajmuje się zmianą klimatu i w bardzo przystępny sposób tłumaczy jak znaleźliśmy się w tym miejscu i co należy zrobić. Sama też staram się dołożyć moją cegiełkę edukacyjną w tym temacie. Razem z Anną Piętą prowadzimy podcast Muda Talks, gdzie zapraszamy ekspertki i ekspertów z dziedziny sustainability i circular economy, żeby opowiedzieli w najprostszy możliwy sposób o dzisiejszym punkcie krytycznym, w którym się znaleźliśmy.
