No i noc oskarowa za nami. Każde medium opisało ze szczegółami zwycięzców. Tymczasem znacznie ważniejszą decyzję mieliśmy wczoraj we Włoszech, gdzie odbywały się wybory parlamentarne. I tu też mamy zdecydowanego zwycięzcę. Jest nim populizm i sprzeciw wobec establishmentu, który wygrał serca Włochów. Przegrało z kolei państwo, bo przy obecnym podziale głosów trudno sobie wyobrazić stabilny rząd.
Wybory we Włoszech to pojedynek czterech głównych sił – rządzącej do tej pory centrolewicy (PD pod przywództwem b. premiera Renziego), centroprawicy niezatapialnego Berlusconiego, prawicy populistycznej w postaci Ligi Północnej (Lega Nord) Salviniego i Movimento Cinque Stelle – ruchu, który wymyka się politycznym definicjom. I to ci ostatni wygrali, mimo że nie wygrali. Ale wynik w okolicach 1/3 głosów to niewątpliwy sukces.
Movimento Cinque Stelle (M5*) to ruch obywatelski, któremu na polskiej scenie politycznej chyba najbliżej do Kukiza. Wyborców łączy zmęczenie włoską polityką, pełną układów, gdzie ciężko o jakiekolwiek zmiany. Pochodzą z wszelkich ruchów politycznych, co jest możliwe dzięki temu, że M5* łączy cechy prawicy i lewicy. Ich program jest dość mgliście zarysowany, ale łączą się tam postulaty związane z cięciem podatków, dochodem podstawowym, ograniczaniem imigracji, eurosceptycyzmem (choć tu zmieniają zdanie co pięć minut) czy (tak, wiemy) ograniczaniem szczepień.
M5* jest z zasady przeciwny zawieraniu koalicji, więc przy swoim wyniku raczej nie będą w stanie zawiązać nowego rządu. To znaczy koalicji we Włoszech, bo w Europarlamencie są we frakcji razem z UKIP, AfD i naszą polską partią Wolność (czy jak to się teraz nazywa). Zresztą unikanie koalicji przy ich antyestablishmentowej postawie może być dobrą strategią – realizacja ich postulatów najprawdopodobniej spowodowałaby gwałtowną utratę popularności – ich pomysły po prostu trudno pogodzić.
Ale jeżeli nie M5* to kto? Drugim wielkim wygranym wyborów jest Matteo Salvini, przywódca Lega Nord – prawicowej partii, która wyrosła z ruchów optujących za ponownym podziałem Włoch na północ i południe. Północ była wygranym rewolucji przemysłowej i część Włochów z północy widzi biedniejsze południe jako balast dla rozwoju bogatszej północy. Lega jest partią antyimigracyjną, eurosceptyczną, szczególnie postulującą za rezygnacją Włoch z wspólnej waluty.
Wynik M5* i Lega Nord oznacza, że ponad 50% Włochów zagłosowało za partiami sceptycznymi wobec włoskiej integracji z Unią Europejską. I ten wynik powinien zaniepokoić Brukselę. Tym bardziej, że koalicyjny rząd M5* i LN nie jest oczywisty, ale nie jest też nierealny. Tym bardziej, że wynik LN powoduje, że jest to teraz największa partia w centroprawicowym bloku, więc to oni będą rozdawać karty po prawej stronie parlamentu, zabierając tę funkcję Forza Italia Berlusconiego. Wynik teflonowego premiera należy potraktować jako porażkę. Niecałe 14% i drugi wynik we własnej koalicji to zdecydowanie za mało jak na jego ambicje. Tym bardziej, że ten rezultat znacznie utrudni uformowanie koalicji ponad podziałami prawicy i lewicy.
Lewicy. Właśnie. Elektorat włoskiej lewicy odpłynął w dal. Jeszcze 3 lata temu Matteo Renzi miał poparcie na poziomie 40% i chciał reformować Włochy. Jednak referendum w sprawie zmian w konstytucji, które miało mu to umożliwić, zorganizował fatalnie i ostatecznie przegrał, co kosztowało go fotel premiera. Wraz z porażką zaczął się eksodus wyborców, z których znaczna część przepłynęła do M5* – z 40% zrobiło się niecałe 20%. Lewica jest zdecydowanym przegranym tych wyborów i musi zacząć planować to, jak odzyskać zaufanie Włochów. Nie będzie to łatwe, bo PD to najbardziej establishmentowa z obecnych partii we Włoszech, a jak widać po wynikach, tym razem naród wyraźnie pokazał, że ma dość establishmentu. Stratedzy lewicy muszą więc uważnie rozważać możliwości koalicji. Wchodzenie w układ z innymi partiami może być w kolejnych wyborach śmiertelne dla ich poparcia – ze strategicznego punktu widzenia znacznie lepiej przeczekać tę kadencję i przyszykować się na następne wybory niż zostać twarzami nieefektywnego rządu zablokowanego wewnętrznymi kłótniami.
Włoski impas może potrwać długo – a to bardzo źle dla kraju. Włochy niezbyt dobrze zniosły kryzys gospodarczy. Ich PKB jest wciąż poniżej poziomu z 2007 roku – nawet ciężko dotknięta kryzysem Hiszpania jest na plusie w porównaniu z okresem sprzed kryzysu [1]. Dodatkowym problemem jest wysokie bezrobocie (szczególnie na południu) i to, że gospodarka Włoch nie jest w stanie tworzyć nowych stabilnych miejsc pracy. Włochy mają też jedne z wyższych podatków, ale za wysokimi podatkami nie idzie ściągalność ich do budżetu, więc dodatkowo kraj zmaga się z ogromnym zadłużeniem i dziurą budżetową.
To wszystko powoduje, że dzisiaj to Włochy są “chorym człowiekiem Europy”. A to z kolei tworzy podatny grunt dla partii skrajnych. Politykom centrowym ciężko będzie przekonać wyborców, że rozwiązaniem problemów Włoch będzie więcej tego samego co wcześniej. Renzi nie trafił z czasem i zamiast pierwowzoru Macrona stał się ikoną porażki centrowej polityki. I być może stało się to niesłusznie. O ile Macronowi udało się uwolnić od balastu poprzednich rządzących, Renziego konserwatywna frakcja jego własnej partii i konieczność koalicji z prawicą pociągnęła w dół jak kotwica.
Kolejne lata (miesiące?) we Włoszech to będzie poligon doświadczalny dla populizmu w Europie – czy partie jak M5* czy LN będą w stanie uformować rząd i zacząć wprowadzać swoje wizje w życie czy siądą wygodnie z tyłu i zajmą się tym czym zajmowały się do tej pory – czyli destabilizacją systemu bez wnoszenia wartości dodanej? Jeżeli spróbują – czeka nas turbulentne kilka lat, ale jeżeli (co jest bardzo prawdopodobne) polegną przy wprowadzaniu swojego sprzecznego programu, zyskiem może stać się odwrót od populizmu. Ale w obecnej sytuacji politycznej w Europie oba scenariusze są groźne i dla Włoch, i dla Unii Europejskiej.
Niestety nie znamy (i chyba nikt nie zna) odpowiedzi na pytanie z naszej grafiki. Składniki tej wyborczej pizzy są na tyle niekompatybilne, że nic smacznego z niej nie wyjdzie. Mimo wszystko, Włosi i reszta Europy będą musieli ją zjeść. Nasza prognoza – mamy nadzieję, że wyjdzie tylko lekka niestrawność. Ale może się skończyć na groźnym zatruciu.
#neuropaswiat
#niezbednikneuropy
/n/
[1] http://www.bbc.co.uk/news/business-43247500
