Ekologiczny sposób życia, dokonywanie odpowiednio zrównoważonych decyzji zakupowych i segregowanie śmieci to też swego rodzaju trend, dzięki któremu możemy poczuć mniejsze wyrzuty sumienia z powodu degradacji ekologicznej naszej planety. I poczuć się lepiej w porównaniu z tymi, którzy nie odkryli tej tajemnicy wiary zwanej zmianą klimatu, bo i w ekologii, co trochę przykre, również oceniamy klasowość pewnych zachowań i odmiennych wyborów zakupowych.
„Who are you wearing today?” To pytanie zadawane było w epoce przed-pandemicznej przez reporterów stacji telewizyjnych obsługujących tzw. red carpet, którzy zwykle na nim kończyli small talk z aktorami czy innymi przedstawicielami branży filmowej zmierzającymi do Kodak Theatre na ceremonię rozdania nagród filmowych. Zwyczajowe odpowiedzi na te pytania to kilkoro projektantów z najwyższej półki plus uroczy uśmiech maskujący kilka tygodni przygotowań do wydarzenia o oglądalności równego finałowi Mundialu.
Mamy wiosnę 2021 roku, ceremonie rozdania nagród muzycznych czy filmowych odbywają się online i nie wiem, czy istnieje nadal instytucja reportera, który zadaje gwiazdom to kluczowe dla promocji przemysłu modowego pytanie, ale marzę by znalazła się jedna odważna i publicznie znana osoba, która bez skrępowania na pytanie „Kogo dziś założyłaś?” odpowie – „Mam na sobie dziś włosy Ujgurki, ostrzyżonej w obozie koncentracyjnym w Chinach, czy strój do którego setki kryształów przyszyły nieletnie obywatelki Bangladeszu lub jemeńskie uchodźczynie w Somalii”.
Może aktorki, które poza rolami w filmach zajmują się też pomocą humanitarną i przyzwyczaiły opinię publiczną do swojej wrażliwości społecznej i wspierania mniejszości, jak Angelina Jolie czy Tilda Swinton? Ich działania wielokrotnie wskazywały ważne społecznie i zdrowotnie problemy współczesnego świata i zwracały na nie uwagę opinii publicznej. Najwyższy czas, aby ludziom show biznesu naświetlić, jak bardzo negatywny wpływ na środowisko ma przemysł tekstylny i dostrzec fatalne warunki pracy jego wytwórców.
Co jest nie tak z przemysłem tekstylnym?
– Ekstensywny sposób uprawy bawełny wyjaławia glebę oraz wymaga wielkich ilości wody, której – odprowadzonej do pól bawełny – nie starcza na efektywną uprawę roślin spożywczych. Najlepiej widać to na przykładzie Morza Aralskiego, z którego odsalanych wód korzystały pola uprawne w Kazachstanie i Uzbekistanie (największym producencie bawełny na świecie). Od lat 60. XX wieku powierzchnia tego akwenu zmniejszyła się o 4/5. Teren byłego jeziora zajmuje pustynia Aral-kum, której piaski są do tej pory zanieczyszczone środkami ochrony roślin. Setki tysięcy ludzi było zmuszonych opuścić swoje dotychczasowe miejsce zamieszkania z powodu braku wody pitnej oraz praktycznego zakończenia hodowli i połowów ryb w efekcie zanieczyszczenia jeziora.
– Wszechobecne, bo tanie w produkcji włókna sztuczne. Szacuje się, że ok 1% wyprodukowanych do tej pory ubrań z tworzyw sztucznych zostanie poddany recyklingowi. Pozostałe trafią na wysypiska śmieci, do oceanów, do krajów mniej rozwiniętych, w których nie ma jeszcze technologii pozwalającej na efektywne odzyskanie i wykorzystanie ich w dalszej produkcji. Symptomatyczne jest to, że ponad 120 grantów unijnego programu Horyzont 2020 poświęcono na badania nad rozwojem możliwości odzyskiwania tworzyw sztucznych. Ale jedynym faktycznym rozwiązaniem problemu jest po prostu zmniejszenie czy wręcz powstrzymanie ich produkcji.
– Warunki pracy w fabrykach odzieżowych. Uzależnienie niektórych państw od przemysłu tekstylnego sprawia, że młodzi i bezrobotni ludzie nie mają często innego wyboru niż zatrudnienie się w fabryce odzieży, bo w pozostałe gałęzie przemysłu po prostu nie inwestuje się, nie szkoli się przyszłego personelu i dodatkowo przymyka się oko na skandaliczne warunki bezpieczeństwa i trybu pracy w tych miejscach. Godziny pracy nie zawsze są przestrzegane, a w trakcie przygotowań do nowego „sezonu modowego” nierzadko do pracy zatrudnia się również dzieci, bo tylko w ten sposób można nadążyć z realizacją zamówień.
Jeśli nie zadzwonimy na alarm już teraz, to obecne wygodne i tanie dla konsumenta (a przy tym zabójcze dla środowiska naturalnego) status quo potrwa jeszcze kilka lat, aż do upowszechnienia świadomości konsumenckiej czy zwiększenia zasobności portfela, które pozwolą na bardziej przemyślane wybory. Znamienne jest to, że na przestrzeni kilku ostatnich lat czołowe marki luksusowe jak Versace, Ralph Lauren czy Armani zdecydowały o zaprzestaniu używania naturalnych futer w swoich kolekcjach, co skutecznie przełożyło się na poszerzenie grona ich klientów, szczególnie w Europie. Wynika z tego, że konsumenci oceniają marki również za działanie w obszarze dbania o dobrostan zwierząt oraz CSR i tylko od ich wartościowania zależy, czy cenią je bardziej za zapewnienie bezpiecznych warunków pracy szwaczkom czy za zaprzestanie korzystania z futer.
Wraz ze wzrostem świadomości konsumenckiej zmieniają się nasze nawyki zakupowe, aktualne trendy w modzie trafiają do danej grupy docelowej i dyktują co jest modne, a co nie. Oczywiście wpływ na to, co zobaczymy na ekranach, mają dane które zostawiliśmy w internecie, dzięki którym reklamodawcy podrzucają nam co jakiś czas odpowiednio sprofilowane do naszego stanu konta i zainteresowań nowości, które mniej więcej mogą wpisać się w nasze gusta. Ostateczną decyzję o zakupie podejmujemy osobiście, ale zgrany chór influencerów z mediów społecznościowych, niczym grecki chór, podpowie nam, czy decyzja była trafna i czy za daną bluzę albo buty dostaniemy lajki, którymi mierzymy swoje samopoczucie czy nie. Chór influencerów, często powiązany kontraktami reklamowymi z producentami odzieży, nie opowie nam, w jaki sposób powstaje ubranie, bo może się to okazać tak traumatyczne dla odbiorcy, jak odkrycie jak się robi politykę i kiełbasę.
A może okres pandemii to właśnie najlepszy moment na przyjrzenie się procesowi powstawania naszych ubrań, butów, kreowania trendów? Pandemia pokazała nam, że wielu rzeczy bez których nie wyobrażaliśmy sobie życia przed nią, po prostu nie potrzebujemy. Jak ubrań wieczorowych czy biurowych, bo i instytucje kultury, i kluby nocne zamknięte, a kto ma ten komfort i zamienił biuro na własny salon czy sypialnię raczej nie wkłada garnituru siadając przed laptopem. W kwietniu 2021 roku nie wiemy ile lat lockdownów przed nami i czy w ogóle wrócimy do poprzednich stylów życia i związanych z nimi akcesoriów i uniformów. Skończyły się kompulsywne zakupy w galeriach handlowych, przez niektórych traktowane jako sposób na poprawę humoru czy odreagowaniu stresu. Kto siedzi w domu, ten wyraża się na Instagramie czy Facebooku. Miłośnik śląskości kupi produkty „Gryfnie” czy „Roobens był z Bytomia”, bo to mu podpowie algorytm po analizie wcześniej odwiedzonych stron. Dla wielkomiejskiej weganki ważne będzie, czy w butach, w które zainwestuje, aby na pewno nie będzie elementów, przy których produkcji cierpią zwierzęta. Wielbiciel odzieży patriotycznej i fan prezydenta RP zapewne też ma swoje ulubione marki i jest dla niego szczególnie ważne, aby były one produkowane w Polsce. Zaś zaangażowany działacz z sercem po lewej stronie, który zapamiętał katastrofę w kompleksie Rana Plaza w 2013 roku (największą katastrofę budowlaną we współczesnej historii, w której życie straciły tysiące szwaczek szyjących dla międzynarodowych koncernów), przed zakupem sprawdzi, czy producent należy do Ethical Trading Initiative. Każdy z nich tak odmienny w decyzjach, a jakże podobny w sposobie ich podejmowania – pod wpływem podpowiedzi i sponsorowanego kontentu z social mediów. Z większym czy mniejszym poczuciem odpowiedzialności za swoje konsumpcyjne wybory.
Ekologiczny sposób życia, dokonywanie odpowiednio zrównoważonych decyzji zakupowych i segregowanie śmieci to też swego rodzaju trend, dzięki któremu możemy poczuć mniejsze wyrzuty sumienia z powodu degradacji ekologicznej naszej planety. I poczuć się lepiej w porównaniu z tymi, którzy nie odkryli tej tajemnicy wiary zwanej zmianą klimatu, bo i w ekologii, co trochę przykre, również oceniamy klasowość pewnych zachowań i odmiennych wyborów zakupowych. Osobiście uważam to za wielki błąd, bo edukacja ekologiczna nie powinna wykluczać, tylko pozostawać otwarta i pożądanych wyborów cierpliwie uczyć i do nich zachęcać, a nie osądzać czy piętnować skromne początki eko-neofitów.
W moim cyklu o etyce w przemyśle odzieżowym planowane są wywiady z przedstawicielami branży modowej, polskimi podwykonawcami międzynarodowych korporacji, badaczami trendów i członkami stowarzyszeń konsumenckich. Zapraszamy Was do zglobalizowanego świata połączonych gałęzi przemysłu, którego rozwój w znacznym stopniu przyczynia się do degradacji środowiska naturalnego oraz do dyskusji, czy i jakimi środkami chcemy ten proces powstrzymać.
