Widmo krąży po Polsce (Europie i świecie) – widmo ekstremalnej poprawności politycznej! Czyli o granicy wolności słowa słów parę i dlaczego używamy jej jako narzędzia walki.
Jako społeczeństwo, zrobiliśmy się w ostatnim czasie wybitnie delikatni. Co chwilę czyjaś, wydawać by się mogło niekontrowersyjna wypowiedź, wywołuje fale oburzenia (i urażenia) gromko wyrażane przez (samozwańczych) reprezentantów danej grupy. Obowiązkowo, po gromko wyrażonym oburzeniu, następują (mniej lub bardziej szczere) przeprosiny tego, kto dopuścił się niewłaściwej wypowiedzi, koniecznie z wykorzystaniem zwrotu jeśli ktoś z was poczuł się urażony, bardzo przepraszam, nie taka była moja intencja itp. itd.
Chociaż wydawać by się mogło, że świat jest miejscem tworzonym przez wiele kolorów, kształtów i poglądów (w końcu, jak za dawnych czasów mawiał Leszek Miller – potrafmy się pięknie różnić), gdy przychodzi do dyskusji i wymiany poglądów, szczególnie jeśli dyskusję prowadzimy z użyciem mediów społecznościowych, świat staje się zaskakująco czarno-biały. I nie, absolutnie nie ma mowy o skali szarości rozciągającej się pomiędzy – albo z nami, albo wróg!
Boleśnie i na własnej skórze przekonał się o tym całkiem niedawno prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski, któremu samozwańczy, stołeczny Robin Hood – Jan Śpiewak, zarzucił brak szacunku i uprzedmiotowianie kobiet (i pewnie wiele więcej karygodnych postępków, gdyby nie limity znaków na Twiteerze i długości relacji wrzucanych na Instagrama). Poszło o użycie słowa „dupiarz”, którego Trzaskowski miał czelność użyć, wspominając młodzieńcze lata.
Oburzenie, łzy zawodu, gremialne pakowanie się i grożenie wyprowadzką z miasta rządzonego przez mizogina, chama i prostaka (tak, cały czas mówimy o Trzaskowskim) opanowały wszelkie media społecznościowe, w milisekundę kasując zarówno Trzaskowskiego, jak i wszystkie jego dokonania i sukcesy, które osiągnął do tej pory. Tłumacząc ten internetowy lincz na prezydencie Warszawy, usłyszeć można było, że od każdego tylko nie jego, że będąc tym, kim jest i dokonawszy tego, co dokonał, wybacz, jest skończony, bo nie zważał na język.
Z drugiej zaś strony, czy ktoś słyszał dzielnego Śpiewaka, orędownika prawdy, uczciwości i niezłego twórcę zamieszania wokoło własnej osoby, by w ten sam, kategoryczny sposób wylewał wiadro pomyj i ogłaszał koniec funkcjonowania w przestrzeni publicznej Jarosława Kaczyńskiego, gdy ten, wcielając się chyba w średnio uzdolnionego stand-upera, z rechotem mówił, że osoby, w zależności od godziny wskazywanej przez zegarek, są bądź kobietą bądź mężczyzną?
Nie? To na pewno nie było przeoczenie, to nie jest również hipokryzja czy podwójne standardy. Po prostu zapracowanemu aktywiście nie starczyło już czasu, w końcu linczowanie opozycji nie zrobi się samo.
Przykłady tego biało-czarnego postrzegania świata można mnożyć, generalnie jednak sprowadza się do biblijnej zasady „kto nie jest ze mną, ten jest przeciwko mnie.”
Jeśli, chcąc poszerzyć wiedzę i zachować się poprawnie, ośmielę się spytać w jaki sposób, czy jakim zaimkiem mam zwracać się do danej osoby, ryzykuję zostanie transfobem czy nieprawdziwym sojusznikiem.
Jeśli ośmielę się stwierdzić, że w przypadku dużej nadwagi, ryzyko wystąpienia cukrzycy czy chorób układu sercowo-naczyniowego rośnie, zaraz usłyszę, że jestem fatfobem i za grosz nie rozumiem idei ciałopozytwności.
Jeśli wyrażę opinię, że jako kobieta jestem jedynym decydentem w zakresie tego, co dzieje się z moim ciałem, włączając w to całkowite prawo do decydowaniu, czy chcę urodzić czy usunąć, a może w ogóle nie zachodzić w ciążę, dowiem się, że jestem egoistką, wyznawczynią i orędowniczką zachodnioeuropejskiej cywilizacji śmierci i nikt, absolutnie nikt nie poda mi tej cholernej szklanki wody na starość.
Postęp technologiczny i gwałtowne przeniesienie dużej części naszej aktywności i życia w cyberprzestrzeń to zarówno błogosławieństwo, jak i przekleństwo.
Będąc całkowicie anonimowym, wypowiadamy się na każdy temat i dajemy upust swoim frustracjom, lękom i antypatiom, a pod płaszczykiem poprawności politycznej ostrzymy noże i włócznie, by zadać nimi cios nielubianym przez nas osobom.
W końcu, kto nie z nami, ten przeciw nam. Pamiętajcie, pośrodku nie ma nic.
Fundacja Liberte! zaprasza na Igrzyska Wolności w Łodzi, 14–16.10.2022. Partnerem strategicznym wydarzenia jest Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Więcej informacji już wkrótce na: www.igrzyskawolnosci.pl