Zaczytanie to stan wyjątkowy umysłu. To przeciwieństwo codziennej krzątaniny i ślepego zabiegania o środki do życia, o karierę, o poklask, o sławę, o bogactwo, o władzę, o uczucia. Zaczytanie jest odkrywaniem i zgłębianiem wnętrza. Jego rewersem są działania na zewnątrz, takie jak nasz ekstrawertyczny ekspansjonizm czy śmieszny w swojej karłowatości – osobisty imperializm; kompulsywne emanacje egzystencjalnego niepokoju, a także zrodzonej z niego pychy, która na krótką metę tłumi nasze przerażenie. Ono jest przyrodzonym brzemieniem, które dźwiga każdy człowiek, ale którego nie każdy jest w stanie udźwignąć z godnością.
Najbardziej przerażeni i przytłoczeni swoim strachem – najmocniej zabiegają o tak zwane sukcesy. Fanfary i werble są w stanie zagłuszyć skowyt ich pustki. Jednak tylko na chwilę. Najdłuższe triumfalne igrzyska muszą być skrojone pod zwykłe potrzeby ludzkiego ciała. Nie można triumfować bez końca. Mówiąc dosadniej: nie można zabrać triumfu w ustronne miejsce, gdzie każdego prędzej czy później zaprowadzi jego cielesność. I nawet jeśli to miejsce ozłocimy od podłogi po sufit, jeśli kształt tego swoistego tronu ludzkości wyrzeźbi najznamienitszy artysta z najdroższego materiału – to istota rzeczy pozostanie niezmienna.
Ekspansja na zewnątrz jest więc ślepą uliczką. Nawet jeśli – jak uczą nasi magowie – wszechświat wciąż się rozszerza i niesie nas gdzieś z niewyobrażalną prędkością – to i tak pozostajemy uwięzieni w strefie przyciągania naszej planety i w kruchości naszych ciał. Próbujemy wysyłać w kosmos rozpaczliwe sygnały o tym, że mamy dusze i że pragną one zbawienia, ale nie dostajemy sygnałów zwrotnych. Zupełnie jakby nikt nie chciał nas zbawić… Nawet coś tak zwyczajnego, namacalnego jak magia, umiemy dostrzegać tylko w wybieranych przez siebie zjawiskach, którym narzucamy siłą koślawy kształt naszych wyobrażeń i które znaczymy naiwnymi złudzeniami dla następnych pokoleń. A one – wszystko na to wskazuje – będą tak samo ślepe i nieporadne jak my, nasi rodzice i dziadkowie.
Dużo pewniejszą drogą ku światłu zbawienia; sensowi naszego życia; celowi, do którego dążenie mogłoby choć nie niszczyć nas i wszystkiego wokół nas – jest wędrówka do wewnątrz. Zaczytanie jest godziną policyjną, której przestrzegania pilnują patrole formowane przez pisarzy i poetów. To oni nie pozwalają nam wzgardzić tym światem, machnąć z lekceważeniem ręką i wyjść, żeby wrócić z ulgą w przestrzeń powszedniego banału. Karzą za to pobytem w antyciemnicy, gdzie przeszywa nas blask najniezwyklejszych metafor. Tam łamią eterycznym kołem estetyki kości naszych kiczowatych, pokrętnych stereotypów. Rozrywają bolesne przykurcze naszych narodowych fantazmatów i kompleksów. Biczami obezwładniająco pięknych wersów zadają nam perwersyjną rozkosz zaprzeczania swojskości i wchodzenia w zbawienną inność. Miast uczyć nas triumfalnych hymnów, tną boleśnie nasze zadufane zmysły ostrą nicią pojękiwania rudowłosej dziewczynki, skrzywdzonej przez pancerny pociąg jakiejś kolejnej nienawistnej i wykluczającej brutalnie wszelkie mniejszości, totalnej wspólnoty.
Kim się stajemy, gdy się kończy godzina poetycka i znikają jej patrole? Co czujemy, stając znowu oko w oko z naszym wymodlonym banałem powszednim? Wszystko pewnie zależy od tego, co zdołamy ze sobą zabrać? I czy zapragniemy tam wracać? Czy zdołamy uzależnić się od estetoterapeutycznych substancji, którymi przesycona jest przestrzeń zaczytania? Czy będziemy w stanie dostrzec szansę, jaką jest dla nas zagłębianie się w zdania pisarzy i przestrzeń między wersami? Mikrokosmos ludzkiej myśli też wciąż się rozszerza, ale czyni to w głąb naszej wspólnej przestrzeni, nie niszcząc wokół innych istnień jak oszalały antropocen, który sieje spustoszenie na zewnątrz.
Zaczytanie jest schronieniem i szansą na ocalenie ludzkości.
Innej szansy nie mamy.
Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi w dniach 10 – 12.09.2021.
Dowiedz się więcej na stronie: https://igrzyskawolnosci.pl/
Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń.
