Żeby pokonać PiS trzeba najpierw zmienić własną stronę publicznej debaty. Zbudować pomniki, zapewnić złote spadochrony, ale odebrać mikrofon “strasznym dziaduniom”, którzy coraz młodszym słuchaczom wykładają swoje słuszne poglądy na wszystko.
Polską i polską debatą publiczną wciąż rządzą metrykalni i mentalni starcy, którzy zbudowali swoją pozycję w początkach III RP. Twórcy i symbole III RP – Zasłużeni. Wszyscy jesteśmy zakładnikami ich konfliktów, myślowych klisz, zastałych dekady temu poglądów. Dzięki swojej niepodważalnej pozycji nadają ton opowieści jak i praktyce po stronie opozycyjnej. Z dobrze znanym efektem. PiS rządzi szósty rok i nie bardzo ma z kim przegrać.
Legendarny redaktor chce zbawiać biedny polski Kościół, słynny ekonomista zafiksował się na poglądach na rynek i państwo z czasów gdy istniał jeszcze Związek Radziecki, wybitna aktorka publikuje żenujące memy. Podtatusiały muzyk i świetny niegdyś dziennikarz na Twitterze strzelają samobója za samobójem w obronie jedynej słusznej linii, gwiazda telewizyjnej publicystyki do głosu w swoim programie dopuszcza wyłącznie ulubieńców zamieniając go w słabej jakości infotaiment.
Zasłużeni walczą z pojawieniem się alternatywy, która mogłaby zagrozić hegemonicznej do niedawna pozycji ulubionej partii. Tłumią w zarodku krytyczne myśli, zwalczają i ośmieszają tych, którzy ośmielą się wyłamać ze zgodnego chóru. Łatwo rozłożyć ręce mówiąc: nie ma alternatywy, kiedy wcześniej zrobiło się wszystko, żeby do jej powstania nie doszło.
Kiedyś ci ludzie objaśniali nam świat, dziś prowadzą krucjatę w sprawie pokonania PiS, który zakwestionował ich życiowy sukces. Cel słuszny, ale metoda i ludzie już niekoniecznie. Jeśli chcemy mieć nadzieję na to, żeby w Polsce przyszłości wyzwolić się z krępujących więzów panującej dziś pisowskiej kleptokracji w pierwszej kolejności trzeba wysłać Zasłużonych na emeryturę.
Twórcy III RP wciąż mają swoich fanów, zbierają tysiące lajków, co utwierdza ich w przekonaniu, że trzeba się udzielać. Na swoją rozpoznawalność pracowali latami i nie wahają się z niej korzystać. Entuzjastów Zasłużonych nie trzeba jednak wciąż przekonywać “że PiS jest zły” ani dodatkowo mobilizować ognistymi wstępniakami. Oni są już aż za bardzo zajęci “ratowaniem Polski”. I w kolejnych wyborach karnie stawią się przy urnach. Zrzędzący opozycyjni wujowie nie przekonają jednak nikogo nowego, nawet tych, którzy nie należą do fanów obecnej władzy. Mobilizując “lud koderski” zniechęcają pozostałych.
Krytykę łatwo zbyć argumentem – zazdrościsz? Zbuduj swoją pozycję, załóż swoją gazetę/partię/program w TV. Trudno chyba mieć pretensje, że Zasłużeni korzystają z owoców sukcesu, na który ciężko zapracowali? Rzecz w tym, że nie sposób powielić dziś modelu, który stworzył elity III RP. Pozycje są już zajęte, rozpoznawalność zapewniona w czasach trzech kanałów TV, środki finansowe możliwe do zdobycia w krótkim czasie wtedy i dziś są – poza sferą nowych technologii – całkowicie nieporównywalne.
Gdyby naprawdę chcieli końca rządów PiS usunęliby się w cień. Ale na to są zbyt egotyczni, przyzwyczajeni całe życie, że świat kręci się wokół nich. Nawet jeśli często w ich tytułach dominuje “były…” to i tak gotowi są walczyć o demokrację – i przy okazji o swoją w niej pozycję – do ostatniej kropli cudzej krwi. Walcząc z PiS elity III RP bronią swoich pozycji. Przeżywają porażkę, ale boli ich ona mniej – mają swoje programy i mandaty poselskie, które pozwalają na pluszowym krzyżu przeżywać kolejny zamach na demokrację, w rytm selfie strzelanych na coraz mniej licznych manifestacjach.
Wokół Zasłużonych zamiast zdolnych wychowanków mamy posłusznych asystentów i niesamodzielnych zastępców. To nie są ludzie, którzy zerwą się z uwięzi, stworzą nowe idee i pociągną za nimi tłumy. Autocenzura, giętki kręgosłup, konieczność zdobycia akceptacji i niesamodzielność, to wszystko cechy głęboko wyżłobione w świadomości niższych wiekiem i stopniem w otoczeniu Zasłużonych, co widać choćby po nikłych efektach odmładzania kierownictwa politycznych partii. Retro nie chce wyjść z mody. Liberalizujące się społeczeństwo wciąż nie może znaleźć swojej politycznej reprezentacji.
Rachunek za kolejne porażki Zasłużonych płacą zwykli obywatele, którzy w swoim państwie czują się coraz bardziej obco i niekomfortowo. Mobilizujący się na kolejne przegrane wybory miliony Polaków nie mają komfortu czekania przez kolejne lata. Dla nich koszty rządów PiS nie są amortyzowane wygodną poduszką przywilejów.
Zmiana musi być głęboka, na miarę rewolucji politycznej sprzed dwudziestu lat, która stworzyła – na kontrze do autorytetów z roku 89 PO i PiS. Pora wciągnąć do życia publicznego pokolenie, które wciąż grzecznie stoi z boku, lojalnie czekając na swoją kolej, marnując wielką życiową szansę w tyranii codzienności, zapominając o dawnych marzeniach. Jest wyjątkowo dużo czasu, żeby zbudować alternatywne języki i sięgnąć do rezerwuaru nowych zasobów, bez poczucia, że za chwilę będą wybory i trzeba iść z tym co jest – z szablami na czołgi.
Żeby wygrać wojnę o dusze Polaków i zacząć tworzyć bardziej sensowne podziały, które nie będą zakorzenione w wojenkach i urazach idących w dziesiątki lat trzeba najpierw wygrać bitwę na swoim podwórku. O zasoby i możliwości, przejąć stanowiska i narzędzia, dzięki którym zamiast realizować się w akademickich czy publicystycznych niszach będzie można nareszcie wpływać na debaty toczone w pokoju dorosłych, z którego skutecznie dajemy się wypraszać.
Pora przestać już udawać, że czterdziestolatkowie to są wciąż “młodzi”, którzy mają grzecznie czekać na swoją kolej. Wychowani na autorytetach, świadomi, że “nie wypada” – że jeszcze trzeba dużo osiągnąć i się nauczyć, pozwalamy, żeby przyszłość meblowali nam ludzie, których interesuje przede wszystkim tu i teraz – walka z przeciwnikiem, który tuczy się ich oburzeniem i na nim wygrywa społeczną sympatię.
Chodzi o rzeczy dość oczywiste, w każdym razie dla tych, którzy większą część życia przeżyli w XXI wieku: zielona energia oraz zielone i przyjazne do życia miasta; zrównoważony rozwój, z poszanowaniem środowiska i nastawiony na poprawę jakości życia jak największej rzeszy ludzi; reprodukcyjne i społeczne prawa kobiet; równość małżeńska, niezależnie od płci partnerów; świeckie państwo, które nie płaci daniny Kościołowi; policja stojąca po stronie obywatela i wymiar sprawiedliwości, w którym na wyroki niezależnych sędziów nie czeka się latami; wysokiej jakości usługi publiczne, które w niczym nie ustępują prywatnej edukacji czy służbie zdrowia; państwo, które da się obsłużyć w aplikacji na telefonie.
Idee są na wyciągnięcie ręki. To czego brakuje, to zmian instytucjonalnych i elit, gotowych pociągnąć wyzwania jakie stawia przed nami nowoczesność. I ponieść entuzjazm i odnowę w Polskę.
Kluczem do odrodzenia jest autorefleksja po stronie opozycyjnej – czy przebije się wreszcie świadomość, że tak jak było- sympatycznie i wygodnie, tak nie może być dalej, chyba, że chcemy, żeby narodowa prawica sprawowała, w tej czy innej konfiguracji, władzę po wsze czasy. A to nie opłaca się nikomu, nawet znajdującym się na szczycie opozycyjnej piramidy. Odnowa jeśli ma być autentyczna, musi okazać się bolesna. Nie ma miejsca na sentymenty. Miejsce zgranych twarzy – symboli III RP – jest w alei zasłużonych, w narodowym panteonie i kronice wspomnień.
___________________________________________________________________________________
Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi w dniach 10 – 12.09.2021.
Dowiedz się więcej na stronie: https://igrzyskawolnosci.pl/
Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń.
