Młody emeryt, ambitny leń, „Nowa Solidarność”, czyli dlaczego na wejściu to nie chwyci?
Powołanie przez Rafała Trzaskowskiego ruchu „Nowa Solidarność” to próba kapitalizowania poparcia i zaufania jakie prezydent Warszawy uzyskał po niedawnych wyborach. To zrozumiałe, ale wszystko pachnie ćwiczoną wcześniej Koalicją Europejską i klasycznym „kupą się zwalimy mości panowie”. W takiej formule to nie wyjdzie. „Nowa Solidarność” nosi stare wąsy.
Gdy chce się budować coś pozornie nowego, na szybko, bez wielkich analiz i fokusów, to chociaż należałoby zadbać o oryginalną, świeżo brzmiącą nazwę. Nowa Solidarność od razu kojarzy się mnie – 30-kilkulatkowi z dziadersami, którzy powinni oddać stery młodszym. Co zatem mogą o tym myśleć 20-kilkulatkowie, których opozycja potrzebuje by odepchnąć PiS? U młodzieży lepiej chwycił Ruch Ośmiu Gwiazd, pod który dziadersi oczywiście niepotrzebnie się podpięli.
Opozycja musi myśleć o młodych, bo starsi z antypisu pójdą za wszystkim, co da nadzieję na odsunięcie PiS-u. Jak „Nowa Solidarność”, to może wydawanie starych-nowych legitymacji, zorganizowanie gier miejskich w stylu złap punkty za roznoszenie broszur pod siedzibą PiS, podpadnij policji, zrób sobie selfie na „dołku” i poczuj się na chwilę jak Frasyniuk?
„Nowa Solidarność” po raz kolejny demaskuje brak pomysłu obozu Platformy Obywatelskiej na przeciwstawienie się PiS-owi. Zamiast programu, platformersi proponują kolejny ogólnopolski zryw, wszystkie ręce na pokład etc. Jeśli nie ma zaplecza programowego, za chwilę wrócą hasła obrony demokracji, które jakkolwiek słuszne, ogółu nie biorą.
Nie można budować nowego na starym, w dodatku z zapleczem mało wiarygodnych politykierów. Jeśli już z nimi, jeśli się nie ma pomysłów, chce się coś na szybko, to jak pisałem – choć nazwę na Boga z przyszłością, nie wiem „Nowe tąpnięcie”, „Powietrza”, „Radość i pomysł”, „Pierwsze cmoknięcie dziewczyny” – wszystkie te nazwy są lepsze od hasła odnoszącego się do starych resentymentów i środowiska od wielu lat targanego zamierzchłymi animozjami i podziałami.
A poza tym dziś nie mówimy „Solidarność”, tylko „Empatia”.