Brak elementarnej choćby logiki w tych wszystkich tarczach jest po prostu porażający. Byłem wczoraj w galerii handlowej. Rossman otwarty. Obuwniczy CCC na przeciw zamknięty. Ludzie koczujący gremialnie na ziemi, jedzący w kuckach posiłki kupowane na wynos, mimo że stoliki obok nich aż się proszą, żeby usiąść. Empik otwarty. Reserved zamknięte. Meblowy otwarty. Sportowy zamknięty. Większość ludzi wokół bez maseczek, albo z maseczkami na brodzie. Przestałem się wtedy dziwić. Zrozumiałem.
Dla przeciętnego polskiego przedsiębiorcy rok 2020 to był rok chaosu. Chaosu, który w warunkach światowej epidemii był niemożliwy do uniknięcia, ale sporo od siebie dołożyliśmy, aby ten chaos skorelowany z pandemią pogłębić. Rządowe tarcze pomocowe pączkowały z każdym miesiącem. Tarcza 1.0, 2.0, 3.0… 6.0. W tym tarcze PFR, pożyczki z urzędów pracy, dotacje, specjalne covidowe kredyty, zwolnienia z ZUS-u. Z każdym miesiącem, z każdym ogłaszanym przez rząd ograniczeniem przybywało pomocy i pieniędzy wydawanych przez budżet i różne instytucje pararządowe, ale ubywało zarazem sensu w tych działaniach. W końcu, tuż przed świętami i początkiem planowanych szczepień rząd wcisnął znowu hamulec i cała niemal branża eventowa, hotelarska, gastronomiczna, sportowa, duża część usług zostały wygaszone w stu procentach. W zamian premier Morawiecki, premier Gowin, prezes Borys obiecywali pomoc. Jednak to, co zostało tym razem zaproponowane i zgłoszone do Brukseli jako tzw. tarcza PFR 2.0, nie dość, że powiela wszystkie błędy poprzednich tarcz, to jeszcze zmusza nas do smutnej refleksji, że ci panowie wymienieni powyżej żyją w jakieś odrealnionej rzeczywistości. Nie w Polsce AD 2020/21, a w Państwie San Escobar, gdzie gospodarka i przedsiębiorczość to oddzielone od siebie byty, tak że nie występują między nimi żadne powiązania. Tym panom wydaje się, że wszystko dzieje się oddzielnie, że – cytując znowu Tuwima – ,,że dom… że Stasiek… że koń… że drzewo…”
Pomysł rządu, aby uzależnić przyznawanie pomocy od DEKLAROWANEGO w CEIDG PKD przedsiębiorcy, to koncepcja ludzi obłąkanych. Przecież uwzględnienie głównego PKD w CEIDG ma charakter deklaratywny. Każdy przedsiębiorca wpisuje to, co mu mniej więcej pasuje do profilu firmy. Zakładając firmę jako główne PKD wpisał np. handel detaliczny, a realia rynkowe sprawiły, że wypalił mu np. handel hurtowy i to hurt odpowiada teraz za 90% jego przychodów. Jednak w PKD ma wpisany dalej handel detaliczny jako główny, a handel hurtowy nie jest wpisany wcale lub jako poboczny. Kody PKD określające przedmiot działalności nigdy nie mają decydującego charakteru. Taki wniosek można wysnuć z chętnie cytowanego wyroku Krajowej Izby Odwoławczej z dnia 21 sierpnia 2008 roku. To samo orzeczenie mówi wprost, że ,,sposób klasyfikacji rodzajów działalności (czy to wg PKD czy wg PKWiU) nie ma znaczenia dla określenia, czy dany podmiot posiada uprawnienie do wykonywania określonej czynności”. W kontekście PKD wypowiadał się także Sąd Najwyższy, który wskazał, że: ,,w razie rozbieżności między faktyczną działalnością podmiotu, a działalnością uwzględnioną w rejestrze jedyny zarzut, jaki można w tym przypadku postawić płatnikowi, to niezgodność ze stanem faktycznym danych podanych dla potrzeb statystycznych”.
Często zdarza mi się w przypadku nowych, nieznanych mi klientów osobiście przeglądać ich KRS, aby oszacować ich wiarygodność, historię i ryzyko podjęcia z nimi współpracy. Nie uwierzylibyście, co firmy mają wpisane w te PKD. Zupełnie co innego niż to, czym się realnie zajmują. Dzieje się tak, bo w Polsce nigdy nie nakładało się kar administracyjnych czy grzywien z uwagi na niewłaściwe określenie działalności kodami PKD. Tymczasem według rządu to właśnie PKD mają zadecydować dziś o tym, która firma będzie miała szansę przetrwać, a która nie. Równie dobrze za kryterium mogłoby służyć to, czy właściciel firmy ma oczy błękitne czy jasnozielone. Tarcza Finansowa PFR 2.0 to 35 mld zł na wsparcie dla mikro, małych i średnich oraz dużych firm. 35 miliardów!!! Jest skierowana tylko do konkretnych 38 PKD. Prowadzisz pensjonat, którego nie możesz już prowadzić, bo rząd ci zakazał, a Twoje PKD nie znajduje się na tej liście, to nic nie dostaniesz, mimo że obroty spadły ci o 100%. Burmistrz Karpacza sprawdził swoich wyborców i z ponad 300 obiektów noclegowych dotkniętych zakazem na jakąkolwiek rządową pomoc może liczyć trochę ponad 30.
Na żadną pomoc również nie mają co liczyć wciąż ci przedsiębiorcy i spółki, które nie zatrudniają pracowników na umowę o pracę na pełnym etacie. Rząd bowiem, pomimo obowiązującej w Polsce definicji przedsiębiorstwa, stwierdził, że jak ktoś nie zatrudnia pracownika, to już nie jest przedsiębiorcą, choć przecież zatrudnia sam siebie, a często i żonę jako wspólnika i płaci za siebie składki, podatki. Takim rodzinnym przedsięwzięciom pomoc się nie należy. Tak uważa nasz propolski i prorodzinny ponoć rząd. Tak samo jak nie należy się pomoc tym, którzy utworzyli swoją firmę np. w styczniu 2020 roku. Nie należy, bo jednym z warunków otrzymania pomocy jest wykazanie spadku obrotu z rokiem 2019. Ktoś przekształcał swoją spółkę np. z jednoosobowej działalności w spółkę jawną w tym okresie? No to też ma pecha. Pomoc mu się nie należy.
Tą wyliczankę można ciągnąć w nieskończoność i wchodzić w jeszcze większe szczegóły wykazując, że rząd znowu – tak jak w przypadku 500 plus – zrzuca pieniądze z helikoptera, defraudując po prostu bez sensu nasze ciężko zarobione, publiczne pieniądze, bo rząd przecież nie ma żadnych innych pieniędzy, jak tylko Nasze, Twoje. Nic więc dziwnego, że jedną z pierwszych ustaw, które przyjął tenże rząd, gdy zaczął się COVID, było zniesienie odpowiedzialności rządu i podległych mu urzędników w czasach pandemii za podejmowane decyzje. Inaczej po zmianie rządu przyszłość panów Morawieckiego, Gowina czy Borysa byłaby przecież pasiasta.
Przede wszystkim jednak obserwując działania tej ekipy nasuwa mi się jedno pytanie: Jak można, podejmując decyzje warte dziesiątki, setki miliardów złotych, nie zauważać, że gospodarka to silnie powiązane ze sobą w skomplikowany sposób oddzielne ekosystemy, gdzie problemy jednej branży powodują turbulencje w następnych kilkudziesięciu? Jak można tego nie wiedzieć i piastować tak odpowiedzialne funkcje?
Podam tu przykład mojej firmy. Zajmujemy się dostarczaniem mrożonych owoców do wyspecjalizowanych hurtowni, które to hurtownie dostarczają je do hoteli, restauracji, barów, czyli do branż, które decyzją administracyjną zostały zamknięte. I niech nikt mi tu nie pisze, że mogą przecież sprzedawać na wynos. Tak. Mogą. Tylko że według wszystkich znanych mi statystyk sprzedaż dań na wynos stanowi zaledwie 10% całości. Na sprzedaży dań na wynos, poza pizzeriami, zarabiają głównie pośrednicy, a nie restauratorzy. Ta sprzedaż zresztą z wielu względów, których nie mam czasu tu wymieniać, jeszcze bardziej ciągnie ich pod wodę ku dnu.
Rząd stwierdził, że jak zamknął restauracje, to wystarczy uruchomić pomoc dla kodu PKD – 56.10. A brzmiącego: Restauracje i inne stałe placówki gastronomiczne. Tymczasem przecież ta rządowa pomoc dla tej restauracji nie sprawi, że ona nagle zacznie funkcjonować. Niestety nie zamówi ona od hurtowni kartonu truskawki, który zwykle zamawiała. Ta hurtownia będzie miała ten karton niesprzedany na magazynie i będzie on generował koszty. W efekcie nie zapłaci mi za ten karton, a ja nie zapłacę mojemu producentowi. Producent nie zapłaci rolnikowi. Rolnik nie zapłaci leasingu za swój traktor. Nie zapłaci za środki ochronne, nie zapłaci swoim pracownikom, nie zapłaci za magazyn, nie zapłaci swojej księgowej, nie zapłaci za energię, nie będzie miał na należności podatkowe, które państwo będzie chciało od niego wyegzekwować. To jest domino, w którym najpierw wali się jeden klocek. Jedno przewrócone PKD, jak sobie na szybko policzyłem, może spowodować przewrócenie kolejnych 41 PKD. Tego już rząd nie widzi. To już jest dla tych trzech tytułowych panów za trudne do ogarnięcia.
Ciekawi mnie też, jak ci geniusze wpadli na dobór kryteriów, które decydują o pomocy. Skąd im się przywidziało, że przedsiębiorcy prowadzą swoje biznesy po to, aby mieć przychód? Te ewentualne spadki przychodu, oprócz posiadania odpowiedniego PKD, są kryterium przyznania bądź nieprzyznania pomocy. Przecież biznes prowadzi się po to, aby mieć zysk (dochód), a podatki w tym nieszczęsnym dla przedsiębiorców kraju płaci się nie od przychodu, a od zysku. Dopóki tak jest, dopóty kryterium pomocowym musi być dochód, a nie przychód. Litości! Czy to jest dla was takie trudne do zrozumienia?
Jeżeli tego nie jesteście w stanie zrozumieć, to znowu na przykładzie mojej firmy wam to wytłumaczę, moi drodzy. Zwykle mam podobne marże na sprzedaży całego tira mrożonych owoców. Powiedzmy 40 groszy na kilogramie. Aby pokryć swoje koszty typu biuro, magazyn, księgowość, banki, transport, podatki, pracownika, powiedzmy że muszę zarobić 20 tysięcy złotych miesięcznie. Aby to osiągnąć, mogę sprzedać dwa auta jagody, której kilogram kosztuje 14 złotych, lub truskawki, której kilogram kosztuje 5 złotych. Rok temu sprzedałem dwa auta truskawki i zarobiłem na te 20 tysięcy kosztów. W tym roku sprzedałem jednak jedno auto jagody i brakuje mi na pokrycie kosztów 10 tysięcy złotych. Jednak pomoc mi się nie należy, bo w zeszłym roku mój przychód ze sprzedaży 2 tirów truskawki wyniósł, powiedzmy, 2×21600 kg x 5 PLN, czyli 216.000 PLN, a w tym roku 1×21600 kg x 14 PLN, czyli 302.400 PLN. Według kryteriów ustalonych przez panów Morawieckiego, Gowina, Borysa mam 40% więcej przychodu i jestem w świetnej sytuacji finansowej i pomoc mi się nie należy. Gdybym jednak sprzedał te owoce odwrotnie, to pomoc mi się by należała, choć bym jej przecież już nie potrzebował, bo przecież zarobiłem na swoje koszty.
Brak elementarnej choćby logiki w tych wszystkich tarczach jest po prostu porażający. Byłem wczoraj w galerii handlowej. Rossman otwarty. Obuwniczy CCC na przeciw zamknięty. Ludzie koczujący gremialnie na ziemi, jedzący w kuckach posiłki kupowane na wynos, mimo że stoliki obok nich aż się proszą, żeby usiąść. Empik otwarty. Reserved zamknięte. Meblowy otwarty. Sportowy zamknięty. Większość ludzi wokół bez maseczek, albo z maseczkami na brodzie. Przestałem się wtedy dziwić. Zrozumiałem.
Witamy w krainie San Escobar roku pańskiego 2021. W Nibylandii, gdzie Alicja już dawno przeszła na drugą stronę lustra. W tej krainie logika po prostu nie istnieje.
,,- Ale ja nie chciałabym mieć do czynienia z wariatami – rzekła Alicja.
– O, na to nie ma już rady – odparł Kot. – Wszyscy mamy tutaj bzika. Ja mam bzika, ty masz bzika.
– Skąd może pan wiedzieć, że ja mam bzika? – zapytała Alicja.
– Musisz mieć. Inaczej nie przyszłabyś tutaj”*
*Lewis Carroll, Alicja w Krainie Czarów