Donald Tusk uradował nas improwizowaną wokalizą na kanwie “Hey Jude” Beatlesów. Gdyby na zapowiadanej nią konferencji ograniczył się do wykonania piosenki, ewentualnie puścił się w tany z panią wicepremier, moglibyśmy mówić o jeszcze jednym udanym występie szefa rządu. Niestety, poza audio okazało się, że jest również wideo.
Wideo prezentowało dokonania Polaków, którzy na początku lat 90. przebywali głównie na bazarach, a obecnie jeżdżą po mostach na Wiśle (zupełnie przypadkowo zbudowanych przed wejściem do UE) oraz masowo oglądają mecze piłki nożnej, ewentualnie w nią grają. Jakość dresów bez wątpienia się poprawiła. Całość nosi tytuł „10 lat świetlnych” i faktycznie budzi skojarzenia z nazwą popularnego producenta żarówek, jednak – jak się okazuje – jest to prezent, jaki zrobiła nam władza na 10. urodziny naszego członkostwa w Unii Europejskiej.
Spot spotkał się z umiarkowanym entuzjazmem dziennikarzy, ale za to wywołał dreszcze u Elżbiety Bieńkowskiej. Tusk prawdopodobnie też ma dreszcze, kiedy tylko minister Bieńkowska zrywa się do lotu. Mimo jego nieudolnych prób zakończenia konferencji pani wicepremier niestety zdążyła jeszcze coś powiedzieć (gdzie była rzecznik prasowa, kiedy była najbardziej potrzebna?!). Cecha, którą pani minister się szczyci, za którą była nawet nominowana do nagrody TOK FM, czyli mówienie bez ogródek o tym, co się myśli, jest u polityka niewątpliwie godna uwagi, ale przy założeniu, że najpierw myśli, a później mówi, a nie odwrotnie.
Spot był nie wiadomo o czym. Był drogi i niepotrzebny. Dał okazję do lansowania się politykom. W 85% zapłaciła za niego Unia Europejska. Dlatego stanowi świetne podsumowanie naszych 10 lat w Unii, a raczej naszego podejścia do unijnych funduszy.
„Unia da”. Nieważne, czy projekt ma sens, jest rozwojowy, przyniesie zysk albo czy są chociaż pieniądze na jego utrzymanie. Przy odpowiednim uzasadnieniu kasa znajdzie się na każdą fanaberię. Dokładnie takiemu podejściu do unijnych środków, powszechnemu zarówno wśród polityków każdego szczebla, jak i „w narodzie”, hołduje rządowy klip.
10-lecie Polski w Unii Europejskiej to bez wątpienia dobra okazja do świętowania. Tylko dlaczego rząd robi prezent wyłącznie eurosceptykom? I to aż za 7 milionów?