Odpowiedzialność za efekty swoich działań, sprzeciw wobec Polexitu, mam w sercu małe miasteczka. To przesłanie Tuska do działaczy PO, ale de facto do zwolenników opozycji. Nie róbcie wyskoków dla chwilowej popularności. Bo stawka jest zbyt wielka. Rządy PiS, a w konsekwencji wyjście Polski z Unii Europejskiej.
Płońsk – czyli podkreślenie, że PO to nie tylko partia wielkomiejskich elit – miał być rodzajem ekspiacji za wcześniejsze niewystarczające dostrzeganie problemów prowincji. Podobnie jak zaproszenie Pawła z Kościana, który na Campusie Polska pytał jak skłonić młodych do powrotu do małych miasteczek, a otrzymał wykład o miłości do lokalności. Rozwiązaniem ma być postawienie na samorząd, dobre kadry i pieniądze – które dziś PiS rozkrada i centralizuje w Warszawie.
Tusk część przemówienia poświęcił zaadresowaniu problemów jakie w ostatnim czasie dostrzegł z przekazem swojej partii – z efektowną próbą pomocy uchodźcom Franka Sterczewskiego (nie wymienionego z nazwiska) i “piłowaniem” przywilejów katolików, czyli skrótem myślowym z Campusu Polska Sławomira Nitrasa. Zapewnienia o dostępności służby zdrowia, także dzięki nowym technologiom i mobilności miało z kolei ograniczyć straty na froncie wypowiedzi Tomasza Grodzkiego o konieczności redukcji liczby szpitali.
Umiejętnie przeszedł w ten sposób od obrony do kontrataku, odwołując się do swoich tradycyjnych korzeni (opowieść o chrzcinach) i wbijając szpilę Rydzykowi i biskupom broniącym pedofilów. Odpowiedzialność, w rozumieniu Tuska, ma polegać na tym, że “wyskoki” i pogoń za chwilową popularnością nie będą powodować odchylania się od linii, która może przynieść zwycięstwo nad PiS. Czyli linii Tuska.
Chleb z początku konwencji, którym burmistrz Płońska przywitał przewodniczącego PO okazał się pretekstem do uderzenia w Morawieckiego i Kaczyńskiego, którzy cen chleba nie znają, ale za ich rządów ten zawsze drożeje. A Suski z kolei nie musi interesować się cenami masła.
Myślę, że wielu widzów transmitującej konwencję PO na żywo TVP Info (z krwiożerczymi paskami) mogło w tym momencie podrapać się po głowie i stwierdzić – “może i faktycznie ma wilcze oczy, ale akurat tu trafił w dziesiątkę”. Podobnie jak z mieszkaniem “za milion” zamiast zbudowanym milionem mieszkań. Czy żartami z Kukiza, który dał się kupić głosując za antykorupcyjną ustawą “od następnej kadencji”. To wpada w ucho i będzie podawane dalej.
Największe działa Tusk zachował na koniec. “Nie możemy stracić z oczu tego, że PiS chce nas wyprowadzić z Unii Europejskiej”. Trzeba przyznać, że konfrontacją z Unią werbalizowaną przez Terleckiego i Suskiego PiS zrobił bardzo wiele, żeby tę piłkę wystawić Tuskowi do pustej bramki.
Nie ma lepszego i bardziej mobilizującego szerokiego frontu niż sprzeciw wobec wyjścia z UE. Około 80% Polaków się temu sprzeciwia. Tusk zaproponował PiS-owi sprawdzam. Proponując zmianę konstytucji w taki sposób, żeby nie można było wyprowadzić Polski z UE bez większości 2/3 głosów w sejmie, zmusza PiS do określenia się. A swojej stronie zapewnia mobilizację i centralne, spajające ogniwo szerokiego obozu opozycji. Sprzeciw wobec PiS, to sprzeciw wobec wyjścia z Unii i tak dla przynależności do Europy. Pisałem o tym w innym miejscu, blisko trzy lata temu – zainspirowany pierwszą dłuższą rozmową z Tuskiem na Igrzyskach Wolności 2018. I dziś uważam ten postulat za jeszcze istotniejszy i emocjonalnie nośny niż wtedy.
Tusk widzi siebie jako postać, która – dzięki swojej charyzmie i sile – zapewnia poparcie wielkich miast, jednocześnie ograniczając ich progresywne oczekiwania. Dzięki czemu ma możliwość nawiązywania kontaktu ze „zwykłym wyborcą” przekonania Polski małomiasteczkowej, że opozycja to nie są lewaki z Placu Zbawiciela tylko ludzie tacy jak oni, którzy potrafią rządzić, znają samorząd, potrafią zadbać o gospodarkę, a do tego nie kradną (a przynajmniej nie tyle co PiS).
Stara polityka na nowe czasy
Rzecz w tym, że od ostatnich zwycięstw PO elektorat tej partii bardzo się zmienił. Stał się dużo bardziej progresywny od jej działaczy. Oczywiście znaczna część wyborców i tak zagłosuje na najsilniejszy anty-PiS. Ale część, bez dodatkowych zachęt – w postaci wyrażenia swoich poglądów w kwestiach praw kobiet czy rozdziału Kościoła od państwa -już niekoniecznie.
Podobnie oczekiwania najmłodszych wyborców rozmijają się zupełnie z tym, co na scenie zagrał Tusk. Złote hity – przy których bawią się jeszcze niektóre czterdziestolatki, ale dla dwudziestolatków brzmią jak dla mnie przedwojenne szansony. Dziś politykę robi się nieco inaczej niż w czasach, kiedy Tusk “szedł środkiem polskiej drogi”. Gra się nie tylko środkiem boiska, ale skrzydłami, umiejętnie generując i wykorzystując emocje w sieci, tworząc tam przewagę i przekonując niezdecydowanych czy niezainteresowanych silnie polityką, segmentując wyborców – do jednych przyjeżdżając z chlebem i solą, do innych z tęczą i klimatem. Trzeba mieć – tylko i aż – zdolność, żeby opowiadać siebie – a nie dać się opowiadać innym. Czyli panować nad narracją.
Metoda Tuska, to pomysł na budowę szerokiego obozu centroprawicy. Nie widzę żadnych programowych przeszkód dla których Hołownia czy Kosiniak-Kamysz nie mogliby klaskać na konwencji PO w Płońsku. Ona wręcz przypominała trochę w formie (to nie jest zarzut, przeciwnie) niektóre zjazdy PSL. Obawiam się jednak, że dla tych środowisk sojusz z PO oznaczać będzie pocałunek śmierci i duże straty, niezależnie od tego ile razy Tusk podkreślać będzie swoje przywiązanie do wiary chrześcijańskiej i obrony granic. Wiek emerytalny, propaganda TVP, polityka socjalna PiS na kontrze do zaciskania pasa przez PO – dla pewnej grupy wyborców, do których kiedyś trafiał i dziś uparcie zwraca się Tusk, jest on po prostu nie do strawienia.
Nie bardzo wiadomo też kto miałby, mówiąc brzydko, obsłużyć wyborców liberalnych i progresywnych, którzy stanowią dziś większość elektoratu opozycji. Kto ma przemówić do ich emocji? Bo na samym Polexicie (szczególnie kiedy PiS podkuli ogon w nadziei na fundusze) do zwycięstwa się nie dojedzie – choć zdolność do strzałów w kolano Kaczyńskiego wydaje się niewyczerpana.
Tusk ewidentnie nie, Trzaskowski – chyba nie ma takiej koncepcji. Nowoczesna, Zieloni? Z całą sympatią, ale niestety nie są to podmiotowe środowiska w niewyrazistym konglomeracie Koalicji Obywatelskiej. Teoretycznie mogłaby to być lewica, dla której konserwatywna kotwica Tuska powinna być możliwością przebicia 12% poparcia z ostatnich wyborów. Jednak w obecnej formie lewica bardziej zajmuje się sobą i walką “z libkami”, a w perspektywie 2023 roku staraniem o przekroczenie wyborczego progu.
Wybory prezydenckie pokazały, że jest miejsce dla nowej, dużo bardziej liberalnej niż dziś PO i Tusk, koalicji. Po improwizowanej kampanii zabrakło kilkuset tysięcy głosów, ale to i tak był najlepszy wynik opozycji od 2015 roku. Jak na razie Tusk zrobił niewiele, żeby tę nową koalicję odbudować i pokazać, że jego ewentualne rządy będą nową jakością w porównaniu z marazmem w jakim znajduje się od blisko dekady Platforma, która mimo sześciu lat w opozycji przypomina zdezorientowaną partię władzy, która wciąż nie może zrozumieć jak to się stało, że rządowy szofer już nie przyjeżdża pod dom.
Tusk ma pomysł na swoje przywództwo, ma tę energię co dawniej. Ma zdolność trafiania do emocji prostymi metaforami, budowanymi na podbudowie wspólnych – większościowych – wartości. Ma za sobą największą opozycyjną partię, ale nie ma ludzi. Ma pomysł, ale jest to pomysł, który bierze poparcie Polski nowoczesnej za pewnik, tymczasem nowoczesność oznacza dziś nad Wisłą trochę co innego niż pakiet autostrady+stadiony sprzed kilkunastu lat. Tych emocji Tusk nie chce (bo nie wierzę, że nie może) wyrażać. Być może czuje, że brak mu wiarygodności, podejrzewam, że świadomie uważa to za ryzykownie politycznie.
Najbliższe miesiące pokażą, czy szklany sufit jaki pojawił się nad jego głową, to był wynik kryzysu migracyjnego i niezręcznych wypowiedzi kilku posłów, czy jednak zjawisko systemowe. W mojej opinii, bez symbolicznego i emocjonalnego podpięcia Polski liberalnej – nowoczesnej – progresywnej – młodszej do prądu, w taki sposób w jaki zrobił to Tusk z grupą starszych wyborców, zwycięstwo nad PiS za dwa lata będzie niemożliwe.